Sprawdzone wzorce
Sosnowieccy Rajcowie zdają się, niestety, trwać w oderwaniu od rzeczywistości. W oderwaniu głębokim, przypominającym stan odrętwienia zahibernowanego pod szklaną czaszą. Ktoś dostrzeże w takim porównaniu dalekie odniesienie do jednej z komedii Pana Juliusza Machulskiego; na myśl prędzej przychodzi wizja osobnika odizolowanego od smogu, któremu ten nie ma prawa przeszkadzać. Radni wreszcie atak dostrzegą. Niczym nieuzasadniony, a jakże!
W jak grubych bańkach Wybrańcy Mieszkańców muszą być uwięzieni, będąc tak głuchymi i ślepymi nie tyle co na Miasta problemy, ale krytykę postępowania poniżej krytyki?! Doprawdy, odpowiedź tkwić musi w materiale baniek; szkło mleczne z jednej strony chroni przed ekspozycją na walory przyrodnicze i architektoniczne, z drugiej zaś pozwala okryć się nimbem niewidzialności. Ostatni walor wyjątkowo pożądany w sytuacji nachalnego wywoływania do tablicy. Rzeczywiście lepiej zamilknąć, niż prześcigać się na irracjonalne argumenty, jak ma to obecnie miejsce w sprawie Katarzyny. Jeden i drugi kamuflaż chwały jednak nie przynosi. Od kilku tygodni w Sosnowcu wydaje tlić się płomyk nadziei, że oto czara goryczy arogancji Rządzących dopełniła się. Jakość społeczeństwa obywatelskiego mierzy się siłą bezwładności. Populacja nie musi składać się z samych ekspertów. Wystarczy jednak, by stanowiły ją jednostki wrażliwe na wspólne dobro, a nadto odporne na strach. Ponieważ ostatnie dekady życia społecznego w Polsce łatwe nie były, o to drugie nie tak łatwo. Sprawa Katarzyny, chociaż nie będąca precedensem (ulica Chemiczna), wskazuje, że w Sosnowcu nie istnieją konsultacje społeczne z prawdziwego zdarzenia. W walce o wyjście z kryzysu nie pozostają, na szczęście, w tyle Parlamentarzyści, chociaż ostatnio będący skoncentrowani na (modnym, nośnym?) problemie kopalni na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej (zaskakującym zapałem pałali także sosnowieccy Radni-Kandydaci na Posłów).
Bez względu na charakter prowadzonej działalności, bez wyjątku każdego podmiotu wszelkie przedsięwzięcia muszą być ukierunkowane na cele. Pomijając oczywiście grupy przestępcze, których zyskiem jest strata rzeszy oszukanych, ich osiąganie zawsze niesie z sobą korzyści dla szerokiego grona. W przypadku jednostek samorządowych widoczne jest to szczególnie jaskrawo zarówno w przypadku ich funkcjonowania bez zarzutu, jak też z pewnymi niedomaganiami. O niedomaganiach jednak trudno wypowiadać się w kontekście sosnowieckiej Straży Miejskiej, gdyż Formacja ta kuleje. Media przychylne Władzy nie stronią od peanów na cześć Gospodarza Miasta, przykładającego wagę do modernizacji monitoringu. Dlaczego jednak kurtyna milczenia opada na aspekt braku chętnych do pracy w charakterze Strażnika? Pomijając, i tak bardzo istotny, problem stosunku wynagrodzeń do podejmowanego ryzyka, należy się spodziewać, że kurtyna ta opadać w roku 2020 będzie musiała jeszcze niżej. Wszystko za sprawą redukcji o kilkanaście punktów procentowych budżetu Straży Miejskiej na walkę o środowisko.
Bezpieczeństwo Mieszkańców to nie tylko piecza nad mieniem, lecz także czuwanie nad zdrowiem. Rozbudowa (zadłużonego na dziesiątki milionów złotych) Szpitala nie przyczyni się do bezpośredniej (!) walki ze skutkami zanieczyszczenia powietrza. Niestety, ale bierność działania w tej kwestii Władz Miasta jest nad wyraz aktywna, co dowodzi zarówno jakości postulowanych każdorazowo przed wyborami haseł, jak też szczelności szklanych osłon. Jeżeli sprawy dalej będą szły w tym kierunku, warto teraz poprosić Ratusz (z Panem Rzecznikiem włącznie), by nie kruszyli kopii, jeżeli w mediach lokalnych lub ogólnopolskich zaczną padać pytania o to, czym Radni Sosnowca oddychają. Nie ucichły jeszcze salwy śmiechu po głosach natchnionego oburzenia z alei Zwycięstwa na prześmiewcze potraktowanie Sosnowca w opracowaniu skierowanym do najmłodszych Sąsiadów z byłych Austro-Węgier. Potraktowanie w pełni zasłużone. Jest to jedna z kilku konsekwencji, spośród najmniej dotkliwych, zachwiania hierarchią potrzeb Miasta. Szukanie na gwałt oszczędności w wydatkach Gminy celem finansowania bizantyjskich zachcianek Pana Prezydenta nie może prowadzić do niczego dobrego. Tym bardziej, jeżeli oszczędza się na zdrowiu; skoro już teraz Straż Miejska nie jest w stanie wywiązywać się ze swych obowiązków, to czy przed Mieszkańcami obowiązkowe składki na tę Formację, organizowanie antysmogowych patroli obywatelskich?
Mijający rok to wszak nie tylko temat-bumerang zanieczyszczenia powietrza oraz forsowanie, na przekór Mieszkańcom, wielopłaszczyznowego i nieodwracalnego w skutkach planu deprecjacji społeczno-przyrodniczej Sielca. Trudno przejść obojętnie obok ciągu niebywałych zbiegów okoliczności, towarzyszących wszystkim stadiom tegorocznego budżetu obywatelskiego w Sosnowcu. Chociaż wyłączną uwagę należałoby w tej sprawie poświęcić zaangażowaniu Radnych w plan podziału środków finansowych Miasta, w kontekście kolejnych doniesień z Będzina warto uzmysłowić sobie, ile Sosnowiec już teraz traci przez zepchnięcie w niebyt koncepcji przywrócenia Mieszkańcom Czarnej Przemszy na odcinku środulsko-pogońskim. Dostrzec ten kuriozalny zestaw problemów mogą wyłącznie Społecznicy, coraz mniej liczni.
Ponieważ nic nie może trwać wiecznie, przychodzi taki czas, gdy ciemiężeni unikami przed Elektoratem Radni mogą odetchnąć. Usta nie są już zakneblowane, ręce skore są do czynów. Niedawną próbkę (cykliczną) swoistej aktywności Włodarzy Mieszkańcy przed kilkoma dniami mieli możność mieć zaserwowaną, w sam raz na odwrócenie uwagi od bzdurnych protestów przeciwko centrum logistycznemu. Otóż podobni do kamfory Radni, nie odczuwając wstydu, zmaterializowali się niespodziewanie przed obliczem fotografa. Wiadomo wszak, że życzenia same się nie złożą. Trudno też odnaleźć Radnego, który zmuszony do działania w głębokiej konspiracji nie będzie skłonny do oddania się chwili beztroskiej rozrywce, na przykład przed obliczem pląsającego w wygniecionej marynarce Pana Prezydenta, emitującego dźwięki przypadkowe. Tak oto kończy się rok 2019. Nieciekawa nasze Miasto czeka przyszłość. Nie wróży dobrze to, że na falach krytyki Pana Prezydenta Medium zaprzyjaźnione naprędce publikuje pseudowywiad, którego lektura co skuteczniej omamionych nawraca na pozycje bezpiecznego braku refleksji. Wiemy bowiem nie od dzisiaj, że rządzi się łatwiej ludem wyzbytym odruchów krytyki. Czyni się to tym łatwiej, im głośniej przypomina się o raptem trzymilionowym zadłużeniu Gminy. Skojarzenia niebezpiecznie bliskie Orwellowi, ale też…
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 23 XII 2019