Upalni nudyści
Lato trwa w najlepsze, słońce praży, a że mamy lipiec, to burze co i raz się przytrafiają, co z kolei skutkuje niesłychanym zaduchem. Z tymi pięknymi okolicznościami przyrody każdy radzi sobie jak może – wiadomo: pić dużo wody, nosić lekkie stroje (najlepiej z naturalnych włókien), jeśli to możliwe, nie włóczyć się po dworze, kiedy słońce stoi w zenicie itd., itp.
Są jednak geniusze, którzy idą jeszcze dalej i w najlepsze paradują roznegliżowani po ulicach, ani na jotę nie przejmując się faktem, że to środek miasta, a nie plaża. „Oni”, bo kobiety, która maszerowałaby przez miasto bez odzienia jeszcze nie zdarzyło mi się widzieć. Nic zresztą dziwnego – pani, która wpadłaby na taki pomysł, napytałaby sobie, w najlepszym razie, nieprzyjemności. Ale uczciwie rzecz ujmując, panie również mają swoje za paznokciami.
Mili Czytelnicy, miejsce na zdejmowanie koszulek czy chodzenie w staniku od bikini, jest na plaży, basenie, w ogródku. Nie na ulicy! Fakt, że męskie piersi mają, w większości przypadków, zerowy potencjał erotyczny, nie oznacza, że należy je publicznie eksponować. Wysoka temperatura nie zwalnia nas z przestrzegania norm, które sami ustaliliśmy. Przykra sprawa, że niektórym ciężko to pojąć. Świadczy o tym choćby święte oburzenie starszego pana, którego ochroniarz, pewnego upalnego dnia, wyprosił ze sklepu ze względu na brak górnych partii stroju właśnie.
Proszę mnie nie posądzać o brak empatii. Wiem, że jest gorąco. Sama tego doświadczam. Pisząc te słowa siedzę w domu, w środku dnia, w nocnej koszuli w żaglówki, bo to jedyny strój, w którym nie zaczynam się gotować. Ale w głowie by mi nie postało, aby w tej nocnej koszuli iść na zakupy, bo tak się po prostu nie robi! Są miejsca, gdzie za chodzenie po mieście z nagim torsem można dostać mandat. Osobiście jestem przeciwna takim przepisom – tego typu sprawy powinna regulować kultura, a nie prawo. Tylko najpierw trzeba choćby odrobinę tej kultury w sobie mieć…
Jeszcze inną kategorię „tytanów intelektu” stanowią rodzice namiętnie kąpiący dzieci w fontannie przy Placu Ćwierka. Tu już nie chodzi wyłącznie o bieganie nago po centrum miasta (mówienie, że „przecież to tylko dziecko!” jakoś mnie nie przekonuje). Zastanawiam się czy ci ludzie nie wiedzą o tym, że tam jest zamknięty obieg wody, a dwa dni wcześniej kąpieli w niej zażywał pan zbierający pod sklepem drobne na wino i stado niemiłosiernie brudnych gołębi, czy może postanawiają tę wiedzę ignorować.
W tym roku sytuacja najwyraźniej uległa poprawie, być może ze względu na otwarcie plaży na Stawikach. Przynajmniej jeśli chodzi o kąpiele w fontannie, bo panowie „bezkoszulkowcy” nie odpuszczają. Drodzy Miejscy Nudyści, apeluję: opamiętajcie się, miejcie litość i przestańcie przyprawiać współobywateli o mdłości!
Olga Kujawińska-Kostro