Rekrutacja wolontariuszy Szlachetnej Paczki w Sosnowcu
Szlachetna Paczka SOSNOWIEC rekrutuje wolontariuszy do XV EDYCJI SZLACHETNEJ PACZKI. More →
Szlachetna Paczka SOSNOWIEC rekrutuje wolontariuszy do XV EDYCJI SZLACHETNEJ PACZKI. More →
Wczorajsza konferencja wniosła bardzo dużo do naszej inicjatywy i wiemy jaką drogą mamy dalej podążać. Prelegenci podkreślali, że zagospodarowanie terenów po Kopalni Kazimierz-Juliusz powinno być multifunkcjonalne. Powinno być tam miejsce na część do zwiedzania (muzeum), część konferencyjną (sala konferencyjna, bankietowa, restauracja), część edukacyjną i część kulturalną (wydarzenia, które przyciągną ludzi).
Cieszy nas również wsparcie i deklaracje Pana Prezydenta Arkadiusza Chęcińskiego. Wiemy, że na pewno walczymy o zachowanie kolejki wąskotorowej, która niewątpliwie będzie świetną atrakcją w naszym mieście. Była mowa również o zachowaniu budynku głównego kopalni w którym mieści się bardzo wiele ciekawych miejsc jak np. dyspozytornia, zborny w którym pisała się historia Kopalni i Kazimierza Górniczego oraz w pełni zachowana łaźnia łańcuszkowa, która cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem podczas niedawno zorganizowanego pleneru fotograficznego. Zachowanie głównego budynku wiąże się również z zagospodarowaniem nadszybia, maszyny wyciągowej i wieży szybowej w której mógłby powstać punkt widokowy. Nie wyobrażam sobie krajobrazu Kazimierza Górniczego bez zachowania przynajmniej jednej wieży szybowej. Na terenie Kopalni Kazimierz-Juliusz istnieje sztolnia szkoleniowa, która w przypadku braku możliwości zagospodarowania dołu kopalni byłaby świetną alternatywą dla zwiedzających. Mamy zapewnienia ze strony władz Kazimierza-Juliusza oraz Spółki Restrukturyzacji Kopalń, że umożliwią nam inwentaryzację obiektów Kopalni – w tym wspomnianej sztolni. Uważam, że jak najszybciej powinien powstać zespół który zajmie się zagospodarowaniem terenów po KWK Kazimierz-Juliusz.
My jako społecznicy i oddolny ruch nie mamy takich możliwości jakie ma miasto. Nie mamy wsparcia prawników, architektów, specjalistów od pozyskiwania funduszy i przede wszystkim wsparcia finansowego, które jest niezbędne do rzetelnego przeprowadzenia inwentaryzacji obiektów Kopalni i stworzenia biznesplanu przez profesjonalistów. Jako Stowarzyszenie Rozwoju Kazimierza Górniczego chcemy brać odpowiedzialność za ten ważny dla nas projekt, ale oczekujemy od miasta odpowiednich narzędzi.
Swoje podziękowania kieruję do wszystkich, którzy nas wspierają. Grupie inicjatywnej powołania Rady Dzielnicy, Stowarzyszeniu Rozwoju Kazimierza Górniczego, Stowarzyszeniu Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego.
Łukasz Krawiec
– Grupa inicjatywna TAK dla Rady Dzielnicy Kazimierz Górniczy
Wiceprezes Stowarzyszenia Rozwoju Kazimierza Górniczego
Społecznicy z Kazimierza Górniczego związani z grupą inicjatywną TAK dla Rady Dzielnicy Kazimierz Górniczy i Stowarzyszeniem Rozwoju Kazimierza Górniczego wspomagani przez Stowarzyszenie Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego zorganizowali wczoraj konferencję na temat zagospodarowania terenów po likwidowanej Kopalni Kazimierz-Juliusz.
Rangę wydarzenia podniosła obecność parlamentarzystów naszego regionu: władz Sosnowca z prezydentem Arkadiuszem Chęcińskim na czele, znamienitych gości z różnych instytucji oraz wyjazdowe posiedzenie Komisji Rozwoju i Ochrony Środowiska. Natomiast wiele też mówi tradycyjna nieobecność senatora Bogusława Śmigielskiego i posła Piotra van der Coghena, którzy kolejny raz pokazali, że sprawy Sosnowca niewiele ich obchodzą.
Samo zorganizowanie konferencji jest już dużym sukcesem dla społeczników zaangażowanych w ideę powstania skansenu z Łukaszem Krawcem i Dariuszem Jurkiem na czele, dlatego Dariusz Jurek już na początku spotkania serdecznie podziękował wszystkim wspierającym inicjatywę, a szczególnie doktorowi Piotrowi Hałasikowi i ekspertom, którzy pozytywnie odpowiedzieli na zaproszenie, natomiast Łukasz Krawiec zaapelował do wszystkich by „ratować naszą zagłębiowską tożsamość i dać kopalni drugie życie”
We wstępnych przemówieniach przypomniano (Dariusz Jurek), że jawną niesprawiedliwością jest fakt, że żadna z zagłębiowskich instytucji kultury nie jest współfinansowana z budżetu wojewódzkiego (20 instytucji śląskich posiada takie wsparcie) i postawił pytanie, jak się to ma do zrównoważonego rozwoju województwa i czy nasza kultura i historia są mniej ważne, a nasze zabytki mniej cenne? Czas by elita polityczna Zagłębia zaczęła się upominać o to, co naszemu regionowi się należy – podkreślał Dariusz Jurek – i wówczas na twarzach niektórych decydentów mających wpływ na to co działo się w województwie w minionych latach można było zaobserwować pewne zakłopotanie, natomiast pozostali nagrodzili wystąpienie gromkimi brawami.
Zaproszeni oficjele w swoich wystąpieniach podkreślali swoje osobiste związki z dzielnicą, kopalnią i zapewniali o poparciu dla inicjatywy powstania skansenu czy muzeum, ale kilka głosów było szczególnie ważnych i wnoszących coś nowego na poziomie koncepcyjnym i organizacyjnym, a nie tylko deklaratywnym.
Wojciech Jeziorowski z Wyższego Urzędu Górniczego stwierdził, żer nie ma chwili do stracenia, ponieważ decyzja o likwidacji podziemnej części kopalni jest już wstępnie zaaprobowana i to jest ostatni moment, by wprowadzić zmiany do tej decyzji, jeśli jakaś część na dole kopalni miałaby być elementem skansenu.
Edward Wieczorek z PTTK w Katowicach podkreślał, że obiekt mógłby być całkowicie unikatowy, ze względu na to, że zwiedzający mogliby poznać całą „ścieżkę węgla” – od wyrobiska, do załadunku na wagony kolejowe, czego nie można zobaczyć w żadnym obiekcie tego typu.
Adam Hajduga z Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach zwrócił uwagę na potrzebę wielofunkcyjności polegającej na ofercie zwiedzania, komercyjnej, edukacyjnej, koniecznej infrastrukturze w tego typu obiektach i podobnie jak Edward Wieczorek stwierdził , że oryginalne elementy wyposażenia kopalni oraz możliwość pokazania całego procesu wydobywczego są wielkim atutem tej koncepcji.
Prezydent Arkadiusz Chęciński nie odniósł się do podziemnej części kopalni, która zdaniem wszystkich mówców jest solą projektu. Skupił się na potrzebie zachowania kolejki wąskotorowej, szybu i niektórych budynków.
Większość mówców była zgodna, że dla skuteczności przeprowadzenia przedsięwzięcia musi być wyznaczony jeden podmiot wiodący, ale z dyskusji nie wynikało, że tym podmiotem będzie Urząd Miejski w Sosnowcu. W każdym razie wyraźnej takiej deklaracji nie usłyszeliśmy.
Na koniec podpisano deklarację wyrażającą chęć wsparcia, pomocy i zaangażowania się w ideę powstania skansenu, która była zwieńczeniem konferencji i mogli ją podpisać samorządowcy, mieszkańcy i wszyscy inni uczestnicy spotkania. Oczywiście taka deklaracja nie ma urzędowej mocy wiążącej, a jest jedynie wyrazem chęci i woli.
Trudno na razie przesądzić o sukcesie lub porażce przedsięwzięcia, ale jedno jest pewne: bez rzeczywistego zaangażowania miasta jako podmiotu wiodącego, Spółki Restrukturyzacji Kopalń i pomocy władz województwa, sukces raczej nie jest możliwy. Samo zaangażowanie i wysiłek społeczników, organizacji pozarządowych i innych lokalnych organizacji nie wystarczy.
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
W tym roku mija 25. rok działalności Miejskiego Klubu „Maczki”. Z tej okazji dyrekcja oraz pracownicy mają zaszczyt i przyjemność zaprosić mieszkańców Sosnowca na koncert jubileuszowy w wykonaniu RENATA PRZEMYK TRIO, który odbędzie się 25 września o godzinie 17.30.
Placówka działa już ćwierć wieku, w jednej z najbardziej oddalonych od centrum dzielnic Sosnowca. Klub oprócz działalności kulturalnej i popularyzatorskiej, propaguje różne formy twórczości artystycznej z rozszerzeniem o działalność sportowo – rekreacyjną. Bogata oferta warsztatowa, nowoczesna pracownia komputerowa oraz działalność sportowo- rekreacyjna czynią z Miejskiego Klubu „Maczki” serce dzielnicy, ulubione miejsce spotkań mieszkańców.
Klub organizując koncert pragnie uczcić 25 lat działalności, ale przede wszystkim wspomnieć i podziękować tym wszystkim ludziom, którzy przez ten czas tworzyli i wspierali działalność instytucji, stając się współautorami jej sukcesu.
Bezpłatne wejściówki na koncert są już dostępne w Centrum Informacji Miejskiej w Sosnowcu oraz w siedzibie Miejskiego Klubu „Maczki”.
Źródło: Klub Maczki i UM
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Do 25 października mozna oglądać w Zamku Sieleckim wernisaż wystawy „Notacje czasoprzestrzeni” A. Dudek-Dürer – żywa rzeźba. Wybrane prace – fotografia, grafika, obiekty, instalacje, wideo i performance”.
Andrzej Dudek-Dürer jest uznanym artystą, prezentującym swoje prace i działania artystyczne na całym świecie. Postawę artysty, wynikającą z jego samoświadomości, cechuje powaga wobec własnego istnienia i działania. Jak sam wyznaje, sytuując się w opozycji do konsumpcjonizmu i destrukcji – dwóch skrajnych postaw wyniszczających człowieka – realizuje on ideę budowania samego siebie. Wiąże się to z samoakceptacją, ale również dyscypliną wewnętrzną. Artysta całkowicie podporządkował życie osobiste sztuce: ubranie, ciało i całe jego życie stają się dziełem sztuki. Stąd kontynuowane cykle: „sztuka butów”, „sztuka spodni”, „żywa rzeźba”. Powstaje sztuka totalna, obejmująca wszystkie aspekty istnienia człowieka i jego aktywności. Jako genezę takiej postawy wobec sztuki przytacza się prądy neoawangardy lat 70. XX wieku, poszukujące nowej duchowości, redefiniujące tradycyjne pojęcia gatunków sztuki, osoby artysty i samego dzieła jako efektu finalnego jego działań. Jednak sięgając głębiej, źródłem tak rozumianej sztuki jest przyjęcie za punkt wyjścia pewnika wyjątkowości osoby artysty – jego sfery emocjonalnej, intelektualnej, duchowej, co przenosi się także na postrzeganie jego cielesności i działań. Z osoby posiadającej umiejętności malowania lub rzeźbienia artysta przekształcił się w człowieka, który wie, rozumie, a samo jego istnienie jest już formą odniesienia się do otaczającego go świata. W kulturze europejskiej proces ten rozpoczął się w epoce renesansu, kiedy to artyści dzięki studiom nad przedmiotami humanistycznymi osiągnęli odpowiedni stopień samoświadomości.
Trop ten jest ważny ze względu na postać A. Dudka-Dürera. Przekonania artysty charakteryzuje synkretyzm religijny; od 1969 roku wierzy on w reinkarnację. Uważa się za kolejne wcielenie Albrechta Dürera, stąd w jego twórczości tak wiele odniesień do dzieł tego renesansowego artysty. Drzeworyty, fotomontaże i instalacje wideo Andrzeja Dudka wchodzą w dialog z drzeworytami i obrazami Albrechta Dürera: ukazują ich nowe znaczenie, zmieniają kontekst kulturowy, poszukują świeżych interpretacji. Kontakt z tą sztuką jest niezwykłą i fascynującą przygodą intelektualną. Z kolei wysmakowana estetyka wskazuje na wartości głębsze, zgodnie z europejską tradycją traktowania piękna jako nośnika wartości duchowych. Wśród motywów łączących dzieła Dürera i Dudka jest wspólna fascynacja autoportretem.
W toku swego rozwoju gatunkowego człowiek nauczył się zwracać szczególną uwagę na twarz swoich pobratymców. Na jej podstawie identyfikujemy jednostkowego osobnika, a dzięki obserwacji mimiki odczytujemy jego stany emocjonalne, interpretujemy je i przewidujemy zachowania. A jednak najwcześniejsi artyści z epoki paleolitu unikali tworzenia portretów, poprzestając na ideogramach ciała mężczyzny lub zgeometryzowanych ujęciach sylwetki kobiety. Działo się tak prawdopodobnie dlatego, że od czasu pierwszych prób artystycznych przedstawienie łączono z jakąś formą partycypacji w istnieniu bytu przedstawionego. Mechanizm ten miał działać dwukierunkowo: gesty, słowa, modlitwy za pośrednictwem obrazu miały docierać do pierwowzoru. Z upływem wieków, kiedy rozwinęła się sztuka przedstawieniowa, w świadomości człowieka wykiełkowało przekonanie o samoistnej, niezależnej od pierwowzoru egzystencji obrazu, obdarzonego jakąś formą własnej woli. Stąd liczne mity o rzeźbach (a później zabawkach), które się poruszają, kiedy ludzie na nie nie patrzą, o portretach, które mrugają do widza lub zmieniają wyraz twarzy. Podświadomie, z powodu widniejącej na portrecie twarzy poszczególne obrazy zaczęliśmy traktować jako osoby i zawiązała się z nimi więź emocjonalna.
Autoportret jest szczególnym gatunkiem twórczości: artysta wybiera wyjątkowego modela, którym jest on sam i wobec którego nie jest przecież obojętny emocjonalnie, nawet jeśli przyjmie postawę krytyczną i zdystansowaną. Ponadto w tym wypadku artysta tworzy swoją podobiznę, która jako dzieło sztuki trafi prędzej czy później do rąk innych, obcych osób i będzie funkcjonować w odmiennych środowiskach i kontekstach społecznych już bez swego pierwowzoru, będąc zarazem jego znakiem rozpoznawczym, wspomnieniem, a poprzez usilne trwanie – substytutem obecności.
Albrechta Dürera uważa się za pierwszego artystę, który uczynił swój wizerunek samodzielnym tematem obrazu. Namalował ich kilka, z czego przynajmniej dwa weszły do kanonu naszej zbiorowej pamięci ikonicznej: Autoportret z 1498 roku, przechowywany w Muzeum Prado, oraz Autoportret z 1500 roku z kolekcji Starej Pinakoteki. Andrzej Dudek-Dürer odnosi się do nich w sposób twórczy, dyskursywny, nadając im piętno własnej drogi rozwoju artystycznego. Z drugiej strony, niezwykle często sam sięga po swój wizerunek, wykorzystując go na wiele sposobów. Niekiedy bada świat poprzez badanie samego siebie, zarówno w sensie dokumentalnym, jak i kreacyjnym. Wykorzystując siebie jako przykładowy egzemplarz, poszukuje tego, co jest powszechnym udziałem ludzkości. Doświadcza tego co prawda ten indywidualny człowiek, ale pozostający w duchowym związku z całym wszechświatem. Innym razem własny wizerunek jest znakiem obecności w konkretnym miejscu świata – obecności fizycznej lub duchowej. Wizerunek ten alienuje się, zaczyna żyć własnym życiem, jednocześnie nadając obcym krańcom świata „pieczęć” obecności A. Dudka-Dürera.
Andrzej Dudek-Dürer posługuje się różnorodnymi mediami: grafiką, muzyką, fotografią, instalacjami, wideo, budową „instrumentów metafizycznych”. Warto podkreślić, że artysta przejawia autentyczność we wszystkich swoich działaniach. Konstruując wystawę w Galerii Extravagance w Sosnowieckim Centrum Sztuki – Zamek Sielecki staraliśmy się zachować tę multimedialną, polifoniczną formę wypowiedzi A.D.-D. Dzięki temu zwiedzający będą mieli możliwość w pełni doświadczyć sztuki tego niezwykle oryginalnego artysty.
Na Brynicy jest granica. Jadąc z Katowic trasą DK w kierunku Warszawy można jednak przeoczyć rzekę. Za to nie sposób nie zauważyć tablicy z napisem: „Zagłębie Dąbrowskie. Witamy”. Stoi dumnie u progu Sosnowca sześć dni w tygodniu i 365 dni w roku. W przestępnym nawet 366. Ten punkt topograficzny jest niezbędny, bo przejezdni, opuszczając stolicę Górnego Śląska, mogliby nie zrozumieć, dlaczego kilka kilometrów od zachwycającego rozmachem centrum Katowic, rozciąga się urbanistyczny skansen PRL-owskiej szarzyzny i bylejakości architektonicznej.
Pierwszy zjazd z drogi szybkiego (na szczęście) ruchu prowadzi między rachityczne domki z lewej, a stację benzynową Shell z prawej. Ta mogłaby ewentualnie pełnić rolę symbolu nowoczesności, gdyby dziś był rok 1975 a nie akurat 2015. Za nią, gdzieś w gęstwinie krzewów milczy Egzotarium. Jego głównymi mieszkańcami są roślin i ryby. Jak wiadomo, jedne i drugie, głosu nie mają, zwłaszcza głosu wyborczego. Na szczęście pozbawione są również pamięci, więc pozostają szczęśliwie nieświadome niezrealizowanych od lat obietnic rozbudowy. Nieopodal pyszni się „szklany dom” – duma architektoniczna przedwojennego Sosnowca. Dziś, oklejony brudnymi i zwisającymi reklamami, bardziej przywodzi na myśl „Abisynię” – ówczesną dzielnicę skrajnej nędzy. Za to między blokami Lidl z parkingiem – widomy znak, że jednak nieobca tu zachodnia kultura handlu. Dalej jest już tylko gorzej.
Drugi zjazd to ceglane domki i kolejne potwierdzenie fascynacji niemiecką przedsiębiorczością – królestwo pawilonu sieci Aldi. W zasadzie – tu też lepiej nie skręcać.
Droga Krajowa wiedzie dalej, gdzie na osłodę i pożegnanie miasta wznoszą się: wieżowiec Wydziału Nauk o Ziemi i szpital św. Barbary. Pierwszy należy do Uniwersytetu Śląskiego, drugi ma status placówki wojewódzkiej. Stąd rozjazd na Dąbrowę, Będzin i Czeladź. Zagłębie otwiera się na oścież i trwa. Nie wiadomo zresztą dokąd. Prawdopodobnie, aż po granicę państwa, bo tablic z informacją o rogatkach regionu nie uświadczysz. Może lepiej było nie witać?
Łatwo można wyjaśnić, dlaczego wjazd do Sosnowca (czyli do Zagłębia) w niczym nie przypomina wjazdu do Katowic. Bez trudu można wykazać, że koniec końców Katowice to miasto wojewódzkie, że bogate, że centrum biznesu i nauki. Można też złośliwie wieszczyć, że Muzeum Śląskie i sala koncertowa zbankrutują, Spodek się posypie, a Rondo Sztuki upadnie, bo świeci pustkami. Można, ale po co? Lepiej podziwiać, a najlepiej czerpać dobre wzory. Katowice od lat inwestowały w prezencję i w myśl zasady, że ładnemu w życiu lżej, będą zbierały słodkie owoce swych starań. Duże rzeczy buduje się małymi kroczkami, jak można by strawestować reklamę banku, skądinąd śląskiego.
Nie trzeba jednak katować się Katowicami. Dość wyjść za opłotki, żeby zobaczyć jak radzą sobie mniejsze miasta. Mysłowice od strony Modrzejowa witają odrestaurowanymi kamienicami, które już sto lat temu miały za zadanie olśniewać przybyszy z Kongresówki. Droga powrotna dostarczała zdecydowanie mniej wrażeń estetycznych. Mimo upływu wieku nic się pod tym względem nie zmieniło. Centrum Pszczyny, Rybnika, czy Mikołowa zachęca mieszkańców i turystów do niedzielnych spacerów . Olkusz postawił na udostępnienie historycznych podziemi, Siewierz na rewitalizację zamku i rynku. Czeladź próbuje zagospodarować resztki historycznego centrum, Będzin za niemałe pieniądze uporządkował Górę Zamkową. Dąbrowa Górnicza zmieniła plac przed Pałacem Kultury w centrum kultury. Miasta te wiedzą, że inwestowanie w estetykę śródmieścia po prostu się opłaca. Symbolem Sosnowca zaś pozostaje przeszklony budynek dawnego „Sezamu”, fasadę którego przez długi czas zdobiły zgodnie dwa wielkie napisy: „Casino Poland” i „Używana odzież”. Zapewne była to oferta kompleksowej obsługi dla tych, którzy zgrają się do skarpetek.
Sosnowiec nie ma rynku ani zamku. Ma za to Patelnię czyli plac Stulecia i kwartał zwartej zabudowy kamienicami z przełomu XIX i XX wieku. To tu pierwsze kroki na miejskich brukach stawiają przyjezdni po wyjściu z pociągu lub autobusu. Dla nich miasto będzie takie, jakim widokiem ich przywita, a wiadomo, że jak cię widzą… Na temat „Patelni” wylano już morze atramentu i kubły pomyj. Że dziura w ziemi, że trzeba było puścić ruch samochodowy i tramwajowy pod ziemią, a na powierzchni zbudować namiastkę rynku, że w fontannie pluskają się dzieci ulicy, że w przejściu podziemnym do części sklepów nie trafi się bez GPS. A jednak jest to miejsce bez wątpienia oryginalne architektonicznie, tętniące życiem przez cały rok, a zwłaszcza przez wszystkie ciepłe miesiące. I dlatego zasługuje na szczególną troskę ze strony samorządu. Niestety, jego prominentni przedstawiciele przebywają raczej w podziemiach eleganckiej restauracji, której nazwa tak kusząco obiecuje perspektywę kariery w stolicy. Nie dostrzegają stamtąd złuszczonych elewacji kamienic, okien zabitych dyktą lub, ku uciesze gołębi, otwartych przez cały rok. Nie widzą obskurnych zakamarków Warszawskiej i Głowackiego. Jak większość mieszkańców, którym życie miłe, omijają Targową przy Szklarnianej. W przeciwieństwie do sporadycznie pojawiających się zagranicznych turystów nie mają okazji poczuć smrodu bramy kamienicy Szpilmana ani lęku przed tzw. patriotami miejsca. Z okien magistratu nie widzą zaniedbanych Plant, które z odbudowaną fontanną mogłyby świetnie domknąć od strony rzeki urbanistyczne założenie ratuszowego osiedla. Nie przechodzą pod arkadami do wydziałów Urzędu zlokalizowanych poza gmachem głównym przez place przypominające zaniedbane podwórka przedwojennych czynszówek, gdzie królują otwarte śmietniki i korzystające z nich ptaki, zwłaszcza niebieskie. Może za to przez okna byłego Szpitala nr 2 koją zmęczone oczy zielenią skweru, który zapewne mógłby służyć jako miejsce grzybobrania, gdyby nie tegoroczna susza. Choć przyznać trzeba, że dla polepszenia estetyki ustawione zostały donice z wieczne zielonymi bukszpanami. Sława tych krzewów już dawno przekroczyła granice miasta, a nawet tę oznaczoną tablicą, granicę Zagłębia Dąbrowskiego.
Oczywiście, szklanka jest tylko do połowy pusta. Śródmieście poprawia swój wygląd. Dzieje się tak jednak głównie dzięki środkom zewnętrznym. Unijne pieniądze pozwoliły na modernizację torowisk tramwajowych i rond. Urząd Skarbowy wyremontował dawną kolejową kamienicą, PKP zmodernizowały perony dworca głównego, policja wybudowała nowoczesny komisariat przy ul. Piłsudskiego. Prywatni inwestorzy ryzykują własne oszczędności, otwierając sklepy, restauracje i punkty usługowe. Parafia z pietyzmem restauruje katedrę i jej otoczenie. Pozostaje pytanie, jakie plany w tym zakresie mają władze samorządowe. A właściwie, co naprawdę zamierzają zrobić, by centrum stolicy Zagłębia Dąbrowskiego choć trochę przypominało centrum dwustutysięcznego miasta z ambicjami. Oddanie do użytku „Muzy” to jednak trochę za mało. Może ucywilizować targ za Plazą? Może wykupić i zburzyć lokal po dawnym Mirage? Może końcówkę Modrzejowskiej (tuż obok miejsca gdzie niedługo wytryśnie fontanna) zbliżyć wyglądem do miejskiego deptaka? Może wreszcie wyburzyć szkieletora – pamiątkę po Wydziale Farmacji? Może zastąpić reklamową wolną amerykankę grą rynkową opartą o zasady estetyki? Może po prostu zadbać, by wjazdy do miasta z DK nie wyglądały jak zjazdy do innego świata?
Sosnowiec nie ma zamku ani rynku. Sosnowiec nie ma też zbyt dużo pieniędzy. Krótko mówiąc, to dość biedne miasto. Na tyle biedne, że władze zdecydowały nie zwiększać dotacji na służbę zdrowia. Nie na tyle jednak, by zrezygnowały z planów zbudowania kosztem 150 mln zł. drugiego stadionu dla ukochanego przez prezydenta klubu futbolistów, któremu szczodrą ręką wypłaca rocznie 3 mln złotych z gminnych pieniędzy (mniej więcej tyle samo, co otrzymują wszystkie pozostałe kluby sportowe miasta). A wszystko po to, by wkrótce piłkarskie „Zagłębie” zagrało w Lidze Mistrzów UEFA. Kabaret Pod Wydrwigroszem” mógłby zaintonować za Josefem z Bażin: „Arek marzi…” W tym wypadku jednak nie sprawdza się powiedzenie: „marzenia nic nie kosztują”. Przynajmniej w odniesieniu do kasy miasta. Obiektywie, sam pomysł wzbogacenia miasta o nowoczesny kompleks sportowo-widowiskowy obok tzw. Górki Górskiego sam w sobie zły nie jest, ale w kontekście innych potrzeb i stanu budżetu wydaje się jednak trochę na wyrost.
Portal sosnowiec.info wykazał niezbicie, że miasto nie ma strategii rozwoju sportu. Lektura „Strategii rozwoju miasta Sosnowca do 2020 r.” wskazuje, że dotyczy to nie tylko sportu. Najciekawszym fragmentem tego dzieła jest historyczna i statystyczna charakterystyka miasta. Część zasadnicza, to dość bełkotliwa nowomowa upstrzona słowami typu: „kierunki’, „priorytety”, „dbałość”, „poprawa”, „wdrażanie”, „usprawnienie” itd., itp. Ciekawe, że znaleźć tam można deklarację „zwiększenia atrakcyjności turystycznej Miasta” oraz „kreowania wizerunku Miasta przyjaznego mieszkańcom i turystom”. Nie ma natomiast planu budowy infrastuktury sportowej dla drużyn zawodowych. Widocznie znów działa stara zasada: „co innego widzę, co innego słyszę”. Ale to w sumie nic nowego. Przecież to Zagłębie Dąbrowskie. Ziemia twórców propagandy sukcesu. Witamy.
Janusz Szewczyk
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
26 września zapraszamy wszystkich wielbicieli sztuki teatralnej na VI Metropolitalną Noc Teatrów.
Zaczynamy już o godzinie 11:00 spektaklem „Wakacje z duchami”, który polecamy szczególnie młodym tropicielom przygód z detektywistycznym zacięciem.
Popołudniowo-wieczorny maraton atrakcji teatralnych rozpoczniemy o godzinie 17:00 akcją „Zrób sobie selfie z Gierkiem i innymi” , podczas której będzie można sfotografować się z najbarwniejszymi postaciami z przedstawień Teatru Zagłębia. Do selfie zapozują m. in.: Alicja z Krainy Czarów, Edward Gierek, Adam Słodowy czy… ukraiński Kozak.
Od godziny 18:00 wszyscy nasi goście będą mogli przymierzyć kostiumy teatralne i poczuć się jak prawdziwe gwiazdy.
Wieczorem zajrzymy za kulisy spektaklu „Eugeniusz Bodo – Czy mnie ktoś woła?”, a widzowie wezmą udział w rozgrzewce wokalnej aktorów. Na spektakl o Eugeniuszu Bodo, zapraszamy o godz. 20:00. Po przedstawieniu będzie można spotkać się i zrobić zdjęcia z odtwórcą tytułowej roli Piotrem Bułką.
Wieczór zakończymy projekcją spektaklu „Walizka”, który zostanie pokazany w ramach cyklu Teatroteka pt. „Walizka”. Przedstawienie zdobyło Grand Prix festiwalu Dwa Teatry 2015 dla najlepszego spektaklu Teatru TV. To opowieść o afirmacji życia. Odnaleziona po latach przez głównego bohatera walizka z Auschwitz staje się kluczem do odzyskania prawdy o sobie.
Pomysłodawcą i współorganizatorem Metropolitalnej Nocy Teatrów jest Górnośląski Związek Metropolitalny.
Źródło: Teatr Zagłebia
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
24 września o godz. 18:00 odbędzie się wernisaż wystawy „Kobieta jest jak Sosnowiec”, której kuratorem został pan Marek Zieliński, sosnowiczanin, na co dzień będący dyrektorem instytucji Ars Cameralis Silesiae Superioris.
– Jesteśmy zaszczyceni, że nasze zaproszenie przyjęło tak wielu artystów, używających tak różnego języka wypowiedzi. Ponieważ sam tytuł wzbudza emocje, czasem może zdziwienie, dlatego tym bardziej wystawa, którą otwieramy nowy rozdział w historii 30-letniego Muzeum w Sosnowcu, jest dla nas tak ważna i czekamy na nią z niecierpliwością – mówi Paweł Dusza, dyrektor Muzeum w Sosnowcu.
Zapraszamy na wernisaż wystawy, jak również finisaż, który odbędzie się 24 listopada 2015 roku w ramach Festiwalu Ars Cameralis. Finisaż zostanie zorganizowany z uwagi na to, że niektóre dzieła będą powstawały przez cały okres trwania wystawy i ukończone zostaną właśnie na okazję festiwalu. Już od wielu tygodni w Pałacu Schoena tworzy swoje dzieło Michał Minor, którego praca otwiera wystawę. Ta wystawa będzie zarówno próbą spojrzenia na fenomen miasta jako takiego, ale przede wszystkim spojrzeniem w głąb samego siebie, własnych pragnień, lęków, tęsknot i wzruszeń. Będzie również zaczynem wydobywania piękna z fascynującego miejsca, w którym przyszło nam pracować.
Artyści biorący udział w wydarzeniu:
Natalia Bażowska
Judyta Bernaś
Mateusz Hajman
Zuzanna Janin
Michał Kopaniszyn
Dominika Kowynia
Janina Kraupe
Zofia Kulik
Jadwiga Maziarska
Michał Minor
Pola Negri
Wojciech Prażmowski
Matylda Sałajewska
Andrzej Tobis
Źródło: UM
Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że na dzisiejszym zebraniu Koła Platformy Obywatelskiej radny Jan Bosak wystapił z partii. Z naszych informacji wynika, że radny nie opuścił na razie Klubu PO w Radzie Miejskiej. W najbliższym czasie postaramy sie porozmawiać z Janem Bosakiem na temat powodów jego decyzji.
W meczu 1/16 finału Pucharu Polski piłkarze Zagłębia pewnie pokonali Wdę Świecie występującą w III lidze kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej.
Emocje w Świeciu były tylko w pierwszej połowie. W 10. minucie po strzale Piotra Siekirki piłka trafiła w słupek, a trzy minuty później po podwójnym błędzie Szymona Gąsińskiego, który najpierw dotknął piłkę poza polem karnym, a potem nie zdołał obronić strzału Patryka Urbańskiego z rzutu wolnego, gospodarze objęli prowadzenie.
Niespodziewany rezultat utrzymywał się przez niespełna 20 minut. W 32. minucie wyrównał najmłodszy w składzie Zagłębia, 18-letni Konrad Zaradny, a na dwie minuty przed przerwą po podaniu Grzegorza Fonfary pierwszego gola dla sosnowiczan zdobył sprowadzony w ostatnim dniu okna transferowego Adrian Paluchowski.
Nadzieje Wdy na odwrócenie losów meczu zostały rozwiane szybko po przerwie. W 53. minucie po asyście Adriana Paluchowskiego piłkę w siatce umieścił Martin Pribula, a 10 minut potem po dwójkowej akcji między Tomaszem Szatanem a Adrianem Paluchowskim na listę strzelców wpisał się wychowanek Zagłębia.
W ćwierćfinale Zagłębie zagra ze zwycięzcą spotkania GKS Katowice – Cracovia.
Wda Świecie – Zagłębie Sosnowiec 1:4 (1:2)
1:0 Patryk Urbański 13′
1:1 Konrad Zaradny 32′
1:2 Adrian Paluchowski 43′
1:3 Martin Pribula 53′
1:4 Tomasz Szatan 63′
Wda: 1. Łukasz Zapała – 18. Damian Szczukowski (70′ 13. Damian Meyer), 19. Patryk Urbański, 20. Jakub Gackowski, 2. Rafał Lipiński – 21. Kamil Czyżniewski (52, 23. Maciej Andrzejewski), 8. Dawid Frelek (65′ 30. Maciej Rożnowski), 6. Grzegorz Brzeziński, 11. Karol Maliszewski, 7. Piotr Siekirka – 15. Kamil Kamiński.
Zagłębie: 56. Szymon Gąsiński – 7. Marcin Sierczyński (78′ 4. Łukasz Sołowiej), 30. Konrad Budek, 10. Krzysztof Markowski, 22. Žarko Udovičić – 19. Martin Pribula (56′ 16. Dawid Ryndak), 6. Grzegorz Fonfara, 29. Łukasz Matusiak (68′ 20. Tomasz Margol), 8. Tomasz Szatan, 77. Konrad Zaradny – 87. Adrian Paluchowski.
żółte kartki: Brzeziński, Szczukowski, Meyer – Szatan.