Tradycji nie stało się zadość
Niniejszy tekst, Szanowni Akolici i Adwersarze, nie stanowi aktu niskiej próby żerowania na ludzkiej tragedii, a zachętę do przeanalizowania hipokryzji Rządzących Miastem.
Od dawien dawna lansowana przez Pana Prezydenta oraz Przybocznych „nowa świecka tradycja” wykorzystywania do granic przepustowości (oraz, w kontekście skromności i pokory, dobrego smaku) mediów społecznościowych, stała się normą. Nie okazja to, by przywiązywać uwagę do stylu i formy wypowiedzi (swoją drogą Rządzący ewidentnie stawiają na dyskurs narcystyczno-nonszalancko-arogancki, gdzie niewiedza o istnieniu krawata oraz żyletki, jak też żenujące odwracanie kota ogonem, umiejętne szafowanie słowem, czy uwagi ad personam, są tego charakterystycznymi przejawami), lecz do treści oraz – przede wszystkim – sposobności do uraczenia Mieszkańców Miasta kolejnymi rewelacjami.
Niedawna tragedia, która rozegrała się na Starym Sosnowcu (ruiny piekarni mechanicznej przy ulicy Kotlarskiej, dostępne z łatwością – nie tylko wzrokowi – od strony ulicy Wiązowej), nie odnalazła, niestety, miejsca wśród wszechobecnego chaosu pseudoinformacyjnego.
By nie być gołosłownym i, przede wszystkim, uchronić przed anonimowością godną wstydu i pożałowania postawę Władz Miasta, należy odnotować, że zarówno Pan Prezydent Chęciński, jak też Panie Radne (Gojna-Ucińska i Szota, Przewodnicząca Rady Miejskiej) oraz Panowie Radni (Krawiec, Litewka, Mentel, Nitwinko, Wnuk, Wojtusiak, Żurawski), byli uprzejmi przemilczeć samobójczą, jak się okazało niebawem, próbę dwu Nastolatek (jedna z Dziewczynek zmarła).
Z kronikarskiego obowiązku, a nie ze złośliwej chęci pastwienia się nad miałkością Wybrańców Mieszkańców Sosnowca, należy spostrzec, że wyłącznie Pani Radna Gojna-Ucińska publicznie „zabrała” w sprawie głos (cudzysłów to oznaka miłosiernego przemilczenia faktu, że Pani Radna wyłącznie mogła pozwolić sobie na wdanie się w infantylną wymianę postów na stronie Gazety Wyborczej, pisanych nieodmiennie łamaną Polszczyzną, mających niewiele wspólnego z dojrzałą wymianą myśli, a raczej z pyskówką spod szyldu „to nie my, to oni”).
Warto także w tym miejscu przedstawić postawę Pana Radnego Mentla, który dokładnie w tym samym czasie, gdy w dwu domach rodzinnych czas się zatrzymał, miał czelność – w sposób typowy dla siebie – na piedestał wynosić swą Personę, tym razem – o ironio – jako stojącego na straży rozwoju Młodzieży w duchu sportowym. Przykre jest nie tyle to, że Pan Radny zwyczajowo swe pisemne wypowiedzi okrasza całą paletą barwnych emotikonów, co pewnie wynika z chęci ukrycia nieumiejętności budowania zdań niekoniecznie tylko złożonych (oraz przypodobaniu się Elektoratowi przyszłych Adolescentów), ale w szczególności brak refleksji nad stanem psychiatrii dziecięcej w Mieście i Kraju. Trudno bowiem oczekiwać, że Pan Radny nie wiedział o fatalnym wydarzeniu z ulicy Kotlarskiej.
Żeby było śmieszniej, a może smutniej, Pan Radny swego czasu dwukrotnie wpadł we własne sidła indolencji oraz arogancji, gdy usiłował odpowiedzieć piszącemu niniejsze słowa na komunikat facebookowy. Otóż Pan Radny, kierowany (z nakazu?) troską o środowisko naturalne Miasta, zaapelował swego czasu w przetykanym jarmarcznymi błyskotkami poście, by zgłaszać wszelakie ujawnione przez Mieszkańców nielegalne składowiska odpadów. Zgłosiłem (raczej nie przypomniałem) Panu Radnemu zatem, kierowany czystymi intencjami, casus ulicy Wiązowej, przy czym nie poprzestałem wyłącznie na samych odpadach, a zapytałem także o pomysły Gminy na rewitalizację terenów; z pewnością Mieszkańcy mają świadomość, że realizowane obecnie inwestycje przy wskazanej ulicy obejmują wyłącznie odcinek ograniczony ulicami Dziewiczą i Daleką. Pan Radny schował głowę w piasek; indagowany na okoliczność odpowiedzi z rozbrajającą bezczelnością uskarżał się a to na brak czasu, a to problemy innej natury, by w końcu arogancko odburknąć, że na „ataki” nie reaguje… Jeżeli za takowy Pan Radny poczytuje sobie zwyczajne pytanie o plany zagospodarowania parceli z ruinami, to jaki standard panuje w Mieście?!
„Psy szczekają, a karawana jedzie dalej”. W myśl rosyjskiej myśli ludowej działają Radni z Panem Prezydentem na czele. Czemu tu się, Szanowni Mieszkańcy, dziwić?! To jasne, że nawet zająknięcie się na temat niewygodny może skazać na bezpowrotne popadnięcie w niełaskę. W tym wszystkim najsmutniejsze jest to, ile znieść może sumienie, bowiem w nawet najczarniejszych myślach trudno jest posądzać kogokolwiek, także Pana Prezydenta oraz Państwa Radnych, o zupełne wyzbycie się podstawowych odruchów moralnych…
Warto przeto zachować spokój i brać przykład ze słynącego z wizjonerstwa i awangardy Pana Radnego Żurawskiego, który za każdym razem przekracza ustanawiane przez siebie granice dobrego smaku, wyczucia, pychy oraz śmieszności. Ponieważ żywotnym problemem Miasta oraz Jego Mieszkańców jest haniebna wypowiedź Lidera „muzycznego” zespołu „Bayer Full”, piętnująca Pana Staszewskiego, Pan Radny z pewnością za ostatnie zaskórniaki pozdrowił owego Jegomościa, niewątpliwie ratując przed zatraceniem się w żalu Twórcę „Kultu”. Wiadomym jest, że mniej kosztuje wysłanie płyty, ponieważ myśleniem i charyzmą nie tak łatwo na poklask zasłużyć, przynajmniej pod skrzydłami Pana Prezydenta Chęcińskiego…
W oczekiwaniu na dzień, gdy Pan Radny Żurawski w geście protestu przyspawa się do szczątków piekarni, wypatrywać należy obiecanych działań. Takich chociażby, o jakich mogli przeczytać Mieszkańcy w zaadresowanym do autora niniejszego felietonu piśmie (6 IV 2020) z Wydziału Administracji Architektoniczno-Budowlanej Urzędu Miejskiego w Sosnowcu (pismo to stanowiło odpowiedź na list z 20 II 2020, również upubliczniony), sygnowanym przez Pana Owczarka, którego treść dotyczyła, między innymi, skierowania do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego pisma w sprawie interwencyjnego zabezpieczenia newralgicznego terenu przy ulicy Kotlarskiej.
Jaki jest skutek tych oraz podobnych działań?! Nad iloma tragediami będzie trzeba jeszcze przejść obojętnie?! W Mieście, jak powszechnie wiadomo, nie brakuje zdewastowanych obiektów, by wspomnieć chociażby wyłącznie jeden, również o rodowodzie przemysłowym – ruiny po Zakładach „Wanda”, zlokalizowane przy ulicy Generała Władysława Andersa. Ten przykład ginie w morzu bezimiennych pustostanów Pogoni, Środuli, Sielca czy Starego Sosnowca. Je wszystkie łączy jednakże jedno – wyłamują się z kreowanej sielanki Miasta dobrobytu…
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 25 XI 2020