Stowarzyszenie Sosnowiczanie
Poprzednie wybory samorządowe w Sosnowcu nie przyniosły spektakularnej zmiany warty przy alei Zwycięstwa 20. Układ sił w Mieście, tradycyjnie stymulowany negatywnym nastawieniem w Stolicy Zagłębia Dąbrowskiego do Partii rządzącej, nie jest zbalansowany przez wkład czysto lokalny. Chociaż tak wiele mówi się o korzyściach płynących z odpolitycznienia samorządów, narracja płynąca z ulicy Wiejskiej (to znaczy z ulicy Adama Mickiewicza) każe utrwalać model centralny uprawiania władzy. W ujęciu wtórnym, przez utrzymującą się na niemałym poziomie irytację Polaków na rządy Prawa i Sprawiedliwości (z pewnością wynikającą z dróg realizacji reform centralnych, nie zaś prowadzenia polityki antysamorządowej), stanowi to wymarzony argument dla Ugrupowań opozycyjnych do zdominowania gmin. Skutecznie ucisza to, w ogólnym ujęciu, głosy lokalnych środowisk, skoncentrowanych nie na dobru partyjnym, lecz prawdziwie regionalnym. Wyborcy co prawda nie mogą przejść obojętnie wobec masowej modernizacji taboru autobusowego, jednakże nie ma się co łudzić, że stan osiedlowego skweru stanowić będzie kartę przetargową w sporach partyjnych.
Sporach, które będąc rozgrywane jej podobnymi kartami, stawiają je w cieniu własnego cienia. Dzieje się tak w każdej kampanii wyborczej; nie wnosi tutaj wiele rozróżnienie pomiędzy wyborami samorządowymi oraz parlamentarnymi, gdyż to sami Polacy podjęli niemo decyzję, iż skala debaty publicznej wyborów parlamentarnych może być na tyle szeroka, że zamyka problemy pozostające poza kompetencjami Posłów na Sejm (nie inaczej dzieje się przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego, przy czym ze świecznika nie nikną wówczas tematy lokalne w skali Kraju). Gdzie wobec tego, szczególnie w atmosferze co najmniej częściowo upartyjnionych samorządów, miejsce na problemy swojskie?
Jesienią roku 2018 Mieszkańcy Sosnowca opowiedzieli się za wizją Miasta, budowaną na solidnym fundamencie polityki wizerunkowej Pana Prezydenta Chęcińskiego. Jej kierunkiem, utrwalanym w komunikatach publicznych nierzadko na poziomie gagów, było odwrócenie hierarchii problemów Gminy, co nader łatwo zrealizować przy rekordowym budżecie. W kasie Miasta z pewnością nie może zabraknąć środków na naglące wydatki, jak chociażby zaklinanie rzeczywistości po ujawnieniu kondycji finansowej Szpitala Miejskiego (wynajęcie za kilkadziesiąt tysięcy złotych sztabu specjalistów z zakresu komunikacji, mających za zadanie wytłumaczenie, że białe jest czarne). Wydatkowaniu pieniędzy na inwestycje kluczowe nie sprzyja także pora roku, gdyż mało komu zza Brynicy zachciałoby się poza sezonem ogórkowym przybyć do Sosnowca z pakietem pseudopaszportów, chcąc podziwiać wiecznie niezagospodarowany skwer u zbiegu ulic 3 Maja oraz Marszałka Józefa Piłsudskiego, czy też ruiny poprzemysłowe przy ulicach Chemicznej, Generała Władysława Andersa, Kotlarskiej oraz Stefana Żeromskiego. Wszystko wskazuje na to, że budowa kompleksu sportowego jeszcze bardziej pogorszy czułość optyki Włodarzy w zakresie problemów realnych; być może stanowi to element spójnej, przemyślanej taktyki, w ramach której prace rozbiórkowe i rewitalizacyjne wykonają pospołu tajemnicza entropia (samoistne wyburzenia) i czas (wszędobylskie samosiejki). Już teraz można odczuć, z trudem skrywany, problem niedofinansowania niektórych Jednostek Gminy, jako proste następstwo szukania oszczędności. Niemożność podjęcia odpowiednich działań w związku z poważnym uszkodzeniem nawierzchni ulicy 3 Maja (Małe Zagórze) z pewnością nie stanowi kwestii przypadku, a nie jest to przykład osamotniony. Wymienione jako pierwsze z brzegu kwestie, skupiające wyłącznie problemy infrastrukturalne Sosnowca, otwierają długą listę spraw do rozpatrzenia. Wiadomym jest, że populacja Sosnowca nie wzrośnie proporcjonalnie do liczby stacji wypożyczeń rowerów miejskich. Sytuacja ta nie zmieni się również dzięki rozbudowaniu repertuaru disco-polowego Pana Prezydenta Chęcińskiego. Być może prawdziwy problem Sosnowca nie wynika z animozji o podłożu historycznym, lecz chociażby z jakości życia w Mieście (dostępność do świadczeń zdrowotnych oraz edukacji na najwyższym poziomie, komfort płynący z jakości środowiska, pewność o bezpieczeństwo własne oraz mienia prywatnego i publicznego). Należy pocieszać się myślą, iż Zarząd Miasta oraz Radni mają na ich rozwikłanie aż pół dekady.
Koncepcja rozwoju Miasta według Pana Prezydenta jest atrakcyjna. Jako wolna od wydumanych problemów, za cel stawia sobie stworzenie z Sosnowca ośrodka, jakim nigdy nie był, za pieniądze, których nigdy nie posiadał. O prostej prawdzie, jaką jest rozpoczęcie budowania domu nie od dachu, nie zapominali Członkowie Stowarzyszenia Sosnowiczanie z Karolem Winiarskim. Niestety, ale ostatnią jesienią przed Stowarzyszeniem pokazał się mur spajany zaprawą propagandy sukcesu. Mur taki staje się tym trudniejszy do przebicia, im bardziej niepopularne są głoszone poglądy, zwłaszcza bronione w dyskusjach merytorycznych. Niezrażona tym faktem Społeczność Stowarzyszenia podjęła przed kilkoma dniami (12 IX 2019) decyzję o formalnej reaktywacji. Formalnej, gdyż pomimo upływu czasu, celem Stowarzyszenia jest wyłącznie bezinteresowne działanie na rzecz Miasta, nie zaś schlebianie macierzystemu środowisku politycznemu z pomocą aroganckich Radnych, wspierane w dodatku inicjatywami pseudooddolnymi, stymulowanymi w zupełnie niezależnej od partyjnej Władzy bezpartyjnej przybudówce.
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 20 IX 2019