Czy Z. Szaleniec zwróci pieniądze miastu SOSNOWIEC?!?
Jak się okazuje nasz pazerny burmistrz zasiadał w Radzie Nadzorczej sosnowieckiego szpitala nie mając do tego stosownych uprawnień. W trakcie, udało mu się w końcu zdać stosowny egzamin, tym samym zdobywając uprawnienia, niemniej wcześniej zasiadał bezprawnie i bezpodstawnie brał niemałe wynagrodzenie. Czy Sosnowiec upomni się o zwrot? To zależy od byłego partyjnego kolegi naszego Szaleńca, czyli od A. Chęcińskiego z Platformy Obywatelskiej. Tak naprawdę cała ta sprawa jest dość zagmatwana, gdyż Szaleniec po okresie bezprawnego zasiadania nie otrzymał nowego powołania, a do dzisiaj zasiada w tejże RN. Tak swoją drogą, to klasyczny przykład koniunkturalnego wykorzystywania Rad Nadzorczych gminnych spółek.
Źródło: Nowoczesna Czeladź nr 3 (20), III kwartał 2018
Komentarz redakcyjny
Praktyka polegająca na wymianie stanowisk w spółkach miejskich między Sosnowcem a Czeladzią znana jest od dawna. Pisaliśmy o tym my, pisali inni, ale niestety proceder można oceniać jedynie w kategoriach moralnych i etycznych, bo z punktu widzenia prawa wszystko jest w porządku. Prawo zabrania włodarzom i radnym zasiadać w kierownictwach tych podmiotów jedynie w gminach, gdzie sprawują funkcje, więc kwitnie proceder polegający w skrócie na tym, że „my zatrudnimy na synekurze waszego człowieka, a wy w rewanżu naszego” i to zjawisko jest dość powszechne w Polsce.” Czyżby o tej praktyce nie wiedziały kolejne rządy? Nic z tych rzeczy. Następujące po sobie partie rządzące świadomie to tolerują, traktując powyższe jako powyborcze łupy polityczne. Celnie to zjawisko spuentował kandydat na prezydenta Sosnowca Karol Winiarski pisząc w artykule „Partyjna” samorządność:
Władza w samorządach lokalnych to możliwość zapewnienia dobrze płatnych posad partyjnym kolegom, którzy na wolnym rynku nigdy nie zdołaliby osiągnąć nawet części tych dochodów, jakie przynoszą im miejsca w zarządach i radach nadzorczych spółek komunalnych. Te publiczne pieniądze są jak smar umożliwiający funkcjonowanie partyjnych maszyn.
Kompetencje to w takich przypadkach rzecz trzeciorzędna. Kto szuka przykładów, ten znajdzie je z łatwością śledząc na przestrzeni lat poszczególne życiorysy nie tylko w Sosnowcu, Czeladzi, ale również w innych gminach. Więc nie ma się co dziwić, że nagle bardzo dochodowe funkcje w zarządach i RN spółek komunalnych obejmują ludzie, którzy wcześniej nie zarządzali nawet przysłowiowym warzywniakiem. Jeżeli do objęcia jakiej funkcji. np w Radzie Nadzorczej potrzebny jest jakiś egzamin, to zawsze można wykuć co trzeba i za setnym razem zdać. Wykształcenie kierunkowe z zakresu zarządzania lub prawa, czy jakakolwiek praktyka w tych dziedzinach nie są wymagane.
Ujawniona sprawa Zbigniewa Szaleńca – politycznego sprzymierzeńca Arkadiusza Chęcińskiego – stawia tego drugiego w niezręcznej sytuacji. Zwłaszcza, że prezydent Sosnowca kreuje się na wielce praworządnego obywatela zapraszając do magistratu CBA na podstawie domniemania o możliwości wywierania nacisku na gminę w sprawie postępowania przetargowego, a tutaj takie „kwiatki”. Ciekawe czy Zbigniew Szaleniec zostanie odwołany ze składu Rady Nadzorczej sosnowieckiego szpitala i czy Arkadiusz Chęciński upomni się o zwrot wynagrodzenia za okres „bezprawnego” zasiadania w RN – jak pyta czeladzka gazeta. To znacznie większe wyzwanie niż kabotyńskie sztuczki ze skakaniem w garniturze do basenu czy przebieranki za króla ku uciesze gawiedzi.