„Prezent urodzinowy” – recenzja
W wieczór Trzech Króli, który w tym roku wypadał w piątek, nasz nieoceniony Teatr Zagłębia uraczył nas farsą zrodzoną przez Robina Hawdona, współczesnego autora brytyjskiego, przetłumaczoną przez Elżbietę Woźniak, a wyreżyserowaną przez Wojciecha Leśniaka. Scenografię i kostiumy zaprojektowała Kinga Kostoń. Jako się rzekło, premiera odbyła się w piątek, 6 stycznia.
Żeby nie było nieporozumień, od razu napiszę, że niżej podpisany, skromny recenzent, nie jest szczególnym miłośnikiem tego typu teatralnej twórczości, choćby tylko z tej przyczyny, że komedii pomyłek wszelkiej maści powstało na przestrzeni wieków bez liku, różnych zamian pokojówek w damy, kominiarczyków w paniątka, dam w gentelmanów i odwrotnie. Mimo usilnych starań wymyślić w tej materii cokolwiek nowego i oryginalnego jest w zasadzie niemożliwe. A jednak wciąż ten proceder jest uprawiany i bywa nawet, że z powodzeniem.
Zdarzyło mi się niegdyś wyrazić tęsknotę za spektaklem podzielonym na akty, z antraktem między nimi – ma się rozumieć – więc z chwilą wytchnienia dla rozprostowania kości. Doczekałem się. Była przerwa. W jej trakcie próbowałem poprzyglądać się publice, jak spektakl odbiera, jak ocenia, czy dobrze się bawi? Bez rezultatu. Przypadkowe rozmówki były nie na temat. Ale nic to, wróciliśmy na widownię. A tam, na scenie, piątka wykonawców z uporem usiłowała nas zabawić, zaskoczyć, oczarować. Zdawać by się mogło, wysiłek daremny. A jednak…
Spektakl był udany. Bodaj jedynym i wystarczającym warunkiem, aby powstałe na podstawie wyeksploatowanego do cna pomysłu autorskiego przedstawienie mogło się podobać, jest wykonanie. A co do tego nie miałem wątpliwości. Zarówno gra aktorska, z całym szacunkiem dla koniecznych w tym wypadku śmiałych szarż w geście, głosie i ruchu, jak i pomysł scenografii, kostiumów i charakteryzacji, także doboru dźwiękowych dodatków, spełnia swoje trudne zadanie. To jest farsa! Tu nie ma miejsca na dostojny umiar czy szlachetną powściągliwość. Tu trzeba sypnąć obficie solą attycką, czasem słowem grubszym, niż każe konwencja, pokazać, co zwykle bywa ukryte. Chyba nie zdradzę pointy, pisząc, że pokazano na koniec, co Tomasz Muszyński ma cennego.
Reżyser, Wojciech Leśniak, doświadczony człowiek teatru, doskonale to zrozumiał i wobec samego siebie (obsadził się w jednej z ról) i wszystkich innych wykonawców był bezwzględny. Aktorzy bawili widownię i sami się przy tym bawili świetnie. To się widziało, słyszało i czuło. Brawa i owacja na koniec należały się jak najbardziej!
Nie mam zamiaru opowiadać o przedstawianej sztuce, o istocie zasadniczej intrygi, zawiłościach wynikłych z niej komplikacji. Kto był, to widział i słyszał, kto jeszcze nie był, niech się wybierze i podziwia, jak dobry pomysł reżyserski, sztuka aktorska i wszelkie konieczne dodatki mogą zabawić karnawałową publiczność, nawet wtedy, gdy podstawą scenariusza jest tekst nie pierwszej świeżości. Zresztą autor też chyba o tym wie, bo przecież spędził na scenach kawał życia.
Teatr Zagłębia w Sosnowcu, Robin Hawdon, Prezent urodzinowy. Reżyseria Wojciech Lesniak.
Obsada: Agnieszka Bałaga-Okońska, Beata Deutschman, Przemysław Kania, Wojciech Leśniak, Tomasz Muszyński.
Premiera: 6 stycznia 2017.
toko