Upadek zasad. Polityka i prawo
W ostatnim czasie żyjemy w zalewie bezprawia i absurdu politycznego i prawnego. Komentarze prawnicze tracą sens, skoro ich argumentacja ginie w konfrontacji z argumentami siły politycznej. Nihilizm, jako pogląd filozoficzny całkowicie lub częściowo negujący istnienie pewnych bytów jest formą obowiązującego zachowania w tych czasach. Konformizm staje się normą prawie powszechnie obowiązującą. Stąd też mój wielki szacunek dla tych, którzy kierują się swoim zdaniem, swoim stylem życia, odwagą – czytaj nonkonformizmem.
Dziś mamy sytuację w której unoszący się smród przykryty zostaje, ale tylko powierzchownie perfumami. Mamy patriotyzm udający wyższe wartości z monopolem głoszących go i szerzącą się hipokryzję. Wszechobecny partykularyzm budzi jednak u coraz większej widowni, litość i odruch wymiotny. Coraz bardziej widoczny nawet dla ślepca staje się cynizm i oportunizm polityków udających prawników i prawników, będących tak naprawdę politykami.
Polityka i prawo, to kompletnie dwa różne zjawiska. Gdy dominuje polityka, politycy mogą sobie ustalać, jak orzeknie ten czy inny sąd. Gdyby dominowało prawo, procedury gwarantowałyby to, że państwo jest chronione przed infantylnym politykami. Nieważne jest prawo wyborcze, nieważna jest konstytucja, nieważne są nawet niezawisłe i niezależne sądy oraz prokuratury. Ktoś, kto tak myśli, ktoś, kto uznaje to za swój plan, ktoś kto uznaje, że służy to jego celom politycznym, robi wszystko, żeby go wcielić w życie, stawia się ponad prawo (demokrację) i stawia się poza nawias, jednocześnie narażając się wcześniej czy też później, ale na odpowiedzialność prawną. To, że jednak tak się dzieje, to niestety kompletna porażka społeczeństwa polskiego. Co z obywatelami, czy dadzą się dalej okłamywać i ogłupiać?
W Polsce występuje szerzący się chroniczny brak zaufania pomiędzy rządzącymi, a całą i co najśmieszniejsze, zróżnicowaną opozycją. Dziś mamy, jak to określił jeden z dziennikarzy populistyczną i coraz bardziej ograniczaną na różne sposoby, ale jednak demokrację. Prawo pisane jest na kolanie, doraźnie, podyktowane bieżącymi okolicznościami, najlepiej w nocy i w 3 godziny, bez jakichkolwiek wymaganych opinii autorytetów czy profesjonalnych instytucji. Bo prawo to „MY”. Uchwalający takie prawo pomagają sobie łokciami i kolanami. Mamy do czynienia z manipulowaniem i ludźmi i przepisami. Prawo zostało rozregulowane i popsute. Ludzie natomiast popsuci i rozregulowani.
Tracimy na tym jednak wszyscy poprzez brak jakichkolwiek norm i standardów. Popsute życie polityczne okraszone zostało nienawiścią i licznymi oskarżeniami. Normą stało się stosowanie obowiązującej zasady, jaką jest brak zasad. Etyka zawodowa stała się mitem. Jesteśmy strasznie pokiereszowani, a na dodatek na horyzoncie nie widać możliwości jakiejkolwiek poprawy. Nikt się już nie kieruje racją stanu. Miałcy politycy kopali się i kopią coraz ostrzej po kostkach. Nie swoich, niestety. Naszych kostkach.
Biorąc pod uwagę fakt, że obecnie polityka i to na każdym szczeblu, to jedynie wypadkowa chciejstwa i załapania się do właściwego „układu” przez danego osobnika, a nie zwieńczenie wykształcenia i doświadczenia oraz dorobku pretendenta, to rzeczywiście możemy dojść do wniosku, że politykę robią ludzie marni lub cwani. Jedyne lekarstwo to bezpardonowa walka z populizmem ciemnoty, dyktatury oświecenia i ostrym cieniem mgły. Co zrobić żeby to zmienić?
Jest tylko jeden sposób. Edukować społeczeństwo. Na różne sposoby emancypować społeczeństwo i uświadamiać ludziom ich rolę w nieuniknionych zmianach politycznych i prawnych oraz związanymi z tym skutkami. Niestety, biorąc pod uwagę ten stan rzeczy pierwszych efektów powinniśmy spodziewać się jednak w bardziej odległej niż bliższej perspektywie.
Decyzje polityków, zapadają już tylko na poziomie pijarowym. Wojny ideologiczne i kreowanie wrogów pełnią funkcję mobilizacyjną przed wyborami, a na co dzień zaspakaja się tylko własne aspiracje i kupuje „swój” święty spokój. Czy tacy politycy i prawnicy są potrzebni? Bez kręgosłupa, moralnie i etycznie elastyczni, cyniczni karierowicze. Z jednej strony podobno i brudną ścierką można dużo zetrzeć. Oni, jednak niestety nawet na ścierkach się nie znają. I nic nie może już dziwić. Może niedługo przyjdzie im do głowy, aby M. Trynkiewicza zrobić Rzecznikiem Praw Dziecka, a L. Pękalski zostanie Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Biorąc pod uwagę fakt, że wielu polityków trafia tam, gdzie powinni trafiać znamienici prawnicy, a wielu prawników trafia tam, gdzie nigdy by nie trafili gdyby nie polityka, to stan taki przypomina film „Lot nad kukułczym gniazdem”. W końcu Kaligula zrobił swojego konia senatorem. Z drugiej jednak strony znając wielu posłów, senatorów i samorządowców……
Dziś, wszystkie te działania polityków wymykają się zdrowemu rozsądkowi, ale przede wszystkim obowiązującemu prawu. Coraz mniej ambitna polityka, nie jest zajęciem dla ludzi szczególnie uzdolnionych, prawych, skłonnych do altruizmu. Przeciwnie, przyciąga na każdym szczeblu cwaniaczków, którzy widzą w niej sposób na przyśpieszenie kariery oraz możliwość materialnego awansu. Stąd też rodzi się pytanie – czy została w nich jeszcze odrobina przyzwoitości, czy może do reszty zostali złamani? Za G. Orwellem warto jednak przypomnieć takie oto stwierdzenie: „Zapamiętajcie, że za nieszczerość i tchórzostwo zawsze trzeba płacić. Nie wyobrażajcie sobie, że przez całe lata można uprawiać służalczą propagandę na rzecz radzieckiego lub też jakiegokolwiek innego reżimu, a potem powrócić nagle do intelektualnej przyzwoitości. Raz się sk…isz, k… zostaniesz.”
Jarosław Pięta