Czeladzkie spotkanie z poezją
Niedawno zapraszaliśmy naszych czytelników na spotkanie z Janem Stanisławem Kiczorem. Spotkanie odbyło się zgodnie z planem (28 stycznia o 18 w czeladzkiej Cafe Desa) – to jest, niestety, wszystko, co można powiedzieć o większości takich wieczorków poetyckich. Nie tym razem. Ten wieczór był zaskakujący.
Przede wszystkim zaskakująca jest sama twórczość Kiczora – paradoksalnie, bo są to wiersze klasyczne w formie. Prowadzący imprezę Arkadiusz R. Skowron protestował wprawdzie wobec, użytego niegdyś przez Leszka Żulińskiego, określenia „postskamandrycka” (jako szufladkującego artystę), ale jakieś epitety są nam przecież konieczne do opisywania rzeczywistości, a ten wcale nie jest od rzeczy. Co ważne, udaje się Kiczorowi stosować wyszukaną, staranną formę i mówić o sprawach wzniosłych (choć nie tylko), bez jednoczesnego popadania w patetyczne tony.
Równie zaskakujący był fakt, że poeta potrafił o swojej pracy opowiadać ciekawie i ze swadą, lecz również z pokorą. Mówił między innymi o tym, że zdecydowawszy się na przygodę z literaturą (debiutował w roku 2011, więc jako dojrzały człowiek) poświęcił trzy lata na naukę języka polskiego, a i dziś nie rozstaje się ze słownikami i przyznaje, że wciąż od nowa uczy się pracy nad warsztatem. Wielu autorom można życzyć takiej postawy wobec własnych umiejętności, bo na przykładzie Kiczora widać, że przynosi ona owoce.
Rytm i rym wierszy Jana Stanisława Kiczora aż się prosi o melodię, dlatego zgromadzeni goście mieli okazję wysłuchać muzycznej interpretacji jednego z nich w wykonaniu, jak zawsze bardzo ekspresyjnego, Arkadiusza R. Skowrona. Mamy nadzieję, że kolejne spotkania w Cafe Desa (Czeladź, Rynek 26) będą równie udane!