Zachłanność Platformy na władzę
Toczy się niemal wojna o Trybunał Konstytucyjny. Platforma Obywatelska zarzuca Prawu i Sprawiedliwości, że z najważniejszej instytucji strzegącej zgodności ustaw z Konstytucją RP, chce uczynić łup wyborczy. Tak również ujmują sprawę media prywatne i publiczne. A jaka jest prawda?
Od kilku lat na 15 sędziów Trybunału, 14 pochodziło z rekomendacji Platformy Obywatelskiej lub organizacji związanych z PO. Ten układ mógł zmienić się w listopadzie i grudniu tego roku, ponieważ upływała kadencja pięciu sędziów. Aby utrzymać dominację w Trybunale, w czerwcu br. doszło do poważnej manipulacji: znowelizowano ustawę o TK, która pozwalała wybrać Sejmowi w październiku pięć osób na nowych sędziów (sędzią TK zostaje się dopiero po przyjęciu ślubowania przez prezydenta). Byliśmy więc świadkami swego rodzaju „zamachu” na TK: wyboru pięciu sędziów dokonano tuż przed wyborami, czyli w ostatniej chwili, mimo protestów ówczesnej opozycji. W ten sposób wąskie grono sędziów TK, osób nie podlegających praktycznie żadnej kontroli, a posiadających ogromną władzę, zostało w całości podporządkowane politycznie poprzedniej władzy.
Co więcej, politycznym majstrowaniem przy ustawie o TK w czerwcu 2015 r. było m.in. wprowadzenie artykułu, że Trybunał miałby prawo stwierdzania niezdolności Prezydenta RP do sprawowania urzędu. Było to już po wyborze na urząd prezydenta Andrzeja Dudy, a taki przepis pozwoliłby Sejmowi „zawiesić” wybranego przez naród prezydenta. Ponadto ustawa obniżyła wymagania wobec kandydatów na stanowisko sędziego TK. Dotąd sędzia powinien był posiadać tytuł przynajmniej doktora habilitowanego lub dziesięcioletnią praktykę w którymś z zawodów prawniczych. W ustawie przeforsowanej przez PO-PSL, wystarczyło „zajmowanie (przez 10 lat) stanowisk w instytucjach publicznych związanych z tworzeniem lub stosowaniem prawa”. W efekcie, do Trybunału mogliby dostać się aparatczycy, posłowie czy działacze partyjni, których doświadczenie polega tylko na tym, że pracowali przez dziesięć lat w parlamencie czy w urzędzie gminy.
W tej sytuacji prezydent Andrzej Duda nie przyjął ślubowania od piątki osób zgłoszonych do TK, uznając, że zostali wybrani z błędną podstawą prawną. Z kolei obecny Sejm, aby naprawić błędny wybór pięciu sędziów, przegłosował własną ustawę, anulował nieważnie wybrane osoby do TK, a następnie zgłosił nowych pięciu sędziów do TK. Całe to działanie zostało uznane jako zamach na Konstytucję RP. A przecież to wcześniej Platforma Obywatelska nie miała moralnego prawa, aby przed 25 października, czyli przed wyborami, wybierać sędziów, których kadencja kończyła się dopiero w listopadzie i grudniu. To politycy poprzedniej koalicji rządowej, a konkretnie posłowie PO-PSL, weszli w kompetencje obecnego parlamentu.
To więc, co obserwujemy ze strony Prawa i Sprawiedliwości, było i jest naprawianiem tego, co tylnymi drzwiami wprowadziła Platforma. Dlatego m.in. w głosowaniu z 26 na 27 listopada br. stwierdzono, że uchwały podjęte przez PO-PSL w październiku nie mają mocy prawnej. Udowodniono, że to Platforma z PSL-em wykorzystała TK do partyjnych interesów. To ustawę PO-PSL należałoby nazwać zamachem na Trybunał Konstytucyjny.
Należy przy okazji przypomnieć, że czerwcową ustawę o TK opracowano… w samym Trybunale (przedłożył ją prezydent B. Komorowski jako własny projekt, ponieważ TK nie ma inicjatywy ustawodawczej). Obecnie więc sędziowie TK będą rozpatrywać zaskarżoną przez PO ustawę PiS, inaczej mówiąc, będą sędziami we własnej sprawie. Nie wiem, jak to się zakończy, ale jedno jest pewne: to Platforma Obywatelska w swej zachłanności i pazerności na władzę stworzyła ten problem – nie tylko dokonała zamachu na Trybunał, ale postawiła sędziów TK w bardzo niekomfortowej sytuacji. („Niedziela”, Prosto i jasno nr 49/2015)
Czesław Ryszka
Źródło: sosnowiecfakty.pl