Historia i tożsamość Zagłębia – Sprawa Kempy
W okresie dwudziestolecia międzywojennego zgromadzenia gromady wsi Grodziec (obecnej dzielnicy Będzina) odbywały się pod przewodnictwem wójta, podczas gdy zgodnie z prawem, wspomnianym zgromadzeniom powinien przewodniczyć sołtys. W Grodźcu urząd ten zlikwidowały niemieckie władze podczas pierwszej wojny światowej.
Pod koniec lat 20. XX w. stan rzeczy uległ zmianie. W październiku 1927 r. ówczesny wójt Grodźca – Stanisław Morak powołując się na zarządzenie starosty będzińskiego i artykuł z ustawy gminnej, na zebraniu gromady, polecił wybrać – spośród przybyłych osób – dwóch kandydatów na urząd sołtysa wsi Grodziec. Owo zarządzenie nie tylko wywołało sporą awanturę ale doprowadziło do braku zgody na powołanie do życia wspomnianego urzędu. Dowodzi tego treść protokołu sporządzonego na zebraniu gromady. Niestety jest on niekompletny. Brak daty dziennej, ilości zebranych osób, nazwisk kandydatów na sołtysa oraz podpisów uczestników zebrania. Nie było to bynajmniej zaniedbanie sekretarza, ale celowy zabieg, świadczący o konflikcie na linii starostwo – gmina.
Na marginesie warto dodać, że już w roku 1919 pojawiła się kwestia wyboru grodzieckiego sołtysa. Konieczność dokonania tego aktu uchwaliła rada gminna, pozostawiając jego wdrożenie gromadzie wsi. Co istotne, w budżecie gminnym, we wspomnianym roku i kolejnych latach, pojawiała się pozycja: „wynagrodzenie sołtysa”. Do wyboru tegoż jednak nie doszło. Rada gminy ponownie uznała za konieczne powołanie do życia urzędu sołtysa w 1924 r. I znów skończyło się jedynie na słowach. Skutek był taki, że do października 1927 r. zebraniom gromady przewodniczył w dalszym ciągu wójt.
Kolejne zebranie gromady miało miejsce w listopadzie 1927 r. Nowy wójt – Stanisław Kempa przedłożył zebranym ten sam wniosek co jego poprzednik, powołując się na to samo rozporządzenie i przepisy oraz wspierając się dodatkowo dwoma artykułami z ustawy gminnej. W takiej sytuacji jeden z obecnych na zebraniu włościan stwierdził, że należy odczytać listę osób mających prawo głosu. Dodał też, iż wójt nie ma prawa prowadzenia takiego rodzaju zgromadzenia i tym samym należy wybrać przewodniczącego zebrania wiejskiego. Kempa nie zgodził się z tymi argumentami. Po odbytej dyskusji w kwestii wyboru kandydatów na sołtysa, zebrani jednogłośnie odmówili ich wskazania uznając, iż sołtys w Grodźcu nie jest potrzebny. A to ze względu na istnienie we wsi urzędu gminy.
Sprawa na kilka miesięcy znikła z posiedzeń gromady. Pojawiła się ponownie w kwietniu 1928 r. Wójt powołał się na te same przepisy i otrzymał identyczną, negatywną odpowiedź ze strony włościan.
We wrześniu doszło do przełomu. Na zebraniu gromady Kempa powiadomił zebranych, że wojewoda kielecki na mocy rozporządzenia Rady Ministrów z 1919 r. na stanowisko grodzieckiego sołtysa wyznaczył Jana Wieczorka, a na jego zastępcę… Jana Wieczorka. Obaj panowie pomimo identycznych imion i nazwisk nie byli ze sobą spokrewnieni, co udokumentowano w protokole, podając imiona ich rodziców.
Po odczytaniu zarządzenia wojewody, wójt przekazał prowadzenie zebrania nowemu sołtysowi. Ten zaś poddał pod rozpatrzenie trzy wnioski. Jednym z nich było ustalenie wynagrodzenia dla niego. Nie było to zachowanie kontrowersyjne lub naganne. Wręcz przeciwnie. Każdy z urzędników musiał mieć ustaloną pensję, wypłacaną za pracę na rzecz gminy, bądź gromady. Problemem była osoba sołtysa, który został odgórnie narzucony. Uczestnicy zebrania jednogłośnie odmówili ustalenia wynagrodzenia dla nowego urzędnika. Jednocześnie wyznaczyli spośród swojego grona dwie osoby, które miały udać się do siedziby Starostwa Powiatowego w Będzinie, aby doprowadzić do wycofania wspomnianej nominacji. Był to pierwszy protokół zebrania grodzieckiej gromady w okresie dwudziestolecia międzywojennego, pod którym widniał wyłącznie podpis nowo wybranego sołtysa. I nikogo prócz niego.
Negocjacje trwały kilka miesięcy. Kolejne zebranie gromady miało miejsce dopiero pod koniec stycznia 1929 r. Wybrano na nim nowego sołtysa i jego zastępcę. Sołtysem został Roman Plech, a zastępcą Józef Rojek. Świadczy to o zgodzie wojewody i starosty na odwołanie z urzędu Jana Wieczorka oraz jego zastępcy i jednocześnie dojściu przez obie strony do kompromisowego porozumienia. Na wspomnianym zebraniu powołano komisję w celu ustalenia pensji dla nowego urzędnika. Z czasem postanowiono wypłacić wynagrodzenie – Janowi Wieczorkowi za jego krótkie sprawowanie funkcji sołtysa.
Z lektury kwietniowego protokołu zebrania gromady wynika, iż w marcu starosta zatwierdził wybór nowego sołtysa, zaś wójt oficjalnie przekazał przewodnictwo nad gromadą Plechowi.
W czerwcu członkowie gromady wyrazili zgodę na anulowanie wszystkich uchwał z września 1928 r. zgodnie z zarządzeniem Wydziału Powiatowego Sejmiku Będzińskiego. Z kolejnych protokołów zebrań gromadzkich można wysnuć wniosek, że wciąż znacznie bardziej ceniono sobie osobę wójta niż sołtysa, do którego wyboru gromada została tak naprawdę przymuszona.
Wróćmy jednak do osoby wójta – Stanisława Kempy. Jego urzędowanie zakończyło się po sześciu latach, w 1933 r. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie okoliczności zaprzestania sprawowania przez niego funkcji wójta. Kempa został bowiem zawieszony przez starostę powiatowego, a jego miejsce zajął Bronisław Imiołczyk.
Ten ostatni, przez kilka lat, konsekwentnie pokonywał kolejne szczeble urzędniczej kariery. Na początku lat 20. XX w. został przyjęty do pracy w Urzędzie Gminy Grodziec jako drugi pomocnik biurowy. Później, jako etatowy pracownik gminy, został wysłany na okres pięciu miesięcy na Studium Samorządowe Dokształcania i Przeszkalania Czynnych Pracowników Samorządowych przy Walnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. W drugiej połowie lat 20. był członkiem Rady Gminy, a na początku lat 30. sekretarzem gminy. Od 1932 r. pełnił funkcję przewodniczącego Gminnej Kasy Pożyczkowo – Oszczędnościowej.
Co było powodem usunięcia Kempy ze stanowiska wójta ? Możemy jedynie spekulować. Niewykluczone (aczkolwiek jest to domniemanie), iż związany z Polską Partią Socjalistyczną Kempa popadł w konflikt z władzami sanacyjnymi oraz przedstawicielami lokalnych zakładów przemysłowych, co ostatecznie doprowadziło do pozbawienia go piastowanego urzędu.
Adwersarzy Kempy można doszukiwać się także w osobach dyrektora technicznego Grodzieckiego Towarzystwa Kopalń Węgla i Zakładów Przemysłowych – Stanisława Rażniewskiego, dyrektora Zakładów „Solvay” w Grodźcu – Mieczysława Zarębskiego oraz dziedziczki dóbr Grodziec – Marii Ciechanowskiej, którzy według PPS-owskiej gazety „Głos Zagłębia” mieli ze sobą blisko współpracować, a w czasie wyborów na wójta w grodzieckiej gminie w 1927 r., wspierać kontrkandydatów Kempy, tj. Stanisława Moraka i Romana Plecha. Wybory wygrał stronnik PPS-u – Kempa, otrzymując 1228 głosów. Na Władysława Sitko (którego również popierał PPS) oddało głos 812 osób. Zaś na Moraka i Plecha oddano odpowiednio 726 i 691 głosów.
Po wyborze Kempy na wójta, Ciechanowska miała według gazety powiedzieć, iż „wydrapie oczy tow. Kempie, a nie dopuści do tego iżby został on zatwierdzony, gdyby zaś to nastąpiło wówczas pojedzie do samego Prezydenta”. Czy słowa te rzeczywiście padły z ust Ciechanowskiej, czy tylko zostały jej celowo przypisane ? Tego niestety nie wiemy. Aczkolwiek z zacytowanej powyżej wypowiedzi jasno wynika, iż wpływowa i charyzmatyczna dziedziczka dóbr Grodziec nie była zwolenniczką PPS-u, organizacji która od wielu lat toczyła na różnych płaszczyznach spór (czasami przybierający radykalne formy, tak jak w roku 1905) z przemysłowcami i ich stronnikami. A Ciechanowska reprezentowała właśnie to środowisko. Jej mąż – Stanisław Ciechanowski był założycielem i prezesem Grodzieckiego Towarzystwa, w którego zarządzie zasiadała, dysponując własnym pakietem akcji przedsiębiorstwa. Zaś teść Marii – Jan Ciechanowski herbu Skarbień – wybudował w Grodźcu w 1857 r. pierwszą w ówczesnym Cesarstwie Rosyjskim fabrykę cementu portlandzkiego.
W przypadku Rażniewskiego i Zarębskiego przypuszczalnie chodziło o obawę, iż nowy wójt, który reprezentował środowisko związane z robotnikami, może chcieć konfrontacji z największymi pracodawcami w Grodźcu czyli Grodzieckim Towarzystwem i Zakładami „Solvay”. Aczkolwiek nie należy wykluczać także i takiej wersji, iż lokalni przemysłowcy i ich współpracownicy chcieli sami decydować o losach ówczesnej gminy, przy przychylności wójta i radnych. To w pewnym sensie tłumaczyłoby sojusz Ciechanowskiej, Rażniewskiego oraz Zarębskiego.
Sam Kempa już na początku swojego urzędowania poczuł się na tyle silny, iż jako urzędnik państwowy, pozwolił sobie na jawne manifestowanie swoich poglądów politycznych. A tym samym przynależności do konkretnego stronnictwa. Taką postawą nie zyskiwał co prawda nowych stronników, ale umacniał swoją pozycję w środowisku lokalnego PPS-u. Do zwolenników organizacji zaliczali się (oprócz robotników) najprawdopodobniej, w bliżej nieokreślonej liczbie, także przedstawiciele pokolenia włościan, które urodziło się i wychowało w zindustrializowanym już Grodźcu. Jak można przypuszczać, ludziom tym było bliżej ideom PPS-u niż regułom, którymi kierowali się ich konserwatywni rodzice i przodkowie.
30 października 1927 r. grodziecka rada gminna postanowiła usunąć z budynku urzędu portrety Ignacego Paderewskiego oraz byłego prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego. 15 kwietnia 1928 r. grodzieccy radni zdecydowali, iż w dniu 1 maja nie będą pracować, a na gmachu urzędu zostanie zawieszony czerwony sztandar, jako forma uczczenia święta robotniczego. Pod koniec 1930 r. rada gminna postanowiła „dla uwiecznienia pamięci (…) dokonać wspólnej fotografii, która objąć ma wszystkich członków rady gminnej”. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, iż był to pierwszy przypadek w historii grodzieckiej gminy tego rodzaju inicjatywy. Z jednej strony można nazwać to znakiem czasu, z drugiej zaś, w ówczesnych okolicznościach i realiach, wyraźnym sygnałem o wydźwięku politycznym. Sygnałem dającym do zrozumienia, iż PPS ma w Grodźcu władzę i silne poparcie, dzięki któremu jest w stanie skutecznie przeciwstawić się swoim przeciwnikom politycznym.
Już na początku urzędowania Kempa zwrócił uwagę na lokalny przemysł i jego wpływ na życie w gminie. Z uchwał rady gminy Grodziec wynika, iż postanowił wyegzekwować od przedsiębiorstw fundusze na rzecz gminy, a także konkretne działania na jej terenie.
Była to całkowicie inna polityka niż uprawniana przez poprzedniego wójta – Stanisława Moraka i współpracujących z nim radnych. Morak unikał konfrontacji, starając się porozumieć z dyrekcją kopalni i cementowni. Przykładowo, dzięki takiemu zachowaniu, w latach 20. XX w. uzyskał pożyczkę na rozbudowę szkoły gminnej w wysokości 40 000 zł., którą gmina miała spłacić w ciągu 5 lat. Na czele Komitetu Rozbudowy Szkoły Gminnej stanął w 1925 r. Mieczysław Zarębski. W tym samym roku gmina zdecydowała się przejąć od Grodzieckiego Towarzystwa szkołę znajdującą się przy ul. Konopnickiej. Przedsiębiorstwo wydzierżawiło gminie budynek szkolny. Przez sześć lat miało pobierać czynsz w wysokości 300 zł za rok, ale jednocześnie zobowiązało się w tym okresie zaopatrywać szkołę bezpłatnie w światło oraz opał, a także zagwarantowało dyrektorowi placówki oraz dwunastu nauczycielom mieszkania oraz wykonanie niezbędnych remontów budynku szkolnego.
Kempa wybrał inną drogę. Niewykluczone, iż podejmując taką decyzję doszedł do wniosku, iż możliwość dialogu z przemysłowcami jest niemożliwa. Ewentualnie uznał, iż lokalne przedsiębiorstwa mają we wsi uprzywilejowaną pozycję, co powinno ulec zmianie, a także, iż tutejsze zakłady – ze względu na negatywne efekty przemysłowej eksploatacji lokalnych terenów – powinny partycypować w gminnych inwestycjach.
19 października 1927 r. grodzieccy radni postanowili rozpocząć prace nad wprowadzeniem podatku od wagonów, w których lokalne zakłady sprowadzały bądź wywoziły surowce oraz fabrykaty. Rada gminy przychyliła się do propozycji obłożenia podatkiem dorożek, a także właścicieli samochodów osobowych oraz ciężarowych, a specjalną daniną posiadaczy samochodów luksusowych. W Grodźcu w tym czasie samochodami i dorożkami dysponowały przede wszystkim grodziecka cementownia, kopalnia oraz Maria Ciechanowska. Zdecydowano się także zrewidować umowę z Grodzieckim Towarzystwem na dostawę energii elektrycznej do wsi. Nowa umowa miała „wpłynąć dodatnio na rozwój drobnego przemysłu i jako pomoc w gospodarstwie rolnym przez dostarczenie bez żadnych przeszkód energii elektrycznej do siły pociągowej”. Na tym samym posiedzeniu rady gminnej mowa była o „zmuszeniu” Zakładów „Solvay” m.in. do: remontu ul. Kijowskiej, która miała być zniszczona z powodu działania cementowni; zakrycia kanałów ściekowych, do których spuszczane były ścieki z domów robotniczych należących do Grodzieckiego Towarzystwa i „Solvayu”; do modernizacji przejścia pod wiaduktem kolejowym oraz do „założenia ochron na kominy parowozowe i posiadania lamp przy każdym parowozie”.
22 kwietnia 1928 r. rada gminna zwróciła się do Wydziału Powiatowego Sejmiku Będzińskiego aby doprowadził do przebudowy przez Grodzieckie Towarzystwo dwóch ulic (Polnej i Zielonej), zużytych nadmiernie (podczas budowy nowego szybu) przez to przedsiębiorstwo.
Tak więc poprzez własne uchwały oraz Sejmik Będziński, władze grodzieckiej gminy starały się kreować nową politykę wobec tutejszych zakładów przemysłowych. Powzięte przez gminę uchwały (w niniejszym artykule zostały przedstawione tylko niektóre z nich) są dowodem na chęć radykalnej zmiany polityki gminnej. Odbywało się to przy nie braniu pod uwagę ówczesnej sytuacji gospodarczej i politycznej kraju, a także faktu, iż przemysłowcy zarówno w Zagłębiu Dąbrowskim, jak i całym kraju, potrafią świetnie wykorzystywać swoje wpływy oraz pozycję w sporach z urzędnikami; tak na szczeblu lokalnym jak i na centralnym. Znakomitym dowodem na potwierdzenie tych słów był mający miejsce w latach 1924 – 1925 konflikt, w jaki popadł z przedsiębiorcami ówczesny Prezes Rady Ministrów – Władysław Grabski, który ostatecznie musiał zrewidować własne reformy skarbowe. Mowa tu o m.in. o zmniejszeniu podatku węglowego oraz majątkowego, a także zmianie taryfy celnej.
Oliwy do ognia w relacjach Kempy z grodziecką elitą biznesową dolały niewątpliwie dwie uchwały gminy Grodziec. Pierwsza z 13 maja 1928 r., gdzie rada gminna poprzez Wydział Powiatowy w Będzinie postanowiła wyegzekwować od Administracji Dóbr Grodziec (czyli od rodu Ciechanowskich) „podatek od przedmiotów spadków i darowizn w wysokości 10% państwowego podatku od spadku i darowizn”. Druga uchwała miała miejsce w roku 1930, kiedy to przywoływana tu już rada gminna nałożyła na członka zarządu Grodzieckiego Towarzystwa – Stanisława Skarbińskiego juniora nakaz uiszczenia składki na rzecz leczenia ubogich za okres 1930/31. Skarbiński odwołał się od tej decyzji argumentując, iż taki rodzaj podatku nie ma podstaw prawnych. Jednakże rada gminna nie zgodziła się z jego stanowiskiem twierdząc, iż składka ta jest zgodna z przepisami uchwalonymi przez gminę (i zaakceptowanymi przez Wydział Powiatowy w Będzinie) oraz Rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych z 7.10.1927 r.
Pod koniec roku 1930 Wydział Powiatowy Sejmiku Będzińskiego nie zatwierdził budżetu dodatkowego grodzieckiej gminy za 1930/1931 r. oraz ukarał Kempę „w drodze dyscyplinarnej” naganą. Rada gminna, w tym samym roku, postanowiła ponownie przystąpić do opracowania budżetu dodatkowego, a jednocześnie stanąć w obronie grodzieckiego wójta, oświadczając, iż przyczynił się on do rozwoju Grodźca. Co ciekawe, w styczniu 1931 r., na wniosek radnego grodzieckiej gminy Teofila Nowaka, rada gminy zdecydowała jednogłośnie odwołać swoją decyzję w sprawie nie przyjęcia do wiadomości uchwały Wydziału Powiatowego Sejmiku Będzińskiego w kwestii udzielenia Kempie nagany. Jednocześnie rada zwróciła się o złagodzenie kary, ponawiając swoją argumentację. Miesiąc później budżet dodatkowy grodzieckiej gminy został zatwierdzony. Sytuacja Kempy pozostała bez zmian.
W marcu grodziecka rada gminna postanowiła większością głosów przyznać wójtowi jednorazowe wynagrodzenie w wysokości 270 zł. Swoją decyzję uzasadniła tym, iż Kempa w czasie swojej kadencji nie skorzystał ani razu z przysługującemu mu urlopu, a także przyczynił się do zwiększenia poziomu gospodarki samorządowej oraz prowadził umiejętną politykę oszczędnościową. Na marginesie protokołu, w którym zapisano niniejszą uchwałę, widnieje dopisek informujący, iż decyzja rady gminnej została w kwietniu 1931 r. uchylona przez Wydział Powiatowy Sejmiku Będzińskiego. W lipcu rada gminna postanowiła przyznać Kempie jednorazowy dodatek – 270 zł. Tym razem za godziny nadliczbowe.
W tym samym miesiącu miała miejsce w Grodźcu lustracja gminnej kasy pożyczkowo – oszczędnościowej. Przeprowadził ją, na polecenie Przewodniczącego Wydziału Powiatowego Sejmiku Będzińskiego, urzędnik pełniący obowiązki Inspektora Samorządu Gminnego. Lustracja wykazała, iż Kempa bezprawnie pełnił w gminnej kasie funkcję przewodniczącego, ponieważ według obowiązujących przepisów, nikt z rady gminnej nie mógł być członkiem zarządu kasy gminnej. Prócz tego wskazywano, iż regulamin zarządu, komisji rewizyjnej oraz przepisy dotyczące funkcjonowania kasy nie zostały uchwalone przez radę gminną, księga zgłoszeń nie była prowadzona poprawnie, a pieniądze kasy przechowywał we własnym domu, wbrew obowiązującym przepisom, skarbnik kasy. Lustrator stwierdził również, iż zarząd grodzieckiej kasy nie zrobił prawie nic dla jej rozwoju. Na początku 1932 r. rada gminy Grodziec postanowiła na przewodniczącego kasy wybrać sekretarza gminnego – Bronisława Imiołczyka. Uchwalono także regulamin zarządu i komisji rewizyjnej. Za cel postawiono sobie ułatwienie korzystania z kredytów przez lokalnych włościan.
W latach 1932 – 1933 grodziecka gmina była monitowana zarówno poprzez pisma jak i telefoniczne zarządzenia z Wydziału Powiatowego Sejmiku w Będzinie w kwestii „nadawania wakujących stanowisk cywilnych, państwowych i samorządowych wysłużonym podoficerom zawodowym”. Chodziło tu o art. 99 ustawy z dnia 18.07.1924 r. o podstawowych obowiązkach i prawach szeregowych Wojska Polskiego (Dz.U.R.P.Nr.68, poz.603 z 1927 r.) według którego „podoficerom zawodowym przeniesionym do rezerwy lub pospolitego ruszenia, o ile przesłużyli na stanowisku podoficerów zawodowych co najmniej lat 12, zapewnia Państwo pierwszeństwo w otrzymaniu odpowiadających ich kwalifikacjom stanowisk cywilno – państwowych, samorządowych lub w zakładach i instytucjach subwencjonowanych przez Państwo”. Kempa za każdym razem odpowiadał, iż w gminie nie ma wolnych stanowisk.
W piśmie wojewody kieleckiego do przewodniczącego wydziału powiatowego w Będzinie ze stycznia 1933 r. mowa jest o „nienależytym spełnianiu obowiązków służbowych przez wójta gminy Grodziec”. Wynika również z niego, iż wobec Kempy były prowadzone dochodzenia, a on sam został przesłuchany. Wojewoda stwierdził, iż ustawa gminna z 1864 r. pozwala na wyciągnięcie wobec grodzieckiego wójta „stosownych konsekwencyj”. Z dokumentu z 1935 r. wynika, iż Kempa sprawując swój urząd miał pobierać bezprawnie dodatek rodzinny. Problem w tym, że wykazała to lustracja gminnego urzędu mająca miejsce w 1931. Dlaczego więc dopiero dwa lata później wyciągnięto konsekwencje ? Niewykluczone, iż zarzuty przeciwko Kempie były sfabrykowane. Ewentualnie starano się zdobyć dobry pretekst do pozbycia się go z urzędu. Niestety luki w źródłach historycznych nie pozwalają nam na szczegółowe zbadanie wiarygodności wspomnianych tu oskarżeń i zasadności orzeczonej wobec grodzieckiego wójta kary.
Grodziec w latach 20. i 30. XX w. stał się polem brutalnej i bezwzględnej rywalizacji między PPS-em, endencją, sanacją, a także lokalną elitą przemysłową. W sporze tym najsłabszą stroną okazało się środowisko autochtonów – włościan, którzy począwszy od drugiej połowy lat 20. XX w. nie stanowili realnej siły politycznej we wsi i jednocześnie zostali stopniowo zmarginalizowani przez lokalne środowisko robotnicze. Historia kołem się toczy. Robotnik Stanisław Kempa w roku 1927 na stanowisku grodzieckiego wójta zastąpił włościanina – Stanisława Moraka. Ten zaś (tj. Kempa) w 1933 r. został usunięty ze stanowiska na rzecz człowieka popieranego przez sanację – Bronisława Imiołczyka.
Po drugiej wojnie światowej, ktoś wpadł na pomysł upamiętnienia Kempy. O dziwo udało się zrealizować owo zamierzenie. Do dzisiaj w Grodźcu Stanisław Kempa jest patronem jednej z ulic. Czy zasłużył sobie na to ? To temat do dyskusji. Podobnie jak ocena jego rządów jako wójta.
Według przywoływanego tu już „Głosu Zagłębia”, w 1914 r. Kempa jako pracownik kopalni „Andrzej III” w Łagiszy został przez niemieckie władze internowany, a następnie trafił jako robotnik do huty w Knuatange w Lotaryngii. W 1919 r. wrócił do Polski. W okresie dwudziestolecia międzywojennego rozsiewano pogłoski, iż w czasie pierwszej wojny światowej Kempa pracował w niemieckiej policji. O autorstwo tych plotek podejrzewano endecję. Stanisław Kempa miał zginąć podczas drugiej wojny światowej, w nazistowskim obozie koncentracyjnym Mauthausen – Gusen. Niestety nie można potwierdzić tej informacji. Powodem są luki w materiale źródłowym. Aczkolwiek na stronie internetowej poświęconej obozowi, w wykazie osób tam zamordowanych, znajduje się Stanisław Kępa urodzony 6.03.1888 r. w Sosnowcu. Jego śmierć miała miejsce 11.01.1941 r.
Znak z nazwą ulicy, której patronem jest Stanisław Kempa
(Fot. Filip Wach)
Na zdjęciu tytułowym Rada i personel gminy Grodziec w latach 1927 – 1930 (Zdjęcie ze zbiorów OSP „Grodziec”)
Dariusz Majchrzak
Bibliografia (wybór):
I. Źródła archiwalne:
1. Archiwum Państwowe w Katowicach:
- Akta Gminy Grodziec 1831 – 1939
- Starostwo Powiatowe Będzińskie [1914] 1918 – 1939
II. Opracowania:
- Landau Z., Tomaszewski J., Zarys historii gospodarczej Polski 1918 – 1939, Warszawa 1999
- Majchrzak D., Gospodarcza, społeczna i kulturowa ewolucja Zagłębia Dąbrowskiego na przestrzeni wieków na przykładzie Grodźca – maszynopis
- Starościak D., „W dziełach swoich…”. Przemysłowcy i społecznicy Zagłębia Dąbrowskiego w XIX i XX wieku, Dąbrowa Górnicza 2014
III. Strony internetowe:
https://www.gedenkstaetten.at/raum-der-namen/cms/index.php?id=4&p=43190 [3.02.2017 r.]
Źródło:
klubzaglebiowski.pl