Awangarda
W zamierzchłej przeszłości, gdy w pokoju 209 przy alei Zwycięstwa 20 rezydował inny niż obecnie Jegomość pozbawiony wizji rozwoju Miasta (oraz krzty wstydu), Pan Prezydent Górski, a o Tramwajach Śląskich nikt nie słyszał, razu pewnego dało się właśnie w kontekście szynowego transportu zbiorowego poczuć huraganowy podmuch myśli reformatorskiej. Otóż wzmiankowany Poprzednik Pana Prezydenta Chęcińskiego na forum P.T. Przedstawicieli gmin realizujących przewozy tramwajowe rozbrajająco oznajmił, iż mija się z celem łożenie niemałych środków na remont zajezdni w Będzinie. Zarówno teza, jak jej merytoryczne umocowanie zbiło z tropu audytorium, bowiem zdaniem Pana Prezydenta Górskiego świeżo wyremontowane torowisko wzdłuż ulicy 3 Maja z pewnością może pełnić miejsce… nocnego postoju tramwajów. Wszak to zupełnie oczywiste, iż na odcinku wieluset metrów stoją na noc bufor w bufor pojazdy marki Konstal; jeżeli któryś na złość nagle ulegnie uszkodzeniu, wówczas umyślny chwyci za odpowiednio większy lewarek i zanurkuje.
Podobne brednie – mniejsza o to, że głoszone publicznie (Pan Prezydent nie zdradzał symptomów „niedyspozycji filipińskiej”) – padają z ust Osoby, która odebrała wykształcenie techniczne, co tym bardziej zaskakuje i smuci. Oczywistym jest, że Ekipa Pana Prezydenta Górskiego ma wiele za uszami, ale – bądźmy uczciwi, Szanowni Państwo – co najmniej na pięć długości wyprzedza obecnego Włodarza pod względem obycia i horyzontów…
Tak na przełomie wieków awangardowe prądy elektryzowały opinię publiczną. Nowe czasy stawiają jednak przed Miastem nowe problemy. Na szczęście do ich rozwiązywania Mojra wystawiła Człowieka na właściwym miejscu. Nie oznacza to przy tym, że zabroniła równocześnie problemy te stwarzać – wszak to te najłatwiej się pokonuje. Ważne są jeszcze środki, po które się sięga. To co kiedyś mogło szokować, jest obecnie – no właśnie, nie bójmy się tego oznajmić głośno – bezwstydnie wystawiane na piedestał.
Jak bowiem inaczej skwitować niedawne zapewnienia Pana Prezydenta odnośnie do rozpatrzenia celowości zadaszenia stoku na pograniczu Środuli i Zagórza-Mecu? Chyba tylko odszukaniem doniesień, czy przypadkiem „magazynozę” diagnozuje się jako oddzielną jednostkę chorobową z zakresu manii prześladowczych… Z utęsknieniem oczekujmy przeto ponownego powrotu do idei zadekowania placu Stulecia oraz wyznaczeniu tradycyjnych przejść dla pieszych przez ulicę 3 Maja (w jednej z faworyzowanych koncepcji już takie pasy przewidziano, toteż nie o ulicę 3 Maja, a Czerwonego Zagłębia raczej się rozchodzi; trzeźwy głos zabrał wówczas – jako Radny – Pan Prezydent Górski, co najwyraźniej ostudziło atawistyczne zapędy).
Kontrolowane zamieszanie przy stoku narciarskim to, Szanowni Mieszkańcy, spektakularny przykład wizjonerstwa, przy którym termin „awangarda” blednie niczym etanolowy roztwór fenoloftaleiny w środowisku kwasowym.
Praktycznie każdy dzień w Sosnowcu nie tylko przynosi fatalne powietrze, ale i wręcz bulwarowe rewelacje, których także jako awangardowe uznać trudno, ponieważ rodziłoby to niesmaczny przesyt. Jesteśmy zatem świadkami kolejnych pomysłów, często przypominających wyważanie otwartych drzwi (Pan Radny Żurawski importuje banały wypatrzone w Internecie) lub podcinanie gałęzi, na której się siedzi (uznanie przez Pana Prezydenta Dziedzictwa po Kopalni w Kazimierzu Górniczym jako balastu, które stać może się „kolejnym nudnym miejscem”). Jeden i drugi przypadek mają wspólny mianownik: miałkość.
Nie inaczej jest w przypadku słomianego zapału. Kto pamięta jeszcze iście heroiczne wystąpienia Pana Radnego Krawca, drącego szaty przed nabijaniem bomby ekologicznej na Niwce i Jęzorze?! Czy Pan Radny był ostatnio świadkiem masowych zrzutów najpewniej szlamów z kotłów fluidalnych do nieczynnych wyrobisk piaskowych?!
Co z Historią Miasta w kontekście architektury? Czy już otwarte są zakłady, kiedy to runie Dworzec na Maczkach?! Przykro nie tyle co pisać o tym, ale i myśleć, iż wystarczy pokonać dystans 300 kilometrów i odnaleźć się w zgoła innych realiach. Czy potraficie Państwo sobie wyimaginować, chociażby w kontekście zupełnego lekceważenia przez Pana Prezydenta Chęcińskiego i Klikę, iż w Stolicy działa Archiwum Warszawskiego Detalu przy Biurze Stołecznego Konserwatora Zabytków? Jakaż jest rola owej Jednostki? Mieszkańcy Warszawy mogą, przy okazji remontów chociażby, deponować kafle, klamki oraz inne materialne pamiątki, dzięki czemu można uchronić przez zatraceniem w niebyt nie tylko unikalne perełki sztuki użytkowej, ale przede wszystkim od zapomnienia ocalić nas samych! Czego natomiast można spodziewać się w Sosnowcu – Mieście, gdzie Straż Miejska nie potrafi uporać się tak z trzema autami zaparkowanymi na całej szerokości chodnika, jak też dzikimi wysypiskami przy ulicy Wiązowej.
Po co takie bzdety roztrząsać, skoro obecnie Sosnowiec jest na ustach wszystkich, dzięki awangardowemu zamysłowi zadaszenia stoku narciarskiego. Wszak podupadające Miasto nie może być w cieniu Dubaju. Kogo interesuje to, iż wiadoma Jednostka Urzędu Miejskiego z siedzibą przy ulicy Plonów do tego stopnia cyzeluje środki na pielęgnację trawników, iż zatrudnia Pracowników na umowy cywilnoprawne, zabezpieczając godziny w ten sposób, iż prace odbywają się nie tylko co kilka dni, ale w trakcie dnia prace trwają około 3-4 godziny. Ktoś przy alei Zwycięstwa podłapał temat, że można podobne dziadostwo ubrać w modne „łąki kwietne”. Szkoda tylko, że na tym intryga się skończyła, bowiem zorganizowanie podobnego założenia nie tylko nie polega na chaotycznym rozsypaniu ziaren, ale rodzi konieczność ustawicznego pielęgnowania…
Czy chociaż tak szkicowy pogląd na awangardowe prądy w Mieście byłby kompletny, gdyby pominąć także manifesty niematerialne?
Oto Pani Radna Welon, Kandydatka na najwyższy Urząd w Mieście, dała ostatnio niesamowity popis chamstwa poprzez bezpardonową obrazę Pani Przewodniczącej Rady Miejskiej. Obecnie można już śmiało przyznać, że wreszcie od pamiętnej kampanii wyborczej Pani Radna cokolwiek zrobiła, co złotymi zgłoskami zapisze się w annałach; pamiętamy triumfalny bojkot debaty przy ulicy Jana Kilińskiego, co przez Panią Radną było motywowane atakiem poniżej pasa na Pana Posła Warwasa (co zastanawiające, Pan Poseł demonstracyjnie nie wycofał się z walki o mandat parlamentarny). Pani Radna Welon, jak przystało na reprezentowane środowisko, nie odczuwa nadto niesmaku znanego chociażby z kart powieści Pani Zapolskiej, bowiem okazuje się, iż z Sosnowca wyprowadzić się można, jednak nie tylko serce pozostaje na alei Zwycięstwa…
Niedawno Pan Radny Niedziela dał popis iście obywatelskiej postawy. Do tej pory znany był z inteligentnych i kulturalnych wypowiedzi, nie wsławił się specjalnie prymitywnymi zachowaniami. Najwyraźniej magia popularności dosięgnie każdego, bowiem Pan Radny przekwalifikował się; miast dawać przykład, iż wyłącznie nasze Społeczeństwo może ocalić dyscyplina, Pan Radny zakomunikował, iż został… „zawodnikiem”! Oczekujemy zatem owocnych treningów na najbliższym zgrupowaniu, gwarantujących garść złotych medali. Tylko kwestią czasu jest to, aż Pan Radny napomknie w jakiej to dyscyplinie będzie się spełniać. Z pewnością nie jest to buta, cwaniactwo lub głupota.
Berlusconi już w latach dziewięćdziesiątych odkrył, iż wkraczanie rozrywki w politykę jest procesem nieuniknionym. Pochodną tego jest odsuwanie w cień przedstawicieli życia publicznego o nastawieniu merytorycznym.
Proszę zastanowić się, czy uruchomienie tak zwanego „ciepłobusu” (nie używam liczby mnogiej, gdyż kursuje wyłącznie jeden pojazd), który objeżdża tylko (!) kamienice, mijając miejsca bardziej newralgiczne, istotnie wyręczy Funkcjonariuszy Straży Miejskiej? Nie jest to istotne – ważne, że w Świat poszła fama, jaki to Pan Prezydent nie jest miłosierny i zapobiegliwie dalekowzroczny. Czy aby nie przypadkiem siarczystych mrozów nie uświadczymy w lecie? Wtedy byłby to może lepszy czas, żeby naprawić problem u źródeł? Otóż nie, ponieważ nie jest to zabieg tak medialny, jak nieefektywne stosowanie środków doraźnych…
Czy pamiętacie Państwo zabawną, chociaż w swej wymowie smutną, scenę z „Alternatyw 4”, gdy to Józef Balcerek (Witold Pyrkosz) oraz Zygmunt Kotek (Kazimierz Kaczor) oddelegowani przez „zgrany kolektyw” blokowy dowiadują się w gabinecie Prezesa Spółdzielni (Gustaw Lutkiewicz) o… zbiorowej laurce (a to za przywleczenie „na własnych barkach” lokomotywy, co w istocie było inicjatywą oddolną), jaką to został obdarowany Stanisław Anioł (Roman Wilhelmi), a z kolei Prezes przez Gospodarza tomikiem „Myśli” Sofronowa? O wartości dzieła świadczy jego uniwersalność. Chociaż z drugiej strony równie żywo kiełkują skojarzenia ze sztandarową powieścią Dołęgi-Mostowicza, nie da się ukryć, że na naszych oczach ożywają tak absurdalne kadry – zagrania policzone na poklask, na dobrą sprawę nie dające szans na poprawienie sytuacji (nie licząc podrasowania sondaży).
Czy realia czasów Barei nie odnajdują odbicia w zachowaniu Pana Prezydenta oraz Radnych? Jakie są, proszę Państwa, prerogatywy naszych Wybrańców?! Proszę, dla przykładu, zwrócić się z prawdziwym problemem do Pana Radnego Mentla. Jaka będzie reakcja?! Jeżeli akurat nie będzie ona milcząca, Pan Radny zdobędzie się na prymitywny atak łamaną Polszczyzną, co oczywiście nie przeszkodzi, by po paru chwilach ocieplić wizerunek kolejną fotografią dokumentującą ekspresową reakcję, okraszoną infantylnymi podziękowaniami.
Problemów nie rozwiąże się fikcyjnymi programami pomocowymi, młodzieżowymi akcjami lub siermiężną demagogią. Jak długo jeszcze Rządzący nie będą rozumieć, że prawdziwie nowatorskie rozwiązania bardzo często nie są popularne tu i teraz? Tak długo, jak optyka nie będzie pozwalała objąć perspektywy szerszej niż kolejna kadencja. Wzrok bez głowy jest, co tu kryć, bezradny…
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 20 I 2021