Stadion w Sosnowcu – „Miś” na miarę naszych możliwości
Jak zapewne większość czytelników doskonale pamięta, cytat ten pochodzi z kultowej komedii Stanisława Barei „Miś”. Mojego ulubionego filmu. Te filmowe słowa idealnie wpisują się, bowiem w ideę budowy kolejnych coraz to większych, droższych i bardziej okazałych pomników.
Gdy zostaliśmy wybrani na gospodarzy EURO 2012 było wiadomo, że musimy wybudować to, czego akurat w Polsce nie ma, czyli stadiony. Na początku postawiono ich sześć, później cztery, a w ich blasku powstają również mniejsze obiekty rozsiane po całym kraju. Nie da się porównać naszych warunków do możliwości miast, w których były rozgrywane mecze mistrzostw Europy. Stadiony na EURO były budowane na szczególnych zasadach, a samorządy Wrocławia i Gdańska stawały na głowie nie tylko by zdążyć w terminie.
Przystępując do budowy stadionu istnieje potrzeba dokonania odpowiedzi na dwa proste pytania. Po pierwsze, czy nas stać na taką inwestycję. I po drugie, jeśli już – to jaki ma to być stadion. Jest jeszcze jedno pytanie – czy jest on nam potrzebny. Finanse naszego miasta są wszystkim znane, więc odpowiedź należy uznać za zbyteczną. Sosnowca nie stać samodzielnie na taką inwestycję. Są inne potrzeby na miarę XXI wieku. Odpowiedź na trzecie pytanie, czy jest taka potrzeba? Jest niepotrzebna, ponieważ jeśli budujemy, to budujemy, przecież nie o finanse tu chodzi. To już polityka miejska. Najwyżej weźmie się kredyt.
Budując stadion istnieje pilna potrzeba zastanowienia się nad strukturą właścicielską. Struktura ta w teorii może być zróżnicowana. Chodzi o to, czy samo miasto będzie właścicielem, (w przypadku Sosnowca, byłoby to czyste szaleństwo) czy też konsorcjum (miast bądź firm) lub organizacje non profit.
Następną kwestią jest, czy stadion będzie wielofunkcyjny, tj. przeznaczony do przeprowadzenia rywalizacji w więcej niż jednej dyscyplinie sportu, czy też jednofunkcyjny – posiadający konstrukcję przystosowaną do specyfiki jednego sportu.
Obecnie w skład stadionu sportowego wchodzą widownia otaczająca boisko o nawierzchni trawiastej lub sztucznej, czasami otoczone bieżnią lekkoatletyczną, bądź torem żużlowym oraz szeroko pojęte zaplecze i infrastruktura towarzysząca: pomieszczenia techniczne, socjalne, administracyjne, handlowe, usługowe, monitoringu, dla potrzeb telewizji itp.
Niezmiernie istotną kwestią w naszym klimacie jest kwestia zadaszenia. Zadaszenie daje szansę na korzystanie z takiego obiektu przez cały rok. Można organizować oprócz piłki nożnej, mecze hokeja, koszykówki, cyrk, konwencje polityczne, koncerty muzyczne, targi czy też obiekt ewakuacyjny w razie klęski żywiołowej. To jednak generuje następne koszty. Ale stadion oprócz wybudowania trzeba jeszcze utrzymać. Warto więc pomyśleć, aby zarabiał na siebie. A konkurencja jest i to nie byle jaka. Właśnie powstały stadiony w Tychach, na ukończeniu jest stadion w Zabrzu. No i oczywiście Stadion Śląski.
Co z obiektami już istniejącymi? One przecież też będą generować koszty.
Zamiast zastanawiać się gdzie zlokalizować sosnowiecki stadion, sosnowiczanie powinni się zastanowić, co zrobić, aby stadion wybudowała prywatna firma, za swoje prywatne pieniądze. Obiekty sportowe budowane z pieniędzy podatników są najczęściej deficytowe. Tak jest w Stanach Zjednoczonych gdzie spośród 14 stadionów futbolowych, tylko jeden nie przynosi strat. Tym jednym, jedynym obiektem przynoszącym zyski jest zbudowany za pieniądze prywatne stadion klubu Dodgers. Podobnie wygląda to również w Wielkiej Brytanii, gdzie dochodowe są tylko prywatne boiska piłkarskie.Tak jest również i w Polsce. Tylko stadion Narodowy w Warszawie przynosi zyski. Sosnowiec to jednak nie Warszawa.
Co prywatne to lepsze, to chyba oczywiste. Czy jednak dla wszystkich?
Jeśli już to w grę powinna wchodzić tylko modernizacja (stopniowa przebudowa) Ludowego. Tak robi się to w Zabrzu, Białymstoku, Lublinie czy też w innych miastach. Nowo powstałe tam areny zwracają uwagę na swą funkcjonalność i estetykę. Tak czy siak NIK to skontroluje, tak jak zrobił to w Tychach i Zabrzu. Wcześniej ocenił również Stadion Śląski. A wyniki kontroli? Fatalne, wręcz druzgocące. Tyle tylko, że, miasta te są i tak zdecydowanie bogatsze od Sosnowca. W tym miejscu chciałbym jasno powiedzieć, że nie jestem przeciwnikiem i hamulcowym tej inwestycji, jak to często przypisują mojej osobie. W mało wyszukany sposób niektórzy „Jarząbkowie – łubu dubu, łubu dubu niech nam żyje prezes naszego klubu” zmuszam do myślenia i sprzeciwiam się wszelkim wielomilionowym, przeinwestowanym, niepotrzebnym „misiom”. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, kiedy wkład własny pochodzi z kredytów lub emisji obligacji, a dochód własny miasta od lat jest na niezmiennie niskim poziomie.
A budżet miasta? Jaki budżet głupcze!!!
„To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo!”.
Jarosław Pięta
O Zagłębiowskim Parku Sportowym pisaliśmy również tutaj