Ameryki portret własny III – imperialna polityka USA
Po przeczytaniu książki Piotra Zychowicza „Alianci Opowieści niepoprawne politycznie” opartą o dokumenty archiwalne z okresu II Wojny Światowej – postanowiłem napisać III odcinek felietonu „Ameryka portret własny”.
W tej książce opisane są szokujące fakty nieznane do niedawna szerszej opinii publicznej. Felieton opiera się na faktach zaczerpniętych z w/w książki oraz na źródłach archiwalnych. Pokazuje w nim cele i sposoby realizacji amerykańskiej polityki zagranicznej począwszy od I Wojny Światowej. Naczelną zasadą amerykańskiej polityki zagranicznej jest niedopuszczenie do tego, aby jakieś państwo w Europie lub Azji osiągnęło status mocarstwa kontynentalnego, gdyż mogłoby to zaszkodzić interesom i światowej dominacji USA. Jeśli jakieś państwo w Europie, lub gdziekolwiek indziej staje się na tyle potężne, aby mogło zagrozić USA, to wtedy USA wkracza do akcji. Tak było na przełomie lat 1917 i 1918, gdy Niemcy chciały podbić cały kontynent europejski oraz w roku 1941 gdy w podobnej sytuacji znalazł się kontynent azjatycki z powodu Japończyków. To była prawdziwa przyczyna przystąpienia Ameryki do I i do II wojny światowej. Atak Japończyków na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 roku został sprowokowany przez USA sankcjami gospodarczymi i ultimatum po to, aby USA miały pretekst do rozpoczęcia wojny. Było to dla nich konieczne, ponieważ społeczeństwo amerykańskie było przeciwne przystąpieniu do wojny. Natomiast żeby żołnierze chcieli walczyć i żeby społeczeństwo amerykańskie oraz opinia światowa uwierzyła, że Amerykanie i ich sojusznicy walczą po stronie dobra, a nie kierują się egoizmem, uruchomiono na olbrzymią skalę machinę propagandową. Cały czas w mass mediach powtarzano, że USA uosabia dobro w tym prawa człowieka, wolność osobistą i wolność gospodarczą. Walka z faszyzmem i totalitaryzmem miała za zadanie uwolnić narody Europy i zagwarantowywać im wolność i prawa człowieka. Nie przeszkadzało to rządowi amerykańskiemu popierać Stalina – najbardziej totalitarny system w historii świata.
W Jałcie doszło do umowy Stalina z Rooseveltem i Churchillem w sprawie wydania Stalinowi wszystkich obywateli sowieckich znajdujących się na terenach okupowanych przez aliantów. Przekazano przymusowymi transportami nie tylko żołnierzy walczących po stronie niemieckiej, ale również żołnierzy będących jeńcami niemieckimi. Wszystkich wydano w ręce KGB. Czekał ich okrutny los – tortury, gułagi i najczęściej śmierć w gułagach. Jak pisze rosyjsko – brytyjski historyk hrabia Nikołaj Tołstoj, w latach 1944 -1947 wydano w ręce sowietów ponad 2 milionów ludzi.
Tylko nieliczni tą gehennę przetrwali. Najgorsze jest to, że wydano również na śmierć setki kobiet z małymi dziećmi, które uciekały przed komunistami razem z oddziałami kozackimi. Wydano również niezgodnie zresztą z umową ze Stalinem wielu żołnierzy niebędącymi obywatelami ZSRR. Przy przymusowym wydawaniu ludzi, którzy wiedzieli co ich czeka dochodziło do wielu tragedii. Spowodowało to silny sprzeciw i opór przekazywanych ludzi. Doszło do pałowania drewnianymi drągami przez alianckich żołnierzy oponentów oraz drastycznych samobójstw. Najbardziej dokładnymi w realizacji tej zbrodniczej umowy byli Brytyjczycy. Powyższy obraz ładowania do wagonów i transportowania jeńców oraz ich rodzin, przez oddziały brytyjskie z terenów dzisiejszej Austrii został opisany w książce „Alianci Opowieści niepoprawne”. W podobnym wyłapywaniu ludzi z obozów i z różnych kryjówek na terenie Niemiec i Francji brali udział również Amerykanie i Francuzi.
Jeśli chodzi o wojnę w Azji, to w 1945 roku Amerykanie rozpoczęli naloty dywanowe na miasta japońskie. Tokyo 10 marca zostało całkowicie spalone bombami zapalającymi. Spłonęło żywcem 120 tysięcy ludności cywilnej, w tym większość to kobiety i dzieci.
Wielkie milionowe miasto spłonęło całkowicie, ponieważ w owym czasie większość budynków zbudowana była z drewna, dykty i pergaminu. Następnie 6 sierpnia 1945 roku Amerykanie zrzucili bombę atomową na Hiroszimę, a 9 sierpnia zrzucili drugą bombę atomową na Nagasaki.
Zginęło na miejscu w obu tych miastach około 150 tysięcy cywilów, w tym większość kobiet i dzieci. Tyle samo zostało kalekami do końca życia lub w krótkim okresie czasu czekała ich śmierć. Czy to nie było ludobójstwo? Wiarołomstwo i hipokryzja to częste narzędzia działania dyplomacji anglosaskiej w tym amerykańskiej. I tak np. 28 września 1937 roku Departament Stanu USA wydał specjalne oświadczenie w którym ostro potępił Cesarstwo Japonii za naloty na Chiny. Bomby bowiem spadły na miasta, wskutek czego ucierpiała ludność cywilna. W oświadczeniu tym czytamy: „Wszelkie masowe bombardowanie dużej przestrzeni, na której żyje pokojowa cywilna populacja, nie może być usprawiedliwione. Jest to sprzeczne z podstawowymi zasadami prawa i humanitaryzmu. A co zrobili w 1945r. Amerykanie w Japonii i jak to usprawiedliwiali. Oto oficjalne – propagandowe uzasadnienie zabicia ogromnej liczby cywilów japońskich, które w dniu 9 sierpnia 1945 roku podał prezydent Truman:
„Użyliśmy bomb przeciwko tym, którzy bez ostrzeżenia zaatakowali nas w Pearl Harbor. Przeciwko tym, którzy bili, głodzili i zabijali amerykańskich jeńców. Przeciwko tym, którzy nie przestrzegali żadnych międzynarodowych zasad prowadzenia wojny. Zrobiliśmy to po to, żeby skrócić wojenne cierpienia i ocalić życie wielu tysięcy młodych Amerykanów. Będziemy używać tej broni dopóki całkowicie nie pozbawimy Japonii sił do prowadzenia wojny. Z tych słów wynika, że głównie chodziło o zemstę, ale jakże nieproporcjonalną.
W Pearl Harbor zginęło 68 amerykańskich cywilów, a w Hiroszimie i Nagasaki od bomb atomowych, co najmniej 150 tysięcy japońskich cywilów. Jeśli mowa już o zemście, to należy tu dodać ogromne ilości ofiar ludności cywilnej spowodowanych nalotami dywanowymi na różne miasta japońskie, w tym spalonych żywcem120 tysięcy ludzi w Tokyo. Zastosowano zasadę odpowiedzialności zbiorowej. (Taką samą zbrodniczą metodę zastosowali Brytyjczycy stosunku do Niemiec. Spalono i zrównano z ziemią m.in. takie miasta jak Drezno, Hamburg, Kolonia). Dla prezydenta Trumana nie było różnicy między cywilem, a żołnierzem – co dowodzi rasizmu, bo chodziło mu o całą narodowość.
Dywagacje, że inwazja w sierpniu 1945 roku spowoduje śmierć tysięcy amerykańskich żołnierzy, były czystą propagandą, ponieważ sam prezydent Truman już w lipcu tegoż roku, definitywnie wykluczył inwazję na wyspy japońskie. Wykluczył z prostego powodu, a mianowicie w obliczu blokady morskiej i agonalnego stanu w jakim znalazła się gospodarka, armia i flota japońska, to inwazja była niepotrzebna. Tak więc, wbrew późniejszym oficjalnym i propagandowym wypowiedziom do pokonania Japonii nie były wcale potrzebne bomby atomowe, ponieważ w momencie ich zrzucenia Japonia była już pokonana. Dowództwo japońskie łącznie z cesarzem Hirohito o tym wiedziało i chciało kapitulować honorowo już w lipcu tj. jedynym warunkiem było, aby nie detronizować cesarza. Amerykanie natomiast żądali kapitulacji bezwarunkowej, a mimo to w czasie podpisywania kapitulacji w sierpniu, na ten warunek się zgodzili.
Dlaczego więc Amerykanie użyli bomb atomowych mimo, że po wojnie najważniejsi dowódcy amerykańscy Eisenhower, Mac Artur, Halsey i Leahy przyznali, że użycie bomby atomowej z punktu widzenia wojskowego nie miało sensu. O co więc chodziło?
Po pierwsze – to o czym mówił prezydent Truman chodziło o zemstę.
Po drugie – po to wydano masę pieniędzy na skonstruowanie bomb – aby je użyć.
Po trzecie – świat wchodził w okres zimnej wojny, USA chciały pokazać ZSRR, na co je stać.
Tak więc nie chodziło tu o uratowanie od śmierci tysięcy żołnierzy USA. Niemniej temat ten stał się przewodnim tematem w amerykańskich mass mediach. Tysiące artykułów, książek, hollywoodzkich filmów przedstawiło tą wersję. I tak tysiąckrotnie i przez długi czas powtarzane kłamstwo stało się prawdą. Amerykanie, dzięki potędze i atrakcyjności swojej kultury masowej przekonali do tej „prawdy” kawał świata. W okresie zimnej wojny Amerykanie starali się nie dopuścić do rozprzestrzeniania się idei komunistycznych w świecie i do wzrostu siły i znaczenia ZSRR – stąd wojna w Korei i Wietnamie. Po zakończeniu zimnej wojny, USA reagowały przede wszystkim na kryzysy, które mogły zagrozić ich interesom – szczególnie interesom naftowym np. operacja „Pustynna Burza” w 1991 roku i operacja „ Iracka Wolność” w 2003 roku. Reagowały również na akcje terrorystyczne, szczególnie dotyczące obywateli USA. Każdy pretekst był dobry, a nawet kłamstwo np. broń biologiczna w Iraku. Nagły zwrot w polityce zagranicznej USA nastąpił po 11 września 2001roku, ponieważ w kręgach rządowych zaczęto forsować pogląd, że procesy wdrożenia demokracji w krajach arabskich mogłyby doprowadzić do osłabienia terroryzmu. Zaskakujące jest to, że instrumentem inicjującym demokratyzacje tych krajów miałyby być interwencje militarno-humanitarne, a nie misje z pomocą gospodarczą i medyczną. Administracja G.W. Busha w 2006 roku opracowała nawet plan pt. ”Inicjatywa dla Większego Bliskiego Wschodu”. Powstała również ogólna strategia bezpieczeństwa dla państwa amerykańskiego. Znana później jako doktryna Busha, a zawierająca następujące punkty:
1. Swobodne posługiwanie się siłą zbrojną w imię amerykańskiej odpowiedzialności za świat, w tym prawo do działań wyprzedzających.
2. Gotowość do obalenia wrogich reżimów- zwłaszcza dążących do posiadania broni masowego rażenia.
3. Zdolność do zbudowania koalicji popierających działania USA.
4. Promocja demokracji na skalę globalną – zwłaszcza na Bliskim Wschodzie.
W grudniu 2010 roku w Północnej Afryce i Bliskim Wschodzie wybuchła tak zwana Arabska Wiosna i trwała do grudnia 2012 roku. Oficjalnie udział USA w Arabskiej Wiośnie był niewielki. Niemniej dzięki dostarczanej przez CIA broni dla konspiracyjnych grup opozycjonistów, udało się „demokratom” islamskim zdobyć władzę w Egipcie oraz toczyć zwycięskie walki w Syrii i Libii. Nie zdobyła natomiast władzy w reżimowych państwach arabskich prawdziwa opozycja demokratyczna. Było to duże zaskoczenie dla Waszyngtonu. Tak więc Wiosna Arabska pokazała zmniejszającą się rolę USA w tym regionie . Plan amerykański demokratyzacji regionu poprzez procesy wolnościowo- demokratyczne, nie tylko nie rozwiązał poważnych problemów regionu, ale je tylko zwiększył.
Jeśli chodzi Europę, to w 1999 roku doktrynę demokratyzacji Amerykanie zastosowali w Jugosławii pod przykrywką NATO. Głosząc hasła obrony praw człowieka bombardowali Serbię. Było to łamanie prawa międzynarodowego przez USA. Nie był to jedyny przypadek złamania przez nie prawa międzynarodowego w Europie w tym czasie. Drugim przypadkiem złamania prawa międzynarodowego przez USA, było uznanie niepodległości Kosowa (w prawie międzynarodowym obowiązuje bezwzględnie zasada integralności terytorialnej państw). Ta niepodległość potrzebna im była do realizacji swoich interesów. Jednym z tych interesów była możliwość wybudowania w Kosowie największej w Europie amerykańskiej bazy wojskowej, z lotniskiem do lądowania największych samolotów transportowych.
Podsumowując – rządy USA zawsze interweniują i toczą wojny w obronie swoich interesów. Każda interwencja jest wcześniej propagandowo przygotowywana przez rządzące centrum, tak aby usprawiedliwić działania często niezgodne, albo z międzynarodowym prawem, albo zwykłym z poczuciem sprawiedliwości. Ukazany przeze mnie obraz rządów USA i jego establishmentu jest bardzo krytyczny – niemniej prawdziwy. Natomiast bardzo cenię społeczeństwo amerykańskie, za jego kreatywność i pracowitość.
Włodzimierz Wieczorek
Sosnowiec, dnia 29 kwietnia 2021 roku
Ps. Nie napisałem nic o aktualnej amerykańskiej polityce zagranicznej, ponieważ to byłby zbyt długi felieton, więc będę zmuszony napisać następny odcinek „Ameryki portret własny” opisujący ten temat.