Absencja
Przykro mi. Dwutygodniowa moja nieobecność na tych łamach nie wywołała lawiny pytań o przyczyny. Powinienem to przemyśleć i zastanowić się, czy przypadkiem nie czas już dać sobie spokój, skupić się na rozważniejszym wykorzystywaniu emeryckiego czasu i ostrożnym wydawaniu wypracowanej przez blisko 40 lat kwoty, choć tu akurat to nie ma o czym mówić. Zobaczymy. Do Nowego Roku zostały jeszcze dwa miesiące.
Tymczasem wracam do wałkowania odwiecznego tematu, jakim jest bezmiar ludzkiej głupoty.
Natknąłem się na taki mianowicie żart – dialog mamuśki z synkiem:
– Kup mi maskę na Halloween.
– Nie kupię, żadnego Halloween nie będzie.
– Dlaczego? – chłopcu buzia wykrzywia się w podkówkę.
– Bo to nie jest polskie święto, Brajanku.
Śmieszne. Zwłaszcza pointa z imieniem, jakże popularnym wśród prawdziwych Polaków. Podobnie jak Patryk kilkanaście lat wcześniej, czy Olaf jeszcze dawniej.
Nie mam zamiaru wypowiadać się na temat samego święta, bo jak dla większości rodaków w moim i zbliżonym do mojego wieku, jest ono dość egzotyczne, choć dla młodszych święto zdaje się być już bliskie. Śmieszy mnie natomiast histeryczne zgoła pokrzykiwanie na ten temat z różnych płynące stron. O ile mi wiadomo choinka na Boże Narodzenie też przybyła do nas z Zachodu i co? Stało się coś złego? Wynarodowiła nas? Profanuje Dzień Święty? W kręgach zbliżonych do miłośników wysokich, barowych stołków krąży powiedzonko, że picie różnych „drinków” to prosta droga do utraty tożsamości narodowej. Może rzeczywiście coś w tym jest, aczkolwiek awersja do „drinków” ze strony niżej podpisanego – kto ma o tym wiedzieć, to wie – ma zupełnie inne podstawy. Czego jak czego, ale wynarodowienia zupełnie się nie obawiam, choć niekiedy, w przypływie czarnej chandry po wysłuchaniu niektórych głoszonych coraz śmielej poglądów, ogarnia mnie coś między wstydem a złością, że zaistniałem na takiej a nie innej szerokości i długości geograficznej. Mniejsza z tym.
A tu, obok takich śmiesznych, choć denerwujących duperelek dzieją się rzeczy poważne i z konsekwencjami. Dla nas, dla naszych dzieci, wnuków. Można o tym tu i tam poczytać, posłuchać, z czego wynika, że należy się wreszcie zastanowić, bo może uda się zawrócić ze złej drogi. Dla zachowania równowagi można też poczytać, posłuchać i pooglądać, że jest wspaniale i będzie jeszcze lepiej. Właściwie to jest fajnie. Za moich młodych lat, kto chciał czytał Trybunę i oglądał tv, komu było mało, mógł posłuchać Wolnej Europy, czy też BBC. Było to nieco kłopotliwe, ale tylko nieco. A teraz można w tym samym tytule. I kto powie, że nie ma postępu? Ciekawe, jak długo to się da utrzymać? Oj, chciałoby się zagrzmieć mocniej, tylko po co?
Z najlepszymi życzeniami na nadchodzący tydzień, tydzień wyborów w Ameryce, Święta Niepodległości w Polsce, wszystkim PT czytelnikom tych wynurzeń poleca się
toko