Jesteśmy biedni, ale i tak was uszczęśliwimy…
Specjalistyczne pismo „Wspólnota” opublikowało coroczny ranking zamożności gmin i nic zasadniczo się nie zmieniło. Od dwóch lat Sosnowiec w swojej kategorii gmin na prawach powiatu zajmuje trzecie od końca miejsce. Biedniejszymi jeśli chodzi o dochody w przeliczeniu na jednego mieszkańca są tylko Piekary Śląskie i Świętochłowice. Zbieżne wyniki swoich badań posiada GUS, więc chyba nie ma sensu ich podważać.
Podobno polityka, to sztuka uszczęśliwiania ludzi za ich własne pieniądze. Niektórzy włodarze poszli nawet dalej i uważają, że jak zabraknie pieniędzy poddanych to i tak dalej będą ich uszczęśliwiać poprzez zadłużanie następnych pokoleń. Z pozoru wydaje się to irracjonalne, ale bez obaw, rządzący, którym zaufali wyborcy mają wszystko dobrze przemyślane.
Po pierwsze należy zadłużać się tak, aby to nie było widoczne w bilansie miasta i w statystykach. Powołuje się zatem kolejne spółki miejskie, które zaciągają kredyty z gwarancjami kredytowymi (patrz Szpital Miejski) miasta i realizuje kolejne inwestycje. W bilansie miasta jest to niewidoczne, bo tak stanowią przepisy o księgowości. Ma to jeszcze jedną istotną „zaletę”. Powstają dzięki temu kolejne świetnie płatne stanowiska dla kolesi, koleżanek, rodzin itd. i niekoniecznie nominaci musza znać różnicę między przychodami a dochodami – od tego jest księgowa. Biurokracja w Urzędzie Miejskim formalnie rzecz biorąc również nie wzrasta. A to, że koszty obsługi zadłużenia i wiele innych są wyższe, to nikogo już nie obchodzi, za to kolejne głosy wyborcze są zapewnione. Przecież wystarczą zarobki z kilku lat na intratnej posadzie, by zapewnić sobie beztroskę na kilka następnych.
Po drugie ludziska widzą, że tu się coś buduje, tam remontuje, tu rozkopane, tam rozkopane – słowem, coś się dzieje, a to oznacza, że władza o nas myśli i nam dogadza. Tyle, że niekoniecznie robi się to, co jest faktycznie niezbędne, (np. nawierzchnia na Modrzejowskiej i ul. 3 Maja w centrum) tylko to, na co akurat jest dofinansowanie unijne i poprawia wizerunek władzy. Dodatkowo zawsze można wsiąść na wierzchowca, zaśpiewać na scenie, stoczyć pojedynek bokserski, wskoczyć w garniturze do basenu i gawiedź się cieszy oraz Kuba Wojewódzki, bo tematy do kolejnych kpin z Sosnowca gotowe.
Po trzecie nie ma obawy, że o skutkach finansowych nieprzemyślanych działań dowiedzą się szersze rzesze wyborców, bo takich, którzy się nad tym zastanawiają jest niewielu, a lokalne media głównego nurtu takich tematów nie podejmą i wiadomo dlaczego. Wśród radnych na głębszą refleksję, też nie ma co liczyć, bo jedni już są tak głęboko uzależnieni od rządzących, że zagłosują wedle ich życzenia nawet bez podstawy prawnej, (Dlaczego śmieją się z Sosnowca? Uchwała Rady Miejskiej bez podstawy prawnej) inni są całkowicie niekompetentni, leniwi lub uwikłani w ciche alianse, a jeszcze inni „ubezwłasnowolnieni” przez sosnowiecką posłankę. Jeden odpowiedzialny i w pełni kompetentny Karol Winiarski nic tu nie poradzi i jeden – jak mówi o nas Arkadiusz Chęciński” – „ten mało poczytny portal”, który o tym pisze, też nie. Zresztą jak się słucha naszego prezydenta, to zawsze jest to ciężki trening wyobraźni. Zwłaszcza, gdy na sesjach i komisjach przytacza słowa oponentów, które nigdy nie padły, by później te imaginacje bohatersko wykpić. Chyba, że posiada wgląd w „przestrzeń wariantów” i odczytuje alternatywne rzeczywistości, co czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym. Na ostatniej sesji Rady Miejskiej otwarcie szydził z dużo starszego radnego Jana Bosaka, który może dużej wprawy w publicznych wystąpieniach nie ma, ale wie o czym mówi i nie jest to powód do wyśmiewania ani jego, ani kogokolwiek innego. Cóż, pycha przeważnie kroczy przed upadkiem.
Tak więc rozmach w mieście widać, również w prawomyślnych mediach. Im bliżej do wyborów tym większy. Dla malkontentów, którzy narzekają, że korzystanie z niektórych z tych dobroczynnych inwestycji jest dla nich za drogie, jak z basenu w Zagórzu, Pan Prezydent ma gotową odpowiedź – „w efekcie niskich cen w Klimontowie niektórzy ludzie przychodzą na basen raz w tygodniu, żeby się… umyć.” Zaiste błyskotliwa argumentacja, ciekawe co na to klimontowianie. Tych z zarobkami grubo powyżej 10 tys. w miejskich spółkach i na prezydenckim urzędzie stać nawet na 50 zł za godzinę korzystania z basenu, ale niemal całą resztę już nie. (Według GUS pod względem zarobków w miastach na prawach powiatu zajmujemy za 2016 rok 46 miejsce na 65). Słowem, władza wyposaża na kredyt mieszkańców w przeróżne przybytki rozrywki, tylko coraz mniej mieszkańców jest stać na korzystanie z nich.
Efekt tych działań na koniec roku może być taki, że będziemy zamykać stawkę pod względem zamożności i co gorsza, otwierać ją pod względem rzetelnego, (łącznie z tym ukrytym) zadłużenia, które może – jeżeli wszystkie zapowiedzi władzy zostaną zrealizowane – zbliżyć się nawet do 500 mln. (Obecnie zapisano w budżecie i wieloletniej prognozie ponad 210 mln i należy do tego doliczyć ponad 40 mln „długu ukrytego” zaciągniętego przez spółkę na budowę bloku operacyjnego) Oczywiście nie ma też mowy w przyszłości o obniżeniu jakichkolwiek lokalnych podatków. Kiedyś rzucono myśl, by granicą poziomu zadłużenia samorządu była możliwość jego spłaty w ciągu jednej kadencji. Dzięki temu można by było zapobiec stawianiu następców w bardzo trudnej sytuacji. To rozwiązanie nie znalazło poparcia, a teraz dodatkowo dzięki sztuczkom z powoływaniem spółek można prawie dowolnie zadłużać podatników na dziesięciolecia i „kupować” głosy nieświadomych niczego wyborców.
Po nas choćby potop, więc teraz cieszmy się i bawmy. Dzieci i wnuki jakoś sobie poradzą. Tylko czy po tej bolesnej nauczce zrozumieją wreszcie, że „spryt dąży do małych partykularnych interesów i właściwie zawsze jest krótkowzroczny. Ponadto w stosunkowo krótkim czasie ulega samodestrukcji. Inteligencja natomiast nie tylko widzi sprawy w dużo szerszej perspektywie, ale również wzajemne powiązania i oddziaływania, dzięki czemu nie traci z oczu niczego istotnego w społeczności i sprawach, którymi się zajmuje. Nade wszystko nie prowadzi – jak spryt – do podziału (…)
Wybierajmy raczej ludzi inteligentnych i mądrych, a nie tylko sprytnych. – z artykułu „Spryt a inteligencja”