Kto pod kim dołki kopie i kto w nie wpada?
Rok 2015 politycznie i społecznie jest rokiem naprawdę gorącym. Wiele problemów narosło do takich rozmiarów, że eskalacja niezadowolenia społecznego sięga zenitu. Tragiczny stan państwowych instytucji, spółek, kopalni czy służby zdrowia, problem narastającego ubóstwa, Frankowicze, imigranci…wszystko to dosłownie tyka jak zegar od detonatora ogromnej bomby. Końcówka rządów PO-PSL to niekwestionowana porażka, za którą przyjdzie zapłacić nam wszystkim.
Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że ze strony władzy nie było to i nadal nie jest działanie na oślep, a w obliczu realnego ryzyka utraty władzy robią wszystko, żeby wykopać tyle dołów i zostawić tyle min, aby w przypadku wygrania wyborów przez PiS mógł on być na samym starcie świadkiem upadku wielu strategicznych sektorów naszego państwa i za te upadki zostać oskarżonym. Obecna władza tak kocha nasz kraj, że w przypadku utraty tronu woli wszystko doszczętnie zniszczyć i sparaliżować, a winą obarczyć wygranych.
Ten scenariusz wyraźnie pisze się na przykładzie bliskiej mi zawodowo branży farmaceutycznej. Kilka miesięcy temu w polskich aptekach zabrakło leków ratujących życie, wybuchł skandal i na szybko, na kolanie spisano 12 lipca br. ustawę, która miała być ratunkiem na całe zło. Niestety oprócz męczącej „papierologii” nie wniosła nic. Leki nadal płyną nieprzerwanym strumieniem za granicę, a nasz resort zdrowia kierowany przez pana Mariana Zembalę i Igora Radziewicz-Winnickiego wymusza kolejne obniżki cen leków refundowanych (przypomnijmy, to właśnie jest powodem ucieczki leków z Polski i ich brakiem dla polskich pacjentów). Jaki będzie skutek? Lista brakujących leków na rynku polskim ulegnie zwiększeniu. Grozi to nawet kolejnym paraliżem w styczniu 2016. Motyw? Bardzo prozaiczny- gdy PiS dojdzie do władzy, to on zostanie za to posądzony na zasadzie prostej kalkulacji opozycji: PiS przy władzy – chcieliście to macie. Nikt nie przypomni, że to koalicja PO-PSL listę refundacyjną przygotowała i to ona ten los nam zgotowała. W pełni świadomie i z dziką premedytacją!
Dziś władza PO-PSL szumnie się chwali, że dba o budżet państwa i pacjenta, szkoda tylko, że nie o polskiego! Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że zmuszanie producentów leków i firm farmaceutycznych do obniżki cen swoich produktów nie skutkuje niższą ceną dla pacjenta, tylko mniejszą dopłatą państwa. Wniosek? Pacjent zapłaci tyle samo lub więcej, a nasze państwo, na które łożymy przez większość naszego życia, dopłaci mniej lub wcale!!! Gdzie więc zaoszczędzone 3 miliardy złotych?!
Zacytuje słowa pani Kidawy-Błonskiej pytanej o zaginione 19 miliardów z OFE, które też zaginęły, idealnie bowiem wpasują się w ten klimat absurdu:
„Te pieniądze są trochę w jakiś… Nie jestem tutaj, ale najważniejsze, że…”
Coraz więcej firm rozważa więc opuszczenie systemu refundacyjnego i skupienie się na eksporcie leków. Jaka firma chciałaby funkcjonować na takim rynku jak nasz? Gdzie dyktatorskim baronem rozdającym karty jest resort zdrowia i wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki? Można zmuszać przedsiębiorcę (w tym przypadku firmy farmaceutyczne) do sprzedaży swoich produktów poniżej progu opłacalności? Otóż nie! Firmy wolą sprzedawać na rynku z uczciwymi zasadami. Komu lobbuje resort? Firmom zajmującym się wywozem leków z Polski chyba…. Parafrazując pewne powiedzenie, powstaje nowe:
„Polaku jedź do Niemiec, twój lek już tam jest”
Nikt się jednak nie śmieje, skutkiem braku tych leków jest utrata zdrowia lub życia ludzi. Dla urzędników i nacji rządzącej PO-PSL jak widać to aspekt mało istotny. Istotne jest to, że w przypadku przegranych wyborów tej jesieni to oni przekażą państwo w ruinie i jako opozycja będzie ich mogła szkalować przez kilka kolejnych lat. Na koniec jedna z ciekawszych odpowiedzi pana wiceministra zdrowia Igora Radziewicza-Winnickiego na jedno z pytań podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego, które odbyło się 9 września w Krynicy, a brzmiało ono:
„Gdzie się podziały oszczędności z refundacji – poprzez obniżanie cen leków wymuszanych na firmach – w wysokości 3 mld zł?”
Pan wiceminister odpowiedział:
„Jeśli gospodyni ma na zakupy 500 zł, wyda na nie 200 zł, a resztę jej ukradną, to nie ma oszczędności”
Jaki rząd taka odpowiedź drogi Wyborco. Pamiętaj o tym, idąc głosować!
Agnieszka Wilk
Polska Razem Zjednoczona Prawica Sosnowiec