Zanim nastała betonoza
Mieszkańcy Gdańska, Kalisza, Krakowa lub Warszawy mają prawo czuć dumę płynącą z wielowiekowego dziedzictwa historycznego. Czy wynika z tego, że Mieszkańcy Sosnowca mogą zaznawać poczucia niższości z powodu stosunkowo krótkiego czasu, jaki upłynął od pamiętnego Ukazu? Nie! Wszak nie tylko należy w podobnej dyskusji przeciwko pozornej lekkości bagażu dziejowego Miasta położyć na szali istotny argument, jakim są dokumenty poświadczające Dzieje Milowic, Pogoni oraz Zagórza, ale zdać sobie wreszcie sprawę z wagi często pomijanego – być może przez to, że nazbyt oczywistego – faktu swoistej zalety życia właśnie w bieżącej dobie. Przecież jeszcze teraz, nawet u progu 120. Rocznicy Narodzin Miasta, jesteśmy świadkami Jego najstarszych Reliktów, dostępnych nierzadko dosłownie na wyciągnięcie ręki! Należy tę okoliczność traktować niczym dar, którego nie można zmarnować…
Chociaż do dzisiaj możemy cieszyć oczy echem obecności Dietlów w Sosnowcu (lepiej nie skupiajmy się, dla zachowania spokoju, na północnej stronie ulicy Stefana Żeromskiego), oczywistą ceną postępującej urbanizacji Miasta są nieodwracalne zmiany w krajobrazie. Warto zatem przy tej okazji zwrócić uwagę, że postęp musi pozostawiać swój ślad nie tylko w przekształcającej się tkance architektonicznej, ale jego koszt ponosi także przyroda.
Historia dzieje się – nawiązując do pierwszego akapitu – na naszych oczach, chociażby w kontekście przebudowy placu przed Perłą Marconiego. Ktoś przyzna, nie bez racji, że w Sosnowcu zupełnie zapomniano o Grobie Nieznanego Żołnierza, a nadarzającą się okazję w postaci bieżącego remontu do odkurzenia zapoznanego rozdziału naszej Historii zmarnowano. W zamian Mieszkańcy otrzymają – z nieznacznym opóźnieniem – kolejne betonowe klepisko, z nieśmiały akcentami zieleni. Kontrastuje to silnie chociażby z samą nazwą Miasta…
Nazwą, która nie wzięła się znikąd. Jeszcze przed stu laty Śródmieście dzisiejszego Sosnowca, wraz z okolicznymi Dzielnicami – Milowicami, Pogonią, Sielcem oraz Starym Sosnowcem – wyglądało zgoła inaczej. Dominowała wówczas nad betonem i asfaltem zieleń, co z drugiej strony – biorąc pod uwagę konieczność tolerowania wiecznie zabrudzonej odzieży lub złamanych osi unieruchomionych w błocie wozów – musiało być bolączką naszych Przodków.
Dzisiaj, zapytawszy Przechodniów na ulicy Orlej o znaczenie terminu „Trzciniec”, spotkalibyśmy się najczęściej ze wzruszeniem ramion. Trudno się temu dziwić, skoro szum gęstego lasu Pogoni już dekady temu zastąpił ten samochodowy. Ów Trzciniec to znacznych obszarów dawny kompleks leśny, rozgraniczony wodami milowickiego odcinka Brynicy i pogońskiego (wygwizdowskiego właściwie) brzegu Czarnej Przemszy. Na obszarze Trzcinca właśnie, w świetle skąpych doniesień źródłowych, lokować należy inne zapomniane Miejsca – Lukę oraz Pustkowie pod Lasem. Chociaż Historycy chętniej zgadzają się, chociażby na dowód kładąc pisemne relacje o Karczmie Kennera Herszlika, co do umiejscowienia Pustkowia w rejonie Brynicy, tak terenowe zidentyfikowanie zakresu Luki jest obecnie niemożliwe.
Pogranicze Milowic i Starego Sosnowca, a w szczególności nieuregulowana wstęga Brynicy, także kojarzyć powinien się z Kordonem. Nazwa tego Przysiółka, nie bez przyczyny utożsamianego z Wyspą, jest oczywistym następstwem historycznych uwarunkowań. Mieszkańcy Kordonu trudnili się przede wszystkim połowem ryb, aczkolwiek na Brynicy istnieć miał młyn zwany Sosnówką, a potem Sosnowcem. Wskazywanie jednakże na taki źródłosłów nazwy rodzącego się Miasta – przynajmniej w ujęciu bezpośrednim, to jest bez uwzględnienia udokumentowanych zapożyczeń nazwy młyna na określenia topograficzne z obszaru dzisiejszego Starego Sosnowca – jest dyskusyjne.
Nie można zapomnieć, przytaczając zapomniane nazwy miejscowe Dzielnic tworzących obecnie Miasto, o obszarze, w którym blisko siebie przebiegają granice Konstantynowa, Pogoni, Sielca oraz Środuli. W tym kontekście warto zapytać o przebieg Czartowskiej Ścieżki, która – wedle podań – łączyć miała Pogoń (Wygwizdów) z Sielcem. Jej ścisła identyfikacja nie jest obecnie możliwa, chociażby z uwagi na znaczne przekształcenie biegu koryta Czarnej Przemszy. Należy jednak sądzić, że doprowadzała ona do okolic dzisiejszego placu Tadeusza Kościuszki.
Z trójstykiem ukształtowanego w dzisiejszych ramach Śródmieścia, Pogoni oraz Sielca, to jest rejonem wyznaczanym odcinkiem ulicy 3 Maja od wylotu ulicy Parkowej do wspomnianego placu Tadeusza Kościuszki (do skrzyżowania z ulicą Stefana Żeromskiego dawna ulica Dietlowska), łączone są Dzikie Zarośla. Tak określano, jeszcze na dziesięciolecia przed utworzeniem Sosnowca, obszar niedostępnych mokradeł, będący skrajem Trzcinca.
Warto zatem, Szanowni Mieszkańcy, przywiązywać wagę nie tylko do Historii Miasta, ale też Jego Teraźniejszości, która szybciej niż za kolejne 120 lat stanie się dla Potomnych równie odległa, co dla Współczesnych knieje porastające… plac Konstantego Ćwierka.
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 26 IV 2022