Historia musi się powtarzać
Na terenie składowiska odpadów zlokalizowanego na pograniczu Niwki i Radochy doszło w nocy z 17 na 18 sierpnia do pożaru. W miejscu, które bez mała dwa lata temu „zasłynęło” w szerokich mediach z tego samego powodu.
Ze zgoła odmiennych przyczyn brylują, na szczęście (jeszcze) w skali subregionalnej, Radni powiązani z Panem Prezydentem Chęcińskim, a którzy – za przykładem Lidera – dokonali secesji. Na uwadze mam oczywiście Panią Radną Samul oraz Panów Radnych Krawca i Wnuka.
Towarzystwo to jest iście doborowe. Oczywiście jedyne kryterium podobnej oceny stanowić może wyłącznie merytoryka. Tryumf jej jednak, z natury rzeczy, zawsze idzie w parze ze śmiałością światłych idei. Jeżeli o Pani Radnej wyważonego zdania wyrobić sobie jeszcze nie można, z uwagi na kilkumiesięczny staż w Radzie Miasta (Pani Radna objęła mandat po zmarłym – w mniej lub bardziej jasnych okolicznościach – Panu Radnym Wojtusiaku), nawet pomimo wykazywanej bezapelacyjnie pracowitości, to na podobne wątpliwości w kontekście zasług Panów Radnych pozwolić sobie nie można. Jednym z poważnych filarów, a można pokusić się o uznanie ich za wyróżniki, służby (!) rzeczonych Samorządowców jest troska o środowisko naturalne. By wymienić tylko nieliczne spośród spektakularnych zasług, nie można nie wspomnieć o uchronieniu przed katastrofą ekologiczną połaci dawnych piaskowni na pograniczu Sosnowca i Jaworzna, zapobieżeniu ekspansji centrów magazynowych na obszary gęsto zamieszkane i sąsiadujące z terenami rekreacyjnymi, jak też zahamowaniu degradacji terenów leśnych przy granicy z Dąbrową Górniczą oraz, już przywołanym, Jaworznem. Biorąc pod uwagę te oczywiste dowody na zaangażowanie w sprawy Sosnowca, nadto zestawiwszy je z niesłychanie wysokimi standardami komunikacji z Mieszkańcami, wróżyć można nie tylko Miastu rychłego wychodzenia na prostą po nadchodzących perturbacjach (tych brakować nie będzie, nie tylko z uwagi na koniunkturę światową i politykę centralną), ale także Pani Radnej powodzenia z tytułu nabywania szlifów pod skrzydłami wypróbowanych Mentorów.
Warto przywołać w tym miejscu kilka najświeższych faktów, które od niedawna dopiero potwierdzają domysły wynikające z wnikliwego oglądu sytuacji i racjonalnego wnioskowania. Po skonfliktowaniu Pana Prezydenta Chęcińskiego, którego zalążek należy lokować na wiele miesięcy wstecz, w Radzie Miasta zaczęła dawać o sobie znać polaryzacja wewnątrz obozu liberalnego o stosunkowo szerokim spektrum światopoglądowym. Efektem tego stało się założenie w Sosnowcu przyczółka nowej siły politycznej na polskiej scenie, firmowanej przez Przewodniczącego Hołownię. Jednym z jej atutów jest, upraszczając dla zachowania uwagi, przywiązanie dużej wagi do ochrony środowiska naturalnego, co jest typowe dla środowisk lewicowych, a tym samym z trudem może być odnajdywane na listach problemów priorytetowych polityków nurtu konserwatywnego (nieszczęśliwa koincydencja z obecnie trwającą walką o Odrę, a w zasadzie rozpaczliwymi próbami unikania odpowiedzialności, to tylko jeden z wielu tego przykładów). Można oczekiwać, to uwaga tytułem dygresji, że kluczem do sukcesu w podzielonej sporem politycznym Polsce będzie odnalezienie takiej przystani dla elektoratu spolaryzowanego (i zdezorientowanego), która tradycyjne wartości łączyć będzie z uniwersalnymi i zdroworozsądkowymi, zwłaszcza w dobie walki o zminimalizowanie następstw katastrofy klimatycznej.
Jak to ma się do naszego podwórka? Otóż wspomnieni Radni, z nieocenionym wsparciem Pana Bartosa – ambitnego Działacza ekologicznego, starają się zbić kapitał właśnie przez eksplorację tej niszy. Rozentuzjazmowani Mieszkańcy a to mogą minąć Radnych na ścieżce rowerowej wzdłuż ulicy Generała Władysława Andersa (tak, w cieniu chylących się ku upadkowi ruin wiadomego Zakładu), a to spotkać na spacerze o znamionach historycznych w trójkącie ulic Białostockiej, Kieleckiej i Lenartowicza, czy też uczestniczyć w spędach weekendowych, gdzie na tle grillowanych smakołyków tym wspanialej prezentuje się kotwica finansowa Miasta – sławetny Zagłębiowski Park Sportowy. Nic nie dzieje się, co jasne, bez wiedzy i zgody Pana Prezydenta.
Przychodzi pamiętna noc ze środy na czwartek – pożar składowiska odpadów. Co robią Radni, przynajmniej w ulubionej sferze aktywności – mediach społecznościowych?! Otóż Pani Radna Samul w środę, kilkanaście minut przed 20, podsumowuje spacer z Mieszkańcami. Następnie zapada kurtyna. Proszona jeszcze wczoraj o komentarz, sprawę przemilczała. Dla odmiany, Panowie Radni zdaje się odznaczyli się większą śmiałością, jednakże w dalszym ciągu daleką od oczekiwanej po (doświadczonych) Pracownikach Samorządu. Pan Radny Krawiec uraczył Mieszkańców jedynie znamiennymi hasztagami „#SpaceryDlaDzielnicy”, „#InternetowyDyżurRadnego”, „#Pieczonkizradnymi” oraz „#Radniwterenie”, natomiast Pan Radny Wnuk – po, już przywołanym, wspólnym poście z Panią Radną (spacer), bladym świtem w czwartek grzmiał o asfaltowaniu ronda Jana Pawła II, by po ponad godzinie wspomnieć o innej przechadzce, a po kolejnych dwunastu zareklamować bezpłatne porady prawne. Innymi słowy, o pożarze cisza! Oczywiście, podobnie jak Pani Radna, Panowie Radni nie odnieśli się do tej sprawy, nie wyjaśnili też przyczyn leżących u podstaw owej „medialnej niemocy”.
Jaka była reakcja Pana Prezydenta?! Otóż można przewrotnie zauważyć, że jednak źle się stało, iż nie skorzystał z okazji i poszedł w ślady politycznego Narybku, czyli sprawy w sposób zwyczajny nie przemilczał. Swój umiarkowanie długi post (czwartek, wczesne popołudnie) Pan Prezydent dopiero w trzecim akapicie poświęcił realizacji spodziewanego scenariusza – szukania winnych wszędzie poza aleją Zwycięstwa 20. Nie uszło to uwadze nie tylko świadomych, ale przede wszystkim rozzłoszczonych Mieszkańców, którzy głusi byli na demagogiczne pseudoargumenty Włodarza. Pseudoargumenty, które chociażby w sąsiednich Mysłowicach nie miały racji bytu przy działaniach mających na celu zapobieżenie skutkom oddziaływań na środowisko po podobnych zdarzeniach. Przynajmniej Pan Prezydent miał na tyle odwagi, by – za radą Pana Markowskiego w znanej kilku pokoleniom Polaków piosence – „ze sceny zejść” dosłownie w ostatniej chwili i zrezygnować z powielania kompromitujących Miasto i Urząd opinii. Szkoda tylko, że wyłącznie w wirtualnej przestrzeni Facebooka.
Co jednak ostatnio czynił Pan Prezydent, przynajmniej w sferze działań proekologicznych? W minioną niedzielę (14 sierpnia), jak czytamy u Pana Redaktora Czyża, Pan Prezydent heroicznie rezygnuje z wypoczynku w zaprzyjaźnionym Dziwnowie i – przyodziany w koszulkę promującą szacunek dla Bliźniego (nie zapominajmy, że w tym miesiącu mijają dwa lata od pamiętnej burdy zainicjowanej przez stadionowych bandytów na placu Stulecia, których to Pan Prezydent gloryfikuje, a zatem przy samym Centrum Informacji Miejskiej, gdzie owe koszulki można było niedługo później nabyć) – w pocie czoła stara się zażegnać skutki katastrofy ekologicznej na Odrze…
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 20 VIII 2022