Oświadczenie w sprawie DTŚ
Wczoraj rano w Katowicach prezydenci: Marcin Krupa (Katowice), Arkadiusz Chęciński (Sosnowiec), Paweł Silbert (Jaworzno) oraz Edward Lasok (Mysłowice), More →
Wczoraj rano w Katowicach prezydenci: Marcin Krupa (Katowice), Arkadiusz Chęciński (Sosnowiec), Paweł Silbert (Jaworzno) oraz Edward Lasok (Mysłowice), More →
Przedstawiamy ofertę na ferie (13-28 lutego) przygotowaną przez sosnowiecki MOSIR. More →
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Recital przeplatany jest cytatami z poradników deklamatoryki początku XIX wieku, fragmentami podręcznika dobrych manier oraz anegdoty rodzinne, które wywołują salwy śmiechu publiczności. W klimat minionej epoki przenosi nas również scenografia i wizualizacje, na które składają się stare fotografie wyświetlane w czasie piosenek.
5.02.2016 (piątek), godz. 18.00
Spektakl muzyczno-kabaretowy pt.: ALBUM RODZINNY.
Wykonawcy: Kacper KUSZEWSKI
oraz zespół muzyczny w składzie: Tomasz Krezymon – fortepian, Konrad Kubicki – kontrabas, Jacek Namysłowski – puzon, flet.
Bilet: 20 zł
Do nabycia od 25.01.2016 w siedzibie SCS – ZS oraz CIM (ul. Warszawska 3/20, Sosnowiec)
Organizator: Monika Pawlas-Polańska
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
W najbliższy piątek (5 lutego) w Stacji Sosnowiec (ul.Teatralna 9) odbędzie się kolejne Spotkanie Sympatyków Sosnowca. Tym razem gościem honorowym będzie profesor Dariusz Nawrot. Będziemy rozmawiać o Powstaniu Styczniowym i Bitwie o Sosnowiec.
Profesor Dariusz Nawrot jest historykiem, pracownikiem Uniwersytetu Śląskiego, kierownikiem Zakładu Historii Nowożytnej XIX wieku. Jest autorem ponad stu publikacji w tym m.in. „Z dziejów Powstania Styczniowego w Zagłębiu Dąbrowskim” i „Z dziejów Czynu Legionowego – Zagłębie Dąbrowskie w pierwszym roku Wielkiej Wojny 1914 i 1915”. Jak to zwykle podczas spotkań z profesorem Nawrotem możemy spodziewać się ciekawej prezentacji multimedialnej oraz bogatej narracji.
Przypomnijmy, że Stacja Sosnowiec to lokal gastronomiczny, w którym cyklicznie odbywają się Spotkania Sympatyków Sosnowca. Gośćmi poprzednich spotkań byli m.in. Rafał Bryła, Zbigniew Białas, Zbigniew Leraczyk, Janusz Osiński, Czesław Gałka, Artur Ptasiński, Mieczysław Klein, Anna Urgacz-Szczęsna, Tomasz Kostro, Franciszek Wszołek, Dariusz Jurek, Mikołaj Dziewiatowski, Cezary Podraza, Marian Jasiński, Martyna Bierońska, Józef Gałeczka, Leszek Baczyński, Grzegorz Onyszko i Witold Wieczorek. Rozmawiano o czasach gdy powstawało Zagłębie Sosnowiec oraz o jego zywych legendach, o historii browarów sosnowieckich, o latach międzywojennych w Sosnowcu, o Zamku Sieleckim, o wielkich ludziach kultury i sportu rodem z miasta Kiepury, o Teatrze Zagłębia i o powieściach „Korzeniec”, „Puder i pył” i „TAL”, a także o cerkwiach sosnowieckich i sportach walki.
Początek o godzinie 18. Wstęp wolny.
Źródło: 41-200.pl
foto: Michał Kusiak
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
6 lutego 2016 r. (sobota) o godz. 11:00 Miejska Biblioteka Publiczna zaprasza na kolejny familijny seans. Na dzieci wraz z osobami towarzyszącymi, w Auli Biblioteki Głównej przy ul. Kościelnej 11, czekać będzie wspaniała animowana opowieść o międzyplanetarnej przyjaźni sympatycznego kosmity i ziemskiej dziewczynki. Wstęp wolny.
Nudzi Ci się? Nie wiesz co zrobić z sobotnim przedpołudniem? Nie masz ochoty na kolejne telewizyjne powtórki? Na myśl o sprzątaniu mieszkania dostajesz drgawek? Miejska Biblioteka Publiczna w Sosnowcu ma na to lekarstwo! Bierz rodzinkę i szoruj do Kina w Bibliotece!
Kino w Bibliotece zaprasza na projekcje filmów adresowanych do dzieci, młodzieży, ich rodziców i opiekunów. W repertuarze przewidziane są filmy fabularne i animowane pełne przygód, humoru i emocji, odpowiednie dla widzów w każdym wieku, dzięki czemu nasze seanse mają charakter iście familijny. Wstęp na projekcje jest jak zawsze bezpłatny.
Wejście na Aulę będzie możliwe na pół godziny przed seansem i kwadrans po jego rozpoczęciu.
Szczegółowy repertuar dostępny na plakatach w Bibliotece Głównej MBP. Pytania o tytuł filmu można kierować na adres: kinga.baranowska@biblioteka.sosnowiec.pl lub pod numer telefonu 32 266 43 76 (po godz. 15.00 pod numer 32 266 64 72). Tytuły poszczególnych filmów nie są reklamowane w mediach ze względu na wymogi umowy licencyjnej.
6 lutego 2016 – Ekscentryczny przybysz z kosmosu, który doprowadza wszystkich do szału swym wiecznym optymizmem, musi uciekać przed ścigającymi go przedstawicielami swej własnej rasy i ukryć się na Ziemi. Tu zaprzyjaźnia się z wyjątkowo upartą kilkunastoletnią dziewczynką i wspólnie z nią musi ocalić naszą planetę przed kosmiczną inwazją. Dzięki tej niecodziennej przyjaźni mały ufoludek uświadamia sobie, że nie ma nic złego w byciu innym i, że każdy czasem popełnia błędy.
Czas projekcji: 1:34:00
Felietony/ Informacje/ Sosnowiec
Jeżeli ktoś po przeczytaniu tytułu felietonu pomyśli, że jego bohaterem będzie nowy prezes Telewizji Polskiej S.A., to grubo się myli. Słowa, które ponad dziesięć lat temu wypowiedział Jacek Kurski nie są bynajmniej jego autorskim wymysłem. W tym konkretnym przypadku dotyczyły tzw. „czarnego pijaru” czyli budowania negatywnego wizerunku przeciwnika politycznego wykorzystując do tego celu pomówienia, insynuacje lub też rzeczywiste wydarzenia, na które jednak atakowany polityk nie miał większego wpływu. Tak było ze słynnym „dziadkiem z Wehrmachtu”, który przyczynił się do porażki Donalda Tuska w wyborach prezydenckich w 2005 roku.
Jest również inny rodzaj politycznego pijaru, który opiera się jednak na tym samym założeniu o którym mówił Jacek Kurski. To promowanie własnej osoby poprzez podejmowanie działań, które nie mają praktycznego znaczenia, ale pozwalają budować pozytywny wizerunek polityka w oczach opinii publicznej. W tym celu należy wywołać dyskusję nad problemem – rzeczywistym lub wydumanym – a następnie podjąć „heroiczne” wysiłki w celu jego rozwiązania. Najważniejsza jest oczywiście intensywność podejmowanych w początkowej fazie działań propagandowych, których celem jest dotarcie do jak największej rzeszy odbiorców i wywołania zainteresowania tematem oraz wzbudzenia podziwu dla „bohaterskiego” polityka. Dlatego przez kilka tygodni trzeba koncentrować uwagę opinii publicznej na problemie. Ponieważ ilość informacji docierających do odbiorców jest ogromna i poza nielicznymi wypadkami nie są oni w stanie utrzymywać zainteresowania na jednej z nich przez dłuższy okres czasu, po pewnym czasie należy ograniczyć akcję propagandową. Tym bardziej, że ktoś mógłby zadać niewygodne pytanie o efekty podejmowanych działań. A są one najczęściej żadne.
Mistrzem takiego sposobu działania był Donald Tusk. Co pewien czas byliśmy świadkami ostrych zapowiedzi ostatecznego rozwiązania problemu: pedofilów (słynna zapowiedź ich kastracji), chuligaństwa na stadionach czy plagi legalnie sprzedawanych dopalaczy. Trzeba jednak przyznać, że była to najczęściej reakcja obronna na bulwersujące opinię publiczną wydarzenia. Miało to więc na celu nie tyle zaplanowaną promocję własnej osoby, ile wytrącenie argumentów z rąk opozycji i pokazanie obywatelom, że premier kontroluje sytuację.
Donald Tusk nie musiał jednak zabiegać o zainteresowanie mediów własną osobą. Osoba premiera zawsze jest w centrum uwagi mediów i żadne dodatkowe zabiegi nie są tu potrzebne. Inaczej jest w przypadku polityka lokalnego. Ten musi stale podtrzymywać zainteresowanie mediów swoją osobą, co nie zawsze jest takie proste – nawet w przypadku sprawowania funkcji Prezydenta Miasta. Mizeria samorządowych budżetów sprawia, że okazja promowania się w blasku poważnych inwestycji samorządowych zdarza się niezwykle rzadko. Dlatego trzeba podpiąć się pod jakiś nośny medialnie temat albo wręcz samemu go wymyślić. Niedoścignionym mistrzem takiego sposobu działania jest Arkadiusz Chęciński.
Gdy w połowie ubiegłego roku cała Polska żyła śmiertelnymi skutkami działania „Mocarza”, nasz Prezydent podjął heroiczną walkę z zagrożeniem. Problem rzeczywiście był poważny. Pokazał też przy okazji niewielką skuteczność działań podjętych przez rząd Donalda Tuska kilka lat wcześniej. Jednak możliwości władz samorządowych były i są w tej sprawie niesłychanie ograniczone. Zresztą i władzom centralnym oraz organom wymiaru sprawiedliwości w państwie prawa i przy zachowaniu zasady swobody prowadzenia działalności gospodarczej, nie jest łatwo walczyć z handlarzami śmiercią. Tymczasem nasz Prezydent starał się sprawić wrażenie, że jest w stanie skutecznie ograniczyć ich działalność. Swoimi wypowiedziami naraził się zresztą na niesłychanie ostrą ripostę ze strony wiceministra zdrowia (tutaj – przyp. red.), po której znacznie ograniczył swoją aktywność w tym temacie. Tragiczny zgon ucznia jednej z sosnowieckich szkół, który miał ostatnio miejsce potwierdza tylko, że dla rozwiązania lub ograniczenia problemu potrzebne są rozwiązania bardziej złożone i głębiej przemyślane niż intensywna nawet propaganda
Kolejna medialna ofensywa dotyczyła budowy Centrum Naukowo-Dydaktycznego Transportu Kolejowego w Maczkach. Wydawało się, że propagandowa szopka nazywana wyjazdową sesją Rady Miejskiej, która spotkała się z ostrą krytyką nawet części do tej pory sprzyjających Prezydentowi mediów, zakończyła realizację projektu „ratowania zagrożonej” inwestycji. Tym bardziej, że z pisma ministra i wypowiedzi członka zarządu PKP wynikało, że niebezpieczeństwa wstrzymania przedsięwzięcia nigdy nie było. Tak się jednak nie stało. Podczas ostatniej sesji Prezydent uhonorował pamiątkowym dyplomem siedmioletniego Kamila, który, zgodnie z tym co oświadczył jego ojciec, pragnąc w przyszłości zostać prezesem PKP wysłał list do ministra w tej sprawie. Szkoda, że nikt Kamilowi nie wytłumaczył braku większego związku między posiadanym wykształceniem, a zajmowanym stanowiskiem w spółkach skarbu państwa. Powinien raczej bacznie obserwować scenę polityczną i po osiągnięciu wieku dorosłego zaangażować się w działalność dominującej partii politycznej, a przynajmniej nawiązać dobre relacje towarzyskie z jej czołowymi działaczami. Bardziej jednak niepokoi, że któremuś z młodych sosnowiczan wpadnie do głowy pomysł zostania w przyszłości dowódcą stacji kosmicznej i wyśle w tej sprawie list np. do Prezesa Rady Ministrów. Mamy jak w banku, że następnego dnia nasz nieoceniony Arkadiusz Chęciński wystąpi z pomysłem budowy kosmodromu w Sosnowcu. A przynajmniej Centrum Kontroli Lotów. „Sosnowiec, mamy problem” – jak pięknie by to zabrzmiało w ustach Toma Hanksa.
Nie jest to jednak koniec propagandowej aktywności naszego Prezydenta. Najnowszym pomysłem jest ochrona sosnowieckich uczniów przed szkodliwym wpływem automatów do gier hazardowych. W świetle uchwalonej na ostatniej sesji uchwały nie mogłyby się one znajdować w pomieszczeniach zlokalizowanych w odległości mniejszej niż 50 m. od placówek oświatowych. Problem w zasadzie nie powinien istnieć, ponieważ uchwalona kilka lat temu ustawa o grach hazardowych wprowadziła zakaz funkcjonowania takich urządzeń poza koncesjonowanymi kasynami. Mogły co prawda dalej działać jeszcze automaty posiadające wydane wcześniej pozwolenia, ale ostatnie z nich wygasły pod koniec ubiegłego roku. Jeżeli więc na terenie Sosnowca funkcjonują jeszcze jakieś automaty, to są one w świetle obowiązującego prawa nielegalne. Wystarczyłoby więc zawiadomić stosowne organy. Prokuratura Rejonowa mieści się na ulicy Teatralnej 1. To naprawdę niedaleko.
„Wspaniała” inicjatywa Arkadiusza Chęcińskiego ma jeszcze kilka innych mankamentów. Przede wszystkim, co przyznaje sam Prezydent i radcy prawni naszego urzędu, nie ma żadnej podstawy prawnej żeby władze Sosnowca mogły wspomniany zakaz wprowadzić. Uchwała zostanie unieważniona przez nadzór prawny wojewody. Na dodatek jedynym wymienianym przez wnioskodawców przykładem istnienia zagrożenia jest niewielki barak zlokalizowany w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 27. Tylko, że jest on zlokalizowany w odległości większej niż 50 m. od wejścia do szkoły. Nawet więc gdyby jakimś cudem uchwała nie została unieważniona przez wojewodę, a w baraku jeszcze większym cudem znajdowałyby się legalnie działające automaty, to i tak w tym konkretnym przypadku uchwała nie zadziała.
Po co więc to wszystko? To akurat jest dość oczywiste. Pojawia się kolejna okazja, aby pokazać jak bardzo nasz wspaniały Prezydent dba o los sosnowieckich dzieci. Cel propagandowy został zresztą już w pełni osiągnięty. O naszej uchwale można było przeczytać w lokalnej prasie, a nawet na ogólnopolskich portalach internetowych. Na rzuconą przez miejskich propagandzistów przynętę od razu rzuciło się kilku dziennikarzy, którym nawet nie chciało się sprawdzić podstawowych faktów. Po co? Jest przecież gotowy temat wzbudzający powszechne zainteresowanie. Redakcje płacą nie za prawne analizy czy dociekanie motywów działań lokalnych polityków. Płacą za tekst i ewentualnie za ilość odsłon. A z urzędem trzeba żyć w zgodzie. Odcięcie od informacji, a nie daj Boże i reklam, może grozić poważnymi konsekwencjami.
Arkadiusz Chęciński triumfuje. Jest jednak i druga strona medalu. Podejmowanie uchwały z pełną świadomością jej nielegalności jest działaniem ośmieszającym nie tylko władze Sosnowca. Nie wszyscy mieszkańcy naszego miasta to ciemny lud. Wielu obserwując działania Prezydenta zdaje sobie sprawę z narastającego przerostu formy nad treścią. A właśnie to głównie oni biorą udział w wyborach. Prędzej czy później przyjdzie więc za to zapłacić polityczną cenę. Donald Tusk przed „terminem płatności” ewakuował się do Brukseli. Gdzie będzie szukał bezpiecznego schronienia Arkadiusz Chęciński?
Karol Winiarski
Czeladź/ Informacje/ Sosnowiec
Podczas czwartkowej sesji radni odrzucili dwie uchwały wniesione na obrady przez mieszkańców Czeladzi. To w Czeladzi w ogóle rzadkość, że projekt zgłosili mieszkańcy, zazwyczaj projekty uchwał przygotowywane są przez burmistrza.
Pierwsza uchwała dotyczyła obchodów Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Chodziło w niej o to, by społeczność naszego miasta mogła godnie uczcić pamięć o ludziach, którzy walczyli o WOLNOŚĆ w powojennej Polsce. Ludzi torturowanych, skazywanych w fikcyjnych procesach na karę śmierci, skrytobójczo mordowanych, przez komunistyczne władze zniszczonych historycznie, najpierw poprzez upokorzenie, a później zapomnienie. Niestety radni Czeladzi nie uznali argumentów i w większości byli przeciw tej uchwale. To jest i dziwne, i smutne. Tu szło o ludzką wdzięczność i patriotyzm w jego najbardziej czystej i szlachetnej formie. Niestety nie zrozumieli tego czeladzcy radni. Mogą, być może, tłumaczyć się, że prawnik wyraził obawy co do zasadności zamawiania mszy świętej za Żołnierzy Wyklętych czy co do szkolnych akademii z tej okazji. Ale to nie była wystarczająca przeszkoda, by przez taką uchwałę wyrazić swe intencje, a tych po prostu zabrakło. A może historycznej wiedzy i zwykłej ludzkiej empatii?
Druga uchwała dotyczyła wydzierżawienia obecnego targowiska przy ulicy Auby Stowarzyszeniu Kupców. To, że targowisko wymaga działań naprawczych, że wymaga nowego budynku – estetycznego, funkcjonalnego, spełniającego wymogi sanitarne – jest OCZYWISTE. Kupcy gwarantowali taką realizację, a nawet więcej – gotowi byli również wybudować sanitariaty i 100 miejsc parkingowych dla mieszkańców, chcieli przejąć pełną odpowiedzialność i opiekę nad całym terenem. Kupcy to właśnie ci, którym najbardziej na tym zależy, bo od lat jest to ich miejsce pracy i życia. Pracy coraz trudniejszej w dobie obciążeń fiskalnych państwa i czeladzkich władz (wysoka opłata targowa), konkurencji dyskontów czy zakupów przez Internet. To oni muszą wstawać o godz. 2 w nocy i przywozić towar, marznąć zimą itd. Dlatego to im należało powierzyć miejskie targowisko – tym bardziej że proponowana uchwała zabezpieczała wszystkie interesy miasta. Niestety – czeladzcy radni po wysłuchaniu argumentów, które brzmiały jak przykładowe 2 + 2 = 4, odrzucili projekt. Dla czeladzkich radnych widać 2 + 2 = 5. I żadne argumenty, że jest inaczej, nie były w stanie zmienić ich zdania. No chyba, że nie słuchali argumentów.
A może dlatego, że za bardzo uwierzyli w propozycję burmistrza miasta, który chce, aby targowisko było prowadzone przez jakieś bliżej nieokreślone partnerstwo prywatno-publiczne, choć z bliżej określonym inwestorem prywatnym. Takie rozwiązanie jest wielokroć gorsze dla miasta. Po pierwsze, tworzony jest jakiś zbędny, a zapewne kosztowny, twór prawno-gospodarczy, który będzie generował dodatkowe koszty i zmniejszał dochody miasta. Po drugie, do niewielkiego, a korzystnego dla miasta przedsięwzięcia, wprowadzany jest niepotrzebny i zewnętrzny podmiot. Po trzecie, zagrożona jest przyszła własność działki dla miasta – wprawdzie to niby odległa przyszłość, ale czas szybko biegnie, a idzie o strategiczną działkę w centrum miasta. Podczas sesji padła też propozycja, by to miasto nadal samodzielnie prowadziło targowisko. By samo wybudowało halę targową i nadal wynajmowało kupcom pomieszczenia. To na pewno lepsza propozycja, niż dzielenie się przychodami z inwestorem prywatnym, ale przecież miasto nie jest od prowadzenia działalności gospodarczej i dobrze skonstruowana umowa dzierżawy byłaby najlepszym rozwiązaniem.
Co zatem dalej? Najprawdopodobniej Z. Szaleniec przeforsuje i zrealizuje swoją koncepcję i ogłosi konkurs na Partnerstwo Prywatno-Publiczne. Bardzo widoczne jest, jak zależy mu (ciekawe z jakiego powodu?) na tym partnerstwie z firmą prywatną.
Ze swej strony jako Stowarzyszenie Nowoczesne Miasto złożymy alternatywny projekt uchwały na dzierżawę działki i targowiska, pod którym zbierzemy podpisy mieszkańców. Projekt, którego realizacja absolutnie zabezpieczy interes miasta. Prawdopodobnie jednak nie zdążymy obronić Czeladzi przed gorszym rozwiązaniem. A przez to już niebawem ceny na targowisku będą wyższe, miasto będzie miało mniejsze wpływy bieżące, a za ileś lat okaże się, że nie ma tam już targowiska, bo prywatna firma swobodnie dysponuje już swoją działką.
Stanisław Pisarek
Informacje/ Sosnowiec/ Tokowisko
Doczekaliśmy końca stycznia. Pewnie okaże się, że był to najcieplejszy styczeń w stuleciu, taki też był grudzień. I jak tu nie wierzyć w globalne ocieplenie? Chociaż, z drugiej strony oceanu ponoć zimniej i śnieżniej. Pamiętam wykład uczonej w klimatologii osoby, przez radio oczywiście, bo jestem namiętnym radiosłuchaczem, która to osoba bardzo trafnie przewidziała już wczesną jesienią, jak to z tegoroczną zimą będzie. Na obu półkulach. Sprawdza się, czyli wniosek z tego, że da się już wiele przewidzieć, prognozować trafnie, tym samym przygotować się zawczasu. Szkoda tylko, że większość polityków nie słucha uczonych ekspertów, a nawet jeśli słucha, to tylko udaje, bo „tak naprawdę” to wsłuchuje się jedynie w siebie.
W poprzednim zdaniu wyrażonko „tak naprawdę” ująłem w cudzysłów, bo jest to jedno z bardzo ostatnio modnych powiedzonek, masowo nadużywanych. Miałem już nieprzyjemność podkpiwać sobie z osób ulegających tej modzie. Oczywiście nie na wiele to się zdało, jak z resztą tej i podobnej pisaniny. Pozostaję atoli przy naiwnym optymizmie. Kropla drąży kamień, może kiedyś wydrąży na tyle szeroki kanalik, że się przebijemy. Może.
Tymczasem wracam do prognoz. Wiele ostatnio wysłuchałem oburzonych głosów z powodu prognozy właśnie. Jedna z agencji pozwoliła sobie zwrócić uwagę na nasz, najwspanialszy z możliwych, kraj. Cóż, może zamiast się oburzać lepiej się zastanowić? Prognoza może się sprawdzić, a może i nie. Chyba to zależy bardziej od działań niż pokrzykiwań. Jak na razie nic takiego się nie dzieje. Raczej wprost przeciwnie.
Wiele lat temu, bo już ponad sto, rada miejska jednej z europejskich stolic zwróciła się do ekspertów o analizę stanu gospodarki komunalnej tamże. Dokonano tej analizy i wyszło wręcz anegdotycznie. Potrzeby komunikacyjne i transportowe wymuszały tak znaczny przyrost liczby koni, że miastu groziło utonięcie w odchodach. Im więcej było nawozu do wywożenia, tym koni przybywało i tak wkoło. Z dylematu wybawił wynalazek samochodu, czego ówcześni eksperci nie byli w stanie przewidzieć. Ciekawe, jakie odkrycie nas wybawi z kłopotów?
Głośno ostatnio o oświacie. Przed laty prawie pięćdziesięciu, ówczesny wraży reżim zlecił grupie eksperckiej, na czele której stał związany jak najbardziej z Sosnowcem profesor Bogdan Suchodolski, opracowanie o stanie oświaty w kraju. Wkrótce powstał „Raport o stanie oświaty”, gruba księga to była. Mniemam, że wiele zawartych tam analiz, prognoz i sugestii nie straciło na aktualności. Warto chyba do „Raportu…” wrócić zanim się kolejne głupstwo popełni, bo żeby już dopowiedzieć w czym rzecz, to wtedy wybrano wcale nie zalecaną w „Raporcie…” reformę. Tak to już od półwiecza zataczamy się od płota do płota, co jawnie pokazuje, że politycy uczonych nieuważnie słuchają, nie mówiąc już o stosowaniu się do zalecanych przez nich działań.
Można ciągnąć temat dalej, przykładami razić i utyskiwać. Można, choć pożytku wielkiego i tak z tego nie będzie, co skonstatowawszy kończę na dziś i udaję się do innych, przyjemniejszych zajęć, czyli do korekty najnowszego „dziełka”. Niebawem się ukaże. Tak przynajmniej wydawca prognozuje.
toko
Czeladź/ Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Niedawno zapraszaliśmy naszych czytelników na spotkanie z Janem Stanisławem Kiczorem. Spotkanie odbyło się zgodnie z planem (28 stycznia o 18 w czeladzkiej Cafe Desa) – to jest, niestety, wszystko, co można powiedzieć o większości takich wieczorków poetyckich. Nie tym razem. Ten wieczór był zaskakujący.
Przede wszystkim zaskakująca jest sama twórczość Kiczora – paradoksalnie, bo są to wiersze klasyczne w formie. Prowadzący imprezę Arkadiusz R. Skowron protestował wprawdzie wobec, użytego niegdyś przez Leszka Żulińskiego, określenia „postskamandrycka” (jako szufladkującego artystę), ale jakieś epitety są nam przecież konieczne do opisywania rzeczywistości, a ten wcale nie jest od rzeczy. Co ważne, udaje się Kiczorowi stosować wyszukaną, staranną formę i mówić o sprawach wzniosłych (choć nie tylko), bez jednoczesnego popadania w patetyczne tony.
Równie zaskakujący był fakt, że poeta potrafił o swojej pracy opowiadać ciekawie i ze swadą, lecz również z pokorą. Mówił między innymi o tym, że zdecydowawszy się na przygodę z literaturą (debiutował w roku 2011, więc jako dojrzały człowiek) poświęcił trzy lata na naukę języka polskiego, a i dziś nie rozstaje się ze słownikami i przyznaje, że wciąż od nowa uczy się pracy nad warsztatem. Wielu autorom można życzyć takiej postawy wobec własnych umiejętności, bo na przykładzie Kiczora widać, że przynosi ona owoce.
Rytm i rym wierszy Jana Stanisława Kiczora aż się prosi o melodię, dlatego zgromadzeni goście mieli okazję wysłuchać muzycznej interpretacji jednego z nich w wykonaniu, jak zawsze bardzo ekspresyjnego, Arkadiusza R. Skowrona. Mamy nadzieję, że kolejne spotkania w Cafe Desa (Czeladź, Rynek 26) będą równie udane!
W najbliższy poniedziałek, 1 lutego, w Sali Widowiskowo – Koncertowej Muza w Sosnowcu odbędzie się koncert charytatywny, z którego dochód zostanie przeznaczony na rzecz hospicjum im. Św. Tomasza w Sosnowcu.
Po raz kolejny sosnowiecka młodzież wychodzi z inicjatywą organizacji wydarzenia, z którego całkowity dochód będzie przekazany na szczytny cel – Budowę Hospicyjnego Centrum Wsparcia. Koncert będzie nosił tytuł „Od serca dla serca” i będzie inauguracją ogólnopolskiej kampanii społecznej „Pola Nadziei” organizowanej przez hospicjum sosnowieckie im. Św. Tomasza Apostoła. Cała akcja prowadzona jest już od 8 lat i cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Na scenie Muzy będziemy mogli zobaczyć uczniów, nauczycieli i absolwentów z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Sosnowcu.
– Na scenie wystąpią uczniowie, nauczyciele i absolwenci Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Sosnowcu, a towarzyszyć im będzie orkiestra. Wszyscy goście, którzy tego dnia zdecydują się uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu, będą mogli usłyszeć największe polskie i światowe hity. Poczynając od „I see fire” brytyjskiej gwiazdy Eda Sheerana, przez hity takich grup jak Lady Pank czy Perfect, na Abbie kończąc – mówi Karol Zamarlik, organizator koncertu.
Równolegle odbędzie się licytacja, a środki uzyskane przekazane zostaną na budowę Centrum Wsparcia Hospicyjnego w Sosnowcu. – Do wylicytowania będzie miedzy innymi dzień z prezydentem, kolacja z prezes hospicjum, a także miejskie gadżety i kilka obrazów – dodaje Karol Zamarlik.
Zainteresowanych koncertem i chętnych wspomóc Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Sosnowcu, zapraszamy 1 lutego o godzinie 18.00 do Sali Widowiskowo – Koncertowej Muza przy ulicy Warszawskiej 2 w Sosnowcu. Bilet, który jest cegiełką kosztuje 15 złotych i można go zakupić w Centrum Informacji Miejskiej oraz w Hospicjum im. Św. Tomasza.