Miałeś chamie złoty róg
Kiedy przyszli po Żydów – nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów – nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów – nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców – nie protestowałem – nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nie było przecież nikogo.
(Ze wspomnień antyfaszysty, Martin Niemöller 1892 – 1984 niemiecki pastor luterański ” Kiedy przyszli”).
Najpierw niszczyli niezależność Trybunału Konstytucyjnego – nie protestowałem – nie byłem przecież sędzią. Wyrzucali dziennikarzy z pracy – nie protestowałem – nie byłem przecież dziennikarzem. Niszczyli Lecha Wałęsę, wyciągniętymi z szafy niesprawdzonymi esbeckimi papierami – nie protestowałem – nie byłem przecież Lechem Wałęsą. Niszczyli prokuraturę i wyrzucali prokuratorów – nie protestowałem – nie byłem przecież prokuratorem. Niszczyli sądy powszechne i wyrzucali sędziów – nie protestowałem – nie byłem przecież sędzią. Wyrzucali urzędników z urzędów – nie protestowałem – nie byłem przecież urzędnikiem. Niszczyli lekarzy – nie protestowałem – nie byłem przecież lekarzem.
Historia uczy i pokazuje, że totalitaryzm napływa powoli, podsyca fobie i animozje, żywi się nienawiścią i na niej wzrasta. W Polsce trwa nagonka na dziennikarzy, nikt nie protestuje, a w Internecie wywołuje to euforię. To nie pierwszy raz demokracja umiera przy aplauzie ludu. Niszczą niezależność Trybunału Konstytucyjnego, niszczą niezawisłość Sądu Najwyższego, szczują na prawników, dziennikarzy czy też lekarzy (wstaw dowolny zawód) w Internecie wywołuje to euforię. Te biedne sieroty dziś nie zdają sobie sprawy, kto ich obroni przed samowolą władzy jutro. Po usunięciu ludzi niewygodnych przyjdzie czas na ograniczenie praw obywatelskich. Jeśli ktoś mi mówi, że ogranicza moje prawa dla mojego własnego dobra, to kłamie, ponieważ wiemy to z naszej i nie tylko naszej historii, że robi to dla siebie, aby zyskać władzę nad ludźmi.
Niszczą samorządy, podoba się to wielu, bo nie jestem radnym, wójtem, burmistrzem czy też prezydentem. Służby specjalne też już zniszczyli. Propaganda smoleńska wyrządziła w sercach i mózgach niektórych Polaków, tak wielkie zniszczenie, że trudno będzie je naprawić. Winni temu jesteśmy my wszyscy, którzy w pierwszych miesiącach, a nawet latach po katastrofie mówili cicho albo milczeli myśląc o tragicznie zmarłych i rodzinach tych co zginęli, zamiast krzyczeć, że PiS kłamał i kłamie w dalszym ciągu.
Przeszłość i to nie tylko nasza pokazuje, że im większa władza, tym więcej pochlebców, co szczególnie oddziałuje na słabsze charaktery i ludzi z manią wielkości. Nieśmiertelnym pozostaje zdanie wypowiedziane przez Lorda J. Actona w 1887 r. brytyjskiego historyka, filozofa politycznego, teoretyka wolności i polityka, który powiedział: „Każda władza deprawuje, władza absolutna deprawuje absolutnie”.
Dlatego też warto zapytać rządzących w związku z prowadzoną przez nich polityką o podstawowe kwestie. Kwestie, jakże istotne dla nas wszystkich z punktu widzenia przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Czy będzie: Więcej pieniędzy na rozwój Polski ? Nie, już dziś widać, że będzie ich mniej, a może nawet wcale. Więcej powodów do dumy? Odwrotnie będzie albo już jest wstyd, bo jesteśmy w opinii nie tylko krajów europejskich, krajem specjalnej troski. Więcej bezpieczeństwa? Zawdzięczamy tylko poprzednikom A. Macierewicza. Dziś trzeba szukać polisy ubezpieczeniowej przede wszystkim w Europie, a nie wyprowadzać flagę UE z Urzędu Rady Ministrów tylko na pokaz. Bo wybór jest prosty albo Unia Europejska albo Rosja.
Więcej wpływu na kształtowanie przyszłości naszego kontynentu? Odwrotnie, już dziś nikt nie pyta i nic nie konsultuje z Warszawą, majaczącą o Międzymorzu w sojuszu z Orbanem i San Escobar. Czy podnosimy się z kolan? Niestety nie. Fakty wskazują, że padamy i to padamy na twarz.
PiS, niestety nie tylko nie eliminuje problemów, ale je ciągle pogłębia. To nie jest przeciwieństwo patriotyzmu, to jest narodowe szaleństwo, to jest narodowe szkodnictwo. Dziś w Polsce mamy dwa społeczeństwa. Jedno dojrzalsze, bardziej świadome obywatelskich praw i wykształcone. I drugie zajęte teraźniejszością i biernie patrzące na otaczającą ich rzeczywistość. Sposób walki i prowadzenia debaty politycznej pokazuje, że ten podział jest coraz głębszy i że jest coraz więcej nienawiści. Dwie równoległe Polski już dawno przestały być bytem jedynie medialnym. Niestety stały się już faktem. Obie narracje na nasze nieszczęście są autentycznym zapisem duszy narodu.
Niestety żyjemy w dwóch Polskach już zbyt długo. A każda upływającą sekunda to strata. Niepowetowana strata. Nasza strata. Gdzie jesteś miłujący wolność Narodzie. To nie jest przecież jakiś śmieszny mit. Oczywistym jest dla każdego inteligenta, że wiara w utopie nie łagodzi zderzenia z rzeczywistością. Bo faktem przecież pozostaje tworzenie ustaw nocami, zamykanie ust opozycji, zawłaszczanie przez jedną partię wszystkich instytucji i niszczenie trójpodziału władzy. Przecież to nowa forma komunizmu.
„Przyszłość Polski zależy teraz od osobistych decyzji i postaw każdego obywatela. Bierność oznacza wieloletnią niewolę. Nie zamykajmy oczu, nie odwracajmy się plecami od zła. Bądźmy aktywni i odważni” – powiedział całkiem niedawno jeden z polskich generałów.
Hamlet mówił, że to „świadomość czyni nas tchórzami”, bo gdyby człowiek jej nie miał, zdolny byłby do wszystkiego.
Jarosław Pięta