„Mam wrażenie, że za takie wypowiedzi w sobotę przepraszała wszystkich Ewa Kopacz” – gorąco na Komisji Rozwoju Miasta i Ochrony Środowiska
Tak zareagował radny Karol Winiarski na wypowiedzi Janusza Kubickiego i Wilhelma Zycha na wczorajszej Komisji Rozwoju Miasta i Ochrony Środowiska dotyczącej ogródków działkowych w Zagórzu, choć najbardziej zagorzałymi przeciwnikami prośby działkowców byli wiceprezydenci: Mateusz Rykała i Krzysztof Haładus, ale od początku.
Na komisję wpłynęła prośba grupy działkowiczów z terenu „Małego Zagórza” reprezentowana przez Michała Krzeszowskiego, którzy zwrócili się do radnych o zawnioskowanie zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego w zakresie obejmującym teren ogródków działkowych przy ul. Bora Komorowskiego, które dzierżawią od miasta. Prośbę motywowali brakiem pewności co do tego, czy nie zostaną pozbawieni ogródków działkowych, które ponad trzydzieści lat temu za zgodą ówczesnych władz utworzyli, porządkując teren nieużytków. Lata pracy i włożone środki sprawiły, że powstało 36 ładnych ogródków działkowych, dzięki którym w dni wolne wraz ze rodzinami mogą odpoczywać na łonie natury, bo po prostu nie stać ich na dalsze wyjazdy.
Obawy działkowców są bardzo zasadne, ponieważ nieruchomość o której mowa objęta jest miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego z przeznaczeniem na: handel, usługi, gastronomię, a ponadto opinia naczelnika Wydziału Gospodarki Nieruchomościami Wojciecha Wilczyńskiego przygotowana na posiedzenie mówi, że „zapisy obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego należy pozostawić bez zmian”
Najpierw prośbę próbował zbagatelizować wiceprezydent Mateusz Rykała, twierdząc, że właściwie to nie ma większego problemu, bo brak jest chętnych do zainwestowania w te tereny, nie rozumiejąc, że nie chodzi o to, czy w tym momencie są chętni, czy nie, tylko o to, że w przypadku, gdy oni się pojawią, działkowcy zostaną pozbawieni terenów, które dzierżawią, co słusznie i bardzo szybko wyperswadowała wiceprezydentowi radna Halina Sobańska. Wówczas w jego obronie i stanowiska urzędu stanęli Janusz Kubicki i Wilhelm Zych, sugerując najpierw, że była to samowola działkowców, a po wyjaśnieniach Michała Krzeszowskiego, że objęli te tereny w dzierżawę na podstawie zawartej z miastem umowy, że „należy najpierw usankcjonować stany prawne, a potem być obrońcami działkowiczów” i to jest rozdawnictwo.
Te argumenty łatwo odparła radna Halina Sobańska, mówiąc, że o żadnej samowoli ani rozdawnictwie nie może być mowy, bowiem działkowicze utworzyli ogrody na podstawie umowy z miastem i płacą przez cały czas podatek za ten teren. Następnie głos zabrał radny Karol Winiarski i skomentował wypowiedzi radnych Zycha i Kubickiego, że przypominają one te, za które przepraszała w sobotę Ewa Kopacz, po czym przedstawił rozsądną naszym zdaniem propozycję cytując art. 8, ust. 1 ustawy: Na wniosek stowarzyszenia obwodowego Rada Gminy w drodze uchwały może utworzyć Rodzinny Ogród Działkowy na gruntach stanowiących własność gminy.
W momencie, gdy przewodniczący Paweł Wojtusiak skłaniał się do poddania pod głosowanie wniosku o zmianę planu zagospodarowania przestrzennego w powiązaniu z propozycją radnego Karola Winiarskiego, z impetem godnym lepszej sprawy, do ofensywy przystąpił wiceprezydent Krzysztof Haładus. Uzasadniał, że wniosek jest lekkomyślny, że działki są na tyle duże, że nadają się nie tylko pod zabudowę handlową, ale też jednorodzinną i działkowcy również mogliby się tam wybudować – tak jakby było ich na to stać. Poza tym, gdyby tak było, to dawno by to zrobili w innym miejscu i nie walczyli tak mocno o utrzymanie swojego skrawka zieleni. Długa narracja Krzysztofa Haładusa sprawiała wrażenie wygłaszanej przez kogoś reprezentującego wyłącznie tych sytych i zadowolonych.
W końcu radni musieli przypomnieć mówcy o swoich prawach i przystąpili go głosowania w którym 8 głosów było przychylnych wnioskowi, 4 przeciwne i 4 wstrzymujące się. Tym samym są widoki na pomyślne załatwienie sprawy działkowców.