Zbiorowa hipnoza
Sosnowiec, który pod wieloma względami wymyka się stereotypowym schematom, z pewnością w szeregu innych miast na prawach powiatu pozostaje wzdłuż wspólnej linii, rozumianej przynajmniej w ujęciu legislacyjnym. Należy już tytułem wstępu ograniczyć zasięg problemu, by inne zagadnienia – drenaż populacyjny, nierównomierne realizowanie inwestycji, etc. – nie zaciemniały obrazu sprawy. Z drugiej strony nie jest to do końca możliwe, gdyż chociażby dwa wymienione zjawiska są warunkowane przyczynami wewnętrznymi i zewnętrznymi, a właśnie bodajże najistotniejszej z tych pierwszych poświęcony jest niniejszy felieton.
Jeden z filarów społeczeństwa obywatelskiego określa ustawa o samorządzie terytorialnym. W myśl jej zapisów zdefiniowano, w sposób niebudzący zastrzeżeń, zakres kompetencji przedstawicieli odpowiednich rad. W przypadku radnych miast można wskazać raptem na cztery zasadnicze prerogatywy: (i) wybór przewodniczącego rady; (ii) uczestniczenie w pracach rady, jej komisjach, jak też innych instytucjach samorządowych; (iii) aktywne reprezentowanie wyborców na forum rady oraz w innych instytucjach samorządowych; (iv) stałe utrzymywanie kontaktu z mieszkańcami, w tym z organizacjami, w ramach których są zrzeszeni. Warto w tym miejscu zastrzec, że zgodnie ze stanowiskiem Rzecznika Praw Obywatelskich – wyrażonym chociażby w korespondencji z autorem – obowiązek utrzymywania stałej więzi z mieszkańcami należy rozumieć ostrożnie, bowiem na gruncie tego zapisu radnym przyzwala się na arbitralną interpretację tego wymogu (należy zadać sobie pytanie, bynajmniej nieretoryczne, czy spełnienie obowiązku ustosunkowywania się do pism nie wynika przede wszystkim z prawideł dobrego wychowania, co dla osób kulturalnych jest normą, której sankcjonowanie jest zbędne). Wymogu, co również warto nadmienić, który nie ogranicza dostępności radnych mieszkańcom z innych okręgów wyborczych (radny jest, innymi słowy, radnym całego miasta, a nie własnego okręgu).
Z powyższego wynikają wprost następujące obowiązki radnych: (i) w toku realizacji czynności urzędowych radny nie może kierować się interesem własnym, rozumianym bezpośrednio i pośrednio, w tym (ii) jest zobligowany do powstrzymania się od wydawania decyzji, które wymóg ten wyczerpują, a co do zasady (iii) radny, wypełniając mandat, nie może wykorzystywać swej pozycji w celu osiągnięcia korzyści osobistej dla siebie lub bliskich, co (iv) także uniemożliwia wykorzystywanie informacji poufnych w osiąganiu korzyści; (v) podporządkowanie się dyscyplinie finansowej oraz (vi) procedurom nadzoru wewnętrznego i zewnętrznego.
Tyle sucha litera prawa. W tym miejscu warto jednak zapomnieć o tym, że Sosnowiec od innych miast różni się tylko nazwą i zestawić powyższe z sytuacjami obserwowanymi na co dzień.
Ponad miesiąc temu, 23 II 2022, zadałem sobie niezmiernie przyjemnego – jednocześnie kształcącego i poprawiającego nastrój – trudu telefonicznego skontaktowania się z Panami Radnymi Żurawskim oraz Litewką (odejście od porządku alfabetycznego oddaje chronologię rozmów). Ten, pozornie desperacki, krok wynikał wyłącznie z wyjścia naprzeciw lękom Panów Radnych, którzy pisemnie indagowani na okoliczność zagrożenia ekologicznego na terenie Zagórza-Mecu, byli łaskawi zbyć milczeniem zapytania.
Pan Radny Żurawski, jak przystało na piastującego Godność Radnego Sosnowca (i dojrzałego emocjonalnie w szczególności) nie dał mi dojść do głosu, gdy usiłowałem wyartykułować istotę rozmowy telefonicznej, albowiem był uprzejmy wyrazić obawy co do kondycji, między innymi, mojej jaźni, po czym – na co wskazywał rosnący w siłę stan roztrzęsienia mego Szanownego Interlokutora – połączenie uległo raptownemu przerwaniu. Absolutnie daleki od urazy, bowiem pozbawione podstaw merytorycznych (o kulturze nie wspomnę) ataki nie są w stanie mnie obrazić, po odczekaniu ponad minuty pozwoliłem sobie ponownie wybrać służbowy numer telefonu Pana Radnego Żurawskiego. Powzięcie zwłoki okazało się słuszne nie tylko dlatego, by Pan Radny opanował drżący głos, ale okazało się pomocne przy uzupełnieniu arsenału słownych ekskrementów. Gdy już te zostały wyczerpane, w słuchawce ponownie ozwała się cisza, a powietrze wokół mnie rozdarł – głośniejszy niż poprzednio – rechot. Ponieważ poczułem się w obowiązku podziękować Panu Radnemu za poświęcony czas, pozwoliłem sobie wystosować stosowny list elektroniczny. Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć treści otrzymanej odpowiedzi, gdyż ta wskazuje na brak znajomości Autora gramatycznych, ortograficznych oraz stylistycznych prawideł Polszczyzny… Nie są to, wbrew pozorom, fakty, których doświadczenia nie mogłem się spodziewać. Zastanawia mnie jednak do tej pory rozmiar pokładów arogancji i narcyzmu Pana Radnego Żurawskiego, które to najpewniej przysłaniają świadomość ryzyka rejestrowania rozmów telefonicznych.
Być może resztki trzeźwości umysłu przyszło zachować Panu Radnemu Litewce, którego normy zachowań zdecydowanie nie przystają do przyjętych przez Kolegę z okręgu wyborczego. Wierząc głęboko, że wykazywanie przez Pana Radnego Litewkę nie tylko szacunku do cudzego czasu (punktualność), ale również umiejętność wysławiania się, nie ma nic wspólnego z fasadową kurtuazją, z przykrością należy niestety stwierdzić, że już pierwsze minuty drugiej, zasadniczej rozmowy telefonicznej, przyniosły rozczarowanie. Usiłowałem bowiem uzyskać od Pana Radnego Litewki odpowiedź na nurtujące nie tylko moją osobę pytanie, dlaczegóż to miast relacji w mediach społecznościowych z wyciskających siódme poty dysput nad procedowaną aktualnie uchwałą, środek ciężkości przekazu jest przesunięty – co tu dużo kryć – w dziwacznym kierunku? Mój Rozmówca niezwykle aktywnie usiłował przekonać mnie, że słowem „hipokryzja” nie powinno się tłumaczyć podobnej aktywności, lecz ta wynika z rażącej dysproporcji sił na korzyść Pana Prezydenta Chęcińskiego. Ponieważ, jak zaciekle przekonywał sympatyczny głos w słuchawce, ta działa niesłychanie demobilizująco w kontekście podejmowania jakichkolwiek inicjatyw prospołecznych, których los jest przesądzony, pozostaje wyłącznie wzbić się ponad ramy kompetencji i działać w skali szerszej. Po spokojnym wysłuchaniu Pana Radnego Litewki, odpowiedź na pytanie o ewentualne zrzeczenie się mandatu w świetle deprymującej przewagi stała się dla mnie zaproszeniem do kolejnego labiryntu manipulowania faktami i półprawdami. Labiryntu, jak miało się rychło okazać, bynajmniej nie najbardziej krętego, gdyż tłumacząc kulisy skazania na grzywnę za przekroczenie ustawy o ochronie danych osobowych Pan Radny Litewka wił się niczym piskorz, gubiąc się we własnych argumentach przez frywolne mieszanie prawdy z własnymi wymysłami. Pozostało mi na koniec przyjąć za dobrą monetę, iż Pan Radny czuje się niewinny, a właśnie pozostawanie wiernym postawie honorowej zabraniało zrzeczenia się mandatu. Poprzeczka podniesiona wysoko, gdyż ustawicznie przywoływał Pan Radny Litewka losy prezydentury Pana Chęcińskiego, gmatwane przez nikczemne knowania Regionalnej Izby Obrachunkowej, usiłując przekonać mnie, że skoro Pan Prezydent Chęciński nie zrezygnował, to i nasz niedoszły Pan Poseł zrezygnować tchórzliwie nie może…
Wszystko to działo się na progu agresji Federacji Rosyjskiej. Tragedia ta winna przypomnieć nam wszystkim podstawowe kanony. Niestety, ofiara Ukraińców stanowi paliwo dla medialnych popisów Panów Radnych Litewki i Żurawskiego. Pośród licznych, aczkolwiek często ubogich w treści, komentarzy Zwolenników próżno szukać nie tyle co oburzenia, ale chociażby zdziwienia, które wynikać miałoby z obojętności Przedstawicieli Mieszkańców na realne problemy Miasta. Czy przyjmowanie błazeńskich póz przez Pana Radnego Żurawskiego jest w istocie bardziej atrakcyjne niż chociażby fotografia wykonana zaraz po północy, dokumentująca tytaniczną pracę nad kolejną korektą projektu uchwały?! Czy manifestowana na każdym kroku buta Pana Radnego Litewki niepostrzeżenie przeistacza się w paraliżującą słabość podczas obrad przy alei Zwycięstwa 20?!
Hipokryzja, proszę Szanownych Mieszkańców, ma wiele twarzy. Wydarzenia ostatnich dni w Mieście, a pośród nich zdemaskowanie działalności Pani Jolanty Lamprecht, poniekąd racjonalizują – lecz nie tłumaczą – postawy Panów Radnych. Dlaczego bowiem wymienieni Przedstawiciele Wyborców, a zwłaszcza Pan Radny Żurawski, mają w sposób mniej wprawny gubić się we własnych poczynaniach, gdy przywiąże się uwagę do słów Pana Prezydenta Chęcińskiego, który piętnując poglądy Pani Nauczycielki ze Szkoły Podstawowej nr 18 obwieścił w mediach społecznościowych: „Nie ma przyzwolenia na jakiekolwiek treści ksenofobiczne!”. Jak interpretować w świetle tych słów niemoc Pana Prezydenta na atak bandytów stadionowych na placu Stulecia? Czy odpowiedzią na podobne zachowania może być wyłącznie, odpowiednio promowane, wypuszczenie serii koszulek z pacyfistycznym hasłem? W zahipnotyzowanym biernością Sosnowcu najwyraźniej tak.
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 26 III 2022