Klasa bez klasy
Bez względu na ilość poświęconych, czy raczej zmarnowanych, na sporządzenie niniejszego tekstu słów, należy wpierw zastrzec, że w przypadku samorządowców powinno się unikać określenia „klasa polityczna”. Odnajduje to zresztą odzwierciedlenie w samym języku, gdyż nigdzie bodaj nie funkcjonuje lustrzane określenie „klasa samorządowa”, przynajmniej leksykalnie oddającego obraz rzeczywistości. Rzeczywistości, która od bardzo dawna już nawet nie coraz śmielej, lecz zupełnie bezpardonowo, wymusza zmianę nawyków językowych. Marnym pocieszeniem niech będzie konstatacja, że absolutnie nie dotyczy to wyłącznie Sosnowca.
Skąd wynika potrzeba poszukiwania nowego określenia? Odpowiedź jest banalnie prosta! Oczywiście z braku przywiązania do problemów lokalnych społeczności. Należy przy tym dodać, że nie wyraża się to wyłącznie w pozostawaniu wiernym jednej postawie, lecz trapi samorządy wielopłaszczyznowo – począwszy od ostentacyjnego unikania problemów gmin na rzecz pompowania własnego wizerunku (taktyka „cwanego gapy”), przez wykazywanie wybiórczego zapału w rozwiązywaniu tych, które nie rokują natychmiastowym rozwiązaniem, oraz „instynktowne” torpedowanie pomysłów radnych identyfikujących się odmiennymi barwami, oczywiście rozpoznawalnymi na arenie krajowej, a skończywszy na bezmyślnym wypełnianiu instrukcji płynących „z Warszawy”.
W Sosnowcu nietrudno odnaleźć reprezentatywne przykłady z całego spektrum. Pierwsza kategoria szczególnie wyraziście reprezentowana jest przez Pana Radnego Litewkę. Palmą pierwszeństwa w konkurencji skrzętnego lawirowania podzielić muszą się najpewniej Panowie Radni Krawiec oraz Wnuk (owładnięty narcyzmem infantylny Pan Radny Żurawski zdaje się tkwić pomiędzy pierwszą a drugą kategorią); zresztą to Samorządowcy finansowani przez Pana Hałasika, wespół z wyklętym nawet przez Pana Przewodniczącego Czarzastego, nie kryją chęci do przeprowadzki na ulicę Wiejską, co oczywiście także pozostaje w planach Pana Prezydenta Chęcińskiego. Największy tłok na podium panuje bodaj w specjalności bezinteresownego piętrzenia trudności, aczkolwiek tutaj rola Pani Przewodniczącej Szoty nie może być umniejszona. Wreszcie w domenie podkopywania fundamentów samorządności należy uznać prymat Radnych sympatyzujących wprost z obozem rządzącym nad Wisłą.
Chociaż objawów jest wiele, to choroba jedna – niewiedza. Polacy, a wyjątkiem nie są tutaj Mieszkańcy Sosnowca, nie tyle co nie posiadają podstawowego bagażu edukacji prawnej, lecz nie potrafią korzystać z jego mizernych cieni. Korzystać krytycznie, co z kolei najpewniej wynika z – pielęgnowanego przez dekady – stłamszenia pod butem ze Wschodu. Czego świadkami jesteśmy teraz w Mieście? Ano cynicznego żerowania Wielce Szanownych Wybrańców na coraz bezczelniej omamianych Wyborcach, coraz bardziej niszczejącego Miasta.
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 26 IX 2022