Obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych
Tegoroczne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych odbędą się 1 marca na skwerze im. Danuty Siedzikówny „Inki” przy ul. Orlej o godz. 11.00.
Tegoroczne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych odbędą się 1 marca na skwerze im. Danuty Siedzikówny „Inki” przy ul. Orlej o godz. 11.00.
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Ukazała się drukiem książka „Detektywi na tropach tajemnic liryki”, w całości poświęcona twórczości sosnowieckiego poety, krytyka literackiego i eseisty Sławomira Matusza. Książka pod redakcją sosnowiczanki i doktorantki UJ Anny Kaperek jest wyborem najciekawszych szkiców i recenzji poświęconych twórczości poety.
Wśród autorów znajdziemy profesorów i doktorów, wykładowców Uniwersytetu Śląskiego, Uniwersytetu Gdańskiego, Uniwersytetu Wrocławskiego i innych uczelni. Zebrane teksty prezentowane były na łamach takich czasopism jak: „Topos”, „Twórczość”, „Teksty Drugie”, „Opcje” i innych, a także w książkach poświęconych poezji polskiej. Książka zawiera 25 tekstów dwudziestu autorów – szkiców, recenzji i ich fragmentów, zbiera w jednym tomie najważniejsze teksty i pokazuje klasę poety. „Szczęśliwe miasto, które ma poetę’ – można trawestować Miłosza.
Niestety, Sławomir Matusz – który cieszy się dużym uznaniem w Polsce – w Sosnowcu znajduje się na marginesie życia kulturalnego. Ostatnio nawet musiał publicznie prosić o wsparcie.
Jak zapewne większość czytelników doskonale pamięta, cytat ten pochodzi z kultowej komedii Stanisława Barei „Miś”. Mojego ulubionego filmu. Te filmowe słowa idealnie wpisują się, bowiem w ideę budowy kolejnych coraz to większych, droższych i bardziej okazałych pomników.
Gdy zostaliśmy wybrani na gospodarzy EURO 2012 było wiadomo, że musimy wybudować to, czego akurat w Polsce nie ma, czyli stadiony. Na początku postawiono ich sześć, później cztery, a w ich blasku powstają również mniejsze obiekty rozsiane po całym kraju. Nie da się porównać naszych warunków do możliwości miast, w których były rozgrywane mecze mistrzostw Europy. Stadiony na EURO były budowane na szczególnych zasadach, a samorządy Wrocławia i Gdańska stawały na głowie nie tylko by zdążyć w terminie.
Przystępując do budowy stadionu istnieje potrzeba dokonania odpowiedzi na dwa proste pytania. Po pierwsze, czy nas stać na taką inwestycję. I po drugie, jeśli już – to jaki ma to być stadion. Jest jeszcze jedno pytanie – czy jest on nam potrzebny. Finanse naszego miasta są wszystkim znane, więc odpowiedź należy uznać za zbyteczną. Sosnowca nie stać samodzielnie na taką inwestycję. Są inne potrzeby na miarę XXI wieku. Odpowiedź na trzecie pytanie, czy jest taka potrzeba? Jest niepotrzebna, ponieważ jeśli budujemy, to budujemy, przecież nie o finanse tu chodzi. To już polityka miejska. Najwyżej weźmie się kredyt.
Budując stadion istnieje pilna potrzeba zastanowienia się nad strukturą właścicielską. Struktura ta w teorii może być zróżnicowana. Chodzi o to, czy samo miasto będzie właścicielem, (w przypadku Sosnowca, byłoby to czyste szaleństwo) czy też konsorcjum (miast bądź firm) lub organizacje non profit.
Następną kwestią jest, czy stadion będzie wielofunkcyjny, tj. przeznaczony do przeprowadzenia rywalizacji w więcej niż jednej dyscyplinie sportu, czy też jednofunkcyjny – posiadający konstrukcję przystosowaną do specyfiki jednego sportu.
Obecnie w skład stadionu sportowego wchodzą widownia otaczająca boisko o nawierzchni trawiastej lub sztucznej, czasami otoczone bieżnią lekkoatletyczną, bądź torem żużlowym oraz szeroko pojęte zaplecze i infrastruktura towarzysząca: pomieszczenia techniczne, socjalne, administracyjne, handlowe, usługowe, monitoringu, dla potrzeb telewizji itp.
Niezmiernie istotną kwestią w naszym klimacie jest kwestia zadaszenia. Zadaszenie daje szansę na korzystanie z takiego obiektu przez cały rok. Można organizować oprócz piłki nożnej, mecze hokeja, koszykówki, cyrk, konwencje polityczne, koncerty muzyczne, targi czy też obiekt ewakuacyjny w razie klęski żywiołowej. To jednak generuje następne koszty. Ale stadion oprócz wybudowania trzeba jeszcze utrzymać. Warto więc pomyśleć, aby zarabiał na siebie. A konkurencja jest i to nie byle jaka. Właśnie powstały stadiony w Tychach, na ukończeniu jest stadion w Zabrzu. No i oczywiście Stadion Śląski.
Co z obiektami już istniejącymi? One przecież też będą generować koszty.
Zamiast zastanawiać się gdzie zlokalizować sosnowiecki stadion, sosnowiczanie powinni się zastanowić, co zrobić, aby stadion wybudowała prywatna firma, za swoje prywatne pieniądze. Obiekty sportowe budowane z pieniędzy podatników są najczęściej deficytowe. Tak jest w Stanach Zjednoczonych gdzie spośród 14 stadionów futbolowych, tylko jeden nie przynosi strat. Tym jednym, jedynym obiektem przynoszącym zyski jest zbudowany za pieniądze prywatne stadion klubu Dodgers. Podobnie wygląda to również w Wielkiej Brytanii, gdzie dochodowe są tylko prywatne boiska piłkarskie.Tak jest również i w Polsce. Tylko stadion Narodowy w Warszawie przynosi zyski. Sosnowiec to jednak nie Warszawa.
Co prywatne to lepsze, to chyba oczywiste. Czy jednak dla wszystkich?
Jeśli już to w grę powinna wchodzić tylko modernizacja (stopniowa przebudowa) Ludowego. Tak robi się to w Zabrzu, Białymstoku, Lublinie czy też w innych miastach. Nowo powstałe tam areny zwracają uwagę na swą funkcjonalność i estetykę. Tak czy siak NIK to skontroluje, tak jak zrobił to w Tychach i Zabrzu. Wcześniej ocenił również Stadion Śląski. A wyniki kontroli? Fatalne, wręcz druzgocące. Tyle tylko, że, miasta te są i tak zdecydowanie bogatsze od Sosnowca. W tym miejscu chciałbym jasno powiedzieć, że nie jestem przeciwnikiem i hamulcowym tej inwestycji, jak to często przypisują mojej osobie. W mało wyszukany sposób niektórzy „Jarząbkowie – łubu dubu, łubu dubu niech nam żyje prezes naszego klubu” zmuszam do myślenia i sprzeciwiam się wszelkim wielomilionowym, przeinwestowanym, niepotrzebnym „misiom”. Jest to szczególnie ważne w sytuacji, kiedy wkład własny pochodzi z kredytów lub emisji obligacji, a dochód własny miasta od lat jest na niezmiennie niskim poziomie.
A budżet miasta? Jaki budżet głupcze!!!
„To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo!”.
Jarosław Pięta
O Zagłębiowskim Parku Sportowym pisaliśmy również tutaj
Będzin/ Historia/ Informacje/ Sosnowiec
W ramach obchodów Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, przypadającego na dzień 1 marca, od dnia 17 do 25 lutego w budynku Starostwa Powiatowego w Będzinie (ul. Sączewskiego 6) odostępniono wystawę „Milcząc, wołają”, przygotowaną przez p. Piotra Życieńskiego w oparciu o jego ubiegłoroczną wystawę /„Cum tacent, clamant”/.
Wystawa opowiada o pracach poszukiwawczych prowadzonych przez IPN w latach 2012–2014 w kwaterze „Ł” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie, w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego „Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego 1944–1956”.
Wystawa koncentruje się na dwóch głównych tematach, którym odpowiadają dwie strony ekspozycji. Jedna strona opowiada o ekshumacjach w kwaterze „Ł”, a druga o odnalezionych oraz nadal poszukiwanych Bohaterach. Każdy z czworga Bohaterów ma swoje, wydzielone załamaniem ścian „wnętrze” wypełnione ocalałymi fotografiami, a w wypadku Heleny Żuromskiej także dokumentami jej dotyczącymi. Wybrane postacie reprezentują różne formy walki, organizacje, a także różne regiony II Rzeczpospolitej. Każda z postaci ma swój krótki biogram.
Główną oś kompozycji stanowi zdjęcie drzwi – jednego z miejsc mordu w więzieniu mokotowskim. Oprócz tego na wystawie umieszczono listę osób zamordowanych z wyroków komunistycznych sądów w więzieniu mokotowskim w Warszawie, których szczątki poszukiwane są w kwaterze „Ł”, opis przyczyny tych mordów, krótki opis historii kwatery „Ł” oraz plan kwatery z zaznaczeniem przeprowadzonych prac ekshumacyjnych.
Poprzedni przewodniczący Klubu PiS Michał Potoczny został senatorem, ale dopiero na początku lutego Klub Prawa i Sprawiedliwości wybrał swojego nowego przewodniczącego, którym został dotychczasowy wiceprzewodniczący Rady Miejskiej radny Jacek Dudek. More →
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
W poniedziałek 22 lutego 2016 o godz. 18.00 Miejska Biblioteka Publiczna w Sosnowcu serdecznie zaprasza do Czytelni Biblioteki Głównej przy ul. Zegadłowicza 2 na spotkanie autorskie z poetką – Martą Palarz, połączone z promocją książki „Znaki życia”. Rozmowę poprowadzi Joanna Storczewska-Segieta, a wiersze zaprezentuje Anna Kadulska – aktorka Teatru Śląskiego w Katowicach.
Marta Palarz – ur. 11. grudnia 1973 r. w Sosnowcu. Absolwentka Instytutu Politologii Wyższej Szkoły Pedagogicznej TWP w Warszawie i Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Pracowała w „Dzienniku Zachodnim”, współpracowała z Marią Łopatkową broniąc praw dzieci oraz z aktorką Martą Klubowicz, promując spektakle z jej udziałem. Finalistka IV Ogólnopolskiego i Polonijnego Turnieju Poetyckiego o „Srebrne pióro” – Mielec 2008, zdobywczyni I nagrody w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Refleksy – Spadkobiercy Herberta” – Szczecin 2008 oraz laureatka głównej nagrody „Srebrnego pióra” – Mielec 2009. Publikowała w tomach pokonkursowych, dwumiesięczniku kulturalnym „Pogranicza”, „Sosnarcie”, „Nowym Zagłębiu” i „Dzienniku Zachodnim”. Autorka bajek dla dzieci drukowanych w „Mopsie”. Mieszka w Sosnowcu. Interesuje się literaturą, muzyką i psychologią. Kocha teatr, wędrówki po górach, podróże bliskie i dalekie.
Zagłębiowska Młodzież Wszechpolska pojawiła się w niedzielę na sosnowieckiej „Patelni”, by w ramach corocznej Kampanii Społecznej „Kocham Polskę”, rozdawać przechodniom patriotyczne kalendarze. Bohaterką kalendarza jest m.in Maria Mirecka-Loryś, przedwojenna wszechpolka,
odznaczona tydzień temu przez Prezydenta RP Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
W tym roku akcja ma nawiązywać do więzi pokoleniowej, która jest podstawą patriotyzmu . Obie bohaterki plakatu – Maria Mirecka-Loryś i Emilia Ziarko wstąpiły w szeregi Młodzieży Wszechpolskiej w różnych czasach ale z tego samego powodu- miłości do Ojczyzny i chęci pracy dla Narodu, z którego obie wyrosły.
Jest to też próba oswojenia „walentynek”- dnia tak mocno skomercjalizowanego – na rzecz promowania pozytywnych, patriotycznych postaw.
Akcja cieszyła się sporym zainteresowaniem przechodniów. W dwie godziny rozdano wszystkie kalendarze.
Paweł Mazur
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
„Kultura dostępna w kinach” jest kolejnym elementem realizowanego z inicjatywy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego programu Kultura Dostępna”. Operatorem projektu Kultura Dostępna jest Narodowe Centrum Kultury. Systemowe rozwiązanie służyć ma niwelowaniu barier kompetencyjnych, finansowych, szczególnie dla grup narażonych na wykluczenie. Dzięki temu we wszystkich kinach Helios na terenie całej Polski w każdy czwartek o godzinie 18:00 odbywają się specjalne pokazy polskich filmów, na które bilety kosztują tylko 10 zł.
18 lutego w ramach tego projektu w kinie „Helios” w Sosnowcu będzie można zobaczyć arcydzieło polskiej kinematografii, film z 1974 roku w reżyserii Andrzeja Wajdy pt. „Ziemia obiecana” (po rekonstrukcji cyfrowej).
Informacje/ Sosnowiec/ Tokowisko
Pozornie to odległe, bo niby co ma butelka do Europy? Ale, gdy się głębiej zastanowić, to jednak jakiś związek istnieje. Spokojnie, postaram się wyjaśnić. Zanim to jednak uczynię, kilka uwag ogólniejszych. Polska jest członkiem Unii Europejskiej już na tyle długo, że mogliśmy się do pewnych rzeczy przyzwyczaić i wręcz traktować je jako oczywiste. Na przykład podróże po tym najpiękniejszym z kontynentów. Już nam bliżej z Sosnowca do Wiednia, Paryża czy nawet Madrytu niż na przykład do Sejn czy innych Polic. Czasowo, ma się rozumieć, bo geografia nie uległa zmianie. Albo wsparcie rolnictwa, albo autostrady. I tak dalej. No właśnie, czasem bliżej, czasem dalej. W terminalu na lotnisku to już całkiem blisko, ale na trawniku w byle jakim mieście, wśród psich odchodów, to jednak daleko.
W zamierzchłych czasach słusznie minionej epoki zwanej Peerelem były takie tematy, które nader krytycznie i bardzo złośliwie, jednak bez obaw o ingerencję cenzury, można było poruszać w prasie, radiu i telewizji. W czasie żniw była to doniosła kwestia sznurka do snopowiązałek, niezależnie od sezonu były to połajanki na temat skupu butelek.
Łezka w oku się kręci, gdy wspomnę swą pierwszą wizytę za Bałtykiem. Do miejsca przeznaczenia dotarłem wieczorem. Po nocnych rodaków rozmowach, gospodarz wychodząc do pracy zostawił instrukcję: pojedziesz na rowerze do sklepu po piwo, butelki są w koszyku. I zostawił stosowny banknot. Mocno zdenerwowany, bom miejscowego języka ani w ząb nie rozumiał, dzielnie ruszyłem wykonać tak karkołomne zadanie. I co? Ledwiem pojawił się przy wejściu do sklepu, podzwaniając butelkami w drucianym koszyku i rozglądając się bezradnie w którą stronę się udać, wyrósł przede mną pracownik w służbowym fartuchu i z plakietką w klapie, zabrał butelki, a z kieszeni wspomnianego fartucha wyjął kilka monet i wcisnął mi je w łapę. Uśmiechał się przy tym całkiem przyjaźnie. Ochłonąwszy po doznanym szoku kupiłem co trzeba i wróciłem do domu.
A u nas, jak przed laty, problem skupu butelek jest nierozwiązywalny. To znaczy, że niby można, ale spróbujcie to zrobić, zwłaszcza gdy butelka jest po gatunku jak raz w konkretnym sklepie nieobecnym. Doświadczam co jakiś czas. Albo śmieci. Na pojemniku bije w oczy napis „szkło”, a w środku różności od puszek po papierzyska. I tak dalej. Większość śmieci i tak nie trafia do pojemników, choćby niewłaściwych. Wystarcza im przydrożny rów, skwer czy chodnik. Jednak wciąż do Europy daleko. Tymczasem nostalgia za dawno minionym narasta. Nie tylko lud prosty z sentymentem wspomina niskie czynsze i kartkowe przydziały, także w kręgach władzy marzy się coś przywrócić ze sprawdzonych w Peerelu rozwiązań, co zresztą czyni. Niby odżegnuje się od takich posądzeń, ale swoje robi. Ciekawe, co z tego wyniknie?
W taki sposób od nierozwiązywalnego problemu skupu butelek doszliśmy do całkiem poważnych rozważań o regresie w rozwoju. Cóż, każdy kryzys, gospodarczy, polityczny, czy jakikolwiek inny ma to do siebie, że z dna podnoszą się osady, zdawać się by mogło, dawno zapomniane.
toko
Już po raz kolejny Park Wodny „Jura” w Łazach organizuje nietypowe, romantyczne Walentynki z filmem w tle. Dla zakochanych przygotowano dwie propozycje filmowe.
Pierwsza z nich to film o intrygującym tytule „Kaszalot” i jeszcze bardziej intrygującej historii, która zdarzyła się w Parku Wodnym „Jura” w Łazach…naprawdę. A chodzi oczywiście o miłość do jednej z pięknych ratowniczek, którą można na co dzień spotkać w Parku Wodnym. Obraz wyreżyserował Artur Michalik.
Druga propozycja na romantyczny wieczór to komedia, romans „Rio I love You” produkcji brazylijsko-amerykańskiej. Film opisuje Rio de Janeiro w 10 miłosnych historiach.
Zakochani będą mogli oglądać film w jacuzzi (miejsca siedzące), na leżakach plażowych, w brodziku oraz pływając w pompowanych fotelach.
Początek Walentynek przy świecach, w Parku Wodnym, o 19.00, zakończenie romantycznego wieczoru około 22.00. Organizatorzy zapewniają, że nie zabraknie także niespodzianek…
Walentynki to kolejna nietypowa impreza w Parku Wodnym w Łazach. Wcześniej na linie zjeżdżał do wody m.in. Święty Mikołaj, organizowano także Halloween oraz Lany Poniedziałek.
Park Wodny JURA zaprasza 14 lutego 2016 na romantyczny wieczór w świetle świec na hali basenowej!
Więcej informacji na www.parkwodnyjura.pl