Radni izolowani
Przez ostatnie trzy dekady Polacy nie uświadczyli wielu okazji, by przekonać się o racjonalnym finansowaniu służby publicznej. Receptą na permanentne zaniedbania chociażby na niwie edukacji, jak też – przede wszystkim – w opiece medycznej, okazały się powszechne zrywy społeczne. Jest to zarazem przykre i piękne, że Naród potrafi skonsolidować się, dając odpór zaniedbaniom Rządzących zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym. Przez pryzmat ostatnich lat niejednokrotnie zadajemy sobie pytanie, czy aby nie przypadkiem kolejni Premierzy mogą pozwolić sobie na lekceważenie określonych grup społecznych, skoro potwierdzenie braterstwa Polaków przynoszą medialne relacje w każdą drugą niedzielę roku. Niestety, przykład Inicjatywy Pana Owsiaka – chociaż jeden z najbardziej rozpoznawalnych – nie jest jedyny.
Pragnę niniejszym tekstem uwagę Państwa zwrócić jednak na inny problem. Jednocześnie spieszę zaświadczyć, iż nie jest on wymierzony w jakiekolwiek obecnie podejmowane działania w walce z pandemią; nie jest to czas i miejsce, ażeby rozliczać kogokolwiek z udziału hipokryzji w pokładach motywacji do działania. Na tle obecnej sytuacji, której ikonicznym symbolem stało się masowe wykonywanie maseczek oraz organizowanie zbiórek na rzecz Medyków, warto jednak zwrócić uwagę na rolę Radnych w rozwiązywaniu innych problemów. Problemów równie
istotnych, a także – co warte podkreślenia – pozostających bezpośrednio w zestawie kompetencji.
Być może nie jest to apel wybitnie odkrywczy, jednakże – Szanowni Państwo – czy przez lata Polacy nie zdążyli już przywyknąć do wszystkich aspektów życia społecznego? Nikogo nie dziwią wieloletnie kolejki, odwlekane zabiegi. Bezpłatna edukacja jest fikcją. Czy jakość sprawowania władzy również nie pozostawia żadnych wątpliwości co do konieczności zadawania pytań, w tym krytycznych?! Pokolenia Polaków, wychowywanych w warunkach upadlającego totalitaryzmu, tak łatwo nie pozbędą się nawyków, których to pielęgnowanie pozostaje – co tu dużo kryć – niektórym na rękę. Nie mam w tym wypadku na myśli zabiegów medialnych, pomocnych przemycaniu czy to pomysłów na Kraj niebezpiecznych, czy też lansowaniu jednostek, mających za nic dobro Ojczyzny. Chociaż to istotne, jednak życie codzienne składa się z elementów prozaicznych: dziurawy chodnik, wadliwe oświetlenie, brak kanalizacji, nielegalne składowiska odpadów.
W Sosnowcu, niestety, takie wyliczenie może być rozszerzone o iście lokalne atrakcje, jak chociażby ruiny obiektów przemysłowych lub przyzwalanie na postępującą degradację zabytków. Nie ma się co czarować, bowiem stan ten trwał w Mieście na długo przed zaistnieniem zagrożenia epidemicznego. Z pewnością po jego zażegnaniu Mieszkańcy Sosnowca nie obudzą się w nowej rzeczywistości, w której Radni będą gorliwie zabiegać o zwrócenie uwagi na opłakany stan zabudowań północnej strony ulicy Stefana Żeromskiego, czy też rejonu ulicy Chemicznej, podobnie jak obecnie prężnie dbają o skuteczną dystrybucję maseczek.
Nie drwię, Szanowni Państwo, z działań podejmowanych przez Radnych w tym aspekcie. Chociaż jednych mogą one drażnić, bowiem rodzą być może uzasadnione obawy o chęć lansowania się w sytuacji, która nie zezwala na to ze względów etycznych, tak należy przyznać, że nawet za cenę promowania postaw narcystycznych niesie to, koniec końców, realny wymiar dobra.
Jak jednak mają się takie zrywy do codzienności? Czy nie weryfikuje ona postaw Rządzących Miastem? Przeanalizujmy, Szanowni Państwo, tabelę dyżurów Radnych. Na pierwszy rzut oka nie budzi ona wątpliwości; zarówno wśród Włodarzy starszej daty, jak też młodszych można zauważyć brak deklaracji adresów poczty elektronicznej (niektórzy Radni podają je bez wahania w przypadku wymiany poglądów w sprawach złożonych), praktycznie wszyscy Radni podają do publicznej wiadomości służbowe numery telefonów komórkowych. Mawiają, że dobrymi chęciami piekło wybrukowane. Jak jednak ma się wykorzystanie środków komunikacyjnych w sprawach mniej spektakularnych niż obecne działania? Czy są w Sosnowcu Radni, którzy posiadają telefony pozbawione funkcji oddzwaniania, a skrzynki pocztowe uniemożliwiają wysyłanie odpowiedzi? Jest to retoryczne pytanie…
Niepomiernie bardziej zapada w pamięć okolicznościowa fotografia Samorządowca przy skrzynkach pocztowych, aniżeli ujęcie pod nieistniejącymi latarniami wzdłuż kilkusetmetrowej alejki pomiędzy ulicą Generała Józefa Hallera a aleją Zagłębia Dąbrowskiego. Bywa tam zresztą tak ciemno, że być może dlatego nikt nie widział tam Radnego. Najpewniej na tego rodzaju niedogodności nie narażają Samorządowców chociażby eskapady do centrum handlowego na pograniczu Starego Sosnowca i Pogoni, których atmosferę może popsuć widok ruin przy ulicy Kotlarskiej. Chociaż nietrudno wówczas odwrócić wzrok na zdegradowane terenu wzdłuż ulicy Księdza Włodzimierza Sedlaka, irytującym pretekstom do wzniecenia dylematów moralnych nie tak łatwo zaradzić.
Na jakież pasmo niewygód skazaliśmy, Szanowni Mieszkańcy, w tej dłuższej kadencji Radnych? Pod warunkiem, rzecz jasna, że Samorządowcy na podobne dylematy nie są uodpornieni. Przez długotrwałą izolację.
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 28 IV 2020