• Felietony, opinie, komentarze
  • Historia i tożsamość Zagłębia
  • Tokowisko
  • Prawnik radzi
Sosnowiec online
  • Sosnowiec
    • Sport
    • Samorząd
    • Kultura
    Koszykarki z brązowym medalem

    Koszykarki z brązowym medalem

    Ciężka przeprawa

    Ciężka przeprawa

    Faworytki nie zawodzą

    Faworytki nie zawodzą

    Z Krakowa na tarczy, ale czy zasłużenie?

    Z Krakowa na tarczy, ale czy zasłużenie?

  • Region
    • Zagłębie
    • Dąbrowa Górnicza
    • Czeladź
    • Będzin
    Sosna za plastik

    Sosna za plastik

    Taco Hemingway – „Koła” (wersja nieoficjalna) – teledysk z sosnowieckimi hokeistami

    Taco Hemingway – „Koła” (wersja nieoficjalna) – teledysk z sosnowieckimi hokeistami

    Ogłoszenie o likwidacji Stowarzyszenia

    Piknik lotniczy i otwarcie lądowiska w Niegowoniczkach

    Piknik lotniczy i otwarcie lądowiska w Niegowoniczkach

  • Sport
  • Głosy polityków
  • Nasze Interwencje
  • Znalezione w sieci
Umarł król, niech żyje król

Sosnowiec

Umarł król, niech żyje król

Redaktor Naczelny wtorek, 12 sierpnia 2025

Udostępnij na

W krajach o ustrojach monarchistycznych zmiana panującego następuje najczęściej w sposób naturalny. Po śmierci władcy rządy w państwie przejmuje jego potomek. Dawniej był to najczęściej jego najstarszy syn, o ile takowy istniał. W przypadku braku bezpośredniego następcy decydowało prawo sukcesyjne. W niektórych krajach (np. we Francji) kobiety były całkowicie wykluczone z prawa dziedziczenia władzy, co w XIV wieku „uzasadnili” francuscy legiści powołując się na prawo Franków salickich. Dlatego władzę przejmowała boczna linia panującej dynastii (Walezjusze, a potem Burbonowie). W wielu innych krajach (Anglia, Austria, a nawet Rosja) do władzy stopniowo dopuszczano kobiety, chociaż zawsze pierwszeństwo mieli męscy potomkowie.

Bardzo rzadko zdarzało się, że nowego władcę wybierano. W Polsce działo się tak po wymarciu Jagiellonów (a w zasadzie ich męskiej linii), chociaż formalnie już ta litewska dynastia nie miała w Polsce władzy dziedzicznej. Możni (Rada Królewska – późniejszy Senat) wybierała jednak zawsze Jagiellona, aby utrzymać unię Królestwa Polskiego z Wielkim Księstwem Litewskim. Po śmierci Zygmunta Augusta zmieniło się to o tyle, że zgodnie z unią lubelską elekcja była wspólna (Zygmunt August zrzekł się dziedzicznej władzy na Litwie, co zbyt wiele go nie kosztowało, ponieważ i tak żadnego potomka nie posiadał będąc ostatnim męskim przedstawicielem dynastii), a prawo wyboru uzyskali wszyscy dorośli męscy członkowie stanu szlacheckiego, o ile pojawili się w odpowiednim czasie na polu elekcyjnym (elekcja viritim).

Oczywiście w XVIII wieku decyzje w tej sprawie zapadały w Petersburgu, Berlinie i Wiedniu, a w razie problemów z ich wprowadzeniem w życie decydowała nie siła argumentów, a argument siły – wojska rosyjskie. Targowiczanie nie byli pierwszymi, którzy zaprosili obce wojska do Rzeczpospolitej. Wcześniej robili tak chociażby Czartoryscy planując obalenie Augusta III (Katarzyna II odmówiła), a wkrótce po jego śmierci w celu przeforsowania Stanisława Augusta Poniatowskiego na tron Polski. Półtora roku przed rozpoczęciem Sejmu Wielkiego z prośbą o detronizację tego ostatniego pojechali do Kijowa zarówno przyszli targowiczanie (Franciszek Ksawery Branicki), jak i przywódcy tzw. stronnictwa patriotycznego (Ignacy Potocki). Ten drugi kilka lat później wspólnie ze Stanisławem Augustem Poniatowskim doprowadzili do uchwalenia naszej pierwszej konstytucji. Jak widać pojęcie zdrady nie do końca było wówczas rozumiane tak jak w późniejszym okresie. Zresztą, gdyby nie drugi rozbiór Polski, który nastąpił kilka miesięcy po przegranej przez nas wojnie w obronie Konstytucji 3 Maja wbrew obietnicom składanym przywódcom Konfederacji Targowickiej przez rosyjską carycę, to być może ich ocena nie byłaby tak jednoznacznie negatywna jak obecnie, a oni sami nie staliby się w Polsce synonimem zdrady narodowej. W końcu protestowali przeciwko uchwalonej bezprawnie i w wyniku spisku Ustawie Rządowej broniąc tradycyjnych, narodowych instytucji ustrojowych.

Obecny sposób wyboru Prezydenta RP trochę przypomina czasy Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Prawo wyboru mają jednak wszyscy pełnoletni obywatele, a nie kilkuprocentowa warstwa szlachty (naród polityczny), zaś sam proces głosowania odbywa się przy urnach wyborczych, a nie na polu elekcyjnym, co radykalnie ograniczało możliwość brania udziału w elekcji – uczestniczyło w niej zwykle kilka, najwyżej kilkanaście tysięcy osób z grona kilkuset tysięcy należących do stanu szlacheckiego. Zmniejsza to oczywiście niebezpieczeństwo przekupstwa (przynajmniej bezpośredniego, ponieważ rozdawnicze obietnice kandydatów też są takowym, chociaż ich realizacja ma nastąpić w przyszłości) oraz ingerencji obcych państw. Manipulacja wyborcami odbywa się inaczej – albo wspomnianymi obietnicami, albo poprzez rozbudzenie społecznych emocji. Zwłaszcza ten ostatni sposób okazuje się w ostatnich latach nad wyraz skuteczny. Narastająca ignorancja i ciemnota polskiej szlachty doprowadziła w XVII i XVIII wieku do upadku potężnej niegdyś Rzeczpospolitej. Współczesna Polska mocarstwem nie jest, ale coraz bardziej pozbawieni wiedzy i umiejętności racjonalnej analizy rzeczywistości polscy wyborcy prowadzą nasz kraj w tym samym kierunku.

Jarosław Kaczyński jest prawdziwym polskim kingmakerem. I podobniej jak jego historyczny odpowiednik z okresu Wojny Dwóch Róż – Robert Neville, hrabia Warwick – nie zawsze ma szczęście do wprowadzonych przez siebie na tron kandydatów. Spośród czterech prezydentów, których wypromował (a czasami wręcz wymyślił), tylko jeden okazał się jego lojalnym współpracownikiem – Lech Kaczyński. Z Lechem Wałęsą do konfliktu doszło już kilka miesięcy po wyborach, a dwa lata później Jarosław Kaczyński palił kukłę polskiego Prezydenta oskarżając go o agenturalną przeszłość (nie bez pewnych podstaw – do połowy lat 70-tych późniejszy lider Solidarność był tajnym i płatnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, po czym zerwał współpracę). Dwa lata wcześniej w trakcie „wojny na górze” zupełnie mu to jednak nie przeszkadzało.

Andrzej Duda po początkowym pełnym podporządkowaniu swojemu politycznemu patronowi (ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, odmowa mianowania trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego prawidłowo wybranych przez poprzedni Sejm), zaczął wykazywać nieakceptowalną samodzielność i opór wobec narzucanych mu rozwiązań. Bardziej nawet wobec działań Zbigniewa Ziobry (którego zresztą kiedyś był zastępcą w Ministerstwie Sprawiedliwości) niż wobec samego prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Efektem było kilka zawetowanych ustaw, które utrudniły i opóźniły proces przejmowania kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. Dość zabawne są przy tym zarzuty ze strony niektórych polityków obecnej koalicji, którzy jak widać oczekiwali, że Andrzej Duda przejdzie do obozu antyPiS-owskiego i będzie realizował polecenia Donalda Tuska. Tymczasem były już Prezydent RP miał po prostu bardzo konserwatywne i katolicko-narodowe przekonania (niekiedy bardziej radykalne od Jarosława Kaczyńskiego), a próby przeciwstawienia się oczekiwaniom Nowogrodzkiej wynikały bardziej z poczucia własnej godności i narastającym przekonaniu o wielkim znaczeniu politycznym niż z różnicy poglądów. Jarosław Kaczyński, który charakterologicznie nie jest w stanie uznać jakiejkolwiek samodzielności wypromowanych przez siebie polityków nie potrafił (a nawet się nie starał) traktować Prezydenta jako współpartnera. W konsekwencji unikał bezpośrednich kontaktów z człowiekiem, którego uważał za niewdzięcznika i którego w gruncie rzeczy nie szanował.

Karol Nawrocki będzie dla Jarosława Kaczyńskiego o wiele większym problemem. W przeciwieństwie do swojego poprzednika, nowy Prezydent RP ma o wiele twardszy charakter. Wychowany w cieplarnianych warunkach Andrzej Duda nie był w stanie utrzymać stanowczej postawy (mimo rad, które przekazywał w rozmowie ze swoim następcą) ograniczając się do chwilowych i często emocjonalnych odruchów protestu. Nie potrafił też dobrać sobie oddanych i skutecznych współpracowników, którzy nie traktowaliby Kancelarii Prezydenta jako trampoliny do innych politycznych funkcji albo po prostu do spółek skarbu państwa czyli do koryta. Karol Nawrocki, człowiek z niższych warstw społecznych, polski selfmademan wyrastający w środowisku trójmiejskich kiboli i gangsterów, z którymi dalej utrzymuje bliskie kontakty, zaprawiony w pojedynkach bokserskich i ustawkach jest zupełnie innym człowiekiem. Co dość paradoksalne, bardziej nawet przypomina Donalda Tuska niż Jarosława Kaczyńskiego, o Andrzeju Dudzie nie wspominając.

Przez pierwsze dwa lata kadencji Karol Nawrocki będzie zapewne dość zgodnie współpracował z Jarosławem Kaczyńskim. Nie tylko dlatego, żeby okazać mu wdzięczność za to, że ten zrobił go Prezydentem RP (obywatelskość kandydata to oczywiście sprytna marketingowa zagrywka, ale to Jarosław Kaczyński wybrał go na kandydata po miesiącach szczegółowych badań opinii publicznej, to on dał mu pieniądze na kampanię i to politycy Prawa i Sprawiedliwości z polecenia prezesa organizowali mu kampanię wyborczą w terenie). Wątpliwe nawet, żeby Karol Nawrocki uważał, że ma być za coś wdzięczny. Z jego zachowania widać, że uważa się coraz bardziej za politycznego geniusza dotkniętego ręką Boga. Tacy ludzie nic nikomu nie zawdzięczają (oczywiście poza Opatrznością). Taktyczny sojusz pomiędzy obydwoma politykami będzie wynikał wyłącznie z posiadania wspólnego wroga, którego zniszczenie jest w ich obopólnym interesie. Dopóki Donald Tusk będzie premierem, dopóty Pałac Prezydencki i Nowogrodzka będą ze sobą w miarę zgodnie współdziałali. Po odzyskaniu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość ich drogi się ostatecznie rozejdą. Co oczywiście nie oznacza, że zerwanie będzie zupełne – zwłaszcza w sprawach światopoglądowych obu polityków wiele łączy, chociaż i w tym przypadku Karol Nawrocki wydaje się mieć znacznie bardziej radyklane poglądy od Jarosława Kaczyńskiego. Trudno jednak oczekiwać, aby dwóch samców alfa mogło ze sobą zgodnie i bezkonfliktowo współdziałać. Pytanie jak zachowają się inni politycy polskiej prawicy.

Po stronie Karola Nawrockiego z pewnością opowiedzą się liderzy Konfederacji. Zwłaszcza Krzysztofowi Bosakowi znacznie bliżej poglądami do obecnego Prezydenta niż do prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który endecką retorykę używa rzadko i raczej czysto instrumentalnie. Stosunki Sławomira Mentzena z Jarosławem Kaczyńskim bardzie przypominają stan wojny, co wynika z rywalizacji o dominację na prawicy i paternalistycznego traktowania lidera Nowej Nadziei. Oczywiście takie ambicje ma też Karol Nawrocki, ale taktyczny sojusz z byłym rywalem w kampanii prezydenckiej przeciw dotychczasowemu przywódcy prawicowego „stada” jest jak najbardziej oczywisty. Na niekorzyść Jarosława Kaczyńskiego przemawia też jego wiek. Mimo dobrej formy intelektualnej nie ulega wątpliwości, że w najbliższych latach będzie on stopniowo kończył swoją polityczną karierę. Czy warto w tej sytuacji stawiać na odchodzącego przywódcę, gdy na Krakowskim Przedmieściu rezyduje nowy, energiczny i osiągający sukcesy samiec alfa?

Taktyka walki z rządem Donalda Tuska uzgodniona pomiędzy Nowogrodzką i Pałacem Prezydenckim jest w krótkiej perspektywie politycznie skuteczna, ale w dłuższej samobójcza. Zgłaszanie przez Prezydenta szeregu kolejnych kosztownych dla budżetu propozycji zepchnie rządzących do głębokiem defensywy, a tłumaczenie, że pieniędzy „nie ma i nie będzie” mało kogo przekona. Przecież za PiS-u były na wszystko, a niektóre ze zgłaszanych propozycji to wyborcze obietnice Koalicji Obywatelskiej. Odmowa uchwalenia tych projektów utrwali obraz rządów Donalda Tuska jako czasów biedy i stagnacji, a wiarygodność partii rządzącej, która nie spełnia swoich własnych postulatów, pozbawi ją resztek wiarygodności.

Po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederację (a bardziej prawdopodobnie przez jej narodową część), budżet państwa cudownie się nie rozrośnie, zadłużenie nie stopnieje, a rentowność obligacji nie spadnie poniżej zera. Na dodatek mogą przestać płynąć pieniądze unijne. I to nie tylko dlatego, że Bruksela ponownie „zobaczy” w Polsce brak praworządności, ale po prostu z powodu zakończenia dotychczasowej perspektywy finansowej (lata 2021-2027). Na pieniądze z nowej przyjdzie poczekać kilka lat, a na dodatek nie będą one aż tak duże jak zapowiadają rządzący. Jakoś nikt nie zauważył, że od tego co dostaniemy trzeba odjąć to co będziemy musieli wpłacić do unijnej kasy. Jeżeli nawet budżet UE na lata 2028-2034 zostanie uchwalony w przyjętym kształcie (szanse na to są minimalne), to oprócz około 525 mld zł, które otrzymamy, będziemy musieli wpłacić do Brukseli 350 mld zł (1,26 polskiego PKB). Zostanie około 25 mld zł na rok. To oczywiście bilans przepływów bezpośrednich. Te pośrednie oraz koszty unijnych regulacji są trudne do oszacowania, ale mogą nawet znacznie przekroczyć to co realnie wpłynie do naszego systemu finansowego.

W tej katastrofalnej sytuacji budżetowej żadne obniżki podatków i żadne nowe wydatki socjalne nie będą w praktyce możliwe. Zamiast tego czeka nas scenariusz rumuński czyli podwyżki podatków i mrożenie wydatków – zwłaszcza tych socjalnych. Tymczasem Karol Nawrocki będzie się domagał (tym razem już od „swojego” rządu) uchwalenia składanych przez niego ustaw. To też będzie kwestia jego wiarygodności. Przecież w 2030 roku po raz kolejny stanie w szranki wyborcze. O ile oczywiście uchwalona wcześniej nowa konstytucja nie zapewni mu dożywotniego panowania. Karol I to brzmi całkiem nieźle. Przynajmniej z jego punktu widzenia. Ma już przecież prawowitego sukcesora. Ale szans na to nie ma żadnych. Podobnie jak na wzmocnienie roli Prezydenta w nowej konstytucji. A pierwszym przeciwnikiem takiego rozwiązania będzie nie kto inny jak Jarosław Kaczyński.

Karol Winiarski


Udostępnij na

Powiązane artykuły

Bukareszt w Warszawie?

Sosnowiec /

Bukareszt w Warszawie?

Krajobraz po Bodnarze

Sosnowiec /

Krajobraz po Bodnarze

Kosmiczna egzaltacja

Sosnowiec /

Kosmiczna egzaltacja

‹ Bukareszt w Warszawie?
  • Felietony
  • Historia
  • Tokowisko
  • Prawnik radzi
  • Okno poezji

Felietony, opinie, komentarze

  • „Komedia. Wujaszek Wania”, czyli spektakularna klapa w Teatrze Zagłębia„Komedia. Wujaszek Wania”, czyli spektakularna klapa w Teatrze Zagłębia
  • Po premierze: „Przodownicy miłości. Rewia związkowo-robotnicza” – czyli klasa robotnicza na scenę.Po premierze: „Przodownicy miłości. Rewia związkowo-robotnicza” – czyli klasa robotnicza na scenę.
  • Druzgocące wnioski po kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej w sosnowieckim magistracieDruzgocące wnioski po kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej w sosnowieckim magistracie
  • Arkadiusz Chęciński – „Dajcie nam pieniądze…”Arkadiusz Chęciński – „Dajcie nam pieniądze…”
  • Ostatni skautOstatni skaut
  • Trzy konwencje wyborcze w dwa dni, czyli dla każdego coś miłegoTrzy konwencje wyborcze w dwa dni, czyli dla każdego coś miłego
  • Kuriozalna odpowiedź prezydenta Sosnowca na list otwarty Dariusza JurkaKuriozalna odpowiedź prezydenta Sosnowca na list otwarty Dariusza Jurka
  • Jesteśmy biedni, ale i tak was uszczęśliwimy…Jesteśmy biedni, ale i tak was uszczęśliwimy…
  • Dylematy polityka, czyli trudno łatwo żyćDylematy polityka, czyli trudno łatwo żyć
  • Korupcja czy pusta kasaKorupcja czy pusta kasa
  • Wicepremier Beata Szydło w PO-PiS-owym SosnowcuWicepremier Beata Szydło w PO-PiS-owym Sosnowcu
  • Spryt a inteligencjaSpryt a inteligencja
  • Prezydent czy celebrytaPrezydent czy celebryta
  • Pan Prezydent odpłynąłPan Prezydent odpłynął
  • Świętowanie i politykaŚwiętowanie i polityka
  • Po premierze „Wojny światów” – recenzjaPo premierze „Wojny światów” – recenzja
  • Sosnowieckie przypadkiSosnowieckie przypadki
  • Ujemne saldo migracji wewnętrznej w Sosnowcu – miasto znowu dołuje, a nadzwyczajna propaganda sukcesu trwaUjemne saldo migracji wewnętrznej w Sosnowcu – miasto znowu dołuje, a nadzwyczajna propaganda sukcesu trwa
  • Ile zarabiają w Sosnowcu?Ile zarabiają w Sosnowcu?
  • Biedny SosnowiecBiedny Sosnowiec

Historia i tożsamość Zagłębia

  • Produkcja wojskowa w Sosnowcu: 1918-1945 r.Produkcja wojskowa w Sosnowcu: 1918-1945 r.
  • Bitwa na SaturnieBitwa na Saturnie
  • Cześć i Chwała Bohaterom!Cześć i Chwała Bohaterom!
  • Prelekcja Grzegorza OnyszkiPrelekcja Grzegorza Onyszki
  • Ksiądz Stanisław Bilski czyli modernizm nad BrynicąKsiądz Stanisław Bilski czyli modernizm nad Brynicą

Nasze interwencje

  • Sosnowiecka podróż w czasieSosnowiecka podróż w czasie
  • Sorry, taki mamy klimat…Sorry, taki mamy klimat…
  • Czy ulica Gospodarcza po remoncie będzie węższa i dlaczego?Czy ulica Gospodarcza po remoncie będzie węższa i dlaczego?
  • Wspólnoty Mieszkaniowe skarżą się na Prezydenta Miasta SosnowcaWspólnoty Mieszkaniowe skarżą się na Prezydenta Miasta Sosnowca
  • Z twórcami miastu nie po drodzeZ twórcami miastu nie po drodze

Najbardziej popularne

  • Piękny film oparty na faktach (lektor) – dotyczy autora „Rozmów z Bogiem”
  • O niej wkrótce może być bardzo głośno…
  • Sosnowiec i Zagłębie w nowym województwie
  • Karol Winiarski – Prawo czy bezprawie?
  • Sosnowieccy lekarze przed Sądem Lekarskim

Powrót na górę strony

  • Cookies
  • Kontakt
© Sosnowiec online 2025
Powered by WordPress • Themify WordPress Themes
Facebook