Głosy polityków – Agnieszka Wilk „Prawo w Polsce należy napisać od nowa”
Czytając artykuł Artura Szczęsnego trudno się z nim nie zgodzić. Każdy z nas może opowiedzieć swoją historię i przyznać mu rację. Prawo w Polsce często jest absurdalne oraz nastawione przeciwko obywatelom. Zawiewa PRL-em, jest sztywne, nielogiczne i często okrutne.
Czyja to wina? Ano władzy, to oni mają siłę ustawodawczą i to oni prawo tworzą. Należy więc zmienić władzę, na taką która dostosuje prawo do potrzeb, uprości i rozjaśni, pozbawi zawiłych meandrów tak, aby prawo służyło ludziom….po prostu.
Sama pracując w branży farmaceutycznej, jestem zdruzgotana jego formą i treścią. Jest niejasne, chaotyczne i mało logiczne. Wszystkie nowelizacje, które miały na celu usprawnić i dostosować nas do Unii oraz ułatwić życie nam i chorym, sprawiają wrażenie pisanych na kolanie przez ochotników zwerbowanych na ulicy. Nic dodać nic ująć. Lamenty, krzyki i zgrzytanie zębami sfrustrowanych pacjentów, którzy najpierw przeżywają gehennę w kolejkach do lekarzy, nie pomaga, kiedy przy okienku w aptece czeka ich przykra niespodzianka. Ustawodawca nakłada na farmaceutę tyle wymogów formalnych (na lekarzy również), że zamiast leczyć i pomagać pacjentom, staliśmy się łowcą braków przecinków i kropek na receptach…nie o tym jednak chciałam pisać.
W ostatnim czasie w prawie farmaceutycznym trochę się działo za sprawą rządzącej formacji PO-PSL, która jak widać po efektach, poległa i w tej dziedzinie.
Na pierwszy ogień pójdą dopalacze, z którymi PO tak szumnie walczyła i walczy (niekończąca się opowieść). Tyle szumnych słów, tyle propagandy i tyle obłudy. Od lat nasze środowisko apelowało do rządu o regulację prawną pewnych substancji psychoaktywnych sprzedawanych bez recepty, stosowanych w leczeniu kaszlu i nie tylko. Młodzi ludzie wykorzystywali je bowiem w celu odurzania się. Proceder na masową skalę, w którym polska młodzież mogła do woli się narkotyzować środkami legalnie zakupionymi w aptece. Jako jedyne państwo w Europie mieliśmy tę sprawę nieuregulowaną, pomimo apelów środowiska aptekarskiego, aż do 1 lipca 2015!
Tak nasza władza walczy z dopalaczami. Wydała miliony na spot reklamowy przeciwko dopalaczom, z resztą dość kontrowersyjny…a do niedawna dozwalała na legalne narkotyzowanie się każdego, kto tylko tego zapragnie. Dziwi to kogoś jeszcze?
Szumna nowelizacja z 2012 roku wywróciła cały rynek apteczny do góry nogami. Tragiczne skutki w formie „ multi ” czujemy do dziś. Najgorsze z nich:
- zakaz reklamy aptek i punktów aptecznych oraz ich działalności. Każda informacja nie będąca informacją o godzinach otwarcia i lokalizacji naraża aptekę na kary pieniężne, a nawet cofniecie koncesji. Czyli informacja o pomiarze ciśnienia czy dodatkowych usługach apteki jest zabroniona. Uniemożliwia to specjalizowanie się aptek. Ten absurd szczególnie widoczny jest na przykładzie leków robionych. Według prawa każda apteka musi posiadać recepturę i wykonywać leki recepturowe. Rodzi to patologiczne sytuację, ponieważ posiadanie dobrze wyposażonej receptury to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Mało kogo na to stać. Jaki jest efekt? Powstaje sytuacja gdzie, mimo że każda apteka powinna wg prawa posiadać recepturę, wiele ma ją, ale tylko „na papierze”, więc pacjent biega po całym mieście w poszukiwaniu takiej, która mu nie odmówi (wymówek zaś setki, żadna zgodna z obowiązującym prawem nie jest)…. a apteka, która chętnie lek by zrobiła, nie może się ogłaszać – mamy zakaz reklamy!…..zakaz specjalizowania się, zakaz rozwijania …zakaz, zakaz i jeszcze raz zakaz i kara, kara i jeszcze raz kara……..a pacjent biega bez leku.Nie to jednak najgorsze. Polsce grozi milionowa kara. Konfederacja Lewiatan skarży Polskę do Komisji Europejskiej właśnie za ustawę o zakazie reklamy aptek, jako sprzeczną z fundamentalnymi zasadami prowadzenia działalności gospodarczej oraz z podstawowymi swobodami rynku wewnętrznego Unii Europejskiej.
Dla kogo zatem zakaz reklamy aptek?
Szumnie wznoszono hasła, że zakaz uchroni małe apteki przed wielkimi sieciami. Na obietnicach się skończyło. Małe apteki jak nigdy poupadały, a zabiła je niska, sztywna marża narzucona w tejże nowelizacji. Miliardy zaoszczędzone przez rząd, kosztem bankructwa małych aptek, kosztem drogich leków dla pacjenta i kosztem braku leków ratujących życie i zdrowie. Kolejnym sztandarowym celem tej nowelizacji było zmniejszenie ilości spożywanych leków. I tu nasz ustawodawca poległ. Ilość zażywanych leków z roku na rok wzrasta. Więc dla kogo to było? Dla Unii chyba. Będzie mogła nałożyć karę w milionach. Apteki nie mogą się reklamować, za to stację benzynowe już tak. Dlatego też przodujemy jako państwo w ilości zatruć paracetamolem. Kupimy go w Biedronce, na stacji benzynowej, w kiosku…..wszędzie przechowywany w nieodpowiednich warunkach i bez fachowej porady. Jak widać w Polsce każdy może handlować lekami OTC (leki bez recepty), ale tylko aptece stawia się wymogi co do przechowywania danego leku i stawia się wymóg fachowej obsługi. Czyli ten sam paracetamol w aptece musi być przechowywany w temp. 24 stopni C i sprzedany przez farmaceutę (inaczej kara i utylizacja), a w kiosku może leżeć w temperaturze 40 stopni przy szybie i być sprzedany przez „Panią Kasię po gastronomiku”.
- Najtragiczniejszy skutek tejże ustawy to jednak nie tragikomiczne absurdy prawne, ale braki na polskim rynku leków ratujących życie i zdrowie. Absurdalnie, ta ustawa spowodowała brak dostępności leku dla pacjenta:
- z powodów finansowych – pacjenta po prostu nie stać na leki;
- z powodu ich braku w hurtowniach – te bowiem wolą sprzedać lek za granicę i zarobić więcej, niż u nas przy sztywnej i głodowej marży. Efekt jest taki, że w Polsce kobieta w ósmym miesiącu ciąży biega daremnie od apteki do apteki w poszukiwaniu zastrzyków, które zmniejszają powikłania zakrzepowe, a nawet ryzyko śmierci. Zastrzyków jednak jak na lekarstwo! – brak. Wyjechały do Unii, gdzie np. niemiecki pacjent może się cieszyć ich atrakcyjną/niską ceną.
Salus aegroti suprema lex – Zdrowie chorego najwyższym prawem.
Więc? Powstała kolejna nowelizacja w lipcu tego roku….kolejny martwy przepis….
Leków nie ma, jak nie było, apteka zaś codziennie pisze raporty „odmów dostawy z powodu braku” do GIF-u i WIF-u pod groźbą kary, odmawia wystawiania faktur podmiotom gospodarczym na bandaż, bo boi się wysokich kar i cofnięć koncesji. Nowelizacja bowiem nie wnosi nic nowego oprócz kolejnych kar (bijemy rekord Guinnessa?) i absurdalnych zakazów, a tych „złych nawyków” nawet nie dotyka, bo gra warta jest miliardy, a w tej grze życie ludzkie i sprawiedliwość najmniejszą ma wagę.
Czy w Polsce więc prawo należy napisać od nowa…….?
Agnieszka Wilk
Polska Razem Zjednoczona Prawica
Sosnowiec