Wehikuł czasu
Miało być lepiej, skuteczniej i prościej. Miały zyskać rodziny zastępcze, miejski budżet, pracownicy, przede wszystkim najmłodsi, którzy najbardziej potrzebują naszego wsparcia. Przed sześcioma laty zlikwidowano Centrum Opiekuńczo-Wychowawcze Pomocy Dziecku i Rodzinie, powołując na to miejsce administrację i samodzielne ośrodki. Historia zatoczyła koło – miasto na czwartkowej sesji przywróciło stan sprzed sześciu lat. Wtedy 26 maja 2011 roku za likwidacją Centrum zagłosowała koalicja PO-SLD i popierające ją osoby z tak zwanych „Niezależnych” Macieja Adamca… 26 października 2017 podczas sesji Rady Miejskiej niemal te same osoby zagłosowały za powołaniem Centrum. „Radosna twórczość” samorządu w Sosnowcu w dziedzinie polityki społecznej kompromituje nas daleko poza granicami miasta.
Protokół Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego, który trafił do gminy we wrześniu 2017 nie pozostawia złudzeń: pkt.1 „Dostosować statut Centrum Opiekuńczo- Wychowawcze Pomocy Dziecku i Rodzinie – Zespołu Opiekuńczo-Wychowawczego nr 3 do aktualnie obowiązującego prawa.” Dotychczasowa forma funkcjonowania sosnowieckich ośrodków grozić może cofnięciem pozwolenia na prowadzenie placówki przez miasto!
Sześć straconych lat
Wystąpienie pokontrolne wskazuje, że w jednym z ośrodków dzieją się rzeczy niewyobrażalne. Pokoje grupy dziewcząt w zarządzanej przez miasto jednostce (i nie jest to niestety fake news) w ogóle nie posiadają biurka! Zabawki nie są dostosowane do wieku dzieci, a na dodatek brakuje nawet stołu do wspólnych posiłków. Co więcej z powodu oszczędności i złego zarządzania kolacje dla dzieci przyrządzane są przez kucharki w godzinach dopołudniowych i później na wiele godzin trafiają do lodówki. To wszystko za sprawą polityki miasta, która wprowadziła radykalne oszczędności na pracownikach obsługi. Dość powiedzieć, że większość kucharek zatrudniona jest na ¾ etatu. Zmiany wyłączające pracowników z Karty Nauczyciela, co prawda są niezależne od miasta, tylko poprzedniego rządu, ale również spowodowały skromniejsze uposażenie wielu osób, którzy z powołaniem oddają się tej trudniej pracy, ich wynagrodzenia w praktyce zostały zamrożone. Wychowawcy wciąż czekają na podwyżki, czy choćby zrównanie pensji do poziomu z Karty Nauczyciela (część pracowników tak była zatrudniona). Na zmianach ucierpiały więc nie tylko dzieci, ale wszyscy.
Wróćmy jednak do historii i cofnijmy wehikułem czasu sześć lat wstecz…
Zmiany organizacyjne poprzedzone wnioskami „słynnej” komisji, której przewodniczył obecny wiceprezydent związany z Platformą Obywatelską, Krzysztof Haładus, nie pozostawiały złudzeń, należy wyodrębnić ośrodki opiekuńcze w mieście i przekazać im pełną suwerenność.
26 maja 2011 roku Rada Miasta w Sosnowcu podjęła uchwałę zmieniającą dotychczasową strukturę Centrum Opiekuńczo-Wychowawczego Pomocy Dziecku i Rodzinie. Zamiast jednego dyrektora i 4 kierowników wprowadzono 5 zespołów z pięcioma dyrektorami. Polski Sejm kilkanaście dni wcześniej 28 kwietnia 2011 roku uchwalił Ustawę o Wspieraniu Rodziny i Systemie Pieczy Zastępczej w myśl której, dotychczasowa struktura Centrum była zgodna z jej zapisami. Należy nadmienić, że przykład ówczesnego sosnowieckiego Centrum posłużył jako przykład dobrej praktyki na miarę ustawowego zapisu. Treść ustawy była już wówczas znana. Ustawa obowiązuje od 9 czerwca 2011 roku. Ten argument nie docierał do koalicjantów podejmujących uchwałę. Głosy radnych, którzy wskazywali na bezsens podejmowania decyzji o zmianie struktury Centrum w sytuacji, gdy wchodzą nowe przepisy prawa, zostały zignorowane, wystąpienie dyrektora także. Zapisy prawa nadrzędnego precyzowały, że ośrodki podobne do tego likwidowanego w Sosnowcu powinny działać w całym kraju. Poziom dyskusji podczas sesji, jak i wcześniejszych komisji, był żenujący, nawet jak na obecne sosnowieckie standardy. Dyrektor Centrum nie miał możliwości odniesienia się do propozycji zmian, które były przygotowywane w tajemnicy ze strony ówczesnej naczelniczki wraz z kierowniczkami, a późniejszymi dyrektorkami. Maszynka do głosowania zadziałała skutecznie, koalicja PO z SLD dysponowała większością głosów, dodatkowo w tej i nie tylko tej sprawie, uzyskała wsparcie tak zwanych „Niezależnych” Macieja Adamca… Bez znaczenia okazał się dla większości radnych fakt, że ośrodki pracowały prawidłowo i kilka miesięcy wcześniej, bo w grudniu 2010 roku wpisane zostały do rejestru wojewody po osiągnięciu ówczesnych standardów.
Teraz niemal identyczna „maszynka” zmuszona jest cofnąć czas do starej struktury z 2011 roku. Sosnowiecki wehikuł czasu musi uruchomić wsteczny bieg, podać nowe uzasadnienie, sprytnie wycofać się z fatalnie przeprowadzonych zmian.
Zmiany wbrew logice
Dlaczego zdecydowano się na przegłosowanie tej uchwały? Czemu wbrew rozsądkowi, logice, przeprowadzono ją w ogromnym pośpiechu? Być może zdecydowały o tym kierownicze ambicje, może strach przed obniżeniem własnego prestiżu, być może chęć obniżenia kosztów. Cokolwiek stanowiło prawdziwą intencję, sześciu bezpowrotnie straconych lat nie przywróci nam nikt i nikt nie zwróci przykrych doświadczeń i mieszkańcom bolesnych strat.
Tak szybkie wprowadzenie zmian posiadało drugie dno. Funkcjonowanie placówek w minionych sześciu latach nie było oparte o obowiązujące przepisy prawne, gdyż ustawa nie dopuszcza pracy samodzielnych jednostek ze wspólną obsługą finansową. Zapisy jasno wskazują: jedna placówka opiekuńczo-wychowawcza, jeden dyrektor zarządzający i odpowiedzialny za poszczególne zespoły opiekuńczo-wychowawcze, wspólna obsługa ekonomiczno-administracyjna i organizacyjna. Słowem – taka struktura jaka obowiązywała do lipca 2011 r.
Bankructwo liberalnej idei
Szybko okazało się, że pomysły PO i SLD nie przyniosą oczekiwanych efektów. Wbrew propagandzie nie przybyło wielu rodzin zastępczych, gdyż rygorystyczne procedury, dziękować Bogu, uniemożliwiały nagły i niekontrolowany przyrost rodzin zastępczych, dla których kryterium podstawowym nie zawsze była rodzicielska miłość. Przybyło za to rodzin zastępczych, które przygotowane były przez specjalistów i w oparciu o obowiązujące prawo. Wbrew deklaracjom wnioskodawców nie przybyło miastu także grup usamodzielniających w mieszkaniach komunalnych. Wbrew intencjom PO i SLD nie polepszył się poziom świadczonych usług, czego dowodem jest zainteresowanie się nieprawidłowościami panującymi w sosnowieckich ośrodkach nie tylko instytucji kontrolnych Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, ale także zagłębiowskich parlamentarzystów.
I może rację mają ci, którzy twierdzą, że wehikuł czasu przeniósł nasze miasto z początku lat 90 XX stulecia, w nową rzeczywistość do 2017 roku. Miejsca położonego nad głęboką przepaścią, do którego przez dekady doprowadziły rządy sosnowieckiej lewicy. Nową „jakość” wdrożył jednak osobiście prezydent z PO, który dynamicznie poprowadził miasto naprzód.
Renata Zmarzlińska-Kulik
Autorka jest sosnowiecką radną, byłym wieloletnim dyrektorem i założycielem Centrum Opiekuńczo-Wychowawczego Pomocy Dziecku i Rodzinie, po bezpodstawnym zwolnieniu wygrała z Gminą w sądzie.