Prezydent czy celebryta
Na początku czwartkowej sesji RM został zaprezentowany krótki filmik z uroczystości wręczenia nagrody TOP Inwestycje Komunalne przyznawanej przez Portal Samorządowy. Wśród kilku wyróżnionych znalazło się również PKM S.A. – spółka komunalna należąca do kilku zagłębiowskich gmin. Wraz z prezesem spółki nagrodę odbierali przedstawiciele akcjonariuszy tej spółki, w tym Prezydent Arkadiusz Chęciński. Wielu obecnych na sali sesyjnej odetchnęło z ulgą. Prezydent jest, żyje i cieszy się dobrym zdrowiem. A więc jego długotrwała nieobecność na sesjach i posiedzeniach komisji RM (od dwóch miesięcy nie pojawia się na obradach) nie była spowodowana nagłą chorobą czy też koniecznością długotrwałego leczenia. Byłoby to zresztą zrozumiałe biorąc pod uwagę niesłychanie wyczerpujący tryb pracy naszego Prezydenta, który mógłby niekorzystnie się odbić na stanie wielu jego organów. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Po prostu Arkadiusz Chęciński nie widział potrzeby osobistego uczestnictwa w posiedzeniach ciał, które i tak nie mają z jego punktu widzenia większego znaczenia. No chyba, że trzeba na kogoś zrzucić odpowiedzialność za niepopularne decyzje. Będąc na obradach musiałby się za to tłumaczyć z wielu przeciągających się inwestycji, wśród których remont Modrzejowskiej przejdzie do historii jako przykład wyjątkowej nieudolności sosnowieckich władz.
Czwartkowa nieobecność naszego Prezydenta była jednak prawdopodobnie spowodowana jeszcze jedną okolicznością. Wiele wskazuje na to, że Arkadiusz Chęciński trenował przed swoim piątkowym wyczynem, który znajdzie się na czołowym miejscu w księdze politycznego celebryctwa. Skok do basenu w garniturze (na szczęście bez butów, a przede wszystkim skarpetek – może dlatego SANEPID nie zareagował) otwiera nową erę w dziejach wyborczego pijaru. Przyznaję, pobicie „osiągnięcia” sosnowieckiego Prezydenta będzie niesłychanie trudne. Ale też nie mam najmniejszych wątpliwości – naśladowców znajdzie wielu.
Można oczywiście się naśmiewać z żenujących występów naszego włodarza, których wiele było w ostatnich latach. Najsmutniejsze jest oczywiście to, że utrwala to negatywny i niesprawiedliwy obraz naszego miasta. To co zrobił nasz Prezydent z pewnością będzie stanowiło pożywkę dla kolejnych idiotycznych dowcipów o Sosnowcu, które inny celebryta Kuba Wojewódzki tak lubi powtarzać. I dalej będzie powtarzał, bo tematów dzięki Arkadiuszowi Chęcińskiemu mu nie zabraknie, a prezydent będzie pisał do niego pełne oburzenia listy. Po co więc wydawać miliony złotych na promocję miasta, skoro jednym „występem” zniweczy się wszystkie, i tak zresztą niewielkie, efekty. Sprawa jest jednak o wiele poważniejsza.
Arkadiusz Chęciński nie jest idiotą. Tym bardziej nie są idiotami jego najbliżsi współpracownicy. Skok do basenu nie był spontaniczną decyzją, która zapadła pod wpływem emocji związanych z zakończeniem tej niesłychanie ważnej dla społeczności Zagórza i od lat zapowiadanej inwestycji. Było to przemyślane i zaplanowane wydarzenie, które miało przyciągnąć uwagę mediów i mieszkańców. Pan Prezydent przybył na uroczystość z zapasowym garniturem, a sugestie, że takie wydarzenie nastąpi, pojawiały się już wcześniej w wypowiedziach niektórych sosnowieckich urzędników. A skoro tak, to opłacany z pieniędzy podatników sztab pijarowców Arkadiusza Chęcińskiego musiał uznać, że przyniesie mu to korzyści w zbliżającej się kampanii wyborczej.
Zwolennicy demokracji zawsze przekonywali, że zbiorowa mądrość obywateli pozwala wybrać najlepszego reprezentanta społeczności, który będzie skutecznie realizował wspólne interesy mieszkańców korzystając z powierzonej mu władzy. To szlachetne przekonanie opierało się na założeniu, że wyborcze decyzje będą racjonalne i pozbawione emocji, a wybrani przedstawiciele będą należeli do elity intelektualnej danej społeczności. Wydawało się im, że ludzie będą chcieli aby rządzili nimi ludzie zrównoważeni i zachowujący się w sposób stosowny do pełnionych funkcji.
Powiedzmy otwarcie – do tego ideału najczęściej było daleko. Jednak przez dziesięciolecia, o ile nie zaistniały nadzwyczajne okoliczności, wybierano polityków umiarkowanych, racjonalnych i kompetentnych. Zdarzały się oczywiście „wypadki przy pracy”, zwłaszcza w okresach kryzysu i związanej z tym frustracji społecznej. Populistom udawało się zyskiwać spore poparcie, a czasami nawet przejmować władzę w mniej rozwiniętych cywilizacyjnie społeczeństwach i tam gdzie system rządów parlamentarnych nie był silnie zakorzeniony. Ale w tradycyjnych demokracjach najczęściej wielkich szans nie mieli. Wydawało się, że postępujący wzrost wykształcenia i coraz bardziej zakorzeniona demokracja pozwolą unikać takich przypadków. Tymczasem dzieje się zupełnie inaczej. I to zarówno na szczeblu lokalnym, jak i państwowym. Na całym świecie mamy koniunkturę dla populistów i demagogów wszelkiej maści.
Nie będę usprawiedliwiał tego co robi Arkadiusz Chęciński. Prymitywizm jego zachowań bije po oczach. Ale trzeba pamiętać, że tego typu żenujące propagandowe chwyty, to efekt wyobrażonych przez niego i jego otoczenie oczekiwań społecznych. Nasz Prezydent nigdy by tego nie zrobił, gdyby wiedział, że spotka się to z dezaprobatą większości mieszkańców i spowoduje spadek poparcia wśród wyborców. Skoro jeździ na koniu w Święto Trzech Króli, śpiewa na scenie, walczy na ringu pięściarskim i wskakuje do basenu, to znaczy, że przewiduje coś dokładnie przeciwnego. Czy ma rację? Okaże się już za kilka miesięcy. Warto jednak pamiętać czym najczęściej kończyły się rządy populistów i politycznych celebrytów.
Karol Winiarski