Wrażliwość kontrolowana
Niedawna awantura sprowokowana w toku obrad Rady Miejskiej przez Panią Radną Welon skłaniać winna do przemyśleń. Kwestię tę niedawno podjął Jarosław Pięta, aczkolwiek – pomimo napisania niezwykle dopracowanego tekstu – nie wyczerpał złóż polemiki.
Poza wszelką dyskusją pozostaje to, iż wybryk Pani Radnej związanej z Prawem i Sprawiedliwością po raz kolejny przesuwa nad skraj bezdennej przepaści granicę dyskusji w Mieście. Człowiekowi cywilizowanemu nie trzeba powtarzać, że to w różnorodności tkwi istota naszego piękna, a różnice światopoglądowe Świat czynią ciekawszym. Człowieczeństwo tym także okazujemy, gdy na równi odnosimy się czy to do proszącego o kromkę chleba przed Dworcem Centralnym, czy też do trzeciego z kolei dokooptowanego w danym tygodniu do Zagłębia Sosnowiec – w identycznym stopniu zasługują na szacunek, nie tylko dlatego, że przez Naturę obdarzeni są litrowymi żołądkami, a wyłącznie Los sprawił, że portfele odmiennie mają wypełnione. Każdy z nas ma prawo do szczęścia. Piewcom nienawiści nie dajmy za wszelką cenę prawa tego sobie odebrać. Pod żadnym pozorem, w jakiejkolwiek sytuacji.
Reakcja Pani Przewodniczącej Szoty, wystawionej – zdaniem emocjonalnie i intelektualnie równych Pani Radnej Welon – na pośmiewisko, była jedyną racjonalną. Chociaż to przykre, że w XXI wieku urokami średniowiecza delektować możemy się nie tylko w trakcie wycieczek lub lektury, najwyraźniej nadal trzeba upominać się o prawo do swobody sumienia i postępowania. Nic więc dziwnego, że Pani Przewodnicząca argumentowała sprzeciw wobec prymitywnych uwag Pani Radnej właśnie niezbywalnością szacunku. W tym miejscu warto zatrzymać się.
Po raz pierwszy przed niemal dekadą miałem możność osobiście zetknąć się z Panią Szotą, niedługo po przeprowadzce ze Środuli na Pogoń. Usiłowałem skonsultować z Panią Radną kilka problematycznych kwestii, w tym stan infrastruktury na obszarze Pogoni-Rudnej IV, jak też zagadnienia powiązane z bezpieczeństwem. Ku memu zaskoczeniu Pani Radna odwołała spotkanie na kilkanaście godzin przed jego rozpoczęciem. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że… nigdy już nie była uprzejma zaproponować nowego terminu.
Darując Państwu rozwodzenie się nad detalami, nierzadko natury technicznej lub organizacyjnej, warto w tym miejscu zaznaczyć, iż wystosowywane niedługo po tym fakcie pisma do Pani Radnej nie doczekały się – z pominięciem chlubnego wyjątku – odpowiedzi. Chociaż ów rodzynek więcej miał wspólnego z pokrętną demagogią niż próbą merytorycznego wypracowania stanowiska, to w świetle „aktywności” Pani Radnej na niwie interakcji społecznych tym bardziej pozostaje on godny odnotowania.
Pragnę przybliżyć Mieszkańcom Sosnowca, którzy nie mieli do tej pory sposobności poznać topografii Rudnej IV, iż działki przeznaczone pod budownictwo wielorodzinne przy ulicach Generała Józefa Hallera, Staropogońskiej oraz Małobądzkiej odseparowane są od alei Zagłębia Dąbrowskiego ekranami dźwiękochłonnymi. Wzdłuż niż wytyczona jest alejka o długości ponad kilometra, w znacznym fragmencie przebiegająca w obniżeniu terenu. To właśnie ona koncentruje życie towarzyskie lokalnej młodzieży, także tej nieco starszej; nie muszę chyba zaznaczać, że szczególnie z końcem tygodnia wschodzące Słońce oświetla… porozrzucane w roztargnieniu nie tylko ceramiczne dzbanki znane z domów zdrojowych, ale też pozbawione obwolut egzemplarze „Giaura”, a nawet „Makbeta”. Niedaleko wcale pęd do kultury wysokiej również nie wydaje się być ostudzony, co w głównej mierze udziela się Mieszkańcom domów przy ulicy Generała Józefa Hallera 26, 28, 58 oraz 60 (A-G). Nie tylko przez przeciągające się do późnych godzin deklamowanie na głos klasyków, ale nadto wypisywaniem na murach co bardziej zniewalających wyimków…
Niestety, ale na podobne aberracje Pani Radna pozostawała obojętna. Zastanawia przy tym to najbardziej, iż Pani Radna mieszka w bardzo bliskiej odległości od tych miejsc. Najwyraźniej jednak podejmowaniem decyzji niepopularnych, a już tym bardziej na rzecz Mieszkańców dalszych domów, Pani Radna nie będzie ryzykowała przechylaniem szali popularności w złą stronę. Miast tego bowiem wystarczy zorganizować kilkanaście miejsc parkingowych dosłownie pod własnymi oknami (Pani Radna, jak wynika z prowadzonych na urzędowych stronach internetowych zapisków hagiograficznych, równolegle była zaangażowana w tak wymagające przedsięwzięcia, jak na przykład… doprowadzenie do porządku przycisku przywołującego windę w jednym z domów przy ulicy Czeladzkiej). Wszak może się okazać, iż zabezpieczenie dodatkowych patroli Policji lub nawet, o zgrozo, instalacja monitoringu na wyniku wyborczym odbije się cokolwiek negatywnie. Cena to, proszę Szanownych Mieszkańców, zdecydowanie zbyt wysoka w porównaniu do – dajmy na to – kosztów powtórnej renowacji fasady (o drobnicy w postaci zdewastowanych ławek nie ma się co rozwodzić)!
Tytułem dygresji wtrącę, że zgłaszane kwestie nie skupiły uwagi także Pana Radnego Nitwinki, co nie mogło wywołać oczekiwanych odruchów wstydu przed kompulsywnym fotografowaniem się w scenerii na wpół zdezelowanych ławek oraz trawników upstrzonych pustymi butelczynami. Zarówno cel, jak też intencje nie pozostawiają złudzeń…
Pod znakiem bierności czas spokojnie upływał. Wszelkie prośby Pani Radna lekceważyła. Oczywiście postawiłaby się ma Szanowna „Korespondentka” w negatywnym świetle, gdyby zerwała z arogancką pozą konsekwencji przy okazji skonstatowania, iż radnych gmin, powiatów i województw nie tylko do odpowiedzi na listy (szerzej: kontaktu z mieszkańcami) obliguje kanon zachowań, ale przede wszystkim klarownie sformułowane ustawy, to jest – odpowiednio – artykuł 23 ustęp 1 ustawy z dnia 8 marca 1990 roku o samorządzie gminnym, artykuł 21 ustęp 1 ustawy z dnia 5 czerwca 1998 roku o samorządzie powiatowym, jak też artykuł 23 ustęp 1 ustawy o samorządzie województwa, również datowanej na ten dzień.
Nie zapominajmy jednak, zachłyśnięci budującą lekturą, że ustawy podlegają interpretacji. Z wystosowanej przez ówczesnego Rzecznika Praw Obywatelskich odpowiedzi na prośbę przedstawienia takowej – w interesującym mnie aspekcie – wprost należało wywnioskować, iż jedynym narzędziem egzekwowania zapisów ustawy jest… karta wyborcza.
Oczywiście milczenie Pani Radnej nie oznaczało wcale bierności. Wręcz przeciwnie! Manifestacyjne lekceważenie listów w pewnym momencie okazało się być, obok odrzucania połączeń telefonicznych, niewystarczającym środkiem zniechęcającym. „Osaczona” Pani Radna, w obliczu powtarzających się co miesiąc „paszkwili”, zmuszona była zwrócić się o pomoc do Pana Przewodniczącego Zycha. Zmarły niedawno Pan Zych nie mógł, co jasne, pozostać obojętny na moje uporczywe „utyskiwania” odnośnie do instalacji oświetlenia ulicznego. Nierzadko, czego ukrywanie zupełnie nie leży w moim interesie, okraszonych adekwatnymi w takiej sytuacji uwagami, dotyczącymi wystawiania sobie przez Panią Radną stosownego świadectwa prymitywnym zachowaniem, w następstwie czego sięgnąć musiał Pan Przewodniczący po rozwiązanie jedynie słuszne. Jakie? Ano zasugerować był uprzejmy… spotkanie przed obliczem Temidy.
Jakie było stanowisko Pana Prezydenta Chęcińskiego?! „Pragmatyczne”, jak zwykł nazywać każdy cwaniacki wybieg mój Szanowny Rówieśnik-Ozdrowieniec z ulicy Bohaterów Getta. Otóż Radni, proszę zważyć, nie są przez Pana Prezydenta zatrudniani, toteż wpływu Pan Prezydent na Radnych wywrzeć nie może. Ten przekładaniec bezczelności i hipokryzji zaserwowano mi na audiencji bez mrugnięcia okiem, przy P.T. Świadkach (Urzędnikach). Jeszcze po latach wspomnienie wystudiowanej miny numer jedenaście wzbudza we mnie nieskrywany podziw.
Ten kuriozalny zbieg wypadków, nawet w obliczu tragedii Państwa Zychów, warto zestawić w kontekście niedawnego oburzenia Pani Przewodniczącej. Oburzenia, co podkreślam, uzasadnionego. Gdzie jednak przyzwoitość Pani Przewodniczącej? Wszakże Radny Sosnowca indagowany na okoliczność organizacji oświetlenia nie musi posiłkować się argumentem… napaści na funkcjonariusza publicznego.
Nie zmienia to w żadnym stopniu tego, iż z całego serca życzę Pani Przewodniczącej nie tylko rewizji systemu wartości, ale też wytrwałości w walce z wszelkimi przejawami homofobii. Wierzę głęboko, w czym z pewnością nie pozostaję osamotniony, iż wyciągnięcie konsekwencji wobec Pani Radnej Welon nie tylko napiętnuje filistersko-kołtuńskie zapędy „prawdziwych Polaków”, a przede wszystkim udowodni, że Sosnowiec jest Miastem normalnym – Miastem Mieszkańców otwartych, tolerancyjnych. Po prostu dobrych Ludzi…
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 15 II 2021