Sztuka polemiki
Przysłuchując się polemice na sesji Rady Miejskiej po raz kolejny można było odnieść wrażenie, że jesteśmy świadkami rozmowy ludzi mówiącymi różnymi językami. Zupełnie jakby jeden rozmawiał we współczesnym języku, a drugi na przykład w starohebrajskim.
Dialog jak wiadomo polega na tym, że jeden pyta, drugi odpowiada na zadane pytanie, potem może nastąpić zamiana ról, ale w każdym przypadku sens rozmowie nadaje trzymanie się zadanego pytania. Inaczej powstaje bełkot, a nie dialog ludzi, którzy proces edukacji mają za sobą. To co zaprezentował w czwartek prezydent Arkadiusz Chęciński – nie po raz pierwszy zresztą – to albo cyniczna manipulacja, albo zwykły brak kontroli. Naszym zdaniem raczej to pierwsze.
Strategia jest dość prosta, ale zastosowana wobec mniej uważnego i rozgarniętego słuchacza jest często skuteczna. W momencie, gdy pojawia się kłopotliwe pytanie, to należy zrobić długi wstęp do odpowiedzi. Dzięki temu w pamięci wielu zatrą się szczegóły pytania, a nawet jego istota. Potem wkłada się w usta pytającego jakieś absurdalne stwierdzenia, (lub czyta w myślach) które w ogóle nie padły, po czym można już je wykpić, bohatersko stanąć po stronie racjonalności i czekać na oklaski. Zwracał uwagę Arkadiuszowi Chęcińskiemu na taką praktykę podczas wspomnianej sesji jak i poprzedniej, zarówno Kazimierz Górski jak i Karol Winiarski, ale bezskutecznie, bo przywilejem prezydenta w debacie jest prawie nieograniczony czas wypowiedzi i zabieranie głosu w dowolnym momencie poza kolejnością, co wspomnianą taktykę czyni jeszcze bardziej efektywną, a żadnego arbitra przecież nie ma.
Przy końcu czwartkowej debaty prezydent odczytał nawet artykuł jakiegoś dziennikarza ze Śląska dotyczący budowy stadionu w taki sposób, że chyba wszyscy wzięli to za tekst Karola Winiarskiego, bo czytający kierował go właśnie do niego. Zdziwiony Karol Winiarski podszedł po zakończeniu obrad do prezydenta, aby wyjaśnić sprawę i otrzymał odpowiedź, że faktycznie ten tekst nie jest jego (Karola Winiarskiego) autorstwa, ale został odczytany jako dowód tego, że nawet Ślązacy popierają budowę stadionu, podczas gdy pytanie radnego Winiarskiego dotyczyło przede wszystkim skutków finansowych całego kompleksu sportowego, nawet nie stadionu.
Nie tylko w debatach, ale w innych licznych wystąpieniach prezydenta uderza brak umiejętności syntetycznego, koherentnego i jasnego wyrażania myśli. Niekończące się dygresje, wtrącenia, wielokrotne powroty do rozpoczętych i przerwanych wątków sprawiają, że można się zastanawiać, co naprawdę mówca chciał powiedzieć. Brak wspomnianej umiejętności sprawia, ze często mamy do czynienia ze słowotokiem. To co można zawrzeć w dwie minuty prezydentowi zajmuje dwadzieścia.
Sprawności o której mowa nabywa się latami obcując z dobrą literaturą i publicystyką. Skoro jest jak jest, to już chyba lepiej, aby prezydent czytał z kartki tekst przygotowany przez kogoś innego. Będzie krócej, zwięźlej i na temat, a w debatach przestał posługiwać się socjotechnicznymi sztuczkami, bo są łatwe do zdemaskowania.
PS
Niedowiarkom polecamy przesłuchanie chociażby dwóch ostatnich sesji Rady Miejskiej.
Tomasz Woźniak