Historia i tożsamość Zagłębia – Zagłębie odmitologizowane, czyli nowe spojrzenie na „bezdyskusyjne fakty” z historii regionu
Pisząc ten tekst, nie miałem na celu objęcia całości wiedzy dotyczącej przeszłości terenów nad Brynicą i ludzi je zamieszkujących, ale przede wszystkim wskazanie tych ważnych zagadnień, o których można przeczytać zarówno w książkach poświęconych Zagłębiu, jak i na lokalnych portalach internetowych, gdzie toczą się niekiedy całkiem ożywione, choć nie zawsze merytoryczne dyskusje.
Pierwsza kwestia to samo pojęcie „Zagłębie Dąbrowskie”. Za jego twórcę uważa się naczelnika kopalń Okręgu Zachodniego – Józefa Patrycjusza Cieszkowskiego (1798–1867) herbu Zerwikaptur. Nie jest to jednak do końca zgodne z faktami. J. P. Cieszkowski w wieku XIX wprowadził do użycia tylko i wyłącznie pojęcie „zagłębie”. Nie miało ono wówczas znaczenia geograficznego. Związane było z terminologią geologiczną. Odnosiło się do miejsc na kuli ziemskiej gdzie występują pokłady kopalin. I nic ponadto. Nie posiadało także dodatku w postaci przymiotnika „dąbrowskie”. Za życia J. P. Cieszkowskiego termin geograficzny „Zagłębie Dąbrowskie” nie istniał. Dopiero z czasem pojęcie „zagłębie” zaczęło ewoluować i zyskało taki charakter. Na początku XX w. (przed wybuchem pierwszej wojny światowej) było ono już powszechnie używane w środowisku robotników, a więc dużej grupy społecznej, która przyczyniła się do jego popularyzacji. Bo to właśnie w branży górniczej zaczęła się kariera tego terminu.
Trzynasty wiek to apogeum tzw. rozbicia dzielnicowego. Walki książąt piastowskich o tron w dzielnicy senioralnej trwały wówczas w najlepsze. W tym też czasie doszło do najazdów Mongołów na ziemie polskie. W ich wyniku za czasów panowania Bolesława Wstydliwego, w drugiej połowie trzynastego stulecia, miała zostać wybudowana w będzińskim grodzie okrągła, kamienna wieża. Pogląd ten przez długi czas nie wzbudzał większych zastrzeżeń. Okazuje sie jednak, że czasami warto wątpić. Otóż nadprzemszańska wieża nie miała nic wspólnego z nieproszonymi „odwiedzinami” wojowników z Azji. W roku 1273 doszło do bitwy pod Bogucinem pomiędzy siłami Bolesława Wstydliwego, a wojskami Małopolan oraz księcia Władysława opolskiego. Bolesław pokonał buntowników, jednakże w następnym roku musiał zawrzeć niekorzystny dla siebie pokój. W zamian za rezygnację z tronu dzielnicy senioralnej, książę opolski uzyskał „część ziemi krakowskiej z Zatorem nad Skawą, aż po Skawinę”. Tym samym przejął kontrolę nad jednym z dwóch ważnych szlaków prowadzących z Pragi do Krakowa. Tak poważna korekta granic zmusiła Bolesława do zabezpieczenia granicy dzielnicy senioralnej i ważnego szlaku wiodącego właśnie przez Będzin. Stąd budowa kamiennej wieży w będzińskim grodzie. Niewykluczone, iż wówczas zwiększono jednocześnie liczebność jego załogi.
Pod koniec XVI wieku arcyksiążę Maksymilian Habsburg postanowił zasiąść na królewskim tronie w Krakowie. Jego ambitne plany pokrzyżował hetman Jan Zamoyski, który pokonał wojska arcyksięcia oraz jego stronników pod Byczyną w 1588 r., a pretendenta do korony uwięził. Niedługo po tym wydarzeniu rozpoczęły się pertraktacje pomiędzy stroną polską a habsburską, w których uczestniczył papieski legat, kardynał Hipolito Aldobrandini. W marcu 1589 r. obie strony podpisały traktat pokojowy zwany później będzińsko – bytomskim. Nazwa ta nawiązywała do miejsc, gdzie toczyły się w tym czasie wspomniane rokowania. W traktacie Habsburgowie zobowiązali się m.in. do niezawierania układów z Moskwą przeciwko Polsce i Szwecji, zwrotu Rzeczypospolitej Lubowli i, co najważniejsze, Maksymilian Habsburg zgodził się zrzec się roszczeń do korony Polski. Miał tego dokonać w Czeladzi. Tak się jednak nie stało! Według autora biografii Zygmunta III Wazy – Henryka Wisnera, arcyksiążę po przybyciu na miejsce uznał Czeladź za nie nadającą się do tak ważnego aktu, i przedstawiciele obu stron udali się w kierunku Bytomia, do bardziej odpowiedniego miejsca. Tam okazało się, że był to wybieg Maksymiliana, który odmówił zrzeczenia się korony. Po pewnym czasie zmienił jednak zdanie. Królewskie plany wybiła mu skutecznie z głowy jego własna rodzina, która nie chciała konfliktu z Rzeczpospolitą i swoimi adwersarzami, którzy widzieli w sporze z Polską szanse na diametralne ograniczenie wpływów politycznych i terytorialnych dynastii Habsburgów.
Przejdźmy teraz do drugiej wojny północnej znanej w naszej historii jako tzw. „potop szwedzki”, który miał miejsce w drugiej połowie XVII wieku. Z czasem na popularności zyskała informacja, iż we wspomnianym czasie zamki w Będzinie i pobliskim Siewierzu zostały zdobyte przez wojska szwedzkie, a następnie zniszczone bądź spalone. Nic bardziej mylnego. Po zdobyciu przez najeźdźców Krakowa, w będzińskiej warowni pod szwedzką „opieką” znaleźli się m.in. hetman Stefan Czarniecki oraz Fromhold Wolff. Sam zamek w czasie „potopu”, wbrew twierdzeniom m.in. Mariana Kantora-Mirskiego, nie został spalony i częściowo zburzony, lecz jak wykazała siedemnastowieczna lustracja doznał znacznie mniejszego uszczerbku. Co ważne, jak zauważa Jarosław Krajniewski przez Zagłębie nie przechodziła w tym czasie szwedzka armia. W Będzinie zjawił się jedynie kilkusetosobowy podjazd w postaci regimentu gwardii królewskiej, dowodzony przez pułkownika Gustawa Johanssona Bannera. Za to w roku 1657 przez Czeladź, Będzin i Sławków przechodziła 15-tysięczna armia austriacko – węgierska, której celem był Kraków. Podobnie sytuacja wyglądała w przypadku siewierskiej siedziby biskupów krakowskich. Szwedzi zajęli tamtejszy zamek i przebywali w nim przez dwa lata. Opuszczając go, mieli na sumieniu jedynie kilka wybitych szyb. Nic ponadto.
Kolejną kwestią jest bitwa o Sosnowiec. Miała ona zostać stoczona w 1863 r. między oddziałem dowodzonym przez Apolinarego Kurowskiego a żołnierzami carskimi. Do starcia rzeczywiście doszło. Nie była to jednak bitwa ani tym bardziej „wielka bitwa”, jak głosi napis na tablicy upamiętniającej to wydarzenie, umieszczonej na sosnowieckim dworcu kolejowym. Takie określenie znajduje się również w publikacjach, gdzie poruszona jest tak kwestia. Tak naprawdę była to jedna z wielu potyczek, które miały miejsce podczas powstania styczniowego. Zyskała na znaczeniu ponieważ zwycięstwo w niej odnieśli powstańcy. Był to ważny sygnał dla ludzi, którzy przeciwstawili się carskiej Rosji, iż jej wierni żołnierze nie są niepokonani, co oznacza, że warto podjąć próbę odzyskania przez Polskę suwerenności. Określanie tego zdarzenia mianem bitwy jest nadinterpretacją. Dowodzi tego raport A. Kurowskiego, który ukazuje m.in. ilość osób biorących udział w potyczce, a także jej przebieg. Nie merytoryczne jest stawianie znaku równości pomiędzy bitwami i potyczkami, bądź twierdzenie, iż trudno danemu starciu przypisać jednoznaczny charakter.
Nie mniej jednak należy docenić fakt, iż pamięć o tym wydarzeniu nie zginęła w mroku dziejów. To, że mowa jest o potyczce, nie umniejsza wcale znaczenia tego ważnego w historii Zagłębia Dąbrowskiego momentu. Przypominane w tej czy innej formie zwycięstwa ludzi, którzy poświęcili dorobek swoich przodków, a nawet własne życie dla ojczyzny, jest wartościową lekcją zarówno wiedzy o regionie jak i patriotyzmu.
W roku 1637 na jednym ze wzgórz w obecnej dzielnicy Będzina – Grodźcu charyzmatyczna i przedsiębiorcza ksieni klasztoru zwierzynieckiego – Dorota Kątska doprowadziła do wzniesienia niewielkiego, zbudowanego z cegły i kamienia łamanego kościoła pod wezwaniem św. Doroty. Świątynia została konsekrowana rok później przez biskupa sufragana krakowskiego Tomasza Oborskiego. Począwszy od XIX wieku, świątynia ta miała stać się miejscem licznych pielgrzymek wiernych ze Śląska i Zagłębia. Dużo dłuższą, bo XVII-wieczną tradycję, jeśli chodzi o pielgrzymki mają Piekary Śląskie. W XIX w. powstała tam Bazylika Najświętszej Marii Panny i św. Bartłomieja. W ostatnią niedzielę maja pielgrzymują do niej mężczyźni, a w sierpniu kobiety. Obecnie jest to jeden z najważniejszych ośrodków kultu religijnego w Polsce.
W XX w. niepozorna, grodziecka świątynia miała zmienić swoje znaczenie. Wydaje się, że nieco na siłę próbowano z Grodźca uczynić przeciwwagę, bądź analogię do pobliskich Piekar. Udało się to tylko na papierze. W pewnym momencie pokuszono się nawet o nazwanie zagłębiowskiego kościółka „matką świątyń Zagłębia i Śląska”. Być może była to odpowiedź na słowa biskupa Augusta Hlonda, iż Piekary są „sercem Górnego Śląska”. Chodziło tu oczywiście o podkreślenie rangi miejsca kultu. Niewykluczone, że w Grodźcu starano się znaleźć odpowiednik cudownego obrazu Matki Boskiej z Piekar. Warto w tym miejscu przytoczyć lokalne podanie, według którego Matka Boska obiecała we śnie robotnikowi ze śląskiej wsi Kamień, że uzdrowi jego ciężko chorego syna, pod warunkiem, że ten w ramach wdzięczności zakupi w Piekarach jej obraz z pierścieniem na palcu i w dniu Przemienienia Pańskiego zaniesie go do kościoła św. Doroty w Grodźcu. Najwyraźniej w sferze sacrum szukano czynnika, który miał nie tyle połączyć Zagłębiaków i Ślązaków co być dla nich wspólną wartością, stanowiącą potencjalne panaceum na skutki różnej przynależności państwowej obu regionów. Być może był to jeden z zabiegów służących temu aby Górny Śląsk silniej ciążył politycznie ku Polsce i tym samym był z nią coraz ściślej związany. Przyszłość pokazała, że grodziecki kościół nie stał się pielgrzymkowym odpowiednikiem piekarskiej bazyliki, jednakże do dzisiaj jest on jedną z najważniejszych świątyń w Zagłębiu Dąbrowskim.
Na koniec słów kilka na temat będzińskich koszar wojskowych. Powstały one na przełomie XIX i XX w. Wybudował je sosnowiecki przemysłowiec Henryk Dietl. W roku 1917 nabył je od Dietlów będziński magistrat. Władze Będzina podejmując się tej transakcji zamierzały przenieść do koszar siedzibę nie tylko swoją, ale także innych instytucji miejskich. Jednakże po zakończeniu pierwszej wojny światowej, w listopadzie 1918 r. Wojsko Polskie zaadaptowało koszary na potrzeby armii, a władze Będzina musiały na własną działalność wynajmować w mieście lokale. W związku z tym w 1919 r. magistrat postanowił sprzedać koszary ówczesnemu Ministerstwu Wojny. We wspomnianym roku nie doszło jednak do tego, a miasto przez długi czas bezskutecznie próbowało wyegzekwować od władz wojskowych komorne za użytkowane koszary. Do porozumienia w tej sprawie doszło ostatecznie dopiero w 1925 r. kiedy będziński magistrat i władze wojskowe ustaliły kwotę czynszu dzierżawnego.
W będzińskich koszarach stacjonował początkowo 14. Pułk Kozaków Dońskich (pod dowództwem płk I. A. Afanasjewa), który wchodził w skład 14. Dywizji Kawalerii w Częstochowie. Po zakończeniu pierwszej wojny światowej znajdował się tam powstały w Zagłębiu Dąbrowskim 11. Pułk Piechoty, a następnie legitymujący się rodowodem wielkopolskim 23. Pułk Artylerii Lekkiej. W będzińskich koszarach w okresie dwudziestolecia międzywojennego swój sztab miała także 55 Rezerwowa Dywizja Piechoty, którą dowodził rodowity sosnowiczanin – płk Stanisław Kalabiński (1890 – 1941). Jej istnienie objęte było tajemnicą.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej, koszarom nadano patrona w osobie marszałka Józefa Piłsudskiego. Nazwę: „ Koszary im. Marszałka Józefa Piłsudskiego” uważa się za jedyną, obowiązującą w okresie dwudziestolecia międzywojennego. A to błąd. Okazuje się, że w pierwszej połowie lat 20-tych XX w. w przypadku będzińskich koszar używano także nazwy: „Koszary Jazdy Beresteckiej”. Określenie to wielokrotnie pojawia się w oficjalnych dokumentach z tego okresu, więc nie może być mowy o jakiejś potocznej nazwie. Niestety trudno dziś powiedzieć kto był jej pomysłodawcą i od kiedy funkcjonowała. Jednocześnie w tym samym czasie używano w oficjalnych dokumentach także nazwy: „Koszary Miejskie im. Piłsudskiego”. Niewykluczone, że marszałek jako patron zastąpił pierwotną nazwę będzińskich koszar. Stara nazwa najprawdopodobniej przez pewien okres była nadal w użyciu, czego z czasem zaniechano.
Kościół p.w. św. Doroty w Będzinie – Grodźcu (Fot. Robert Garstka)
Cegiełka na odbudowę kościoła p.w. św. Doroty w Będzinie – Grodźcu. Druga połowa lat 40-tych XX w. (Zbiory autora)
Na zdjęciu tytułowym „Pijak absyntu” autorstwa Viktora Olivy
Dariusz Majchrzak
Bibliografia (wybór):
I Źródła archiwalne:
1.Archiwum Państwowe w Katowicach
* Akta Miasta Będzina 1549 – 1945
II Opracowania:
- Barański M. K., Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2006
- Będzin 1358 – 2008, T. 2, praca pod red. J. Sperki, Będzin 2008
- Będzin 1358 – 2008, T. 3, praca pod red. A. Glimos – Nadgórskiej, Będzin 2008
- Gospodarka nad Przemszą i Brynicą. Od pradziejów do początku XX wieku w świetle badań interdyscyplinarnych, praca pod red. D. Rozmusa i S. Witkowskiego, Dąbrowa Górnicza – Olkusz – Sosnowiec 2009
- Kersten A., Stefan Czarniecki 1599 – 1665, Lublin 2006
- Krajniewski J., Szwedzi w Będzinie, Będzin 2005
- Krajniewski J., Będzin 1939, Będzin 2009
- Majchrzak D., Gospodarcza, społeczna i kulturowa ewolucja Zagłębia Dąbrowskiego na przestrzeni wieków na przykładzie Grodźca – maszynopis
- Kantor – Mirski M., Z przeszłości Zagłębia Dąbrowskiego i okolicy. Szkice monograficzne, T. 2, Sosnowiec 1932
- „Nasza Przeszłość”, 1977, T. 47
- „Nowe Zagłębie”, 2011, nr 5
- Regionalizm w szkolnej edukacji: pogranicze śląsko – małopolskie: (Górny Śląsk, Zagłębie Dąbrowskie, ziemia olkuska), praca pod red. S. Witkowskiego i D. Rozmusa, Sosnowiec 2008
- Rok A., Dzieje zamku w Siewierzu, Siewierz 2011
- Starościak D., „W dziełach swoich…” Przemysłowcy i społecznicy Zagłębia Dąbrowskiego w XIX i XX wieku, Dąbrowa Górnicza 2014
- Szwed R., Powstanie styczniowe w Zagłębiu Dąbrowskim, Warszawa-Kraków 1978
- „Śląski Rocznik Forteczny”, 2015, T. 6
- Wisner H., Zygmunt III Waza, Wrocław 1991
- Wiśniewski J., Diecezja Częstochowska: opis historyczny kościołów i zabytków w Dekanatach Będzińskim, Dąbrowskim, Sączowskim, Zawierckim i Żareckim oraz parafji Olsztyn, Marjówka Opoczyńska 1936
- Zagłębie Dąbrowskie zanim powstało. Od pradziejów do końca XVIII wieku, praca pod red. J. Walczaka, Sosnowiec 2007
- Zagłębie Dąbrowskie w czasach zaborów i walk o niepodległość (do 1918 roku), praca pod red. J. Walczaka, Sosnowiec 2004
Źródło: klubzaglebiowski.pl