Tu się rujnuje
Nierzadko spotykam się z zarzutem, jakoby z Serwisu sosnowiec.online uczyniłem sobie doskonałe narzędzie służące rozładowywaniu frustracji, pokonywaniu niedomagań emocjonalnych oraz intelektualnych, czy też zażegnywaniu kompleksów. Życzliwym Osobom tłumaczyć nie muszę, iż nie jestem wielbłądem; Adwersarzom Szanownym nigdy dowodów wystarczających dostarczyć nie będę w stanie. Wszystkim pozostając bez wyjątku wdzięcznym za okazaną uwagę, przy okazji pragnę zauważyć, że rozliczne tematy do refleksji nie stanowią wykwitu mej imaginacji, a zawdzięczają je Mieszkańcy Sosnowca rządzącej przy alei Zwycięstwa Ekipie.
Życie wpoiło mi wiele zasad. Zapytany o tę najistotniejszą miałbym kłopot z odpowiedzią. Po dłuższym wahaniu zwróciłbym uwagę na konieczność docenienia każdego, komu nie pozostają obce problemy dla mnie odległe. Ludzi nie klasyfikuję pod względem statusu społecznego, warunkowanego poziomem wykształcenia lub zasobnością portfela. Politykiem nie jestem, do roli tej nigdy nie aspirowałem, co jako zwyczajnego mieszkańca Sosnowca jednak nie zwalnia absolutnie z krytycznego spojrzenia na Miasto. Życia w Stolicy zdecydowanie nie uważam w tej kwestii jako okoliczności łagodzącej.
Wierny swym ideałom nie mogę – na falach bezpodstawnej, złośliwej krytyki – czerpać satysfakcji wyłącznie z tej racji, iż Urzędnicy Pana Prezydenta Chęcińskiego nie podejmują zawsze decyzji trafnych. Chociaż w takim przekonaniu nie pozostaję, niestety, osamotniony, tym bardziej nie odczuwam pokusy krytykowania dla samej krytyki. Nasze Miasto sukcesywnie od lat pięknieje. Chociaż nie można przejść obojętnie obok enklaw biedy, brudu oraz niedbalstwa, należy pamiętać, że wszystko wymaga czasu. Naturalnym procesem miastotwórczym jest stopniowe zastępowanie starej zabudowy, modernizacja układu komunikacyjnego na miarę bieżącej doby. Wszystkie te procesy realizować należy w sposób przemyślany i zrównoważony, nie zrywając z taktyką szachisty przewidującego kilka partii, wsłuchując się w głosy niesprzyjające. W Sosnowcu nagminnie zapomina się o tak prostych prawdach. Zdają się bowiem Decydenci pozostawać ślepo zapatrzeni w Pierwszego Obywatela Sosnowca, nie szczędząc przy tym aroganckiego jadu, zapominając najpewniej, że szkodzą Miastu w sposób perfidny. Na co zdadzą się bowiem rozliczne kampanie promocyjne, skoro media praktycznie codziennie donoszą o niepokojących zjawiskach? Ta smutna konstatacja wydaje się w sposób wyczerpujący argumentować parafrazę nośnego hasła promocyjnego Sosnowca, spotykanego nieodmiennie w tumanach pyłu…
Od kilkunastu miesięcy pewnym było, że los zabudowań dawnej Huty Katarzyna jest przesądzony. Świadcząca o tym bierność na jakiekolwiek żądania ze strony społecznej zajęcia stanowiska przez Władze nie budziła żadnych wątpliwości. Otuchy dodawała świadomość przeznaczenia parceli przy ulicy Stanisława Staszica pod zabudowę wielorodzinną. Właściciel jednak zbył działkę. Za aprobatą Rządzących największa od lat szansa na odwrócenie upadku Konstatynowa została zaprzepaszczona. Bez cienia samokrytyki podjęta decyzja o stworzeniu z dala od obrzeży Miasta centrum logistycznego nijak wpisuje się w ramy zdrowej polityki rewitalizacji Dzielnicy silnie zdegradowanej. Już chociażby doszukiwanie się odpowiedzi na pytanie o rozwiązanie wynikających stąd obciążeń lokalnej sieci dróg przyprawia o zawrót głowy. Do rangi miejskiej legendy urastają licytacje kierowców, oczekujących na podniesienie szlabanów na przejeździe kolejowym u zbiegu ulic Chemicznej, Piotrkowskiej i Stanisława Staszica. Któż o zdrowych zmysłach, z drugiej strony, odważyłby się skierować ruch pojazdów ciężarowych, przez ulice 3 Maja oraz Marszałka Józefa Piłsudskiego na aleję Zagłębia Dąbrowskiego? Najwyraźniej pozostaje współczuć Mieszkańcom ulic Gabriela Narutowicza i Generała Władysława Andersa, gdyż z pewnością w kierunku Dańdówki ruch ten może być prowadzony. Pod warunkiem jednakże, że zatarasowana od lat betonowymi zaporami droga zostanie ukończona.
Przypadek Sielca-Katarzyny nie jest precedensem. Przed ponad dekadą, czego wielu Mieszkańców nie jest w stanie przeboleć do tej pory, frywolna polityka Miasta doprowadziła do nieodwracalnego zerwania z Dziedzictwem ówczesnej Perły przemysłu włókienniczego. Do tej pory próżno szukać nowych zabudowań po wyburzonych halach poprzemysłowych przy ulicy Chemicznej.
Warto nie tracić z pola uwagi, że miast nie tworzą wyłącznie budynki, a przede wszystkim ludzie. Prawda ta wyjątkowo trafnie charakteryzuje Sosnowiec, bowiem jak przystało na Miasto wyrosłe z nicości, Jego Mieszkańcy od zawsze musieli odznaczać się bezkompromisową odwagą, błyskotliwą inwencją oraz żelaznym hartem ducha. Chociaż czasy rozległych hałd Śródmieścia dawno minęły, a przez dawne granice chyłkiem nie przemykają szajki przemytnicze, Sosnowiec w dalszym ciągu pozostaje Miastem dla wytrwałych. Obok tolerowania fatalnej jakości powietrza, Urzędnicy zdają się nie dostrzegać problemów kalibru takiego chociażby, jaki nagłośnił pewien Kierowca karetki Szpitala przy ulicy Emila Zegadłowicza. Ów Pan wyszedł z inicjatywą organizacji zbiórki pieniężnej, której jest celem odmłodzenie taboru. Dyrekcja bardzo głęboko zadłużonej Placówki nie jest skora do pomocy, jednakże przynajmniej na tę chwile nie stara się Społecznika szykanować. Logika jest prosta: wielomilionowe zobowiązania na plan dalszy spychają zakup nowych pojazdów, pomimo że korzystanie z nich spędza sen z oczu nie tylko Pracowników Szpitala, ale i samych Pacjentów. Jest to dowód pierwszy z brzegu na to, że Miasto zrujnować można nie tylko fizycznie, ale także przez rozkład fundamentów do Niego zaufania. Światli Włodarze potrafią zdobyć się na heroiczną walkę o dobro sosnowieckich jeży; jest to czyn bezdyskusyjnie chwalebny, co jednak z Ludźmi? Skoro Miasto porywa się na budowę szalenie obciążającego budżet Gminy Zagłębiowskiego Parku Sportowego, chociaż nie zapominając przy tym o propagowaniu inicjatyw ekologicznych (niemałe dopłaty dla Mieszkańców zbierających wodę deszczową przy niedofinansowaniu Straży Miejskiej, nie od dzisiaj skrajnie nieudolnie walczącej z procederem zatruwania powietrza), najwidoczniej stać Go na blamaż tego rozmiaru, że w XXI wieku Pracownik musi finansować Pracodawcę…
Po zlikwidowaniu ostatniej w Zagłębiu Dąbrowskim Kopalni stało się zupełnie jasne, że obok zdrowia Mieszkańców, to Historia Sosnowca cierpi najwięcej na urzędniczej bezmyślności. Od jakiegoś czasu mówiło się, że na panewce spalą szumne zapowiedzi wygłaszane z Magistratu, jakoby infrastruktura kolei wąskotorowej w Kazimierzu Górniczym zostanie zachowana i służyć będzie jako wspaniała atrakcja turystyczna. Nasi Urzędnicy znowu nie zawiedli, gdyż niedawne oświadczenia wskazują jasno priorytety. Zabytek wprost nazywany złomem może być wyłącznie przez ignoranta. Jeżeli określenia takie padają od Przedstawiciela Władzy, rodzić to powinno zastanowienie, ale też niepokój. Do czego bowiem doprowadzają seanse zbiorowej hipnozy, organizowane ze zdwojoną siłą w trakcie kampanii wyborczych, a utrwalane ustawicznie rozlicznymi akcjami autopromocyjnymi, na dobrą sprawę niczemu nie służącymi? Wszak to pokłosie demokracji; skoro Mieszkańcy Miasta opowiedzieli się za Przedstawicielami stawiającymi na blichtr, nie mogącymi oddzielić kompetencji Radnego od Urzędników odpowiednich Wydziałów, czy też Pracowników podległych Jednostek, to jakiej drogi realizacji władzy należy się spodziewać? Czy nadszedł czas prowadzenia zdrowej polityki, czas na zmaterializowanie się wizji, której nikt na Zwycięstwa jak dotąd nie posiadł?
Tylko otwarcie dzisiaj restauracji przy ulicy Henryka Sienkiewicza, serwującej udawane jedzenie, przywraca nadzieję w naciąganą wizję oryginalnie brzmiącego szyldu wszystkich tablic remontowych Sosnowca. Nawet jeżeli nie ma z nim nic wspólnego, to i tak da się to przekuć w element mozaiki propagandy sukcesu Władzy. Tylko prywatny kapitał może skutecznie przekształcać zaniedbany Sosnowiec?
Jakub Tomasz Hołaj-Krzak
Warszawa, 28 XI 2019