Jak zawieje, tak śmierdzi – mieszkańcy po czterech latach stracili cierpliwość
Dzisiaj o godzinie 15.00 przed Urzędem Miejskim w Sosnowcu zgromadziło się kilkadziesiąt osób które po wielu prośbach i interwencjach w sosnowieckim magistracie i czterech latach czekania straciły cierpliwość i zorganizowały protest przeciw bezczynności władz wobec fetoru utrudniającego im życie.
Zebrani przekazali petycję z żądaniami oraz list otwarty do Prezydenta Miasta Sosnowca Arkadiusza Chęcińskiego przedstawicieli mieszkańców Klimontowa, Juliusza, Porąbki, Kazimierza, Maczek, Boru, Niwki i Dańdówki. (oba dokumenty publikujemy poniżej)
Prezydenta Arkadiusza Chęcińskiego nie było, bo jak przekazał wiceprezydent Zbigniew Byszewski udał się na zaplanowane spotkanie z dziećmi do jednego z przedszkoli, co zostało skwitowane uśmiechami i pytaniami w rodzaju” w którym przedszkolu, o tej godzinie? Odpowiedzi nie usłyszeli. Poza Zbigniewem Byszewskim obecni byli m.in. Naczelnik Wydziału Wydział Gospodarki Komunalnej i Środowiska (WGK) Adam Liwochowski oraz prezes MPGO Arkadiusz Teodorowski.
Przedstawiciele władzy i urzędnicy niewiele mieli do powiedzenia jak chodzi o zarzuty mieszkańców artykułowane podczas zgromadzenia i opisane w liście otwartym, a dotyczące uciążliwego smrodu. Według nich generalnie wszystko odbywa się według norm i procedur, co potwierdziły wizytacje i kontrole na składowisku odpadów. Co więcej, Adam Liwochowski stwierdził:
„ja uważam, że w tym momencie kompostownia na pewno nie emituje odoru” oraz „miejcie Państwo świadomość, że oczywiście można zahermetyzować (kompostownię – przyp. red.), że to będzie kosztować kilkadziesiąt milionów złotych. Miejcie Państwo świadomość, że wielokrotnie więcej będzie należało płacić za odbiór odpadów. W tym momencie zmiana (opłat) z 11 (zł) do 80 bądź 100 (zł) od jednej osoby. Macie świadomość?”
Tą wypowiedzią wywołał prawdziwą wściekłość zebranych i odpowiedzi: „Niech Pan nie szantażuje ludzi, bo to jest śmieszne (…) Co za darmo wywozicie teraz?”
Sęk jednak w tym, że o ile nam wiadomo, żadnych norm dotyczących natężenia odoru do tej pory nie opracowano. Zebrani na argumentację przedstawicieli władzy natychmiast odpowiadali proponując przeniesienie Urzędu Miejskiego w okolice ich zamieszkania lub przeprowadzkę tam urzędników.
Bardzo niedawno podobny problem dotyczył Katowic i wówczas – gdy fetor zaczął docierać do Milowic – władze Sosnowca żądały od Katowic zdecydowanych działań. Sprawa ta była poruszana nawet na jednej z Komisji Gospodarki Komunalnej i Komunikacji.
Tym razem powstrzymamy się od komentowania całej sprawy, wypowiedzi decydentów są aż nazbyt wymowne.