Głosy polityków „Po co Panu ta polityka” – rozmowa z dr Piotrem Hałasikiem
Po co Panu ta polityka, przecież niczego Panu nie brakuje?
Faktycznie, mogę się uważać za człowieka spełnionego. Osiągnąłem sukces na niwie prywatnej, zawodowej, ale chciałbym pozostawić po sobie jakiś ślad w mieście w którym mieszkam ponad pół wieku. Tak naprawdę teraz dopiero w pełni mogę się poświęcić społecznie, bo nie muszę już o nic zabiegać. Dzieci już są dorosłe i rozpoczęły swoją karierę zawodową. Chciałbym, aby kiedyś – może nawet jak mnie już nie będzie – mówiono, że Hałasik poszedł do polityki jako jeden z nielicznych nie po pieniądze i przywileje, tylko po to by coś zostawić w Sosnowcu i Jaworznie i to mu się udało.
Słychać w Pana głosie jakąś irytację, a może nawet złość, chyba na myśl o jakości klasy politycznej w ogóle?
Tak, to prawda, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że aby dojść do demokracji w stylu zachodnim trzeba nie jednego, a kilku pokoleń. W czasie transformacji, która się dokonała ćwierć wieku temu ludzie działali spontanicznie, ale nie byli do tego przygotowani. Później wpadli w rutynę, a dzisiaj ci wyłonieni wówczas przywódcy są już oderwani od rzeczywistości i zabiegają wyłącznie o utrzymanie władzy, bo chyba nic innego nie potrafią robić. Dlatego będę zabiegał – jeśli zostanę wybrany – o kadencyjność na wszystkich poziomach władzy ustawodawczej i wykonawczej – maksymalnie dwie kadencje z wynagrodzeniem w parlamencie na poziomie średniej krajowej. Jeżeli posłowie czy senatorowie chcą poprawić swój byt materialny, to będą to mogli zrobić niejako automatycznie poprawiając byt obywatelom o najniższych dochodach. Demokracja w naszych warunkach, to wciąż proces, który trwa. Nie mamy tej kultury, która jest obecna w starych demokracjach zachodnich. Krótko mówiąc „zrobiłem coś źle, to muszę odejść i tyle. Tymczasem jak jest, to wszyscy wiedzą.
Jak Pan sobie wyobraża ewentualną rolę senatora?
Ja bym chciał być przede wszystkim takim łącznikiem, który jest bardzo blisko wyborców i na miejscu. Zwiedziłem cały świat i nigdzie mnie nie ciągnie. Odpowiednie dla mnie komisje to komisja energetyki i komisja sportu. W tych dziedzinach posiadam dużą wiedzę i doświadczenie. Pozostałą cześć czasu chciałbym poświęcić wspieraniu samorządów obydwu miast: Sosnowca i Jaworzna. Nie ma dla mnie znaczenia fakt, że np. prezydent Sosnowca nie jest z mojej bajki, ale cenne inicjatywy będę wspierał i współpracował z nim i każdym innym. To wszystko z jednego powodu. Senatorowie, posłowie, prezydenci odejdą, ale coś dla mieszkańców dzięki współpracy pozostanie i to się tylko liczy.
To wszystko brzmi tak, jak by Pan chciał przejść do historii po zakończeniu kadencji senatora.
Bo tak jest w istocie. Czy coś w tym złego? Jak powiedziałem na początku – i wcale tego nie ukrywam – w sensie materialnym, rodzinnym jestem całkowicie spełniony. Czas teraz zostawić coś po sobie dzieciom oraz mieszkańcom i tak postrzegam swoją społeczną misję.
Dlaczego „.Nowoczesna”?
Propozycja „.Nowoczesnej” wydała mi się interesująca przede wszystkim z trzech powodów. Po pierwsze jest to partia młoda, nieobciążona – jak mówiłem – politykami wywodzącymi swój rodowód z czasów „okrągłego stołu”. Po drugie trafia do mnie idea nowoczesnej demokracji w stylu zachodnim, a po trzecie hasło „co nie jest zabronione, jest dozwolone”, które łączy się ze stworzeniem prostego i jasnego prawa.
Ale na części Pańskich materiałów wyborczych spotkać można było hasło: „Razem z Prezydentem RP, Samorządem i Mieszkańcami”, podczas gdy lider .Nowoczesnej Ryszard Petru krytykuje w niektórych wypowiedziach obecnego prezydenta?
Dla mnie najlepszym modelem jest idea demokracji amerykańskiej. To oznacza, że jakkolwiek agresywna nie byłaby kampania wyborcza, to zawsze przegrany mówi z szacunkiem pod adresem zwycięzcy i podkreśla, że od tej chwili nowy prezydent jest prezydentem jego i wszystkich obywateli. Dla skutecznych rządów nieodzowna jest współpraca z Prezydentem RP. Jeżeli nawet ktoś nie przyjmuje tych argumentów, to powinien zdawać sobie sprawę jakimi narzędziami prawnymi dysponuje Prezydent RP. Identycznie bym się zachował, gdyby prezydentem nie został Andrzej Duda, tylko ktoś inny. Moim zdaniem potrzebujemy odbudowania autorytetu urzędu prezydenta. Tą sprawę wyjaśniłem też na mojej stronie www.halasik.pl
Czy to prawda, że jest Pan spokrewniony ze znanym aktorem Januszem Gajosem, bo takie słuchy krążą po mieście?
Nawet dość blisko. Mama Janusza Gajosa i mój dziadziuś to rodzeństwo.
Wróćmy na chwilę do sportu. Co by Pan odpowiedział części działaczy hokejowych kontestujących pańskie działania jako prezesa PZHL, którą to funkcję pełnił Pan dwa lata oraz kibicom siatkówki z nostalgią wspominającym czasy Płomienia Milowice?
Przygoda z hokejem była dość krótka i zakończyła się w momencie, gdy na drodze mojej wizji profesjonalnej ligi stanęły partykularne interesy części działaczy. Natomiast w siatkówce działałem przez całą dekadę. Płomień przejąłem w 1995 i przez 10 lat z własnych środków wydałem ponad 10 mln złotych. W tym okresie klub osiągnął wiele sukcesów. Miasto w ogóle nie było zainteresowane wsparciem klubu. Prezydent Kazimierz Górski nie miał serca dla sportu i to wszyscy wiedzą, więc ciągnąłem ten klub samotnie. W 2005 roku zorganizowałem konferencję i spotkanie z sympatykami na której ogłosiłem, że oddam klub, który nie ma jakichkolwiek zobowiązań za symboliczną złotówkę pod warunkiem, że ten kto nabędzie prawa do klubu, zapewni mu utrzymanie tylko przez jeden sezon. Na hali przy ul. Baczyńskiego było wówczas ponad tysiąc osób, jednak nie zgłosił się nikt. Wyciągałem rękę do miasta wielokrotnie i teraz gdy ktoś ośmieli się powiedzieć, że Hałasik zniszczył siatkówkę, to jest mi bardzo przykro, bo proszę mi pokazać prywatnego sponsora w regionie, który przez tak długo i tak wiele środków przeznaczył na klub sportowy, nie zostawiając jakichkolwiek zobowiązań.
Na koniec Pana osobiste przesłanie do Czytelników?
Chciałbym, aby wyborcy mi zaufali. Idę do polityki, aby coś znaczącego dokonać i aby coś po sobie zostawić. Wierzę, że wespół z mieszkańcami to jest możliwe. Mnie wystarczy świadomość, że w dalszej przyszłości ktoś powie o mnie lub do moich bliskich, że Hałasik pomógł mieszkańcom i zachował się jak należy. Tylko tyle.