Prawdziwe schronienie
Czym jest schronisko dla bezdomnych zwierząt? Kto je prowadzi? W oparciu o jakie przepisy? More →
Felietony/ Informacje/ Sosnowiec
Czym jest schronisko dla bezdomnych zwierząt? Kto je prowadzi? W oparciu o jakie przepisy? More →
Felietony/ Informacje/ Samorząd/ Sosnowiec
Do kuriozalnej sytuacji doszło na dzisiejszej Komisji Rozwoju i Ochrony Środowiska. Dzięki radnemu Karolowi Winiarskiemu (Niezależni) wyszło na jaw, że władze miejskie nie wiedzą, dlaczego nasze miasto jest biedne. Radny Karol Winiarski (Niezależni) zapytał, jakie są przyczyny tego, że w rankingu pisma samorządowego „Wspólnota„, Sosnowiec od wielu lat okupuje ostatnie pozycje, jeśli chodzi o dochód gminy przeliczony na jednego mieszkańca (per capita).
Pytanie brzmiało: jeżeli to nie kwestia dochodów osobistych, to jakie są powody tego stanu rzeczy? Precyzyjnej odpowiedzi radny nie uzyskał. Jedynie zapowiedź, że będzie to przedmiotem analiz, które z kolei staną się podstawą opracowania nowej strategii rozwoju miasta, która najprawdopodobniej ujrzy światło dzienne jesienią. Natomiast odpowiedzi w rodzaju: „Nie ma rzeczy, które ciągną nas w dół, tylko są rzeczy, który inne miasta ciągną w górę” tak naprawdę niewiele mówią, bo zaraz można zadać następne pytanie np: dlaczego nasze miasto nie podejmuje podobnych działań, jak inne miasta, itd. (trzeba jeszcze wiedzieć, jakie to działania)
Kolejna sprawa, to termin opracowania wspomnianej analizy. Opracowanie mające charakter prawie wyłącznie porównawczy, oparte na ogólnie dostępnych danych i wyciągnięcie prawidłowych wniosków powinno zająć dwóm, trzem osobom najwyżej kilka dni i powinno być zrobione przez każdego, kto tylko sposobi się do rządzenia, bo to jest sprawa zupełnie fundamentalna i poruszana w kampanii wyborczej.
Zestawienie kilku zaledwie pozycji przychodu z porównywalnymi do naszej gminami i będących znacznie wyżej w rankingu zdaje się być nie lada wyzwaniem dla naszych urzędników. Skoro Bytom, uchodzący od wielu lat za bardzo biedny, radzi sobie znacznie lepiej od Sosnowca – nie wspominając o Dąbrowie Górniczej, Gliwicach, Tychach , od których dzieli nas przepaść – to nie ma wątpliwości, że odpowiedź na pytanie Karola Winiarskiego powinno być teraz absolutnym priorytetem dla władzy, skoro nie zrobiła tego wcześniej.
Felietony/ Gospodarka/ Informacje/ Sosnowiec
W kręgach władzy od lat znane jest powiedzenie, że jak nie wiesz co zrobić, to powołaj specjalny zespół, zorganizuj konferencję, wrzuć temat do rozwiązywania innym i patronuj działaniom. Jeśli przez przypadek pojawi się jakaś ciekawa propozycja, to zawsze będziesz mógł przypisać ją sobie. Korzyść dla rządzących z takiego działania jest dwojaka.
Sprawia wrażenie, że coś się rozwiązuje oraz daje pole do popisu zawodowym propagandystom z partyjnych publikatorów, dzięki czemu petryfikuje się wizerunek władzy światłej, troskliwej i dynamicznej. Przy czym prawidłowość jest taka, że skuteczność tej metody jest odwrotnie proporcjonalna do poziomu świadomości danej społeczności. Im niższa świadomość społeczna i zainteresowanie poczynaniami władzy, tym większy efekt propagandowy takich poczynań.
Temu celowi ma służyć kolejna akcja pod hasłem Dość narzekania, czyli I Forum Przedsiębiorczości w Sosnowcu, które odbędzie się w dniach 14 i 15 kwietnia. Takich paneli dyskusyjnych przetacza się przez Polskę co najmniej kilkaset rocznie i efekt jest mizerny dlatego, że po pierwsze: prawdziwi fachowcy od poszczególnych tematów rzadko w nich uczestniczą, wolą wieloletnie często przemyślenia „sprzedać” na wolnym rynku w postaci np. zamawianych analiz lub wejść w struktury prawdziwie decyzyjne (jeśli nomenklatura partyjna im na to pozwoli, a dzieje się to nader rzadko), co daje im możliwość realizacji własnych koncepcji.
Po drugie, urzędnicy nawykli do administrowania, a nie do zarządzania, przeważnie nie potrafią nawet właściwie zdefiniować problemu, a droga do rozwiązania rozpoczyna się przede wszystkim od właściwie postawionego pytania.
Po trzecie, prawdziwie złożone problemy rozwiązuje się w gronie kilku lub kilkunastu specjalistów w zaciszu gabinetów, przy czym właściwe ich zdefiniowanie i wstępne propozycje powinni przedstawić najważniejsi urzędnicy i z tym jest problem, bowiem nie tylko sami wywodzą się i zawdzięczają kariery plemienności politycznej – rzadziej własnym kwalifikacjom – ale zatrudniają swoich kolegów traktując to, jako niemal przyrodzone prawo do czerpania fruktów ze sprawowania władzy i o tym niezbicie przekonują również pierwsze posunięcia kadrowe nowej sosnowieckiej władzy.
Będzie więc za kilka dni okazja do wysłuchania uwag przepełnionych banałem tak głęboko słusznym, że każdy – chcąc nie chcąc – będzie musiał się z nimi zgodzić i kolejna okazja dla wyrobników i „funkcjonariuszy” medialnych dla zapewnienia społeczeństwa o geniuszu rządzących.
Felietony/ Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Otwarcie nowej sali koncertowej nastąpi w maju, ale niektóre media już odtrąbiły sukces. Sala po dawnej „Muzie” jest na ukończeniu i ma zostać oddana do użytku w maju. Koszt łącznie z ostatnim zmianami w budżecie (dołożono jeszcze 500 tys.) to prawie „jedyne” 20 mln. Suma astronomiczna, jak na remont wewnętrzny z widownią na zaledwie 500 miejsc z kawałkiem elewacji.
Dociekaliśmy więc, czy nie ma jakichś specjalnych atrakcji w tym obiekcie. Może jakieś niezwykłe właściwości akustyczne, może chowana scena, bogato wyposażone i liczne pomieszczenia zaplecza itp. Nawet zapowiadanych chowanych w podłodze foteli nie ma, tylko wysuwane na szynach – podobnie jak fotele w samochodzie, ot cała rewelacja. Koszt 20 mln oznacza, że koszt jednego miejsca, to aż blisko 40 tys. zł.
W mieście nie ma porządnej hali sportowej, wszystko co jest, ma dopuszczenie warunkowe i sypie się w oczach. Super nowoczesna hala widowiskowo-sportowa w Dąbrowie Górniczej na 3 tys. miejsc z podziemnym i naziemnym parkingiem na 250 samochodów, garażami, siłownią, salą treningową, salą konferencyjną, pokojem wypoczynkowym, dwoma pokojami dla masażystów, pokojami trenerów, siłownią, kawiarnią, składaną częścią trybun, kosztowała – jak podają oficjalne źródła – 30 mln zł. Powie ktoś, że to było w 2004 roku i od tego czasu ceny bardzo wzrosły.
Niekoniecznie. Ceny bardzo nowoczesnych obiektów łącznie z infrastrukturą towarzyszącą średnio kształtują się w okolicach 10 tys. zł w przeliczeniu na widza (podobnie jest z cenami budowy stadionów). Jakkolwiek by nie porównywać te obiekty, uwzględniając specyfikę, inflację i inne bardzo przychylnie interpretowane elementy, to nijak naszym zdaniem, nie da się takich kosztów uzasadnić.
W Sosnowcu niemal wszystko jest dużo droższe, niż gdzie indziej. Sala koncertowa przy Szkole Muzycznej, również na 500 miejsc kosztowała 41 mln i naszym zdaniem, to również jest cena kosmiczna i nieuzasadniona, ale przynajmniej ten obiekt jeśli chodzi o powierzchnię, kubaturę, zaplecze, wyposażenie, właściwości akustyczne itd,. jest nieporównywalny do „Muzy” i powstawał od zera.
Księżycowe koszty to jedna sprawa, a druga to zasadność tej inwestycji. Dwa obiekty z taką samą widownią za ogromne pieniądze, podczas gdy wykorzystanie sali koncertowej przy ul. Wawel 2 jest znikome, (co można sprawdzić tutaj), dowodzi, że nie było pomysłu na wykorzystanie pieniędzy unijnych.
Dotacji z UE na obiekty sportowe nie ma, więc z braku pomysłu zafundowano mieszkańcom podobną inwestycję, którą trzeba będzie przecież utrzymywać, a przy okazji znajdą się kolejne miejsca pracy dla wielbiących władzę. Natomiast można będzie się pochwalić wykorzystaniem środków (16,9 mln zł to unijne dofinansowanie), tyle że mało uzasadnionym, no i oczywiście przeciąć wstęgę. Dowodzi to, że urzędnicza „kreatywność” nie zna granic.
Poprzednia władza, która podjęła tę kontrowersyjną decyzję o inwestycji, zapewne nie wnikała zbytnio w koszty, a obecna jeszcze dołożyła, też chyba bez głębszego zastanowienia.
Felietony/ Informacje/ Sosnowiec
To co się dzieje na Niwce przechodzi już ludzkie pojęcie. Nie tak dawno zapewniano nas, że na ul. Kopalnianej utrudnień nie będzie, ponieważ kawałek drogi do przebudowywanego skrzyżowania z ul. Wojska Polskiego przebiega równolegle do niej.
Nie dość, że na początku inwestycji nie przygotowano Kopalnianej do pełnienia funkcji objazdu (pisaliśmy o tym tutaj), nie dość, że przez blisko rok na odcinku 700 metrów nie zdołano dokonać wpięć do kanalizacji, to jeszcze w poniedziałek zamkną całą Kopalnianą. Mówi się, że na jeden dzień, ale biorąc pod uwagę wcześniejsze deklaracje, których nie dotrzymano, trudno brać to za dobrą monetę. Jakość robót, zwłaszcza tych wodno-kanalizacyjnych w części dotyczącej odtworzenia nawierzchni, również woła o pomstę do nieba i o tym też pisaliśmy w dziale „Nasze interwencje”, a przykład oprócz ul. Wojska Polskiego, można znaleźć już bardzo blisko, bo na ulicy Szybowej.
Deklaracje prezydenta Chęcińskiego z początku kadencji, że skończy się wielokrotne rozkopywanie tego samego, można już między bajki włożyć i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Trzykrotnie rozkopywana Wojska Polskiego, nie wiadomo który już raz Mikołajczyka, nie pozostawiają złudzeń, że koordynacja robót po prostu nie istnieje. Widocznie do siedziby RPWiK mieszczącej się przy ul. Ostrogórskiej jest zbyt daleko urzędnikom z Urzędu Miejskiego (lub odwrotnie), by cokolwiek uzgodnić, a przypominamy, że RPWiK jest „spółką miejską”.
Tu nie chodzi tylko o dodatkowe, niepotrzebne utrudnienia dla kierowców, ale również o dodatkowe miliony, które taka skandaliczna organizacja robót ze sobą niesie. Tymczasem niesłychany walec propagandy sukcesu wspomagany przez spolegliwe media brnie do przodu. Wynajęte hostessy, tysiące ulotek z wizerunkiem prezydenta mają sprawić, by w świadomości mieszkańców utrwalił się wizerunek epokowych osiągnięć nowego wodza, podczas gdy tak naprawdę nic nie zostało jeszcze zakończone i nie ma gwarancji, że wkrótce po zakończeniu robót nie spotkają nas kolejne „niespodzianki”. Pisaliśmy już, że źle życzyć władzy – ktokolwiek by ją nie sprawował – to tak naprawdę źle życzyć sobie, skoro się w tym mieście mieszka i tego się trzymamy, ale czym innym jest też bezkrytyczne klakierstwo. Byłoby dobrze, gdyby tyle samo energii, ile wkłada się obecnie w propagandę (o 140 tys. zł. podniesiono kilka dni temu wydatki na promocję miasta), włożono w to, co dzieje się na poszczególnych odcinkach robót.
Felietony/ Informacje/ Samorząd/ Sosnowiec
Na bezpieczeństwie, tak jak i na opiece zdrowotnej oszczędzać nie należy, wszak to podstawowe potrzeby każdej społeczności. Bezpieczeństwo w naszym systemie jest domeną władzy centralnej, tam też wędruje lwia część naszych podatków. Miasto w ostatnich latach przekazało aż 3,4 mln zł na potrzeby policji i działkę wycenianą na 2,4 mln zł, a już słyszymy, że jeszcze w tym roku gmina ma przekazać 500 tys. zł, a do końca kadencji kolejne 2 mln na nową komendę.
Te informacje wywołują u niektórych ambiwalentne uczucia, bo w sprawach wpływających na bezpieczeństwo miasto ma wiele do zrobienia jak np. oświetlenie wielu ciemnych fragmentów ulic i ruchliwych terenów. Jaka jest różnica w interwencji na oświetlonym terenie i nieoświetlonym, każdy policjant może dobitnie się wypowiedzieć. Powszechną praktyką jest, że bogatsze samorządy raz na jakiś czas wspierają policję np. w postaci zakupu radiowozów, bądź np. komputerów i nie ma w tym nic złego, jednak skala tych darowizn jest zupełnie inna i powstaje pytanie, czy aby nasze miasto jest wystarczająco zamożne. Tak więc, może warto byłoby skonsultować się z policją, jakie działania statutowe gminy mogą się przyczynić do bezpieczeństwa, niż rozgłaszać wszem i wobec, jaka to hojna i życzliwa policji jest samorządowa władza.
Kolejne 2,5 mln i tak nie przesądzi o tym, czy nowa komenda powstanie, czy nie, bo środki takiej inwestycji to inny rząd wielkości i te działania mają bardziej wymiar propagandowy, niż praktyczny, jeśli chodzi o budowę. Warto też przypomnieć, że Sosnowiec ponosi już poważne koszty utrzymania straży miejskiej (4,3 mln rocznie, pisaliśmy o tym tutaj) Jeżeli jest tak, że występują potrzeby policji, to ich realizacja jest ustawowym obowiązkiem władzy centralnej, a nie gminy. W tegorocznym budżecie zabrakło m.in. pieniędzy na realizację monitoringu miejskiego, który przecież ma kapitalne znaczenie dla bezpieczeństwa i stanowi nieocenioną pomoc dla policji właśnie, a w tym temacie budżet centralny z pewnością nam nie pomoże. Sosnowiec ze względu na brak monitoringu nazywany jest „czarną dziurą” jeśli chodzi o skalę i wykrywalność kradzieży samochodów, co komendant niejednokrotnie publicznie przyznawał.
Generalnie chodzi o to, by pilnować własnego interesu i nie wyręczać władzy centralnej na siłę, bo jak chodzi o transfer w drugą stronę – z województwa, bądź z Warszawy – to już tak dobrze nie jest. Nieprzekonani mogą się przekonać o tym tutaj, gdzie widać wyraźnie, jakie miejsce zajmuje region Zagłębia w budżecie wojewódzkim, który ponoć ma być sprawiedliwy i zrównoważony.
Powyższe uwagi kierujemy głównie do władz miasta i radnych, którzy wskazywali na dzisiejszej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego tak liczne potrzeby w przedmiotowym zakresie obrad.
Felietony/ Informacje/ Sosnowiec
Z przykrością musimy jeszcze raz powrócić do chaosu komunikacyjnego, choć frajdy z tego nie mamy żadnej. Z wielkim zdziwieniem przeczytaliśmy w regionalnym internetowym wydaniu dużego dziennika wyjaśnienia Rzecznika Prasowego dotyczące „Toru przeszkód na Niwce”
Oto jego treść: „Przepraszamy za kolejne utrudnienia, ale mieliśmy tylko dwie możliwości: albo zrobić to teraz, albo poczekać na zakończenie przebudowy skrzyżowania ul. Wojska Polskiego i Kopalnianej. Tyle że wtedy musielibyśmy rozkopać świeżo przebudowane skrzyżowanie”
Prawda jest nieco inna. Otóż roboty kanalizacyjne na Wojska Polskiego rozpoczęły się ok. maja 2014 roku i przez resztę roku nie potrafiono wykonać kilkunastu podłączeń, a rozlewisko na początku Kopalnianej od strony Pawiaku istniało od wielu lat. Wielkie i bardzo skomplikowane rondo da się zrobić w pół roku, a tego nie dało się zrobić w czasie dłuższym? Kto w to ma uwierzyć? Co więcej, w promieniu zaledwie 500 metrów nie potrafiono skoordynować kilku zaledwie robót, co w poprzednich artykułach ponad wszelką wątpliwość wykazaliśmy. Kluczowym w wyjaśnieniach Pana Rzecznika jest podmiot domyślny „my”. Co on w istocie oznacza? Zarządzanie sprzed wyborów, czy po? W obu przypadkach wyjaśnienie jest niedorzeczne, ponieważ nowa władza nie zmieniając osób odpowiedzialnych za ten stan, uznała ich kompetencje, więc ponosi za to odpowiedzialność. Gdyby było tak, że prezydent Chęciński wymienił choćby kilka osób, to można byłoby uznać wyjaśnienia za rzeczowe i przyjąć wersję w rodzaju: faktycznie działo się źle, ale wymieniliśmy ludzi i staramy się naprawić błąd teraz, nawet za cenę komplikacji życia mieszkańcom.
Ludzi można wielu nowych rzeczy nauczyć, ale najtrudniej zmienić ludzką mentalność i jest to prawda stara jak świat. Wcale nie posądzamy prezydenta Chęcińskiego o złą wolę lub brak chęci zmian. Problem polega na tym, że inercja aparatu urzędniczego i właśnie nieprzystająca do rzeczywistości i zadań mentalność, może sprawić, że polegnie kierownictwo miasta na polu dobrych chęci, którymi jak wiadomo piekło jest wybrukowane.
Cytowane oświadczenie Rzecznika Prasowego dowodzi, że na razie jeszcze w urzędzie przeważa chęć pójścia w zaparte i dominująca narracja w stylu: „to nie my, to poprzednicy”, „ciągle wypadają trupy z szafy”, eliminujemy absurdy itd. tylko że nic się nie robi z ciągle tym samym aparatem wykonawczym. Zamiast twardo powiedzieć podwładnym, że teraz ja tu rządzę i albo zmienicie podejście, albo się pożegnamy, to na siłę próbuje się zaprzeczać rzeczom oczywistym.
Nie ma nic bardziej irytującego jak ciągła próba obrony spraw, których zwyczajnie na gruncie logiki, obronić nie sposób. Tak było z wyjaśnieniami Pani Iwony Balińskiej, (tutaj), tak jest teraz z wyjaśnieniami Rzecznika Prasowego. Czyż nie lepiej jest powiedzieć wprost, że na tym, czy innym odcinku – jak mawia młodzież – „daliśmy ciała”, przyznajemy to, ale takie to, a takie wnioski z tego wyciągamy. Byłaby wówczas przynajmniej nadzieja, że w przyszłości coś się zmieni. Bywało tak, że nawet minister finansów, gdy nie był dostatecznie zdeterminowany i konsekwentny, poddawał się w konfrontacji z własnym, wstecznym aparatem, czego prezydentowi Chęcińskiemu absolutnie nie życzymy. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że nie wszyscy urzędnicy prezentują taką postawę, ale wciąż jest to naszym zdaniem część znacząca.
Parafrazując klasyka chciałoby się się powiedzieć: Panowie: Chęciński, Rykała, Haładus, nie idźcie tą drogą, bo polegniecie jak inni i nawet ogromna przewaga w mediach, na dłuższą metę Wam nie pomoże, a gra toczy się o to, czy Sosnowiec odzyska należne mu miejsce i pozycję w regionie. Czekamy na to, by z czystym sumieniem odnotować jakiś znaczący sukces, a nie tylko słuchać i czytać o nim, w niekończących się zapowiedziach.
Felietony/ Informacje/ Interwencje/ Sosnowiec
Na jednym ze „Śniadań prasowych” jakiś miesiąc temu pytaliśmy, czy w związku z modernizacją skrzyżowania Kopalnianej, Wojska Polskiego, Jamesa Watta, More →
Felietony/ Informacje/ Sosnowiec
Początek nowego roku, jak zwykle zbiega się u nas ze zmianami we władzy. Na początek kilka przemyśleń dotyczących edukacji, a nie polityki, choć i na nią przyjdzie czas. Póki co, nadzór nad edukacją sprawuje bezpośrednio Arkadiusz Chęciński, któremu ma pomagać w charakterze doradcy Iwona Szumilas–Kasińska. Tych kilka refleksji kierujemy do wyżej wymienionych, choć większość spostrzeżeń ma charakter ogólny.
Większość ludzi postrzega rolę oświaty jako przekazywanie wiedzy. W związku z tym wykształcenie utożsamiają z dorobkiem zgromadzonej wiedzy, który należy przekazać następnym pokoleniom. Wbrew pozorom wykształcenie w naszym systemie niewiele ma wspólnego z wiedzą, a jeszcze mniej z mądrością. Wykształcenie powinno przede wszystkim wiązać się z mądrością, która jest niczym innym, jak umiejętnością zastosowania wiedzy w praktyce.
Innymi słowy chodzi o to, by uczyć dzieci jak myśleć, a nie co myśleć. Przekazując wiedzę próbujemy jednocześnie narzucać, co mają dzieci myśleć i co uznawać za prawdę. Na wielką skalę w instytucjach oświaty tłumi się krytyczne myślenie wszelkimi sposobami, zapominając, że to z niego wywodzi się wszelki postęp. Inaczej nie byłoby pierwszych filozofów przyrody, a my dalej wierzylibyśmy, że kula ziemska spoczywa na skorupie olbrzymiego żółwia.
Programy kładące nacisk na rozwój pamięci, a nie zdolności – dokonują spustoszenia. Powie ktoś, że mądrość, bez wiedzy nie jest możliwa. To prawda, ale nie można zaniedbywać mądrości uznając, że wiedza musi być dominująca, bo „Wiedzę się traci, mądrości natomiast nie zapomina się nigdy”
Dlaczego zatem zajęcia z logiki, czy krytycznego myślenia traktowane są jak zagrożenie i nawet tu i ówdzie występują żądania ich zniesienia. Odpowiedź jest stosunkowo prosta, ale trudna do zaakceptowania i zakotwiczenia w świadomości.
Rozwinięcie zdolności krytycznego myślenia może prowadzić do zanegowania uznanych przez daną społeczność zwyczajów, sposobu życia, a nawet części wartości. Również rządzącym obowiązujący system jest na rękę z powodu łatwości kierowania tymi, którzy o nic nie pytają, nie żądają uzasadnienia czegokolwiek. „Mówimy Ci jak żyć, co dobre, co złe, kiedy wstać i kiedy usiąść i będziesz zadowolony, bo nie musisz się nad niczym głowić” – czyż to nie wygodne?” i bardzo wielu to „kupuje”. Aby strzec swoich wartości system dopuszcza się kłamstwa w majestacie prawa. Literacką wersję „cudownej” obrony Częstochowy zawartą w „Potopie” przyjmuje się za prawdę historyczną. Podobnie jak genezę „Legionów Piłsudskiego”, które ktoś ubrał, wyposażył i wyznaczył cele… – to pozostawiamy czytelnikom do własnych dociekań, jeśli mają ochotę. Takie przykłady zakłamywania – nie tylko historii – można mnożyć. Chodziło nam tylko o ilustrację tego, że można sprawić, by umysł młodego człowieka wielu niewygodnych nam rzeczy nie dociekał, a najlepiej żeby w ogóle nie był przyzwyczajony do samodzielnego myślenia.
Z uwagi na powyższe bardzo ważne jest by nauczycielom tworzyć warunki do tworzenia autorskich programów nauczania, a nie przeszkadzać. Władze samorządowe jeśli tylko zechcą wesprzeć te idee, to z łatwością znajdą sposób, by to uczynić. Programy które rozwijają umiejętności rozwiązywania problemów powinny być wspierane w ramach systemu oświaty, jak i poza nim, by nie zdarzało się tak, że przychodzi absolwent wiodącej uczelni z niezłym nawet dyplomem do pierwszej pracy i napisane równanie różniczkowe potrafi rozwiązać, tylko nie wie, co naprawdę rozwiązuje, bo nie rozumie istoty pojęcia pochodnej, czy całki i tym samym jest bezradny, gdy przychodzi tę wiedzę zastosować w praktyce. „Mechaniczne” (pamięciowe) wyćwiczenie pewnych zagadnień, bez zrozumienia istoty pojęcia i „krytycznego” doń podejścia sprawia, że „taka wiedza”, co prawda daje w naszym systemie oświaty dyplom, ale tak naprawdę jest bezużyteczna.
Inwestycja w mądrość, w dłuższej perspektywie opłaci się wszystkim. Świadomy i światły wyborca, to lepsza jakość wyboru. Taki, raczej nie nabierze się na zmasowaną propagandę, czy socjotechniczne sztuczki. Nawet przełomowe odkrycia naukowe u swych podstaw zawsze miały krytyczne spojrzenie na dorobek poprzedników, choć z ich dorobku w pewnym stopniu korzystały. To co wydawało się niewzruszalnym paradygmatem nawet w fizyce, za kilka dekad okazuje się półprawdą lub błędem.
Naszym Czytelnikom i sobie życzymy w Nowym Roku, by rządzili nami ludzie mądrzy, a nie tylko posiadający wiedzę, a już nie daj Boże ci bez jednego i drugiego, za to z koneksjami i odpowiednią legitymacją partyjną w kieszeni.
Felietony/ Informacje/ Samorząd/ Sosnowiec
Są miejsca we wszechświecie, zwane osobliwościami lub czarnymi dziurami, gdzie załamują się znane nam prawa fizyki. More →