Rozmowa z Eweliną i Michałem Bednarskimi na temat zarzutów prokuratorskich wobec części personelu Szpitala Miejskiego w Sosnowcu.
Przedstawiamy rozmowę z Państwem Eweliną i Michałem Bednarskimi na temat niedawno postawionych zarzutów prokuratorskich wobec części Szpitala Miejskiego w Sosnowcu i dalszych losów tej bulwersującej sprawy.
Czy Państwo są usatysfakcjonowani zarzutami prokuratury w stosunku do lekarza i pielęgniarki, czy mają jakiś niedosyt w tym względzie.
Mamy bardzo duży niedosyt, ponieważ naszym zdaniem powinny być postawione zarzuty jeszcze co najmniej dwóm osobom: jednemu lekarzowi i jednej położnej. W opinii biegłych padają trzy nazwiska, jako winnych naszej tragedii, ale zarzut postawiony, jeśli chodzi o lekarzy, tylko jednej osobie.
Czy Państwa zadaniem kwalifikacja prawna zarzutów jest prawidłowa?
Zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia naszym zdaniem jest adekwatny, ponieważ zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, który zagrożony jest surowszą sankcją, byłby wtedy, gdyby np. podano mi nieodpowiednie leki. Tutaj mieliśmy do czynienia z szeregiem zaniechań i błędów, a największym z nich było cesarskie cięcie. Generalnie cieszymy się, że zarzuty zostały postawione, natomiast powtarzamy, że mamy duże wątpliwości, co do zakresu osób objętych zarzutami. W sprawie fałszowania dokumentacji medycznej postawiono tylko zarzut położnej, a prokurator nie dociekał tego, czy zrobiła ona to na czyjeś polecenie, czy nie. Wydaje się nam, że dokonała tego raczej na polecenie, a nie wyłącznie z własnej inicjatywy. Dziwne jest też to, że w większym zakresie dopatruje się różnego rodzaju nieprawidłowości Izba Lekarska niż prokuratura.
Jak długo trwało śledztwo prokuratorskie w tej sprawie?
Od 5 listopada 2012 roku i naszym zdaniem, co najmniej o rok za długo.
Czy Państwa zdaniem akt oskarżenia zostanie jeszcze uzupełniony o inne osoby?
Mamy taką nadzieję i liczymy na postawienie zarzutów kolejnym osobom, bo materiał dowodowy na to pozwala, zarówno w naszym odczuciu, jak i odczuciu naszego pełnomocnika. Na razie te dwa wątki (zarzuty) zostały wyłączone ze sprawy, ale dalej proces trwa.
Jeszcze w tym miesiącu czeka Państwa kolejna rozprawa, z kolei przed Sądem Lekarskim. Czy mają Państwo przeświadczenie, że przed tym sądem zapadną takie rozstrzygnięcia wobec wszystkich obwinionych, które uniemożliwią wykonywanie zawodu tym osobom?
W ogóle sobie nie wyobrażamy, że tacy lekarze mogliby dalej pracować w tym zawodzie. Mamy tyle opinii, analiz i wiedzy, którą posiedliśmy podczas naszego dochodzenia sprawiedliwości, że naszym zdaniem praca tych ludzi w służbie zdrowia powinna być całkowicie wykluczona. Takich błędów nie popełnia nawet początkujący lekarz.
Ówczesny dyrektor szpitala, a obecnie prezes spółki Szpital Miejski Artur Nowak 2-3 miesiące po tragedii na początku 2013 roku deklarował Państwu, że jeśli zawinił szpital, to absolutnie nie może sobie pozwolić na to, by w jego szpitalu pracowały osoby pod zarzutami. Lekarze zostali obwinieni przez Izbę Lekarską we wrześniu 2014 roku. Teraz są już zarzuty prokuratorskie. Zatem, co się według Państwa wiedzy zmieniło w szpitalu, jeśli chodzi o skład osobowy?
Pan Artur Nowak wycofał się z deklaracji. Rzecznik Praw Pacjenta wymagał od dyrektora szpitala reakcji, ale dla Artura Nowaka – jak twierdził – nie jest to opinia miarodajna. Podobnie się zachował, gdy pojawiły się zarzuty postawione przez Izbę Lekarską i nawet w obecności prezydenta Kazimierza Górskiego podtrzymywał, że są to zarzuty natury „zawodowej” a dla szpitala ważne jest stanowisko prokuratora. Więc, jeżeli od początku nie uznawał stanowiska Rzecznika Praw Pacjenta i Izby Lekarskiej, czyli instytucji najbardziej kompetentnych w przedmiocie sprawy, ta nie dziwi nas, że nawet teraz, po postawieniu zarzutów prokuratorskich również nie reaguje i stanowisko prokuratora też nie jest dla niego ważne. Jedyne co zrobił, to wymienił ordynatora oddziału w kilka dni po ukazaniu się programu na temat naszej sprawy w TVN.
Czy sądzicie Państwo, że jak dojdzie do satysfakcjonującego Państwa rozstrzygnięcia w tych procesach, to doznacie jakiejś ulgi, czy większego spokoju wewnętrznego. Wiele osób, które doświadczyły dramatu, a następnie doczekały wymierzenia kary sprawcy mówi o takim właśnie doświadczeniu. Twierdzą, że o dramacie nie da się co prawda zapomnieć, ale po prostu łatwiej z nim żyć?
Coś w tym jest. Już nawet po postawieniu zarzutów przez Izbę Lekarską odczuliśmy lekką ulgę. Teraz po zarzutach prokuratury również. Mimo, że sprawa nie jest zakończona, to jest nam znacznie lżej, choć zdajemy sobie sprawę, że jeszcze daleka droga przed nami. Druga strona może być pewna, że nie odpuścimy.
Do chwili obecnej Państwo Bednarscy twierdzą, że nie usłyszeli nawet słowa przepraszam i pozostawiamy to bez komentarza.