Styczniowe hity w multimediach Miejskiej Biblioteki Publicznej
Od stycznia 2017 Dział Multimedialny zaprasza do tymczasowej siedziby mieszczącej się w Oddziale dla Dzieci i Młodzieży przy ul. Parkowej 1A w Sosnowcu More →
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Od stycznia 2017 Dział Multimedialny zaprasza do tymczasowej siedziby mieszczącej się w Oddziale dla Dzieci i Młodzieży przy ul. Parkowej 1A w Sosnowcu More →
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Już w najbliższy piątek tj. 20.01.2017 o godz. 18.00 w Sosnowieckim Centrum Sztuki – Zamek Sielecki odbędzie się wernisaż wystawy Janusza Musiała U.R.O. aka Uniwersum Ruchomych Obrazów (1895-2015). Wystawa potrwa do 19.02.2017.
„W zdjęciu coś umieściło się przed małym otworem i pozostało tam już na zawsze. Ale w kinie coś przesunęło się przed tym samym małym otworem: pozowanie zostało uniesione i zaprzeczone przez ciąg kolejnych obrazów; zaczyna się tu inna fenomenologia, a więc i inna sztuka, choć wywodzi się z pierwszej.”
(Roland Barthes)
Tematem multimedialnego projektu URO aka Uniwersum Ruchomych Obrazów (1895-2015), znajdującego się na pograniczu edukacji i działań artystycznych jest fenomen sztuki ruchomego obrazu, filmu, kina.
Kino oficjalnie za sprawą braci Lumiére narodziło się w 1895 roku i wciąż jest niezwykle ważnym wynalazkiem integrującym w sobie wszelkie doświadczenia kulturowe człowieka. Kształtuje nasz światopogląd i styl życia. Realizuje rozmaite funkcje i cele o charakterze informacyjnym, rozrywkowym, reklamowym, dokumentalnym, edukacyjnym, artystycznym czy duchowym. Jest syntopią nauki i sztuki.
Niniejsza wystawa poddaje analizie i bada fenomen znikających obrazów na wielu poziomach.
Kolejne części projektu zostały zrealizowane i zilustrowane za pomocą różnych mediów i technologii, fotografii, grafiki, sekwencji ruchomych obrazów (animacja, film), obiektów i instalacji oraz poetyckich tekstów. W twórczy sposób interpretują takie zjawiska jak: zasady powstawania obrazów mechaniczno-optycznych, światło, barwa, iluzja ruchu, ekran, seans, proces produkcji filmu, najważniejsze zawody – sylwetki najważniejszych autorów sztuki filmowej (wynalazców i pionierów, reżyserów, operatorów zdjęć), aktorów, teoretyków, nurty i szkoły filmowe.
Ponadto poddano autorskiemu opracowaniu takie zagadnienia i pojęcia jak: teatr cieni, silver screen,
x muza, movie stars, proces recepcji filmu, gatunki filmowe, różne generacje oraz formaty medium filmu, relacje obrazu i tekstu oraz relacje obrazu i dźwięku oraz ścieżki dźwiękowej (…).
W projekcie dominującymi strategiami twórczej ekspresji są techniki zawłaszczania foundfootage, kolaż i remix. Twórcze przeróbki odnoszą się do istniejących danych kulturowych, materiałów wizualnych w postaci obrazów statycznych, obrazów dynamicznych oraz materiałów audialnych (fragmentów ścieżek dźwiękowych filmów). Zostały one poddane autorskiej reinterpretacji tworząc unikalną przestrzeń narracji URO.
Janusz Musiał, grudzień 2016
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Od 16 stycznia Teatr Zagłębia ma nowego kierownika artystycznego – zaproszenie do objęcia stanowiska przyjęła reżyserka Aneta Groszyńska. Teatrem pokieruje wspólnie z dyrektorem naczelnym Zbigniewem Leraczykiem.
W swojej pracy Aneta Groszyńska łączy działalność reżyserską i pedagogiczną. Poszukuje tematów i tekstów niewygodnych, „zamiatanych pod dywan”. Szczególną rolę teatru rozumie jako miejsca spotkania, rozmowy i wspólnego doświadczania:
– W sytuacji, kiedy w przestrzeni publicznej brakuje merytorycznej debaty i zatracamy umiejętność rozmowy, to teatr, jako miejsce spotkania, umożliwia pielęgnowanie tych umiejętności – jest przestrzenią, w której można zabrać głos i zostać wysłuchanym i w której możemy wspólnie próbować szukać, budować i doświadczać. W ostatnim czasie Teatr Zagłębia prężnie się rozwijał i chciałabym wykorzystać ten potencjał – zapowiada nowa kierownik artystyczna.
Społeczności Teatru Zagłębia chce zaproponować działania umożliwiające żywe uczestnictwo w życiu kulturalnym i współtworzenie teatru. Planuje przygotować rozbudowany program edukacyjny wokół spektakli, cykle stematyzowanych spotkań, czytań, dyskusji i warsztatów. Tak, by zarówno publiczność, jak i sami twórcy teatru mieli poczucie ciągłego rozwoju i by mogli się nawzajem inspirować. Z tego podejścia wynikają plany repertuarowe:
– Zależy mi na pracy z artystami, którzy są otwarci na dialog z widownią. Chciałabym zaprosić do Sosnowca twórców zaangażowanych, którzy w swojej pracy zmagają się z najistotniejszymi problemami współczesności, którzy będą zadawać pytania i wspólnie z widzami będą poszukiwać na nie odpowiedzi, tak by na scenie Teatru Zagłębia powstawały spektakle aktualne zarówno pod względem formy, jak i treści – podkreśla.
Pierwszym twórcą, jakiego zaprosiła do współpracy Aneta Groszyńska, jest Paweł Świątek, który wyreżyseruje dramat Maksyma Gorkiego „Na dnie”. Premiera zaplanowana jest na kwiecień.
A wcześniej, w lutym, odbędzie się premiera „Zemsty” z okazji 120-lecia teatru.
– I to jest najlepszy moment, aby zastanowić się wraz z publicznością: jakiego teatru dziś potrzebujemy? – pyta Aneta Groszyńska.
Aneta Groszyńska jest absolwentką Akademii Teatralnej w Warszawie na Wydziale Reżyserii, skończyła też studia na Wydziale Wiedzy o Teatrze (AT). Do tej pory wyreżyserowała spektakle w teatrach: Nowym w Łodzi, Powszechnym w Warszawie, Dramatycznym w Wałbrzychu. W 2014 r. przygotowała „Karaoke box” Iwana Wyrypajewa w Teatrze Słowackiego w Krakowie. W 2015 r. – „Lalkę” Bolesława Prusa w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej oraz nagradzaną “Zapolską Superstar” Jana Czaplińskiego w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. W tym sezonie “Głód” na podstawie reportażu Martina Caparrosa w Teatrze Starym w Krakowie. W 2015 r. zadebiutowała w Teatrze Telewizji spektaklem „Żyd” A. Pałygi. Od 2014 r. współpracuje z warszawskim Klubem Komediowym, gdzie zrealizowała cztery odcinki kabaretu literackiego „Fabularny przewodnik po…”, powracając do tradycji kabaretu literackiego.
Zamiłowanie do pracy edukacyjnej zawdzięcza takim doświadczeniom jak: Akademia Praktyk Teatralnych w Gardzienicach, współpraca z Iwanem Wyrypajewem czy Piotrem Cieplakiem oraz uczestnictwu w wielu warsztatach i seminariach, m. in. w Workcenter of Jerzy Grotowski and Thomas Richard w Pontederze czy w Centrum Wasiliewa w Moskwie.
Niedzielny popołudniowy spacer po parku J. Kuronia w Kazimierzu Górniczym, to nie tylko odpoczynek i relaks, ale również duma. To przepiękny obiekt godny swojego patrona. More →
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Sosnowiecki Teatr Zagłębia ma specjalną ofertę dla wszystkich, którzy chcieliby sprawić przyjemność swoim bliskim babciom i dziadkom.
W sobotę 21 stycznia odbędzie się spektakl “Dobry wojak Szwejk”, na który przygotowano specjalne bilety, okazjonalne ceny biletów dla babć i dziadków. Każdy z biletów będzie zawierał bon, który można wymienić na kawę lub herbatę w teatralnej kawiarence. Ceny biletów w tym dniu to 30 zł na miejsca na parterze.
To jednak nie jedyna taka oferta. Tydzień później, na podobnej zasadzie będzie można zakupić bilety i skorzystać z kawiarenki teatralnej. Tym razem jednak na scenie pojawią się aktorzy, który przedstawią dla wszystkich chętnych sztukę “Najdroższy”. Będą to dwa spektakle 28 i 29 stycznia. Ceny biletów na te wydarzenia to 34 zł (parter) i 28 (balkon).
Dodajmy, że na życzenie kupującego bilety mogą być przygotowane w formie eleganckiego zaproszenia – wystarczy skontaktować się z Biurem Obsługi Widzów przy ul. Teatralnej 1. Biuro czynne jest od poniedziałku do piątku w godzinach 8-15. Tel. 32 2661127, e-mail bow@teatrzaglebia.pl
Źródło:
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
8 grudnia 2016 r. w Klubie „Komin” przy Energetycznym Centrum Kultury w Sosnowcu odbył się wernisaż wystawy fotografii pt. „Industrialne Piękno Zagłębia” autorstwa członków Stowarzyszenia Miłośników Fotografii działających w Sosnowcu. Zapraszamy do obejrzenia zapisu video z tego wydarzenia.
Tym razem publikuję tekst, który jest fragmentem większej całości. Pracy którą napisałem kilka lat temu. Po pewnych modyfikacjach trafia on na łamy portalu Klubu Zagłębiowskiego. Niniejszy artykuł dedykuję tym wszystkim, którzy swoją przygodę z historią Zagłębia Dąbrowskiego dopiero zaczynają….
Za panowania pierwszego Jagiellona na tronie polskim będzińskim burgrabią (i tenutariuszem) był urodzony w drugiej połowie XIV wieku Mikołaj Siestrzeniec herbu Kornicz. Swój urząd sprawował co najmniej od roku 1413, kiedy to papież wyraził zgodę na posiadanie przez niego przenośnego ołtarza. Historyk, Jerzy Sperka mówi tu o roku 1412, aczkolwiek jest to data dyskusyjna.
Kontakty Mikołaja z dworem polskim datują się już na rok 1404. Wówczas to Jagiełło „poświadcza transakcję dokonaną przez Kornicza (…) z Jaksą z Targowiska”. Dostęp do wspomnianego dworu Siestrzeniec zyskał zapewne dzięki protekcji rodu Szafrańców herbu Stary Koń, których stał się tzw. klientem (eorum familiaris). Król zaliczył będzińskiego burgrabiego „w poczet swoich dworzan (familiarius cubicularius)”.
Ród burgrabiego był blisko związany z czeskim Śląskiem, gdzie żyło wielu przedstawicieli Korniczów. Tam też zapewne nawiązał liczne znajomości na dworach książąt śląskich. Dowodem na to jest pełnienie przez Mikołaja, przez bliżej nieokreślony czas, urzędu starosty siewierskiego. Pojawia się on z takim tytułem („hewptman zu Szewor”) w dokumencie Bolesława cieszyńskiego (ok. 1374 – 1431) datowanym na rok 1413 (bądź 1415). Przychylność dworu polskiego Kornicz zyskał sobie najprawdopodobniej dzięki udziałowi w walkach przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu. Chodzi tu m. in. o zdobycie zamku Dzierzgoń.
Działalność Siestrzeńca jako burgrabiego związana jest przede wszystkim z czeskimi husytami. Husytyzm był piętnastowiecznym ruchem narodowo – społecznym dążącym m. in. do reformy Kościoła i obrony czeskiej tożsamości. Sytuacja w Czechach w latach 1419 – 1434 była dla cesarza niemieckiego Zygmunta Luksemburskiego (1433 – 1437) poważnym problemem politycznym, zaś dla Władysława Jagiełły i Wielkiego Księcia Witolda stała się narzędziem służącym do osłabienia pozycji sojusznika Zakonu, jakim niewątpliwie był cesarz. W grę dyplomatyczną pomiędzy Czechami i Polską został zaangażowany Mikołaj Siestrzeniec. Nie był to jednak jego debiut w dyplomacji. Kornicz miał wcześniej pełnić na Śląsku bliżej nieznane misje, zlecone mu przez Wielkiego Księcia Litwy Witolda. Być może chodziło tu o włączenie w 1414 roku do koalicji antykrzyżackiej części książąt śląskich lub ewentualnie o doprowadzenie w 1417 roku do zaprzysiężenia pokoju przez Konrada V Kąckiego (ok. 1387 – 1439) i Konrada VII Białego (ok. 1390 – 1452). Są to jednak tylko przypuszczenia.
W liście z czerwca 1421 roku Jagiełło „ubolewając nad zamieszkami wenętrznemi i wojną niszczącą królestwo czeskie” namawiał prażan do „przyjęcia przedłożeń, które im stawia za pośrednictwem posła S(iestrzeńca), do zgody z kuryą i do zachowania wyroków koncylium konstancyeńskiego”. Król stwierdził także, iż „Witolda zdanie pod tym względem zgadza się zupełnie z królewskiem i że wkrótce poznają je z listów i poselstwa, które książe do nich wyśle”. Jakie propozycje miał przedłożyć stronie czeskiej Kornicz? Trudno powiedzieć. Sam list miał niewielkie znaczenie. Był najprawdopodobniej zasłoną dymną dla prawdziwych, tajnych, polsko – czeskich negocjacji. Antoni Prochaska stwierdził, iż Mikołaj Siestrzeniec był „zawsze „zupełnie poinformowany co do intencyi króla Polski”, miał więc oprócz listów wierzytelnych tajne zlecenia ustne (…)”. Tak więc wszelkie wiążące decyzje zapadały i były przekazywane ustnie, tak by zapobiec zdobyciu przez Zygmunta Luksemburskiego, bądź jego stronników, obciążających którąś ze stron dokumentów. Interpretacji tego poselstwa podjął się historyk Jarosław Nikodem. List Jagiełły uznał za oficjalne i jedyne stanowisko króla wobec kwestii husyckiej. Według niego monarcha odrzucał możliwość przyjęcia czterech artykułów praskich, oferując wyłącznie swoje pośrednictwo, które jakoby miałoby doprowadzić do zgody z Kościołem. Twierdząc zaś, iż w tej sprawie nie ma różnic pomiędzy braćmi, J. Nikodem przypuszcza, iż był to celowy zabieg Jagiełły, mający skompromitować Witolda w oczach husytów. Niniejsza hipoteza J. Nikodema dotycząca czerwcowego poselstwa Siestrzeńca jest jednakże wyjątkowo kontrowersyjna.
Pod koniec czerwca 1421 roku Władysław Jagiełło (najprawdopodobniej za pośrednictwem burgrabiego) ponownie wezwał prażan „aby mu przez oddawcę listu dali odpowiedź na warunki, które im przez Siestrzeńca przedłożył.”. Niniejszy dokument jest dowodem na to, iż polskiemu monarsze zależało na szybkiej i konkretnej odpowiedzi ze strony czeskiej. Król zapewne wiedział o porozumieniu zawartym w tym samym miesiącu pomiędzy husytami a wysłannikiem Witolda – Wyszkiem Raczyńskim w kwestii objęcia przez namiestnika księcia tronu w Pradze. Jagiełło chciał zapewne dać wyraźny sygnał stronie czeskiej, iż zależy mu (podobnie jak Witoldowi) na stabilizacji sytuacji w Czechach. Musiał wiedzieć także o kaznodziei Janie Želivskim, który radykalizował nastroje wśród husytów, a jednocześnie był przeciwnikiem władzy monarszej w królestwie czeskim. Jego przeciwieństwem był niewątpliwie czeski możny – Čeňek z Vartenberka, który rekordowo często zmieniał front, pojawiając się raz w obozie husytów, a innym razem w stronnictwie Luksemburczyka.
W tym samym roku miał miejsce sejm w Kutnej Horze. Po jego zakończeniu poselstwo w składzie: Vílem Kostka z Postupic, Vaněk z Vlašimě, Jan Hlas z Kamenice oraz Vanĕk Pivo z kilkudziesięcioosobowym orszakiem oraz litewskimi posłami wyruszyło do Witolda. Jednakże podczas podróży wysłannicy zostali zatrzymani, a następnie uwięzieni przez księcia Jana II raciborskiego (ok. 1365 – 1424). Tym samym książę złamał przyrzeczenie dane Siestrzeńcowi, iż „posłowie króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego mogą wolno jeździć przez terytorium raciborskiego księstwa”. Do śląskiego księcia został wysłany Kornicz, który 13 września miał oświadczyć Janowi, że „jeżeli nie wypuści czeskich posłów, co dnia może się spodziewać innych niemiłych gości”. W liście z 22 września Witold wzywał księcia „aby mu wydał przejętych u siebie posłów litewskich, grożąc zemstą, gdyby tego nie uczynił”. Wielki Książę zaproponował także „prażanom, by wspólnie z Zygmuntem Korybutowiczem (? – 1435) niezwłocznie uderzyli na księstwo opawsko – raciborskie i odbili więźniów”. Pomysł ten jednak nie został zrealizowany. Abraham Zbąski ostrzegał księcia Jana: „czy król chce czy nie, jeżeli ich [posłów] książę na wolność nie wypuści, będą się mścili do krwi rozlewu (…)”. Księcia wspierał Zygmunt Luksemburski, który przejął od niego czeskich posłów i postawił w gotowości bojowej „cały wierny sobie Śląsk”. Prosił także Jagiełłę „aby wraz z w. ks. Witoldem nie mścili się na ks. Januszu Raciborskim”. Interwencja strony polsko – litewskiej na niewiele się zdała: „(…) Czeladź towarzyszącą poselstwu ścięto w Brnie, a samych posłów odesłano do więzienia w Trenczynie”.
W roku 1423 strona polska, aby uspokoić nerwową sytuację w relacjach z Zygmuntem Luksemburskim, a także papieżem Marcinem V (1417 – 1431) w kwestii husyckiej, w marcu zorganizowała zjazd w Kieżmarku, gdzie zostało zawarte przymierze antyhusyckie. W kwietniu Mikołaj Siestrzeniec udał się na Węgry w sprawie współpracy zbrojnej przeciwko czeskim kacerzom. Luksemburczyk doświadczony przegranymi kampaniami przeciwko husytom nie był raczej zainteresowany kolejną wojną, o czym na pewno wiedzieli Jagiełło i Witold. Ich działania dyplomatyczne okazały się być po raz kolejny grą pozorów.
W lipcu Siestrzeniec ponownie udał się z misją do husytów. Został jednak w Nysie pojmany i uwięziony. Podróż tam odradzał mu sam biskup wrocławski Konrad, na którego dworze Kornicz przebywał zanim udał się do wspomnianej Nysy. Burgrabia nie posłuchał rady duchownego. Skutki takiego kroku wpędziły Siestrzeńca w nie lada tarapaty. Nie wiadomo czy dalszy bieg wydarzeń był związany z jego misją czy też z faktem, iż w 1422 roku będziński burgrabia napadł i obrabował nyskich mieszczan, m.in. Jana Zebenwertha i Hermana Czeglego. Kornicz miał i tak sporo szczęścia, bowiem jednego z poddanych Witolda, którego schwytano we Wrocławiu, ograbiono, a następnie…. spalono. Siestrzeniec, zwolniony (bez „wszystkich rzeczy i broni”) dzięki wstawiennictwu biskupa wrocławskiego i wpłaceniu bliżej nie określonej sumy pieniędzy, podążył do Czech. W drodze do Pragi spotkał wojska taboryckie zmierzające na Morawę. Po wygłoszeniu odezwy do husytów w imieniu Jagiełły, Siestrzeniec został przez Czechów zabrany do stolicy. Tam wziął udział w naradach „przywódców różnych stronnictw politycznych”. Po zapoznaniu się ze stanowiskiem króla, husyci wysłali z będzińskim burgrabią do Polski swoich posłów. Ci jednak w pewnym momencie podróży opuścili go, aby zapoznać się ze stanowiskiem Witolda, które przywiózł ze sobą jego wysłannik Bartłomiej.
W liście datowanym na okres po lipcu 1423, Jagiełło żądał „ponownego upoważnienia z ich strony celem uspokojenia niesnasek i nieporządku, pośród nich powstałych”. Była to zapewne zakamuflowana propozycja ponownego nawiązania polsko –czeskich negocjacji. W tym samym roku, aczkolwiek nieco wcześniej, monarcha za pośrednictwem Siestrzeńca otrzymał list z datą 1421. Król wskazał Czechom na ten błąd w korespondencji i zażądał ponownej odpowiedzi w postaci listu, „któryby był wolny od wszelkich podejrzanych ustępów i wątpliwości”. Niewykluczone, iż husyci celowo przesłali list ze starszą datacją. Mógł być to z ich strony znak, że nic się nie zmieniło w ich relacjach z Jagiełłą i że w dalszym ciągu są otwarci na dialog.
Kolejny raz Siestrzeniec posłował do Pragi w roku 1424. Brak jednak informacji na temat szczegółów tego poselstwa. Będziński burgrabia nie tylko pośredniczył w negocjacjach pomiędzy różnymi odłamami husytów, ale także pomagał husytom w przekraczaniu granicy i ich zaopatrywaniu w broń oraz prowiant. Nie podobało się to Witoldowi, który od jakiegoś czasu nie popierał czeskich kacerzy i krytykował Jagiełłę, jego otoczenie oraz ich stronników. Zwłaszcza ród Szafrańców, Dobka Puchałę i Siestrzeńca. Należy tu dodać, iż Luksemburczyk prosił Jagiełłę aby „zakazać i zabronić (…), żeby nikt nie śmiał wkraczać do królestwa Czech na pomoc heretyckim Czechom albo ołów lub jakiekolwiek inne rzeczy czy towary tam tymże dostarczać, czy z nimi jakąś wspólnotę lub handel mieć i czynić (…)”.
Mikołaj Siestrzeniec ponownie (i dość nieoczekiwanie) w źródłach w kwestii husyckiej pojawia się na zjeździe w Łucku w styczniu 1429 roku. Gospodarzem zjazdu był Witold. Wśród gości znaleźli się m.in. Zygmunt Luksemburski, a także Władysław Jagiełło. Oprócz nich obecni byli: Wielki Książę Moskiewski Wasyl II (1425 – 1462), Wielki Książę Twerski, książę mazowiecki, legat papieski Andrzej de Palatio oraz posłowie zagranicznych władców. Na wspomnianym zjeździe Kornicz opowiedział królowi polskiemu i Wielkiemu Księciu Litewskiemu nie tylko o zwycięstwach husyckiej armii, ale także o tym, iż kacerze ostrzegają Jagiełłę, by ten – pod groźbą wojny – nie zawierał sojuszu z Luksemburczykiem. Słowa burgrabiego wywołały gniew Witolda, który uznał treść poselstwa za fałszywą. Trudno jednoznacznie orzec, jaki cel miało wystąpienie Siestrzeńca. Co ciekawe, brak tutaj reakcji zarówno Jagiełły jak i biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego (1423 – 1455), który był przeciwnikiem husytów, a także zawierania z nimi jakichkolwiek sojuszy lub porozumień. Na ogół przyjmuje się, iż było ono inspirowane przez Szafrańców. Takową możliwość odrzuca J. Sperka, który twierdzi, iż wieści przekazane przez Kornicza były wówczas „czymś oczywistym”. Faktem jest jednak, że w tym samym roku (w maju) Witold wysłał do Jagiełły list, w którym krytykował króla za jego prohusyckie nastawienie oraz uleganie Szafrańcom. Krytyce został poddany także będziński burgrabia, który miał według Wielkiego Księcia – przed zjazdem w Preszburgu (4 – 9 IV 1429 r.) – namawiać kacerzy do nie zawierania pokoju z Zygmuntem Luksemburskim.
Z 7 maja 1433 roku pochodzi „sprawozdanie” księcia Konrada Białego dla Wielkiego Mistrza Zakonu, w którym czytamy, iż: „(…) kacerze leżeli pod Raciborzem i pociągnęli w kierunku Węgier obok Krakowa, tam spalili królowi jeden klasztor i splądrowali miasta, (…) Skawinę, Sławków i inne. A z Krakowa wydano im pięćdziesiąt tucznych wołów, trzysta cetnarów mięsa, piwo, chleb i sól, jak nam o tym jest wiadomo (…)”. Historyk Marceli Antoniewicz przypuszcza, iż husycki oddział najprawdopodobniej przechodził przez Będzin. Pisze on, iż „dwa lata wcześniej tą sama drogą podążali na dysputy religijne do Krakowa liczni przywódcy husyccy (…)”.
Począwszy od roku 1429 narastał konflikt między burgrabią a biskupem Zbigniewem Oleśnickim. Kornicz dzięki pomocy swoich śląskich sojuszników, a także Spytka z Melsztyna bezkarnie grabił kupców i pustoszył dobra biskupie. Na początku 1434 roku biskup (wraz z bratem) w Nowym Korczynie wytoczyli Siestrzeńcowi proces. Oprócz oskarżenia o liczne rozboje postawiono burgrabiemu zarzuty m. in. zdradę tajemnic państwowych, „przechwytywanie posłów i zatrzymywanie korespondencji dyplomatycznej, fałszowanie dokumentów i pieczęci królewskich, wreszcie wydanie Zygmuntowi Luksemburskiemu, wbrew woli Jagiełły, jeńców tureckich, którzy przetrzymywani byli w zamku będzińskim (…)”. Nie sposób zweryfikować prawdziwości wspomnianych zarzutów. Niewykluczone, iż były one sfabrykowane, zwłaszcza, że ich ciężar gatunkowy stawiał Siestrzeńca w roli zdrajcy, który powinien stanąć przed katem. Oleśniccy chcieli spacyfikować swojego wroga ukazując go, nie jako wiernego królowi, ale jako przestępcę zagrażającego interesom państwa. Gdyby owe zarzuty były prawdziwe Jagiełło albo sami Szafrańcowie już dawno usunęliby Kornicza ze sceny politycznej. Oleśniccy manipulowali faktami tak, by ukazać burgrabiego w najbardziej niekorzystnym świetle. Tę osobliwą „zdolność” manipulacji przejął po jednym z przedstawicieli rodu, a mianowicie Zbigniewie Oleśnickim jego wierny uczeń (późniejszy kronikarz) Jan Długosz, który nie miał skrupułów sugerując, iż śląski ród Korniczów ma ruskie korzenie.
Wydarzenia w Korczynie doprowadziły do eskalacji konfliktu. W tym samym roku (tj. 1434 r.) Siestrzeniec wraz z ok. 300 osobami najechał biskupie dobra sławkowskie, w wyniku czego cztery wsie zostały obrabowane, a następnie puszczone z dymem. Nieco wcześniej, wraz z 130 ludźmi napadł na zamek Siedlec, dzierżawiony przez jego adwersarza – Bodzantę. Wspomniany dzierżawca warowni przebywał wówczas w innym miejscu. Za to była tam jego małżonka – Małgorzata, którą Siestrzeniec obrabował, a potem wyrzucił z zamku. W rewanżu za napad na dobra biskupie szwagier Oleśnickich – Krystyn z Koziegłów zorganizował wyprawę odwetową na Śląsk. Jej niszczycielskie skutki zmobilizowały książąt górnośląskich do podjęcia jak najszybszych negocjacji w kwestii kłopotliwego eks-burgrabiego, który wyrokiem sądowym stracił będzińską tenutę, ale wciąż stanowił poważny problem na pograniczu śląsko – małopolskim.
Finałem konfliktu był zjazd w Będzinie, który odbył się 15 października 1434 roku. Brali w nim udział ze strony polskiej: biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki, kasztelan i starosta krakowski Mikołaj z Michałowa, kasztelan biecki Jan z Tęczyna, wojewoda inowrocławski Jarand z Brudzewa, kasztelan radomski Jan z Balic, kasztelan sandomierski Jan z Czyżowa, wielkorządca krakowski Klemens Wątróbka, ochmistrz królowej Piotr z Pisar, a ze strony śląskiej: Bernard opolski (ok. 1378 – 1455), Mikołaj raciborski (ok. 1409 – 1452), Wacław cieszyński (ok. 1416 – 1474) i Wacław oświęcimski (ok. 1415 – 1465) i Małgorzata oświęcimska. Po kilku dniach obrad ustalono, oprócz wzajemnego wynagrodzenia szkód, iż „obie strony nie będą udzielać schronienia i wsparcia Mikołajowi Siestrzeńcowi jako „burzycielowi powszechnej spokojności””.
Porozumienie to ostatecznie skazywało Kornicza na wygnanie. M. Antoniewicz wskazuje na Morawy jako miejsce jego zesłania ale niewykluczone, iż Mikołaj nie mógł czuć się i tam bezpiecznie. A to dlatego, iż ani panowie morawscy ani książęta śląscy nie zamierzali wchodzić w konflikt z potężnym sąsiadem jakim było Królestwo Polskie. Poza tym, nie mieli zamiaru tolerować zbrojnej bandy na swoim terenie. Co ciekawe, pod koniec 1434 lub na samym początku 1435 roku doszło do niespodziewanej ugody pomiędzy Oleśnickim a Korniczem, w wyniku której biskup krakowski anulował w sądach wszystkie sprawy wytoczone Siestrzeńcowi. Prawdopodobnie w ten sam sposób postąpili inni, stojący po stronie duchownego.
Szczegółowe warunki wspomnianego porozumienia nie są znane. Najprawdopodobniej Mikołaj Siestrzeniec za cenę powrotu z banicji wyrzekł się dożywotnio mieszania się do wielkiej polityki. Dowodem na to jest chociażby brak jego udziału w nieudanej konfederacji Spytka z Melsztyna z 1439 roku. Siestrzeniec podejmując wówczas taką a nie inną decyzję, zdawał sobie sprawę, że to dla niego jedyna szansa powrotu z wygnania i uniknięcia schwytania przez ludzi Oleśnickich lub któregoś z książąt śląskich, gdzie zostałby zapewne wykorzystany jako swoista karta przetargowa w relacjach z biskupem krakowskim. Kornicz musiał też być świadomy tego, że jego protektorzy – Szafrańcowie, po śmierci Jagiełły nie mają na dworze królewskim już takiej pozycji jak niegdyś. Zaś jego bliski sojusznik – Spytek z Melsztyna i jego zwolennicy znaleźli się na politycznym marginesie. A sprawa husycka, po bitwie pod Lipanami (30 maja 1434 r.) jest przegrana.
Niestety nie zrozumiał tego wspomniany Spytek z Melsztyna (zagorzały przeciwnik Zbigniewa Oleśnickiego), który 25 lipca 1434 roku wraz ze swoimi stronnikami bezskutecznie usiłował zapobiec koronacji małoletniego Władysława III. Podczas uroczystości koronacyjnej Spytek awanturował się, wszczynał burdy, obrzucał obelgami zebranych w świątyni baronów Królestwa. Arcybiskup Wojciech Jastrzębiec nie przerwał ceremonii, a negatywny „bohater” tego wydarzenia w tym dniu zapewne zyskał sobie kolejnych wrogów.
Mikołaj Siestrzeniec resztę swojego życia spędził w Jaroszowie, gdzie brak udziału rozgrywkach na królewskim dworze rekompensował sobie lokalnymi sporami. Razem ze Zbigniewem Oleśnickim po 1434 roku odetchnęli zapewne z ulgą również pracownicy kancelarii Jagiełły i Witolda, którzy sporządzając pisma zmagali się z nie lada problemem jakim było zapisanie przezwiska – Siestrzeniec, które najprawdopodobniej znaczyło tyle co siostrzeniec. We wspomnianej korespondencji obu władców trafiamy na takie formy (odmiany) owego przezwiska będzińskiego burgrabiego jak: Syestrzenyecz, Schyestrzenyconem, Schyestrzenecz, Szestzenecz, Szecznecz, Scheszencz, Sestrzenczoni, Sescrzenicz.
Mikołaj Siestrzeniec zmarł w 1443 roku. Zainteresowanych jego osobą odsyłam do jego biografii (opublikowanej w 1987 r.) autorstwa Marcelego Antoniewicza. Swoistą ciekawostką jest fakt, iż osoba będzińskiego burgrabiego pojawia się w trylogii husyckiej Andrzeja Sapkowskiego.
Na zdjęciu Herb Kornicz (Kornic). Źródło: https://www.obrazyzkroniky.cz/img/picture/104/Erb-B%C4%9Bl%C3%ADka-z-Kornic.JPG
Dariusz Majchrzak
Bibliografia (wybór):
Źródło: klublzaglebiowski.pl
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Filia nr 2 – Rudna IV Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sosnowcu przy ul. Gospodarczej 32 serdecznie zaprasza na spotkanie autorskie z Magdaleną Majcher – powieściopisarką, autorką książek „Jeden wieczór w Paradise” i „Stan nie! błogosławiony”, które odbędzie się w siedzibie biblioteki w dn. 24 stycznia 2017 (wtorek) o godz. 18.00. Rozmowę poprowadzi Joanna Storczewska-Segieta. Wstęp wolny.
Magdalena Majcher – autorka, recenzentka, blogerka, copywriter i redaktor. Ma to niebywałe szczęście, że robi w życiu to, co kocha: pisze. Jej recenzje, wywiady i artykuły ukazują się regularnie na portalach internetowych i w prasie, a opowiadania są publikowane w czasopismach kobiecych. Kiedy nie pisze, siedzi z nosem w książce lub wznosi wieżę z klocków Lego – jest mamą dwóch synów.
Jej debiutancka powieść, „Jeden wieczór w Paradise”, otrzymała nagrodę czytelników w plebiscycie Najlepsza książka na lato portalu granice.pl (kategoria: powieść obyczajowa).
„Stan nie! błogosławiony” to powieść o potędze miłości, która dodaje sił i pozwala uwierzyć w lepsze jutro. To również opowieść o tym, że każda kobieta powinna mieć prawo do wyboru zgodnie z własnym sumieniem.
Pola i Jakub mogą powiedzieć, że im się udało. Są zgodnym i szczęśliwym małżeństwem. Planują ciążę, ale raczej w dalszej niż w bliższej przyszłości, jednak dzieci mają to do siebie, że czasem zjawiają się niespodziewanie i wywracają życie rodzinne do góry nogami. Pola, jak każda przyszła mama, zastanawia się, czy będzie dobrą matką, zwłaszcza że z jej własną łączy ją trudna relacja. Szybko jednak okazuje si16ę, że ma o wiele poważniejsze powody do zmartwień. Jest zmuszona podjąć najważniejszą w życiu decyzję, od której może zależeć życie i zdrowie jej dziecka. Spokoju i życiowej mądrości, jak zawsze, poszukuje na wsi, w niewielkim domku ukochanej babci Anieli.
W 2017 roku ukażą się kolejne powieści autorki, nad którymi obecnie pracuje.
W niedzielę 15 stycznia 2017 w hali na Żeromskiego odbędzie się XXII Memoriał Włodzimierza Mazura. Po raz trzeci w nowej formule, nie mającej już nic wspólnego z Halowymi Mistrzostwami Zagłębia.
Pierwszy raz Memoriał Włodzimierza Mazura rozegrano w 1996 roku. Aż do 2014 roku Memoriał był jednocześnie Halowymi Mistrzostwami Zagłębia, w których udział brały drużyny z naszego regionu. Przed dwoma laty zmieniono formułę rozgrywek i oprócz naszego klubu w Memoriale zagrali Sandecja Nowy Sącz, Sarmacja Będzin, BKS Stal Bielsko-Biała i Skra Częstochowa, natomiast przed rokiem sosnowiczanie rywalizowali z Rekordem Bielsko-Biała, Rakowem Częstochowa i Olimpią Elbląg.
W zaplanowanym na 15 stycznia 2017 XXII Memoriale Włodzimierza Mazura oprócz Zagłębia udział weźmie jeszcze tylko jedna drużyna na co dzień występująca na trawiastych boiskach – Śląsk Wrocław. Stawkę uzupełnią: reprezentacja Polski w beach soccerze, drużyna Gwiazd Śląskiej Piłki, a także triumfator Halowej Ligi Zagłębiowskiej.
Bilety do nabycia w cenie 20 zł (trybuna dolna) i 10 zł (trybuna górna) w przedsprzedaży w restauracji 3Kolory od 9 stycznia lub bezpośrednio przed imprezą w kasach hali. Otwarcie Memoriału zaplanowano na 10:35, a zakończenie na 17:00.
Dotychczasowi triumfatorzy Memoriału im. Włodzimierza Mazura
1996 – I STS Zagłębie Sosnowiec
1997 – II CKS Czeladź
1998 – III Czarni Sosnowiec
1999 – IV STS Zagłębie Sosnowiec
2000 – V Zagłębie Sosnowiec
2001 – VI Victoria Jaworzno
2002 – VII Zagłębie Sosnowiec [news]
2003 – VIII Szczakowianka Jaworzno [wyniki]
2004 – IX Czarni Sosnowiec [wyniki]
2005 – X Czarni Sosnowiec [wyniki]
2006 – XI Zagłębie Sosnowiec [wyniki]
2007 – XII Zagłębie Sosnowiec [wyniki]
2008 – XIII Zagłębie Sosnowiec [wyniki]
2009 – XIV Zagłębie Sosnowiec [wyniki]
2010 – XV MCKS Czeladź [wyniki]
2011 – XVI Zagłębie Sosnowiec [wyniki]
2012 – XVII Czarni Sosnowiec [wyniki]
2013 – XVIII Zagłębie Sosnowiec [wyniki]
2014 – XIX Sarmacja Będzin [wyniki]
2015 – XX Zagłębie Sosnowiec [wyniki]
2016 – XXI Zagłębie Sosnowiec [wyniki]
Źródło: zaglebie.sosnowiec.pl
Do Sejmu skierowano rządowy projekt ustawy o związku metropolitalnym w województwie śląskim. Do pierwszego czytania skierowany został także poselski projekt ustawy o Poznańskim Związku Metropolitalnym.
Przyjęty przez Radę Ministrów pod koniec września projekt ustawy o związku metropolitalnym w województwie śląskim zakłada, że będzie on mógł – na zasadzie dobrowolnych porozumień – przejmować zadania gmin. W szczególności ma się on zajmować kształtowaniem polityki rozwoju, ładu przestrzennego oraz planowaniem, koordynacją, integracją i rozwojem publicznego transportu zbiorowego – drogowego, kolejowego oraz innego transportu szynowego.
Na finanse związku mają się składać opłaty gmin członkowskich oraz 5 proc. udziału w podatku PIT od osób zamieszkałych na jego obszarze.
Zgodnie z harmonogramem związek metropolitalny miałby zacząć działać od 1 lipca z finansowaniem na poziomie 5 mln zł, a pełne finansowanie miałoby uzyskać 1 stycznia 2018 roku.
Informację o skierowaniu projektu ustawy do Sejmu podaje Rządowe Centrum Legislacji. Z kolei na stronie internetowej Sejmu można znaleźć informację, że do pierwszego czytania trafił też poselski projekt o Poznańskim Związku Metropolitalnym. Zakłada on, że w skład takiego związku weszłoby miasto Poznań. Wejść do niego mogłyby też pozostałe gminy i powiaty położone w województwie wielkopolskim (z tym zastrzeżeniem, że miałby objąć „spójny pod względem przestrzennym obszar oddziaływania miasta na prawa powiatu Poznania, charakteryzujący się istnieniem silnych powiązań funkcjonalnych, zamieszkały przez co najmniej 600 000 mieszkańców”).
Źródło: portalsamorzadowy.pl
zdjęcie: www.sejm.gov.p