Spacer po historycznych miejscach Maczek
W piątek z okazji 90. rocznicy nadania nazwy „Maczki” wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Jacek Dudek More →
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
W piątek z okazji 90. rocznicy nadania nazwy „Maczki” wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Jacek Dudek More →
Informacje/ Sosnowiec/ Tokowisko
Doczekaliśmy końca lata. Gorące było, oj! gorące, suche acz burzowe. Może raczej burzliwe, nie w sensie meteorologicznym, bardziej wyborczym, i to od wiosny. Działo się, choć wedle wszelkich anachronicznych już nawyków, powinien być to sezon ogórkowy. Szkoda, bo swobodny oddech potrzebny każdemu, choćby tylko po to, aby nabrać dystansu, dać pohulać wyobraźni, przewidzieć skutki decyzji, wypowiedzianych słów i uczynionych gestów. Niby nie było kiedy, bo zdarzenie goniło zdarzenie, słowa ważkie z wysoko sytuowanych ust padają jak strzały z kulomiotu, tak że nam, maluczkim, przyszło okopać się i przeczekać. Może na przedzimku się uspokoi, choć wątpię.
Cała ta przedwyborcza i referendalna kanonada obnażyła ponad wszelką wątpliwość dotkliwe braki wiedzy, kompetencji i… zupełnego braku tego czegoś, co przed dziesięcioleciami nazywało się dobrymi manierami. U obu stron, wybieranych i wybierających. Jednym słowem zaniedbania w dziedzinie „kindersztuby” (kto wie, co to znaczy? Już kiedyś o to pytałem). Cóż, nasza – odchodzącego pokolenia – wina, żeśmy we właściwym czasie zaniedbaniem zgrzeszyli. Teraz musimy spijać płynącą stąd gorycz, nie tylko my, ale zapewne potomni i to w niejednym pokoleniu. Psucie czegokolwiek łatwo przychodzi. Naprawa zawsze żmudna i trudna, czasem niemożliwa. A najgorsze to, że nie wiadomo od czego zaczynać.
Przypomina mi się stare powiedzenie z korytarzy MSZ. Jeśli dyplomata mówi „tak”, znaczy to „prawdopodobnie”, jeśli mówi „prawdopodobnie”, znaczy to „nie”. Jeśli zaś mówi „nie” to znaczy, że nie jest dyplomatą i powinien jak najszybciej zmienić zawód. To na marginesie różnych wypowiedzi różnych ludzi, którzy co prawda dyplomatami niby nie są, ale mienią się politykami, co na jedno wychodzi. Tak jak nie potrafimy rozmawiać między sobą, w domowych pieleszach, czy w kawiarniano – barowych dysputach i na wszelkich internetowych forach, gdzie argumenty zastępuje się inwektywami i górą ten, kto grubszym słowem razi, tak publiczne debaty też na psy zeszły (przepraszam czworonogi).
A co słychać na naszym, gminnym podwórku? Ano kilka osób z Sosnowca doczekało się sukcesów i uznania. Nie rozwijam tematu, bo o tym w innym miejscu. W każdym razie sypnęło odznaczeniami dla twórców i sukcesami sportowymi. Nie wiem, może się mylę, ale okazji nie wykorzystano, choćby tylko dla znaczniejszej promocji miasta i uciesze tej gromadki wyróżnionych. Odniosłem bowiem wrażenie, że na ostatniej Sesji RM jakby dominował pośpiech, byle mieć to jak najszybciej z głowy. Po co było laureatów fatygować? Medaliki i laurki można było posłać pocztą. A była okazja wcale nie mała! Ot, tanim kosztem, w godniejszym miejscu, w powiązaniu z jakimś koncertem na przykład, które i tak są planowane, mogła by odbyć się uroczystość, którą się pamięta. Wyróżnionym wszakże gratuluję i życzę dalszych sukcesów.
toko
Zapraszamy na drugą część rozmowy z sosnowiczanką i modelką Magdą Zawadzką po jej powrocie z wojaży po Azji. Rozmowę przeprowadziliśmy w kawiarni „Gatto Nero” nieopodal Muzy.
Minęło równo pół roku od naszej ostatniej rozmowy, czy dalej współpracujesz z tą samą agencją modelingową i gdzie ostatnio przebywałaś?
Tak, dalej współpracuję z EC Management. Zaraz po tym wywiadzie poleciałam na przepiękną chińską wyspę Xiamen z najlepszą agencją w całej Azji – Esee Model Management i byłam tam trzy miesiące. To miejsce, to takie swoiste centrum produkcji reklam ze względu na piękne plaże, czystą wodę wspaniałe tła i inne atuty, dlatego tam powstają produkcje, które są następnie publikowane w całych Chinach. Bardzo dużo pracowałam, ale jestem zadowolona, bo to były bardzo dobre pieniądze.
Jakie, jeśli oczywiście zechcesz odpowiedzieć na to pytanie?
Jedna godzina pracy to po przeliczeniu kilkaset złotych, wiec pracując codziennie przy czasochłonnych katalogach zarobki były satysfakcjonujące. Po zakończeniu tego kontraktu wróciłam do kraju, ale tylko na tydzień, bo pojawiła się kolejna propozycja. Na szczęście udało się to pogodzić ze szkołą dzięki indywidualnemu tokowi nauczania, podróżuję więc z książkami.
Gdzie się udałaś?
Poleciałam do Tajlandii, Malezji i do Singapuru. Najpierw była Tajlandia, gdzie zrobiłam sesję dla magazynów (Mimpikita Malaysia, Myee Xiamen, Bride, Mix magazine) oraz kilka pokazów i prezentacji. Następnie agencja skierowała mnie do Kuala Lumpur w Malezji. Akurat przez część tego okresu było tam muzułmańskie święto, więc było więcej czasu na zwiedzanie, bo wtedy się nie pracuje.
Jakie wrażenia z tego pobytu?
Niesamowite, po prostu niezwykłe. Zabytki które mają tysiące lat, tańczące fontanny, mili ludzie. Można by opowiadać godzinami. Zawsze chciałam tam być i marzenia się spełniły. Obraz który ujrzałam bardzo różni się od tego stereotypowego pokazywanego u nas w telewizji, gdzie jak w przypadku Bangkoku eksponuje się najczęściej biedę, zacofanie i seksturystykę. Nie mówi się o niezwykle życzliwych ludziach, przyjaznym klimacie, który czuje się na każdym kroku. Owszem, są obszary ubóstwa, ale nie w tej skali i obraz w naszych mediach pod tym względem jest moim zdaniem bardzo przerysowany. Natomiast Singapur uważam za jedno z najbogatszych miast świata. Podobnie duże wrażenie robi Kuala Lumpur z jego przepychem i dużą ilością zamożnych dzielnic. Takie przynajmniej są moje osobiste wrażenia.
Jakie warunki zapewniła Ci agencja podczas tych pobytów?
Bardzo dobre. Przeważnie mieszkałam w apartamentowcach z silną ochroną, identyfikacją na każdym kroku lub w wynajętych domach. Naprawdę niczego mi nie brakowało. Oczywiście trzeba było się przystosować do egzotycznego jedzenia.
Wracając do modelingu. Czy prawdą jest, że centrum tej branży powoli przenosi się z Londynu Nowego Jorku, Mediolanu właśnie do Azji?
Niekoniecznie. To zależy od tego, kto i co chce robić. W tych miastach trzeba być top modelką, by zarabiać takie pieniądze jak w Azji. Dlatego dziewczyny z Europy czy z USA jeżdżą podczas wolnego do Azji, aby tam zarobić pieniądze. Jest może bardzo wąska grupa modelek z najwyższej półki, celebrytek, które są w stanie zarobić na miejscu większe pieniądze w porównaniu z tymi, jakie są w Azji, ale droga na ten szczyt jest bardzo długa.
Co świadczy o pozycji modelki na tym azjatyckim rynku i jest jego wyznacznikiem?
Wysokość kontraktów, obecność w prestiżowych magazynach, TV. To jest komercyjny rynek. Tam zbiera się materiały do portfolio, które z kolei stanowią podstawę do ubiegania się o jeszcze wyższe apanaże. Dla mnie ważne jest to, że mam tzw. kontrakty gwarantowane, czyli pewność jeszcze przed wyjazdem, że taką, a taką kwotę zarobię. Na miejscu bardzo często pojawiają się kolejne oferty, jeśli ma się udokumentowany dorobek – i tak jedno napędza drugie. Dlatego te magazyny, które „zrobiłam” w Tajlandii są bardzo ważne i cenne na przyszłość.
Należy się domyślać, że konkurencja jest bardzo silna?
O tak. Co roku pojawiają się setki nowych dziewczyn. Konkurencja jest niesamowita. Aby się utrzymać na dobrym poziomie trzeba bardzo mocno pracować. Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy, że to co widzą na pokazach i magazynach, to czubek góry lodowej tej branży. Tutaj nie wystarczy, że ktoś według powszechnie przyjętych kanonów ładnie wygląda. Ma odpowiedni wzrost, figurę i tak dalej. Liczy się profesjonalizm w pracy. Może być bardzo piękna dziewczyna, ale jeśli nie potrafi pracować podczas sesji lub na wybiegu, to sentymentów nie ma. Zaraz na jej miejsce znajdzie się tuzin innych, równie ładnych. Poza tym dużą rolę odgrywa typ urody, którego w danej sesji oczekują zamawiający i to często przesądza sprawę. Ciężka praca jest konieczna, ale pewien dystans do tego co się robi jest wskazany. Nie można cały czas wypatrywać zagrożenia, że znowu się ktoś nowy pojawi. Zresztą jak wspominałam w poprzedniej rozmowie jest mi łatwiej, bo nigdy nie odczuwałam jakiejś zazdrości czy zawiści z tego powodu, że komuś się lepiej wiedzie, zgodnie z wyznawaną przeze mnie zasadą, że to co wysyłasz do „Wszechświata”, wcześniej czy później do ciebie wróci.
Na koniec pytanie o twój ideał partnera?
Nie mam na razie wyrobionego poglądu na ta sprawę, poza tym, że na pewno powinien być chyba przystojny. Nie mam jeszcze nawet dziewiętnastu lat i zbytnio się nad tym nie zastanawiałam. Najpierw muszę skończyć szkołę, osiągnąć jakąś stabilizację życiową. Mam jeszcze dużo czasu.
Dziękujemy za rozmowę.
Felietony/ Informacje/ Sosnowiec/ Sport
Kilka dni temu sosnowieccy radni otrzymali dokument pt. „Strategia rozwoju sportu w sosnowcu na lata 2015 -2020” na który czekali aż pół roku. Po zapoznaniu się z nim można powiedzieć, że góra urodziła mysz, a i to chyba jest zbyt łagodne podsumowanie.
Przypomina on raczej spis inwentaryzacyjny obiektów sportowych i listę pobożnych życzeń. Nie ma tam nic na temat sposobów dochodzenia do wyznaczonych celów, wielkości proponowanych środków, ścieżki kariery młodych ludzi, kryteriów klas sportowych lub osiągnięć uprawniających do wsparcia, systemu motywacyjnego, dosłownie nic. Radni na początku roku sugerowali rozważenie przyznawania stypendiów dla zawodników i opracowanie algorytmu ich przyznawania, ale i o tym również ani słowa.
Nie wyznaczono jasnej granicy, co zdaniem autorów jest jeszcze sportem amatorskim, a co już zawodowym. Wymieniono cztery dyscypliny (hokej na lodzie mężczyzn, koszykówka kobiet, piłka nożna kobiet, piłka nożna mężczyzn) które uważa się za kluczowe i „gmina ma wywołać rozwój tych dyscyplin oraz doprowadzić do sukcesów” Zatem włodarze poszczególnych klubów dalej nie wiedzą nic. Mogą sobie np. zadawać pytanie, czy i jakie ma znaczenie, że ewentualny sukces osiągnięty będzie na bazie swoich wychowanków? Dalej, w jaki sposób będzie oceniana praca z młodzieżą, według jakich kryteriów? Na temat finansowania czytamy:
Precyzyjne określenie źródeł i wysokości nakładów na realizację zadań zapisanych w Strategii Rozwoju Sportu w Sosnowcu na lata 2015-202 mogłoby się okazać trudne i niecelowe z kilku powodów. Większość zadań finansowanych będzie z budżetu miasta, czyli środków własnych samorządu oraz pozyskanych środków zewnętrznych. Na wielkość budżetu samorządu wpływ ma między innymi dynamika rozwoju gospodarczego kraju i kondycja finansowo-ekonomiczna przedsiębiorstw działających w mieście.
Kolejny truizm, który mógłby wygłosić uczeń szkoły podstawowej, bowiem sęk w tym, że nie ma mowy nawet o szacunkowych nakładach na sport. Na podobnej zasadzie można by powiedzieć, że budżetu na rok przyszły nie będziemy przygotowywać, bo nie wiemy jakie będą dokładnie wpływy.
Czy tak trudno zaproponować np. że zamierzamy przeznaczać na sport 2% – 3% budżetu miasta w proporcjach: sport amatorski …%, sport wyczynowy….% sport szkolny i rekreacja….% i nad tym dalej dyskutować i szukać konsensusu. Z tego wynikają konkretne kwoty i jest o czym rozmawiać. Może godne rozważenia byłoby powołanie dla sportu wyczynowego jednej dużej spółki na wzór „Tyskiego Sportu”, gdzie można byłoby wykorzystać efekt synergii jak chodzi o rynek reklamowy i obniżyć ogólne koszty zarządzania klubami. Nie może bowiem być tak, że hokej będzie rywalizował o tych samych sponsorów czy w Urzędzie Miejskim o środki z piłką nożną, ta z koszykówką itd. Poza tym w momencie, gdyby którąś z dyscyplin dopadł kryzys, można byłoby ją wspomóc w ramach jednego organizmu. Do tego potrzebna jest grupa ludzi, którzy mają pojęcie o zarządzaniu, dobrana według kryteriów merytorycznych, a nie według partyjnego lub towarzyskiego klucza, z niezależną od działaczy Radą Nadzorczą.
Strategia musi być dokumentem przejrzystym, z jasnymi zasadami. Ma określać nie tylko cel, ale sposoby i propozycje jego osiągnięcia na poszczególnych etapach oraz wskazówkę dla środowisk sportowych, czym się mają kierować w zarządzaniu swoimi organizmami. Efekt półrocznej pracy to jedna wielka kompromitacja, dowodząca tego, że pomysłu na funkcjonowanie sportu miejscy urzędnicy nie mają żadnego, co z przykrością stwierdzamy i nie jest to żaden powód do satysfakcji. Nie można dopuścić do tego, że istniejąca baza sportowa oraz planowany kompleks sportowy przy Górce Środulskiej za ok. 150 mln – skoro na taki się zdecydowano – nie przyniesie mieszkańcom satysfakcji i dumy z sukcesów sportowców w kolejnych latach.
Poniżej załączamy link do pełnego tekstu dokumentu, by Czytelnicy sami mogli ocenić jego jakość.
0_NoHome/ Informacje/ Sosnowiec
Pięć tysięcy balonów czeka na uczestników II Wielkiej Sosnowieckiej Bitwy na Balony organizowanej przez Młodzieżową Radę Miasta Sosnowca, która odbędzie się 29 sierpnia w Parku Sieleckim. Zabawie będą towarzyszyć m.in. wybory Miss i Mistera Parku Sieleckiego.
– Do bitwy, która rozpocznie się o godzinie 16.30 będzie można rozgrzać się w czasie zajęć Zumby (od godz. 15.00). Wszystkich, którzy będą mieli jeszcze siłę zapraszamy na drugą odsłonę akcji „Rolkowanie”, czyli pokonanie 10 kilometrów na rolkach – mówi Piotr Deląg z Wydziału Rozwoju i Promocji Miasta.
Patronat nad imprezą objął prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński.
Program bitwy :
15-16:30 Nauka tańca Zumba
16:30 Bitwa na Balony z Wodą
17:00 – Wybory Miss i Mistera Parku Sieleckiego
18:00 – Start akcji Rolkowisko
Źródło: UM
0_NoHome/ Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Przypominamy, że już jutro o godz. 16:00 w Amfiteatrze w Parku im. Jacka Kuronia w Sosnowcu (Kazimierz Górniczy) rozpocznie się IX Festiwal Muzyki Reggae
Wystąpią:
16:00 DŻENTELMENELS
https://www.facebook.com/dzentelmenels/timeline
17:30 ROOTZMANS
https://www.facebook.com/Rootzmans
https://www.youtube.com/watch?v=LMOmQFVHuac
19:00 HABAKUK
https://www.facebook.com/habakukband
https://www.youtube.com/watch?v=ha53I_nZt1A
20:30 CHAINSKA BRASSIKA
https://www.facebook.com/chainskabrassika
https://www.youtube.com/watch?v=B62JC-PMWCs
Jak dojechać?
Z Sosnowca – liniami autobusowymi 34 i 622 oraz tramwajem 27
Z Dąbrowy Górniczej i z Będzina – liniami autobusowymi 28 i 928
Organizatorzy:
Miejski Dom Kultury „Kazimierz”
Urząd Miasta Sosnowiec
Wstęp wolny
Coraz więcej osób wspiera inicjatywę powstania skansenu na terenach byłej kopalni Kazimierz-Juliusz. Popierają to przedsięwzięcie już nie tylko samorządowcy, politycy, społecznicy, dziennikarze, ale i przedsiebiorcy. Łukasz Krawiec, jeden z głównych animatorów po ostatnim spotkaniu, które odbyło się wczoraj był bardzo zbudowany wsparciem i chęcią pomocy wielu środowisk. Idea nabiera coraz większego rozmachu, co dobrze wróży na przyszłość. Poniżej publikujemy komunikat Łukasza Krawca po spotkaniu.
Mamy za sobą kolejne spotkanie z którego wychodzimy usatysfakcjonowani, pełni energii i chęci do dalszego działania. Wiemy, że najbliższe tygodnie będą bardzo pracowite, ale wiemy też o co walczymy i wiemy, że warto. Dla mieszkańców Kazimierza Górniczego Kopalnia nie była tylko zakładem pracy, to matka-żywicielka tej części Sosnowca. Gdyby nie Kopalnia to ta część Sosnowca nie rozwinęłaby się w takim stopniu. Kopalni zawdzięczamy wiele – to dzięki niej mamy piękny park z mini zoo, MDK Kazimierz, ośrodek zdrowia, szkoły, przedszkola i osiedla. Jak trafnie napisała dziennikarka Radia Katowice Monika Krasińska – „Kopalnia Kazimierz-Juliusz dała z siebie wszystko, teraz czas dać jej coś od siebie”. Na „naszej” kopalni pracowali często synowie, ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie. Kopalnia uczyła pracy całe pokolenia i integrowała społeczeństwo zapewniając rozrywkę i zajęcia po pracy. To wokół niej toczyło się życie kulturalne mieszkańców. Ostatnie lata były dla Kopalni bardzo ciężkie – czasy świetności miała już za sobą i każdy rok jej funkcjonowania to była walka o przetrwanie. Kopalnia przestała dbać o naszą część Sosnowca, ale nie dlatego że nie chciała, ale dlatego, że już nie mogła. Zobaczyliśmy, że jesteśmy już sami. Władze Sosnowca przyzwyczajone do samodzielności Kazimierza Górniczego zapomniały o dzielnicy. W tym roku wszystko się odmieniło i jest szansa na realne zmiany i inwestycje. Władze Sosnowca znów przypomniały sobie która droga prowadzi do Wschodnich Dzielnic Sosnowca. Jednocześnie mieszkańcy budzą się z długiego snu i zaczynają widzieć konieczność pracy dla naszej dzielnicy i społeczności, co widać zresztą na spotkaniach w których uczestniczą coraz chętniej i liczniej.
We wspomnianym spotkaniu oprócz przedstawicieli Grupy inicjatywnej powołania Rady Dzielnicy Kazimierz Górniczy, Stowarzyszenia Rozwoju Kazimierza Górniczego, Stowarzyszenia Forum dla Zagłębia Dąbrowskiego i mieszkańców uczestniczyli również goście, a wśród nich Tomasz Niedziela (Radny Rady Miejskiej), Mateusz Bochenek (przedstawiciel Rady Dzielnicy Maczki, oraz asystent Prezydenta Arkadiusza Chęcińskiego), Paweł Szopa (Stowarzyszenie Nasza Rodzina), Piotr Dudała (sosnowiecfakty.pl), Paweł Ptak (41-200.pl), Wojciech Gęborek (Grupa Inicjatywna powołania Rady Dzielnicy Stary Sosnowiec), Joanna Rebisz-Wojtala (Grupa inicjatywna powołania Rady Dzielnicy Centrum-Wschód), oraz doktor Piotr Hałasik do którego kierujemy szczególne podziękowania za wsparcie i nieocenioną pomoc w dotarciu do osób, którzy szczególnie mogą się przyczynić do sukcesu naszej inicjatywy.
Na wstępie omówiliśmy sprawy związane z powołaniem Rady Dzielnicy Kazimierz Górniczy. Powiadomiliśmy obecnych na spotkaniu mieszkańców o tym, że nasze podpisy za inicjatywą zostały zweryfikowane pozytywnie i we wrześniu odbędą się konsultacje społeczne. Zostanie powołany jeden punkt konsultacyjny na terenie Kazimierza Górniczego (w MDK Kazimierz) i jeden w Urzędzie Miejskim. Wkrótce zaczniemy akcję promocyjną, której celem będzie rozpropagowanie naszej inicjatywy i zachęcenie jak największej liczby mieszkańców do aktywnego wspierania naszych działań. Ważne jest aby już teraz namawiać ludzi do kandydowania i wyszukiwać odpowiednie osoby. Zaaranżowaliśmy tablicę informacyjną przed MDK Kazimierz.
Wkrótce odbędzie się Festyn Rodzinny w Ostrowach Górniczych, który chcemy wesprzeć osobowo i rozpropagować wśród mieszkańców. Przekazaliśmy również relację z naszych spotkań ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń, oraz z posiedzenia III zespołu ds. rewitalizacji dzielnicy Kazimierz Górniczy.
Głównym punktem spotkania na który niecierpliwie czekali zgromadzeni goście był temat zagospodarowania terenów po KWK Kazimierz-Juliusz i utworzenia Skansenu Górniczego. Koordynację przez nas organizowanej konferencji przejęła Anna Staszewska posiadająca niezbędną wiedzę, oraz doświadczenie które będzie na pewno bardzo przydatne.
Wiemy już na pewno, że naszą konferencję zaszczycą nas osoby które posiadają niesamowite doświadczenie :
Na sali zasiądą również specjaliści górniczy związani z Wyższym Urzędem Górniczym oraz Kopalnią Kazimierz-Juliusz. Liczymy na obecność polityków, regionalistów i samorządowców, którym tak jak nam zależy na zachowaniu obiektów po likwidowanej ostatniej Zagłębiowskiej Kopalni Węgla Kamiennego. Zapraszamy wszystkich, którzy popierają nasze działania i wszystkich, którzy mogą nam pomóc.
Łukasz Krawiec Grupa Inicjatywna powołania Rady Dzielnicy Kazimierz Górniczy Wiceprezes Stowarzyszenia Rozwoju Kazimierza Górniczego
Zapraszam do kontaktu :
www.kazimierz-gorniczy.pl lukasz.krawiec.pl@gmail.com tel.: 570 015 575
Głosy polityków/ Informacje/ Sosnowiec
Czytając artykuł Artura Szczęsnego trudno się z nim nie zgodzić. Każdy z nas może opowiedzieć swoją historię i przyznać mu rację. More →
Dzięki uprzejmości Dyrekcji KWK Kazimierz-Juliusz Grupa Inicjatywna powołania Rady Dzielnicy Kazimierz Górniczy, oraz Stowarzyszenie Rozwoju Kazimierza Górniczego ma przyjemność zaprosić na plener fotograficzny na terenie powierzchni Kopalni.
Plener odbędzie się 4 września o godzinie 8:00. Wstęp bezpłatny.
Liczba miejsc ograniczona. Zgłoszenia prosimy kierować na adres e-mail rada.kazimierz@gmail.com.
Wymagania : doświadczenie w fotografii industrialnej.
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Prasa w naszym kraju jest stosunkowo droga Zakup kilku tylko głównych tygodników w skali miesiąca stanowi dla wielu znaczący wydatek, dlatego przedstawiamy ofertę Biblioteki Głównej, gdzie można za darmo nie tylko przeczytać interesujące treści, ale również fotografować artykuły (własnym sprzętem), bądź je kserować za drobną opłatą. More →