Prezydencki wiec poparcia w Maczkach
Dzisiaj o godz. 10 na placu przy ul. Krakowskiej w Maczkach odbyła się XXIV nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Sosnowcu i była to sesja z kilku powodów wyjątkowa. Jedyny jej temat, to pomyślna przyszłość dworca kolejowego w Maczkach, która to przyszłość jakoby miała być zagrożona. Wyjątkowość polegała zaś na tym, że zwołano ją na powietrzu przy minusowej temperaturze oraz na tym, że wokół wydarzenia zorganizowano nieprawdopodobną wręcz propagandę i rozmach. Jednak nie pomogły ani podstawione autokary, apele, spędy uczniów. Na placu zjawiło się w porywach ok. 300 – 350 osób. Jeżeli odliczyć urzędników, radnych, zaproszonych gości, służby techniczne, media, zwiezioną młodzież, to nie wiadomo czy zebrałoby się sto osób. Zadbano o scenę, telebim, agregat prądotwórczy, ciepły poczęstunek i znaczną liczbę służb porządkowych. Wszystko na koszt podatnika, ku chwale urzędującego prezydenta i to stwierdzenie nie jest trudne do udowodnienia.
Pretekstem do całego tego propagandowego spektaklu miała być rzekoma wypowiedź jednego z członków zarządu PKP poddająca w wątpliwość zasadność adaptacji zabytkowego dworca na Centrum Naukowo-Dydaktyczne Transportu Kolejowego. Nieznane są ani okoliczności domniemanej wypowiedzi, ani nazwisko jej autora. Tymczasem Jarosław Kołodziejczyk odpowiedzialny w PKP za inwestycje zapewniał jeszcze przed sesją, że będzie rekomendował Radzie Nadzorczej spółki przebudowę zabytkowego dworca kolejowego w Sosnowcu Maczkach. Co więcej, nawet minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk w piśmie do posłanki Ewy Malik (kopia poniżej) mówi o swoim wsparciu dla projektu adaptacji. Powstaje zatem naturalne pytanie, czy wobec pozytywnej rekomendacji zarządu PKP i poparciu właściwego ministra możliwe jest inne rozstrzygnięcie sprawy przez Radę Nadzorczą spółki, która jest całkowicie zależna od rządu? Oczywiście nie, ale kuriozalnej sesji Rady Miejskiej nie odwołano, bo w istocie chodziło o propagandową akcję mającą pokazać, jak to Prezydent Miasta Sosnowca potrafi zareagować w sytuacji zagrożenia.
Stara jak świat jest ta metoda. W skrócie polega na tym, że władza narzuca narrację zagrożenia, które w rzeczywistości nie istnieje i bohatersko staje z nim do walki, a ludzie w naturalny sposób skupiają się wokół przywódcy. Sposób działa niezawodnie o ile „poddani” nie przejrzą manipulacji. Zresztą podobna jest ona do tej, którą opisywaliśmy w artykule pt. „Sztuka polemiki” a sprowadzającej się do tego, by włożyć w usta interlokutora słowa, których w istocie ten nie wypowiedział, a następnie wykpić absurdalną wypowiedź i stanąć po stronie racjonalności.
Oczywiście wszyscy zgodnie zagłosowali i poparli apel do rządu o realizację szczytnej inwestycji. Prezydent i „dwór” bardzo zadowoleni, że dali zdecydowany odpór (nieistniejącym) zagrożeniom dla miasta. Tylko czy ten styl rządzenia – zwłaszcza starszym Czytelnikom – czegoś nie przypomina?