Sosnowieckie marzenia a żyrardowska rzeczywistość
Miasta te, chociaż oddalone o wiele dziesiątek kilometrów, łączy wiele. Nie mowa tutaj wyłącznie o Drodze Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej i carskim zniewoleniu. Wachlarz wspólnych doświadczeń poważnie wzbogaca karta przemysłu lekkiego. Tutaj, niestety, podobieństwa kończą się, bowiem przywiązanie Sosnowca i Żyrardowa do przeszłości zdecydowanie odmiennie zaznaczało się na przestrzeni lat, czego następstwa są bardzo wyraźnie widoczne tak nad Przemszą, jak Pisią Gągoliną.
Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować, że Żyrardów prawa miejskie uzyskał ponad dziesięć lat po Sosnowcu, aczkolwiek już w trzeciej dekadzie XIX budowa fabryki lniarskiej dała impuls do rozwoju osadnictwa. Brak dostępu do surowców naturalnych nie pozwolił na wykształcenie się innych gałęzi przemysłu, co – jak wiadomo – stanowiło klucz do ekspansji Zagłębia Dąbrowskiego.
Bez względu jednak na koleje losu, Sosnowiec i Żyrardów obrały odmienne drogi stawiania czoła przekształceniom gospodarczym. Miastu mazowieckiemu należy, nie bez przesady, oddać palmę pierwszeństwa w tym wyścigu. Niełatwo jednak bezsprzecznie przesądzać o łatwym sukcesie Żyrardowa, który od Sosnowca jest mniejszy, a nadto wolny od balastu restrukturyzacyjnego, będącego echem przemysłu ciężkiego. Można bowiem postawić śmiałą tezę, że to właśnie niższa populacja żyrardowian pozwala silniej skonsolidować się wokół problemu ratowania dziedzictwa, które jeszcze do przełomu wieków przynosiło zyski z produkcji wyrobów odzieżowych.
W Sosnowcu niezmiernie często Włodarze odwołują się do Historii Miasta. Wskazując przy jednej okazji na konieczność czerpania z przeszłości jako źródła regionalnej dumy, nie tracą czasu, by słów pieczołowicie nie wprowadzać w czyny. Wiele przykrości u każdego świadomego Mieszkańca Sosnowca przynosi wizytacja terenów poprzemysłowych Miasta. By wskazać tylko najbardziej jaskrawe przykłady zaniedbań na polu rewitalizacji, warto zafundować Panu Prezydentowi oraz Państwu Radnym przejażdżki na ulice Chemiczną, Gabriela Narutowicza, Kotlarską, Lipową oraz Stefana Żeromskiego. Nie będą to, czego można się spodziewać, wycieczki długie, co wynika ze stosunkowo niewielkiej liczby ocalałych obiektów; należy założyć optymistycznie, że Rządzący byliby w ogóle łaskawi nie zlekceważyć zaproszenia, co tak oczywistym znowu nie jest…
Jak to, proszę Szanownych Czytelników tego „mało poczytnego” Serwisu, sprawa ma się w Żyrardowie? Otóż od pierwszej chwili tam obecności ujmuje poczucie przywiązania do swego pochodzenia. Nie manifestuje się to bynajmniej wyłącznie w postaci pustych sloganów, którymi tak często epatuje się w Sosnowcu (począwszy od – zainicjowanej z pompą – kuriozalnie żenującej ekspozycji znanych Zagłębiaków na przedłużeniu ulicy Legionów, a skończywszy na niechęci Władz do uporządkowania – na wzór Będzina – terenów nad Czarną Przemszą). Każdy fragment pofabrycznych murów został z pietyzmem zachowany potomnym, co – jak uczy niedawne doświadczenie z Sielca-Katarzyny – w Stolicy Zagłębia stanowiłoby tylko realizację zbędnej fanaberii, z maniackim uporem forsowanej przez skandalicznie rozkrzyczaną grupkę Mieszkańców.
Gdy minie się skwer z pomnikiem Philippe’a de Girarda, umiejscowiony przy skrzyżowaniu ulic 1 Maja i Bolesława Limanowskiego, nietrudno nie zauważyć pięknie wyeksponowanej fasady najstarszego budynku reprezentacyjnego (Pałacyk Tyrolski), ze stosowną tablicą informacyjną dla turystów. Stamtąd już tylko krok do prawdziwych pereł Żyrardowa, których koszt odrestaurowania zwrócił się wielokrotnie – niewyłącznie wizerunkowo – po przyznaniu bardzo zaszczytnego tytułu Pomnika Historii. Spragnieni wrażeń goście wybrać mogą się w okolice ulicy Nowy Świat, słynącej z bogatego skupiska zrewitalizowanych (Mieszkańcom Sosnowca należy uzmysłowić, że proces ten nie jest równoznaczny z wyburzeniami) obiektów pofabrycznych, obecnie loftów oraz przestrzeni handlowych. Łaknącym zieleni warto polecić sąsiednią ulicę Karola Dittricha, okalającą park swego Patrona, którego Willa stanowi siedzibę Muzeum Mazowsza Wschodniego. Pracownicy Muzeum z pewnością nie pozostawią nikogo bez solidnego bagażu wiedzy o Żyrardowie, obowiązkowo polecając odwiedzenie zlokalizowanego kilkaset metrów dalej, przy ulicy Żakardowej, Muzeum Lniarstwa. Również tam zaangażowanie P.T. Pracowników każdemu ze zwiedzających przypomni, że w Żyrardowie nie bez kozery do rangi marki można wywindować dumę z pozostałości przemysłu. Do tego stopnia, że przed kilkoma laty Żyrardów otrzymał tytuł Najlepszej Europejskiej Destynacji Turystycznej…
Sosnowiec, co tu dużo kryć, szanse na osiągnięcie podobnych sukcesów na niwie turystyki zaprzepaścił bezpowrotnie. Kogo bowiem z Włodarzy skusi myśl podjęcia działań, z założenia pozbawionych sensu, wzniesienia replik (!) zabudowań poprzemysłowych? Skoro bowiem czas już dawno rozdarł karty, nierzadko w akompaniamencie pożarów, obecnie pozostaje wyłącznie patrzeć na innych z zazdrością. Z gorzką satysfakcją można przywołać słowa Pana Dariusza Jurka, Społecznika znienawidzonego przez Władze Sosnowca, który trafnie festiwal zaniedbań w Mieście nazwał „Sosnowiecką Szkołą Konserwatorską”. Niestety, okazji jej „kultywowaniu” było i jest wiele, co liczyć należy już od czasów Pana Prezydenta Kazimierza Górskiego. Istnym ukoronowaniem działań dewastatorskich była sławetna konferencja w (likwidowanej) Kopalni Mysłowice, w trakcie której jeden z Urzędników z alei Zwycięstwa bez mrugnięcia okiem zaskoczył audytorium sosnowieckimi „receptami” na „rewitalizację”. Wiadomym jest, że łatwiej jest zburzyć, aniżeli ubiegać się – przykładem chociażby Wałbrzycha – o dziesiątki milionów złotych na ocalenie zabytków!
Reasumując, Szanowni Mieszkańcy mojego Miasta, czy istnieją jakiekolwiek sposoby, by Pana Prezydenta Arkadiusza Chęcińskiego skłonić do najmniejszej chociaż refleksji nad obecnym stanem Sosnowca?! Z pewnością na niewiele zdałoby się wystosowanie dla Pierwszego Obywatela Sosnowca zaproszenia do Żyrardowa; podobnie jak entuzjastycznie do Sosnowca zapraszany był Pan Kuba Wojewódzki, tak Pan Prezydent z euforią udawałby się na Mazowsze.
Głos pozornego rozsądku podpowie, że Żyrardów to zupełnie „inna Polska”. Jeżeli jednak przyznać rację podobnym frazesom, dlaczego tak wspaniałe wzorce z nieodległej Czeladzi nie stanowią wyzwania dla Władz Sosnowca?!
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 24 VI 2020