Historia i tożsamość Zagłębia – W niełasce losu. Historia obozu pracy w Grodźcu
Kiedy II wojna światowa dobiegała końca okazało się, że w wyzwolonych przez armię czerwoną śląskich i zagłębiowskich zakładach (przede wszystkim w kopalniach) brakuje rąk do pracy. Braki te były na tyle poważne, że w ówczesnej sytuacji niedoboru pracowników nie dało by się ich zrekompensować wprowadzeniem do kopalń nowoczesnych maszyn. Było to wówczas, w sytuacji kraju zniszczonego i wyczerpanego konfliktem wojennym niemożliwe.
Początkowo polski rząd zastanawiał się nad wykorzystaniem do pracy Polaków. Centralny Zarząd Przemysłu Węglowego (CZPW) powołał w tym celu m.in. Biuro Mobilizacji Sił Roboczych. Jednakże próba werbunku polskich pracowników zakończyła się fiaskiem. Powodem takiego stanu rzeczy było ubóstwo ofert pracy Zjednoczeń Przemysłu Węglowego. Nie dawały one potencjalnym robotnikom mieszkań, odpowiednich racji żywnościowych, a także konkurencyjnego dla innych zawodów wynagrodzenia. Postanowiono zatem wykorzystać jeńców wojennych.
W Polsce do zakładów pracy sprowadzano jeńców początkowo z Obozu Pracy w Jaworznie, jednakże ich zapas bardzo szybko się wyczerpał. Strona polska rozpoczęła rozmowy ze stroną radziecką, dysponującą obozami, w których przebywała potencjalna siła robocza. Jednakże wśród nich było sporo osób niezdatnych do pracy w krajowym przemyśle. Pod koniec sierpnia 1945 r. Zjednoczenia Przemysłu Węglowego dokonały między sobą wstępnego podziału wspomnianych jeńców. Dąbrowskie Zjednoczenie miało otrzymać 4750 osób. Ostatecznie jednak z przyczyn technicznych ilość ta zmniejszyła się do liczby 3963. W październiku powołano trzy Okręgowe Zarządy Pracy Więźniów: w Katowicach, Łodzi i Bydgoszczy.
Przy kopalniach utworzono obozy dla jeńców. Zadania jakie miały spełniać zostały wyznaczone przez Departament Więziennictwa i Obozów w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (MBP). Obozy miały być przede wszystkim źródłem taniej siły roboczej. I temu celowi starano się je podporządkować.
W Zagłębiu Dąbrowskim obozy dla jeńców wojennych znajdowały się przy kopalniach: „Jowisz”, „Renard”, „Klimontów”, „Milowice”, „Generał Zawadzki”, „Czeladź”, „Saturn” oraz „Grodziec”.
Obóz pracy przy kopalni węgla kamiennego „Grodziec” (przed wojną „Grodziec II”; w niektórych źródłach pojawia się nazwa: podobóz) dla jeńców wojennych, służących w niemieckiej armii funkcjonował w latach 1945 – 1948/49. Oprócz nich, przebywali tu także więźniowie. Obozowi przyporządkowano numer: 301/II/2.
Po drugiej wojnie światowej tymczasowym kierownikiem Grodzieckiego Towarzystwa Kopalń Węgla i Zakładów Przemysłowych (do którego należała kopalnia) został Stefan Piotr Jan de Summer Brason. Urodzony w 1901 r. w Rzeszowie. Syn Alojzego i Wandy z domu Zathey. Podporucznik rezerwy. Z wykształcenia inżynier górniczy. Ukończył Akademię Górniczą w Krakowie. W 1945 r. wziął ślub z Wandą Marią Narkiewicz – Jodko (1911 – 1988). Stefan Brason pracował w zawodzie zarówno w dwudziestoleciu międzywojennym jak i podczas drugiej wojny światowej. Początkowo pełnił funkcję inżyniera ruchu, a w czasie okupacji sztygara objazdowego oddziału elektryczno mechanicznego na dole. W 1940 r. został pozbawiony funkcji na kopalni, a następnie umieszczono go w obozie koncentracyjnym w Dachau. W styczniu 1945 r. był zastępcą dyrektora zakładu, tj. Stanisława Skarbińskiego juniora. Nominację na tymczasowego kierownika Grodzieckiego Towarzystwa Brason otrzymał 6 lutego 1945 r. od pełnomocnika Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów dla Spraw Gospodarki na Zagłębie Dąbrowskie. Zmarł w 1989 r. Jest pochowany obok żony na cmentarzu komunalnym w Będzinie.
Trudno określić dokładną liczbę jeńców, która się znajdowała w grodzieckim obozie. Zarząd gminy w styczniu 1946 r. w piśmie do starostwa powiatowego w Będzinie stwierdzał, iż przy kopalni Grodziec II, znajduje się obóz jeńców niemieckich narodowości niemieckiej w liczbie 360 osób. W lipcu przebywało ich tu 278. Byli to głównie Niemcy i Ślązacy. Niemieccy jeńcy mieli swojego tłumacza, który był łącznikiem między nimi, a strażnikami, władzami obozu i polskimi urzędnikami. Część z jeńców była cywilami. Pozostali służyli w czasie wojny m.in. w Wehrmachcie, bądź w Waffen – SS.
Na grodzieckiej kopalni pracowali także jeńcy, którzy przebywali na terenie obozów przy kopalniach: „Saturn” w Czeladzi i „Jowisz” w Wojkowicach Komornych.
Jeńcy znajdujący się w grodzieckim obozie (pilnowanym przez strażników) zostali zakwaterowani w barakach, przy których znajdowała się wartownia. Ogrodzenie stanowił pojedynczy płot druciany, w odległości od tego 1-10 mtr. Stary płot drewn. 3 budki strażnicze na słupach.
W październiku 1945 r. w Grodźcu przewodniczący rady zakładowej wraz z radą zakładową, zawiadowca grodzieckiej kopalni oraz lekarz kopalniany (Stanisław Karsz) dokonali oględzin lekarskich zmobilizowanych jeńców z obozów w Pile i Gorzowie. U czterech Niemców stwierdzono m.in.: złamanie lewego palucha, owrzodzenie lewej ręki, astmę, problemy z sercem, wrzód podudzia i głuchotę. W związku ze zdiagnozowanymi schorzeniami, osoby te wykluczono z pracy fizycznej na dole na kopalni.
W latach 1945 – 1948 w Grodźcu zmarło 27 jeńców. Grzebano ich na lokalnym cmentarzu parafialnym. Posługę kapłańską w tym czasie pełnił w grodzieckiej parafii ks. Julian Suma (1945 – 1960). Nie ma już śladów po tych pochówkach.
Jedną z najczęstszych przyczyn śmierci w grodzieckim obozie była gruźlica płuc. Poza nią odnotowano także zgony w wyniku: zwyrodnienia serca, apopleksji, zapalenia otrzewnej, zapalenia płuc i opłucnej oraz owrzodzenia gardła. W księgach metrykalnych parafii p.w. św. Katarzyny w Będzinie – Grodźcu znajdują się cztery akty zgonu osób określanych tam jako jeńcy wojenni. Byli to: Weiss Albert (lat 44, urodzony w Ulm, żonaty), Wagner Günter (lat 41, urodzony we Wrocławiu, żonaty), Conrath Walter (lat 35, urodzony w Mannheim, żonaty) i Tomasz Risberg (lat 45, urodzony w Bolko na Opolu, żonaty). Trzej pierwsi zmarli pod koniec 1945 r., ostatni z wymienionych na początku 1946 r. Co ciekawe we wszystkich aktach zgonu zapisano, iż osoby te były zamieszkałe w Grodźcu.
W źródłach pojawia się także przypadek samobójstwa. Jeden z jeńców w roku 1946 uciekł z obozu, ale udało się go pojmać w pobliskiej Łagiszy. Tam umieszczono go w areszcie, gdzie powiesił się. Prócz tego przypadku ucieczki, zanotowano jeszcze jeden, w tym samym roku. Z obozu zbiegło wówczas dwóch jeńców. Po nieudanych poszukiwaniach, zawiadomiono posterunek Milicji Obywatelskiej w Grodźcu oraz Rejonową Komendę Straży Przemysłu Węglowego w Sosnowcu.
Do naszych czasów zachował się Schemat pracy naczelnika podobozu przy grodzieckiej kopalni. Składał się on z następującej listy zadań (pisownia oryginalna):
– Kontrola punktualnego budzenia rannej zmiany
– Kontrola punktualnego wydania kawy i chleba dla rannej zmiany
– Kontrola stanu liczbowego i punktualnego odmarszu do pracy rannej zmiany
– Kontrola ogólnej pobudki
– Kontrola i dopilnowanie mycia i kąpania jeńców i więźniów rano oraz po powrocie -poszczególnych zmian
– Kontrola czyszczenia i uporządkowania sztub i całego obozu rano, przedpołudniem i wieczorem
– Kontrola dezynfekcji odzieży, przeprowadzenie apelów zdrowotnych, stwierdzenie zawszenia
– Przeprowadzenie apelów liczbowych i sprawdzenie codziennego stanu z notatkami straży
– Kontrola odmarszu zjeżdżających: o 12.00, 15.00, 20.00 i 23.00 godzinie
– Dopilnowanie porządku w nocy na sztubach (spanie bez spodni i bluzek) i sprawdzenie stanu w obozie policząc z służbowym pozostałych na sztubach
– Kontrola punktualnego wydawania karbitu, dopilnowanie porządku lamp
– Dopilnowanie stanu odzieży, bielizny i obuwia (ustalenie w codziennych raportach koniecznych zamian bluzek, spodni, obuwia i.t.p.)
– Dopilnowanie pracy w warsztacie szewieckim i krawieckim
– Dopilnowanie pracy fryzjera (sprawdzenie fryzury)
Na porządku dziennym w zagłębiowskich obozach pracy było bicie, które kończyło się nieraz poważnymi urazami, a nawet śmiercią. Jerzy Kochanowski w pracy W polskiej niewoli. Niemieccy jeńcy wojenni w Polsce 1945-1950 zauważa, iż: „(…) w kopalniach i obozach leżących poza historycznym Górnym Śląskiem, przejawy sympatii dla jeńców były sporadyczne, a znacznie częściej niż przypadki pomocy zdarzały się np. pobicia. Wyróżniane było zwłaszcza Zagłębie Dąbrowskie, którego obozy jeszcze w połowie 1948 r. odznaczały się „ignorowaniem przepisów obowiązujących w obozach przemysłu węglowego i wyjątkowo złośliwym traktowaniem jeńców”„. Dopiero zdecydowana reakcja władz w 1947 r. spowodowała ukrócenie tego procederu. W piśmie znajdującym się w dokumentach Departamentu Więziennictwa i Obozów Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z tego samego roku, dotyczącym grodzieckiej kopalni, wskazywano na powszechny proceder bicia jeńców. Przyczyny takiego stanu rzeczy tłumaczono w następujący sposób: Zjawiska te są konsekwencją obchodzenia się niemców z tymi właśnie górnikami w czasie okupacji. Ci sami górnicy w czasie okupacji katowani byli w kopalni, w której dziś pracują. Układano ich pokotem na ziemi i maszerowano po nich. Nic więc dziwnego, że dziś szukają okazji do rewanżu na jeńcach, mimo zakazu bicia. Wypadki te nie mają nic wspólnego z dyrekcją kopalni.
Podczas Narady Wytwórczej grodzieckiego zakładu (odbytej w 1947 r.) dyrektor inż. Stefan Brason stwierdził, że robotnicy polscy, szczególnie w III i IV polu, stosują w stosunku do niemców metody, jakie niemcy stosowali w stosunku do nas. Są to metody hitlerowskie, które potępił cały świat, wobec tego nie powinniśmy ich naśladować. Brason zauważył także, że polscy robotnicy handlują różnymi towarami z Niemcami, co było według niego zjawiskiem nagannym.
Na tym samym spotkaniu również zawiadowca Kazimierz Budziasz poruszył kwestię jeńców:Nierównomierność w postępowaniu z niemcami: jednych trzyma się do godz. 5-tej a inni są już pod szybem o godz. 2-giej. Wykorzystanie niemców jest dla nas rzeczą zasadniczą. Jest rzeczą pewną, że niemcy zostaną do końca 1948 r. przez ten czas należy ich wykorzystać.
Zabrali również głos robotnicy kopalniani, którzy narzekali, że jest wielu niemców, którzy nie chcą pracować. Naoczni świadkowie stwierdzają, że stosunek do strajkujących jeńców jest wrogi, biją ich i kopią. Niemcy skarżą się im na nędzne wyżywienie, zamiast zupy dostają wodę, są osłabieni, wymiotują w czasie pracy. Na wniosek dyr. Brasona uchwalono, aby wszystkie resztki z kuchni oddawać do obozu.
Na spotkaniu robotnicy protestowali przeciwko zakazowi bicia jeńców. Wówczas komendant obozu podczasostrej wymiany zdań (w protokole jednoznacznie nie określono z kim) stwierdził, że Niemcy są w obozie głodzeni.
Na grodzieckiej kopalni dochodziło również do innych nadużyć. W 1945 r. jeńcy zebrali kwotę 8 860 Rentenmark i wręczyli ją jednemu ze strażników, celem wymiany pieniędzy na polską walutę. Strażnik wspomnianą gotówkę przyjął, jednakże nie przekazał jeńcom żadnych pieniędzy. Ci postanowili wydać go referentowi Mobilizacyjnych Sił Roboczych. Urzędnik zwrócił się do Wydziału Bezpieczeństwa w Dąbrowskim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego o wszczęcie śledztwa w tej sprawie. Podczas inspekcji w obozie w 1946 r. okazało się, iż jeńcy mający pracować na kopalni są bezprawnie wysyłani do osób prywatnych by wykonywać tam określoną pracę.
W 1948 r. śmiertelnemu wypadkowi uległ jeden z jeńców z grodzieckiego obozu, wojskowy w stopniu sierżanta. Podczas wykonywania obowiązków porozumiewano się z nim poprzez tłumacza. Według oświadczenia dyrektora kopalni, miał on nie stosować się do przepisów bezpieczeństwa. Wbrew poleceniu dozorcy aby jeniec podczas zrzucania drzewa duklą znajdował się kilka metrów od podszybia dukli, lekkomyślnie wybierał drzewo przy równoczesnym spadaniu następnych sztuk. Miał on również zlekceważyć ostrzeżenia Niemca, który w tym czasie wykonywał swoje obowiązki na nadszybiu dukli, której głębokość wynosiła 10 metrów.
W lutym tego samego roku, podczas zebrania Narady Wytwórczej grodzieckiego zakładu, dyrektor Brason omówił sytuację jeńców na terenie kopalni: Na naszej kopalni sprawa niemiecka przedstawia się w ten sposób, że zagrożono nam zlikwidowaniem obozu w przeciągu dwóch miesięcy za bicie i katowanie niemców. Jest to wielka groźba dla naszej kopalni, gdyż jest to sprawa utrącenia planu i zarobków. Nie będziemy w stanie dać takiego wydobycia, jak obecnie, nie zrobimy normy. Wśród naszej załogi interesujący się niemcami dzielą się na 2 kategorie: opiekunowie którzy posuwają się do tego, że przejmują potajemnie i nadają na pocztę listy niemieckie, szkalujące polski naród, które po tym docierają do Komisji Międzynarodowej, oraz sadyści, którzy znęcają się nad niemcem bez względu na to, czy jest słaby, czy chory. Człowieka, który ułatwia niemcom przesyłanie listów bez cenzury, postawi się przed sąd, jako sabotażystę. Ale tak samo będzie karany człowiek, który niemców bije, gdyż obecnie jest pokój i ochrona praw człowieka obowiązuje. Czynimy wielkie starania, by utrzymać obóz, ale pod warunkiem, że nie będzie powodów do zażaleń ze strony niemieckiej na złe traktowanie.
We wspomnianym roku MBP stwierdziło w grodzieckim obozie m.in. poważny problem z pluskwami, kiepski stan sanitarny (brak odpowiednich urządzeń), a także błędy organizacyjne administracji.
Już po wizycie w Grodźcu przedstawiciela Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, strona polska doszła do następującego wniosku: ze względu na warunki pracy oraz pewnego rodzaju nieumiejętna postawa Dyrekcji kopalni w Grodźcu w stosunku do zagadnienia pracy jeńców nasuwa wniosek zlikwidowania tego obozu. Przedstawiciel MBP nie widząc perspektyw na poprawę sytuacji w grodzieckim podobozie zdecydował w 1948 r. o jego likwidacji.
Na marcowym spotkaniu Narady Wytwórczej dyrektor Brason odniósł się do wspomnianej decyzji: Mimo usilnych starań nie udało się zapobiec rozwiązaniu obozu. Ostatni wypadek – pobicie 2 niemców w 33 szybiku przypieczętowało sprawę. Udało nam się uzyskać tylko tyle, że dyr. Szczepalski pozwolił zamiast jeńców dać więźniów, ale są to ludzie starsi i wyniszczeni, tak, że nie będą pracować wydajnie. Likwidacji obozu zawinili ludzie, którzy nie stosują się do poleceń i wymierzają samosądy. (…) Będziemy wyciągać konsekwencje w całej rozciągłości.
Co stało się z jeńcami ? Wiadomo jedynie tyle, że część z nich w maju 1948 r. została przeniesiona do obozów jenieckich przy cementowni „Saturn” oraz kopalni „Jowisz”. Ich dalszy los jest nieznany.
Wzmianka o jeńcach wojennych w księdze metrykalnej parafii p.w. św. Katarzyny w Będzinie – Grodźcu
(Fot. Dariusz Majchrzak)
Akt zgonu jeńca wojennego Wagnera Güntera w księdze metrykalnej parafii p.w. św. Katarzyny w Będzinie – Grodźcu
(Fot. Dariusz Majchrzak)
Grób Stefana Summer Brasona i jego małżonki na będzińskiej nekropolii
(Fot. Dariusz Majchrzak)
Dariusz Majchrzak
Bibliografia (wybór):
I Źródła archiwalne:
1. Archiwum Państwowe w Katowicach
*Grodzieckie Towarzystwo Kopalń Węgla i Zakładów Przemysłowych w Grodźcu Spółka Akcyjna 1891-1945 [1958]
*Starostwo Powiatowe w Będzinie [1939] 1945 – 1950
2. Księgi metrykalne parafii p.w. św. Katarzyny w Będzinie – Grodźcu
II Opracowania:
- Będzin 1358 – 2008, T. 3, praca pod red. A. Glimos – Nadgórskiej, Będzin 2008
- Kochanowski J., W polskiej niewoli. Niemieccy jeńcy wojenni w Polsce 1945 – 1950, Warszawa 2001
- Kopka B., Obozy pracy w Polsce 1944 – 1950. Przewodnik encyklopedyczny, Warszawa 2002
- Majchrzak D., Gospodarcza, społeczna i kulturowa ewolucja Zagłębia Dąbrowskiego na przestrzeni wieków na przykładzie Grodźca – maszynopis
- Starościak D., „W dziełach swoich…” Przemysłowcy i społecznicy Zagłębia Dąbrowskiego w XIX i XX wieku, Dąbrowa Górnicza 2014
- „Śląski Rocznik Forteczny”, T. 4
- Woźniczka Z., Represje na Górnym Śląsku po 1945 roku, Katowice 2010
Źródło: klubzaglebiowski.pl