Budżet antyobywatelski
Wspaniałe idee mają w naszym Kraju to do tego, że ich realizacje nierzadko nijak mają się do pierwotnych założeń. Powierzenie roli opiniodawczej mieszkańcom zasługuje na pochwałę, jednak w gruncie rzeczy winien to być zabieg zupełnie naturalny. To pierwszy problem nad którym warto się zastanowić, gdyż osobliwością jest właśnie w Polsce to, że z prawa obywatelskiego, jakim jest decydowanie o swym otoczeniu, czyni się narzędzie walki politycznej, poprzez ukazanie ludzkiej strony urzędniczego świata. Swoiste przekupstwo silniej obecnie zaznacza się chyba tylko wyłącznie w sferze polityki socjalnej Rządu. Nie to stanowi jednak meritum.
Wedle modelu partycypacyjnego w Sosnowcu po raz pierwszy zwrócono się do Mieszkańców o pomoc w poprawie stanu infrastruktury przed pięcioma laty. Forma realizacji budżetu obywatelskiego, poprzez wszystkie edycje, nieustannie ewoluowała; modyfikowano zarówno warunki formalne wniosków, jak też definiowano grupy problemowe. Wszystkie te zmiany, na czele z konsekwentnym (od 5 w roku 2014 do 8 milionów w obecnym) zwiększaniem puli środków na wcielanie w życie pomysłów Mieszkańców, świadczą zdecydowanie na korzyść przyjętego sposobu podziału środków Gminy. Ponieważ numizmaty zazwyczaj podziwia się skrupulatnie, warto poświęcić czas na refleksję nad tym, czy blask rewersu dorównuje oślepiającemu awersowi.
Tekstu niniejszego nie chcę poświęcić dwu spektakularnym, bliskim powodzenia, próbom zniszczenia przez Władze Miasta idei budżetu obywatelskiego; z tej przyczyny zamilknę na okoliczność, noszącej znamiona tragikomedii, rozciągniętej w czasie i przestrzeni telenoweli z Czarną Przemszą w tle, jak też nieszczęsnej próby rewitalizacji skweru w sąsiedztwie ulic Ignacego Mościckiego oraz Anieli Urbanowicz. Z kronikarskiego obowiązku warto w tym miejscu odnotować nadto, że potrzebne inicjatywy zgłaszano już – bezskutecznie – przed kilkoma laty; od roku 2015 Mieszkańcy oczekują skomunikowania Pogoni oraz Starego Sosnowca przez ulicę Gospodarczą. Pragnę skupić się jednak wyłącznie na kwestiach, które dziwnym trafem pozostają przemilczane. Mam na uwadze problem, poniekąd znany z prozy Orwella, równych i równiejszych, jak też wypełnianie zadań Gminy w ramach budżetu partycypacyjnego.
Nie można odbierać nikomu prawa do lokalnego Patriotyzmu; wszelkie tego typu licytacje są niesmaczne. Z drugiej jednakże strony wymaga uwagi problem jednoczesnego pełnienia funkcji publicznych oraz występowanie z inicjatywą poza pełnionym Mandatem. W regulaminach licznych konkursów zawsze odnaleźć można było zapisy, jakoby z udziału w nich wyłączeni pozostają członkowie rodzin osób, będących zatrudnionymi w instytucjach je organizującymi. Zamyka to wszelkie dyskusje o podłożu etycznym.
W przypadku procedowania wniosków autorstwa lub współautorstwa Radnych, rodzą się wątpliwości co do rzetelności ich oceny. By nie być gołosłownym, warto przytoczyć chociażby wniosek z roku 2014, którego Pomysłodawcami byli Państwo Adrian Błoch, Artur Żak, Paweł Wojtusiak oraz Aleksandra Nowak („W zdrowym ciele zdrowy duch – rozbudowa infrastruktury sportowo-rekreacyjnej na terenie Środuli”; 607400 zł). Podobne przykłady można mnożyć. Ponieważ najwyraźniej przez pół dekady casus ten nikomu nie wadził, w bieżącym roku zgłoszono szereg pomysłów w strefie miejskiej, firmowanych przez Radnych. Na przykład, Panowie Radni Michał Wcisło oraz Wojciech Nitwinko postulują budowę wodnego placu zabaw na placu Papieskim za, bagatela, milion złotych.
Więcej kontrowersji rodzić może składanie wniosków do budżetu partycypacyjnego przez Bliskich Radnych. Z formalnego punktu widzenia nie niesie to z sobą ryzyka konfliktu interesów, jak ma to miejsce w przypadku samych Radnych. Z drugiej jednak strony przyzwolenie na wnioski autorstwa Członków Rodzin Radnych może niestety uruchamiać mechanizmy patologiczne, utrudniające walkę o środki Gminy pozostałym Mieszkańcom. Jako przykładowe pomysły wskazać można zgłoszone w roku 2016 przez Panią Karinę Erenkfeit („Modernizacja placu zabaw pomiędzy ul. W. Stwosza a ul. Kossaka wraz z wyrównaniem nawierzchni i wyłożeniem nawierzchnią bezpieczną”) oraz Pana Zbigniewa Kudłę [„Modernizacja nawierzchni placu zabaw przy ulicy Norwida (pomiędzy Witkiewicza a Rodakowskiego) – wymiana nawierzchni placu na bezpieczną”]. Wnioskodawcy są powiązani bliskimi więzami rodzinnymi z Panem Radnym Pawłem Wojtusiakiem. Wysoce zastanawiającym nadto wydaje się fakt, iż projekty te wstępnie wyceniono na – odpowiednio – 100000 zł oraz 99000 zł, przy czym ostatecznie koszt realizacji obu ustalono na 299195 zł każdy. Jest to o tyle kuriozalne, gdyż jednym z kryteriów pozytywnego rozpatrzenia wniosków jest ich ekonomika; tak znaczne niedoszacowanie kosztów może doprowadzić do ich odrzucenia. Ponieważ jednak przysłowia są mądrością narodów, warto uzmysłowić sobie, że gdy psy szczekają, karawana jedzie dalej. W konsekwencji, już w roku następnym, Panie Karina Erenkfeit oraz Oliwia Sosnal składają wniosek o inwestycję łączoną („Rozbudowa placu zabaw przy Wita Stwosza w Sosnowcu wraz z bezpieczną nawierzchnią i siłownią pod chmurką”).
Odrębną zupełnie sprawą – w skali nie tylko Miasta, ale i Kraju – jest wypełnianie zadań samorządów środkami budżetów obywatelskich. W Sosnowcu, począwszy od roku 2016, prym w tym procederze wiedzie niezmiennie dofinansowanie Filii Miejskiej Biblioteki Publicznej imienia Gustawa Daniłowskiego. W trakcie czterech edycji budżetu partycypacyjnego (włącznie z rokiem bieżącym), na rzecz dziewiętnastu Placówek rzeczonej Instytucji wnioskowano o kwotę ponad 730000 zł. Należy ubolewać nad tym, iż niemały ułamek wskazanej sumy stanowi koszt niewyłącznie zakupu książek oraz pomocy dydaktycznych, ale także… klimatyzatorów. Mistrz Bareja nie powstydziłby się z pewnością pomysłu wsparcia zagospodarowania placu przed Filią przy ulicy Klonowej, co – wraz z kosztem książek oraz niezbędnych sprzętów – stanowi ponad
jedną trzecią skumulowanej sumy wsparcia Książnicy Miasta we wskazanym okresie.
Wnioski po wnikliwej ocenie pięciu zrealizowanych edycji budżetu obywatelskiego Sosnowca nasuwają się same, nie napawając optymizmem co do przebiegu tegorocznej. Nikogo nie powinien dziwić fakt spadku zainteresowania wśród Mieszkańców w kwestii tak fundamentalnej, jaką jest bezpośrednie decydowanie o swym Mieście w aspekcie podziału środków na inwestycje. Któż bowiem przyzwala na bycie lekceważonym?
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 22 VII 2019