Obrona z urzędu…
Sporym echem odbił się nasz artykuł dotyczący listu opozycyjnych radnych do Prezydenta Miasta Sosnowca zamieszczony kilka dni temu. W subtelny jak zwykle sposób odniósł się do tej sytuacji nasz stały felietonista „toko”. Człowiek dobrze wykształcony wedle starej szkoły, doświadczony na gruncie zawodowym i osobistym napisał w swym ostatnim felietonie (YaYa): „Tu już wymagania powinny być wyższe. Pan i władca, jeśli ma trochę oleju w głowie, powinien wiedzieć, że propaganda jak kij, ma dwa końce. Robiona nieudolnie wywołuje skutki odwrotne od oczekiwanych”. Ów i nie tylko on doświadczył zresztą na własnej skórze nowej tzw. polityki informacyjnej nowej sosnowieckiej władzy, gdy zaczęto cenzurować teksty w miesięczniku SOSNart i nie godząc się z takim stanem rzeczy zrezygnował z funkcji prowadzącego miejski miesięcznik, który przecież ma być miesięcznikiem samorządu, a nie osobistą gazetką propagandową prezydenta miasta. Znając jednak cenionego w regionie publicystę, nie to osobiste doświadczenie zdecydowało o tym, że we właściwy sobie subtelny sposób odniósł się to rzeczywistości, ale ze względu na to, że w swoim bogatym życiu obserwował poczynania wielu rządzących i ich skutki, które choć często odroczone w czasie, to jednak zawsze dawały o sobie znać i najczęściej z opłakanym skutkiem dla rządzonych.
Radni dali wyraz swemu niezadowoleniu ze stylu sprawowania władzy dopiero po półtora roku, co i tak jest okresem dość długim. Inni niepokojące tendencje zauważyli dużo wcześniej i byli wśród nich ludzie w żaden sposób nieuprzedzeni do nowej ekipy rządzącej, a wręcz przeciwnie, pokładający w niej duże nadzieje, nie wyłączając części naszej redakcji. W miarę upływu czasu coraz bardziej widoczny był przerost formy nad treścią. Bukszpanowa histeria, arogancja wobec radnych, nieodpowiedzialne wystąpienia, inicjatywy i imprezy z prezydentem w roli głównej, które nijak nie przystoją urzędowi, a niekiedy narażające go na kpiny. Wreszcie pouczanie i strofowanie rządu Ewy Kopacz, list do Kuby Wojewódzkiego i inne pomniejsze, które stały się przedmiotem drwin kolegów i koleżanek nawet z rodzimej Platformy Obywatelskiej.
Te i wiele innych wydarzeń, wyraźnie pokazywały, że priorytetem tej władzy będzie propaganda i jeszcze raz propaganda. Prezydent tak dużego miasta powinien przynajmniej mówić z sensem i wyglądać godnie. Tymczasem mamy często do czynienia z mało spójnym słowotokiem (art. Sztuka polemiki). Natomiast tam gdzie występuje oficjalnie jako prezydent miasta ma wyglądać tak, by jego wygląd wyrażał szacunek dla mieszkańców i tych, którzy go na daną uroczystość zapraszają. Ostatni przykład, to uroczysta gala z okazji 30-lecia zdobycia przez sosnowieckich koszykarzy Mistrzostwa Polski, gdzie na tle elegancko wyglądających pań i panów dżinsy prezydenta pasowały raczej średnio. Niestety takich przypadków było więcej i nawet jeżeli ktoś nie jest zbytnim estetą, musi to zauważyć i wzbudzić niesmak. O tych elementach, które również można zaliczyć do „stylu sprawowania władzy” radni w swym liście nie wspomnieli, bo może im nie wypadało, ale publicystom i owszem i nikt nie powinien mieć pretensji że ten i ów chce być dumny nie tylko ze swojego miasta, ale również z władzy, która reprezentuje przecież nas wszystkich. Swoją drogą ciekawe co robi i za co bierze pieniądze tak liczna grupa pijarowców zatrudnionych w Urzędzie Miejskim, skoro nie potrafi napisać prezydentowi porządnego przemówienia czy udzielić porady jak się ubrać stosownie do okoliczności oraz przypomnieć czasem, że ubiór to nie tylko koszula, marynarka i spodnie…
Realizowane inwestycje, tak wychwalane pod niebiosa przez lokalne publikatory zostały w większości zaplanowane i przygotowane wiele lat temu, a ich realizacja podyktowana była koniecznością wydania środków unijnych w kończącej się finansowej perspektywie unijnej. Zmieniają się priorytety w programach unijnych i za nimi podążają miejskie inwestycje, bo ani poprzednia władza ani obecna, autonomicznego programu rozwoju naszego miasta nie miała i nie ma, co uwidoczniła niedawna debata na XXXIII sesji Rady Miejskiej i na co wyraźnie wskazywał radny Karol Winiarski (pisaliśmy o tym tutaj).
Biegli w psychologii i socjologii wspomniany na początku niezwykły egocentryzm, a co za tym idzie koncentrację na PR upatrują w trzech zasadniczych źródłach.
Pierwsze z nich ma podłoże w osobistych kompleksach: wcześniejszego odrzucenia, niedostatkach wykształcenia, porażkach w życiu osobistym i zawodowym itp.
Druga przyczyna wiąże się z cynizmem i wiarą w klasyczny pogląd, że kłamstwo powtarzane po tysiąckroć staje się prawdą i że cel uświęca środki.
Trzecia to przemożny strach, że w obliczu braku dobrych kwalifikacji i umiejętności w konkretnym zawodzie trudno byłoby sobie poradzić na wolnym rynku i utrzymać dotychczasową stopę życiową i prestiż społeczny. Wypada w tym miejscu przypomnieć to, co pisaliśmy w artykule „jakość życia, jakość wyboru” – Nie ma w nim (kandydacie na polityka – przyp. red.) tak wielkiej determinacji i agresji, bo zna swoją wartość i posiada pewność, że doskonale sobie poradzi poza polityką, jeśli nie zostanie wybrany. Wybitnie jednostki cechuje też najczęściej duży dystans do siebie i szczypta autoironii.
U rządzących wymienione czynniki występują czasem łącznie, czasem z osobna, ale zawsze mają związek ze stanem umysłu i tym samym ze sposobem działania. Czy i które z nich można przypisać obecnej władzy, każdy Czytelnik może określić samodzielnie. Zaś sam fakt niesłychanej obsesji na punkcie propagandy wydaje się być poza jakimkolwiek sporem, czemu dali wyraz nawet liczni radni. (dochodzą nas słuchy, że w planach Urzędu Miejskiego jest zatrudnienie kolejnego dziennikarza-propagandysty)
Na dodatek nasz system prawny daje niemal nieograniczone możliwości w czerpaniu fruktów ze sprawowania władzy, chociażby dzięki powoływaniu kolejnych spółek miejskich i innych podmiotów gospodarczych będących na garnuszku miasta (podatnika) które z gospodarką rynkową nie mają nic wspólnego, za to mnożą kolejne zarządy, rady nadzorcze i szereg innych intratnych stanowisk, gdzie rzeczywista odpowiedzialność jest minimalna lub zgoła żadna, za to wynagrodzenia niebotycznie wysokie. To z kolei wzmaga przeświadczenie u rządzących, że muszą walczyć do „krwi ostatniej” o władzę w imię odpowiedzialności za tak liczną armię ludzi z której dominująca część to rodzina, żony, kochanki i ich bliżsi i dalsi krewni. Ci odwdzięczają się podnosząc wielki raban, gdy przeczytają jakikolwiek krytyczny tekst pod adresem swojego pracodawcy. Skutek tych wszystkich uwarunkowań jest taki, że „W Polsce tylko 13 mln ludzi jest zatrudnionych w gospodarce, więc jeden zatrudniony musi „zarobić” na trzy osoby, podczas gdy np. w wielokrotnie bogatszych Niemczech (i to z wyższą przeciętną wieku) na dwie, ponieważ z 80 mln obywateli w gospodarce zatrudnionych jest 40 mln.- „O czym radny i wyborca wiedzieć powinni…”
Tak więc brzemię jakie ciąży na „biednych” rządzących jest w ich mniemaniu ogromne i w imię tego wydadzą każde publiczne pieniądze na propagandę, zatrudniania fachowców od wizerunku i imprezy promujące raczej ich samych niż miasto czy instytucję, ale pretekst jest wciąż ten sam.
Konkluzja z powyższych rozważań jest taka, że największą wagę do propagandy przykładają ci, którzy w gruncie rzeczy świadomi są swoich słabości, niedostatków, a rzadziej świadomi swoich kompleksów i po tym wszystkim można ich rozpoznać. Ci który znają swoją wartość, wiedzą, że sobie poradzą w każdych ekonomicznych realiach. Nie histeryzują z powodu jednego lub kilku krytycznych artykułów, a jeżeli coś promują, to raczej podmiot, który reprezentują niż samych siebie.
Czas już chyba na opamiętanie. Może wówczas przynajmniej szkolne przedstawienia będą mogły się odbywać bez honorowego patronatu Prezydenta Miasta Sosnowca Arkadiusza Chęcińskiego.