Polska pod lupą Unii. Rating w dół
Przyzwyczajenie powoduje, że bezprawie uważa się za prawo, a fałsz za prawdę powiedział kiedyś profesor Georg Christoph Lichtenberg More →
Głosy polityków/ Informacje/ Sosnowiec
Przyzwyczajenie powoduje, że bezprawie uważa się za prawo, a fałsz za prawdę powiedział kiedyś profesor Georg Christoph Lichtenberg More →
W dniu 28 stycznia 2016 o godz. 18.00 w Cafe Desa w Czeladzi (ul. Rynek 26). odbędzie się kolejne spotkanie z cyklu „Kanapki ze Sztuką”
Tym razem bohaterem spotkania będzie mieszkający w Warszawie, poeta- Jan Stanisław Kiczor. Tytuł spotkania pochodzi z jego wiersza „Kołysanie”, z tomu „Chichot na rozstajach” :”(Jan Stanisław Kiczor Kołysanie, z tomu ‘Chichot na rozstajach”, Wydawnictwo Pisarze.pl 2012).
„Niby pełnią, a przecież żyję niedokładnie,
Coś omijam ze strachu, lub gubię z niewiedzy,
Jadę torem fałszywym nieznanych zagadnień,
Zanurzony w wątpliwość nadzwyczajnych przeżyć.
I tak brnę, sam przez siebie n…a skróty, przełajem
Widzę wszystko w odbiciach. I nic nie poznaję.’
Czy to rodzaj autorefleksji, podsumowania siebie jako autora, poety, człowieka, mężczyzny, czy też kreacja na swoiste lustro dla słuchacza, czytelnika, odbiorcy, albo zwykłego, przypadkowo spotkanego drugiego człowieka? Pytanie pozostawiam nierozstrzygnięte. Kilka słów, tzw,: biograficznych o bohaterze spotkania.
Jan Stanisław Kiczor (ur. 15.05.1947 r.) – polski poeta. Finalista wielu Ogólnopolskich Konkursów Poetyckich. Na stałe mieszka w Warszawie. Od 2013 roku – członek Związku Literatów Polskich. Drukował w czasopismach literackich, prasie lokalnej i w rozlicznych antologiach. Współpracuje z E-tygodnikiem literacko-artystycznym „Pisarze.pl. Jest współwłaścicielem forum literackiego „Ogród Ciszy” na którym także publikuje. Ma w swym dorobku sześć tomików poetyckich:
1. „Sny i Przebudzenia” – Wyd. Pisarze.pl 2012 r.
2. „Chichot na rozstajach” – Wyd. „Pisarze.pl 2012 r.
3. „Wyciąg z życiorysu” – Wyd. „IBiS” 2013 r.
4. „Od Sasa do lasa i inne faramuszki” – Wyd. Pisarze.pl 2013 r.
5. „Scalam się i rozpadam” – Wyd. Pisarze.pl 2014 r.
6. „Rozjaśnianie czasu” – Wyd. Norbertinum 2015 r.
W trakcie spotkania możlwość nabycia tomikó Jana Stanisława Kiczora, z autorską dedykacją.
Arkadiusz R. Skowron
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
W najbliższy piątek (22.01) w Stacji Sosnowiec (ul.Teatralna 9) odbędzie się kolejne Spotkanie Sympatyków Sosnowca. Tym razem tematem przewodnim będzie historia piłkarskiego klubu Zagłębie Sosnowiec. Gośćmi specjalnymi będą Józef Gałeczka i Leszek Baczyński.
Józef Gałeczka to legenda zagłębiowskiej piłki, który czynnie uczestniczył w największych sukcesach Zagłębia. Znakomity były piłkarz sosnowieckiego klubu, król strzelców polskiej ligi, osiemnastokrotny reprezentant Polski. Józef Gałeczka to również znakomity szkoleniowiec, który wraz z Zagłębiem świętował zdobycie Pucharu Polski.
Leszek Baczyński to również były piłkarz i trener, ale do historii polskiej piłki przeszedł jako prezes, który reaktywował Zagłębie i wydobył je z piątoligowej otchłani. To między innymi dzięki niemu dziś Zagłębie istnieje i jest uznaną marką w kraju. Dziś Pan Leszek jest Honorowym Prezesem Zagłębia.
Obydwaj panowie pracowali wspólnie w charakterze szkoleniowców Zagłębia, łączy ich także przyjaźń. Podczas spotkania będzie okazja wspominać lata świetności sosnowieckiej piłki nożnej, a także te lata najchudsze, które miejmy nadzieję już nie powrócą. Będzie okazja dowiedzieć się o kulisach dawnych sukcesów Zagłębia.
Przypomnijmy, że Stacja Sosnowiec to lokal gastronomiczny, w którym cyklicznie odbywają się Spotkania Sympatyków Sosnowca. Gośćmi poprzednich spotkań byli m.in. Rafał Bryła, Zbigniew Białas, Zbigniew Leraczyk, Janusz Osiński, Czesław Gałka, Artur Ptasiński, Mieczysław Klein, Anna Urgacz-Szczęsna, Tomasz Kostro, Franciszek Wszołek, Dariusz Jurek, Mikołaj Dziewiatowski, Cezary Podraza, Marian Jasiński, Martyna Bierońska, Grzegorz Onyszko i Witold Wieczorek. Rozmawiano o czasach gdy powstawało Zagłębie Sosnowiec, o historii browarów sosnowieckich, o latach międzywojennych w Sosnowcu, o Zamku Sieleckim, o wielkich ludziach kultury i sportu rodem z miasta Kiepury, o Teatrze Zagłębia i o powieściach „Korzeniec”, „Puder i pył” i „TAL”, a także o cerkwiach sosnowieckich i sportach walki.
Początek o godzinie 18. Wstęp wolny.
Źródło: 41-200.pl
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Galeria Łakomscy w Sosnowcu zaprasza na wspólną wystawę dwóch twórców – Kamila Myszkowskiego i Krzysztofa Szlapy. Dwie wypowiedzi autorskie zaprezentowane w jednej przestrzeni korespondują ze sobą, poruszając wspólny temat, jakim jest Słońce. Wernisaż dwóch wystaw fotograficznych – „Fotosynteza” Kamila Myszkowskiego i „Ustąp mi słońca” Krzysztofa Szlapy odbędzie się 9 lutego, o godzinie 18.
Kamil Myszkowski i Krzysztof Szlapa wspólnie zaprezentują swoje wystawy w sosnowieckiej Galerii Łakomscy. „Fotosynteza” i „Ustąp mi słońca”, to dwa cykle utrzymane w różnych stylistykach, łączy je tematyka i sposób wykonania. Ponadto autorzy współpracują ze sobą już od dłuższego czasu, między innymi prowadząc warsztaty fotograficzne.
Wspólnym tematem dla obu twórców stało się Słońce. W wystawie „Fotosynteza” zostało ono ujęte pod kątem biologicznym – „Cykl fotografii obrazuje karmiącą funkcje światła słonecznego – jest ono paliwem dla wszystkich
organizmów żywych, napędza je i pobudza. […] Fotografie przedstawiają niewielkie – wydawałoby się słabe – rośliny z poziomu gruntu, uchwycone w szaleńczej pogoni wzrostu, czymś na kształt świetlnego tańca.” – w opisie wystawy mówi autor.
Natomiast Krzysztof Szlapa, wystawą „Ustąp mi słońca”, nawiązuje do opowieści o filozofie Diogenesie i jego słynnym zwrocie, wypowiedzianym do Aleksandra Wielkiego. Dodatkowo Szlapa wzbogacił cykl fotograficzny materiałem audio, w którym jedenastu bliskim osobom zadaje to samo pytanie: „czym jest światło?”.
Wszystkie prace zostały wykonane przy pomocy camera obscura, czyli w technice otworkowej, którą autorzy od wielu lat wykorzystują w swoich działaniach artystycznych. Wystawy po raz pierwszy zostały zaprezentowane podczas VI Ogólnopolskiego Festiwalu Fotografii Otworkowej.
Galeria Łakomscy ul. Wysoka 1a Sosnowiec
Wernisaż 9 lutego 2016 godz. 18
Kamil Myszkowski – fotograf, dziennikarz piszący o fotografii, kolekcjoner fotografii i cudzych negatywów, kurator wystaw fotograficznych i historycznych. Jest członkiem i współzałożycielem Grupy Fotograficznej „Poza Kadrem” działającej przy Miejskim Domu Kultury „Kazimierz” w Sosnowcu. Uczestniczy także w działaniach jaworznickiej Szkoły Widzenia. Prowadzi warsztaty fotograficzne, współpracując z różnymi instytucjami. Od 2010 roku w swoich działaniach artystycznych wykorzystuje fotografię otworkową. Autor licznych wystaw indywidualnych, uczestnik wystaw zbiorowych. Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Miejskiego w Sosnowcu i kolekcjach prywatnych. *Krzysztof Szlapa* – rocznik ’87, od urodzenia mieszka w Katowicach, członek Związku Polskich Artystów Fotografików – Okręg Śląski, autor wystaw indywidualnych i uczestnik wystaw zbiorowych, uczestnik Szkoły Widzenia oraz Grupy 999, częsty gość w Żywym Skansenie Fotografii, kurator w Galerii Pustej cd. w Jaworznie oraz w Galerii ZA
SZYBĄ w Katowicach, laureat nagrody dla młodego twórcy imienia Anny Chojnackiej. Organizator warsztatów fotograficznych dla dzieci, młodzieży i dorosłych we współpracy z różnymi instytucjami oraz autorskich spotkań. Z wykształcenia filolog.
Krzysztof Szlapa – rocznik ’87, od urodzenia mieszka w Katowicach, członek Związku Polskich Artystów Fotografików – Okręg Śląski, autor wystaw indywidualnych i uczestnik wystaw zbiorowych, uczestnik Szkoły Widzenia oraz Grupy 999, częsty gość w Żywym Skansenie Fotografii, kurator w Galerii Pustej cd. w Jaworznie oraz w Galerii ZA SZYBĄ w Katowicach, laureat nagrody dla młodego twórcy imienia Anny Chojnackiej. Organizator warsztatów fotograficznych dla dzieci, młodzieży i dorosłych we współpracy z różnymi instytucjami oraz autorskich spotkań. Z wykształcenia filolog.
Krzysztof Szlapa „Ustąp mi słońca 1”
Kamil Myszkowski ”Fotosynteza” 2
Krzysztof Szlapa ”Ustąp mi słońca” 2
Kamil Myszkowski ”Fotosynteza” 1
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
„Imię”, to francuska sztuka, której ekranizacja ściągnęła do kin rekordową liczbę widzów. Nakręcony w 2013 roku film otrzymał dwa Cezary oraz trzy nominacje (w tym za najlepszy scenariusz adaptowany). Dobrze napisane, dowcipne dialogi i wyraziste postaci, to komediowe atuty „Imienia”, porównywanego często do „Boga mordu” (filmowa „Rzeź” Romana Polańskiego). I podobnie, jak sztuka Rezy, „Imię” nie jest komedią pozbawioną refleksji, a śmiech bywa tutaj gorzki.
Akcja rozgrywa się w ciągu jednego wieczoru, podczas kolacji wyprawianej przez profesora literatury Pierre’a (Szymon Bobrowski) i jego żonę Elisabeth (Edyta Olszówka) w ich paryskim mieszkaniu. Zaproszeni goście, to przyjaciel domu, puzonista – Claude (Marcin Hycnar), brat Elisabeth, błyskotliwy przedsiębiorca – Vincent (Wojciech Malajkat) oraz jego dużo młodsza, ciężarna partnerka Anna (Dorota Krempa). W tym gronie przebieg spotkania wydawał się doskonale przewidywalny. Jednak tym razem typowe, drobne sprzeczki przerodzą się w prawdziwą bitwę. A całe zamieszanie wywoła niewinne z pozoru pytanie: Czy macie już jakiś pomysł na imię?
Autorzy: Matthieu Delaporte (ur. 1971) scenarzysta i dramatopisarz francuski. Współautor scenariuszy między innymi do filmoów Сenesans i 2 kule Alexandre de la Patelliere (ur. 1971) scenarzysta, dramatopisarz i producent francuski. Współautor scenariuszy między innymi do filmów Сenesans i 2 kule. Za sztukę Imię obaj autorzy byli w 2011 roku nominowani do Moliera francuskiej nagrody teatralnej.
Twórcy:
Edyta Olszówka
Zagrała m.in. w filmach: Lejdis (2008), Sezon na leszcza (2000), w Złocie dezerterów (1998), w Prowokatorze (1995), w Spisie cudzołożnic (1994), a także w Psach (1992) Władysława Pasikowskiego. Wystąpiła także w wielu serialach telewizyjnych. Otrzymała nagrodę Jury w debiucie fabularnym u Tomasza Koneckiego w Pół serio, za najlepszą rolę komediową na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Przez wiele lat związana była z Teatrem Powszechnym w Warszawie, obecnie jest aktorką Teatru Narodowego w Warszawie.
Wojciech Malajkat
Od 1986 występował w Teatrze Studio i Teatrze Narodowym w Warszawie. Występował gościnnie m.in. w Teatrze Scena Prezentacje w Warszawie. Od stycznia 2009 jest dyrektorem naczelnym i artystycznym Teatru Syrena w Warszawie. Znany z wielu filmów, m.in. Ogniem i mieczem, Listy do M. Udziela głosu popularnym postaciom filmów animowanych.
Szymon Bobrowski
Aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Popularność przyniosły mu role w Odwróconych, Na dobre i na złe, Twarzą w Twarz, Magdzie M., Krew z krwi. Przez lata związany z Teatrem Powszechnym w Warszawie, występuje w teatrach Buffo, Kamienica i Stu w Krakowie. W telewizji można go obecnie oglądać w serialu pt. Lekarze.
Marcin Hycnar
Aktor Teatru Narodowego. W 2006 roku otrzymał aż trzy nagrody: nagrodę Grand Prix XXIV Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi za „wybitną osobowość sceniczną”, wyróżnienie za „najbardziej organiczną grę aktorską” na XXIV Festiwalu Szkół Teatralnych oraz Nagrodę Publiczności za „najbardziej elektryzującą rolę męską” na XXIV Festiwalu Szkół Teatralnych. W telewizji możemy go oglądać w takich serialach, jak Daleko od noszy, Na dobre i na złe i w Bożej podszewce.
Dorota Krempa
Studentka czwartego, ostatniego roku studiów aktorskich na Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. W spektaklu wcieli się w rolę Anny.
https://www.imie-spektakl.pl/
24.01.2016 godzina: 18:00
Sala Widowiskowo – Koncertowa MUZa
ul. Warszawska 2, Sosnowiec
Bilety:
Kat.A – 40,00ZŁ
Kat.B – 30,00Zł
Bilety Online oraz w kasie Energetycznego Centrum Kultury ul. Będzińska 65, Sosnowiec
Kasa czynna: 14:00 – 20:00
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
W dniach od 26 stycznia do 29 lutego 2016 w gmachu Biblioteki Głównej przy ul. Kościelnej 11 w Sosnowcu (hol), udostępniona zostanie wyjątkowa wystawa prac plastycznych młodego sosnowieckiego artysty – Piotrka Pietrzaka. Niezwykle bogatą ekspozycję będzie można zwiedzać w godzinach otwarcia instytucji (pon.-pt.: 7.00-15.00 oraz dodatkowo w środy przed projekcjami w Kinie w Bibliotece: 17.30-18.15). Serdecznie zapraszamy. Wstęp wolny.
Piotrek Pietrzak – ur. 1991. Studiował na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie w Pracowni Grafiki Wydawniczej prof. Lecha Majewskiego oraz prof. Andrzeja Węcławskiego. Dyplom magisterski „Każdy człowiek jest legalny” obronił z Wyróżnieniem Rektorskim. Był również studentem Wydziału Sztuki Mediów (specjalizacja: film animowany, specjalność dodatkowa: fotografia, sztuka i technika operatorska). Tam uzyskał tytuł zawodowy: licencjat. Ponadto studiował na warszawskim i krakowskim Wydziale Malarstwa ASP. Piotrek Pietrzak jest także absolwentem Ogólnokształcącej Szkoły Sztuk Pięknych w Dąbrowie Górniczej (specjalność: techniki graficzne).
Artysta otrzymał wiele nagród i wyróżnień w krajowych i międzynarodowych konkursach, m.in. Srebrny Medal na VII Międzynarodowym Biennale Plakatu w Chinach 2015; I Nagrodę w konkursie na plakat – Galeria Plakatu AMS „Tacy jesteśmy. Polacy 1989-2014″; II Nagrodę w konkursie na projekt poszycia samolotu odrzutowego Flaris LAR1 2014; Honorowe Wyróżnienie Jury na XXV Ogólnopolskim Przeglądzie Malarstwa Młodych „Promocje 2015″; II Nagrodę w ogólnopolskim konkursie na projekt okładki magazynu „Teraz Polska” 2014; Grand Prix – I Nagrodę w dziedzinie malarstwa na VIII Ogólnopolskim Biennale Rysunku i Malarstwa najzdolniejszych uczniów klas młodszych szkół plastycznych Koszalin 2008.
Piotrek Pietrzak zajmuje się malarstwem, rysunkiem, grafiką i projektowaniem. Realizuje akcje plakatowe w przestrzeni miejskiej. Uczestniczył w ponad 30 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą i w 12 wystawach indywidualnych. Zaistniał również jako uczestnik Comingout ASP Najlepsze Dyplomy Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie 2015. Za wybitne osiągnięcia artystyczne był stypendystą Rektora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (2013-2014) oraz Prezydenta Miasta Sosnowca (2014-2015).
Informacje/ Samorząd/ Sosnowiec
Dzisiaj o godz. 10 na placu przy ul. Krakowskiej w Maczkach odbyła się XXIV nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Sosnowcu i była to sesja z kilku powodów wyjątkowa. Jedyny jej temat, to pomyślna przyszłość dworca kolejowego w Maczkach, która to przyszłość jakoby miała być zagrożona. Wyjątkowość polegała zaś na tym, że zwołano ją na powietrzu przy minusowej temperaturze oraz na tym, że wokół wydarzenia zorganizowano nieprawdopodobną wręcz propagandę i rozmach. Jednak nie pomogły ani podstawione autokary, apele, spędy uczniów. Na placu zjawiło się w porywach ok. 300 – 350 osób. Jeżeli odliczyć urzędników, radnych, zaproszonych gości, służby techniczne, media, zwiezioną młodzież, to nie wiadomo czy zebrałoby się sto osób. Zadbano o scenę, telebim, agregat prądotwórczy, ciepły poczęstunek i znaczną liczbę służb porządkowych. Wszystko na koszt podatnika, ku chwale urzędującego prezydenta i to stwierdzenie nie jest trudne do udowodnienia.
Pretekstem do całego tego propagandowego spektaklu miała być rzekoma wypowiedź jednego z członków zarządu PKP poddająca w wątpliwość zasadność adaptacji zabytkowego dworca na Centrum Naukowo-Dydaktyczne Transportu Kolejowego. Nieznane są ani okoliczności domniemanej wypowiedzi, ani nazwisko jej autora. Tymczasem Jarosław Kołodziejczyk odpowiedzialny w PKP za inwestycje zapewniał jeszcze przed sesją, że będzie rekomendował Radzie Nadzorczej spółki przebudowę zabytkowego dworca kolejowego w Sosnowcu Maczkach. Co więcej, nawet minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk w piśmie do posłanki Ewy Malik (kopia poniżej) mówi o swoim wsparciu dla projektu adaptacji. Powstaje zatem naturalne pytanie, czy wobec pozytywnej rekomendacji zarządu PKP i poparciu właściwego ministra możliwe jest inne rozstrzygnięcie sprawy przez Radę Nadzorczą spółki, która jest całkowicie zależna od rządu? Oczywiście nie, ale kuriozalnej sesji Rady Miejskiej nie odwołano, bo w istocie chodziło o propagandową akcję mającą pokazać, jak to Prezydent Miasta Sosnowca potrafi zareagować w sytuacji zagrożenia.
Stara jak świat jest ta metoda. W skrócie polega na tym, że władza narzuca narrację zagrożenia, które w rzeczywistości nie istnieje i bohatersko staje z nim do walki, a ludzie w naturalny sposób skupiają się wokół przywódcy. Sposób działa niezawodnie o ile „poddani” nie przejrzą manipulacji. Zresztą podobna jest ona do tej, którą opisywaliśmy w artykule pt. „Sztuka polemiki” a sprowadzającej się do tego, by włożyć w usta interlokutora słowa, których w istocie ten nie wypowiedział, a następnie wykpić absurdalną wypowiedź i stanąć po stronie racjonalności.
Oczywiście wszyscy zgodnie zagłosowali i poparli apel do rządu o realizację szczytnej inwestycji. Prezydent i „dwór” bardzo zadowoleni, że dali zdecydowany odpór (nieistniejącym) zagrożeniom dla miasta. Tylko czy ten styl rządzenia – zwłaszcza starszym Czytelnikom – czegoś nie przypomina?
Nikt chyba nie ma wątpliwości, że jedną najsilniejszych stron Arkadiusza Chęcińskiego jest dbanie o swój własny wizerunek. Trudno znaleźć artykuł o naszym mieście, w którym nie pojawiłoby się nazwisko Prezydenta. Mowa oczywiście o tych przekazach medialnych, które przedstawiają Sosnowiec w pozytywnym świetle, ale w niektórych mediach innych informacji po prostu nie ma (chyba, że dotyczą spraw leżących poza kompetencjami władz Sosnowca). To oczywiście efekt wytężonej pracy urzędowych pijarowców, z których zresztą wielu równie gorliwie służyło poprzedniej ekipie. Nie można jednak nie zauważyć zaangażowania samego Arkadiusza Chęcińskiego, który z niespożytą energią pojawia się wszędzie tam, gdzie coś się dzieje i co daje szansę zainteresowania swoją osobą mieszkańców naszego miasta. Dlatego Prezydenta chociażby w ostatnich tygodniach mogliśmy spotkać na szkolnej wigilii, miejskiej zabawie sylwestrowej czy wjeżdżającego na koniu w monarszym stroju w Święto Trzech Króli. Ba, w czasie niedawnej kolejnej edycji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy mogliśmy nawet wygrać kolację z naszym Prezydentem. Złośliwi twierdzą, że w Niedzielę Palmową zobaczymy Arkadiusza Chęcińskiego wjeżdżającego do Sosnowca na osiołku.
Od wielu lat staram się bronić polityków, których zachowania i działania są coraz bardziej populistyczne. Uważam, że oni po prostu reagują na społeczne zapotrzebowanie. Kilkadziesiąt, a może nawet kilkanaście lat temu, taka postawa dyskredytowałaby ich w oczach opinii publicznej i oznaczała kompromitację, a co za tym idzie polityczną marginalizację. Teraz daje szansę na zdobycie nowych zwolenników i w konsekwencji osiągnięcie sukcesu w kolejnych wyborach. A przecież zdobycie i utrzymanie władzy to zasadniczy cel działalności politycznej. Nawet jeżeli ktoś idealistycznie uważa, że powinno nim być realizowanie programu i urzeczywistnianie swoich poglądów, to przecież bez sprawowania rządów jest to o wiele trudniejsze, o ile w ogóle możliwe. Są jednak granice takiego postępowania. Granice, które w dniu dzisiejszym Arkadiusz Chęciński przekroczył.
Sprawa planowanego stworzenia w Maczkach Centrum Naukowo-Dydaktycznego Transportu Kolejowego od wielu miesięcy przyciąga uwagę wszystkich, którzy choć trochę interesują się tym, co dzieje się w Sosnowcu. Po początkowej euforii związanej z podjęciem decyzji o realizacji projektu, przyszedł niepokój związany najpierw z nierozstrzygniętym przetargiem, a następnie zmianą władz PKP i wstrzymaniem wszelkich działań do czasu ponownego przeanalizowania sensu całego przedsięwzięcia. Kilka kwestii jest w tej sprawie bezdyskusyjnych. Powstanie Centrum to w chwili obecnej jedyny realny pomysł na ocalenie ostatnich istniejących budynków po granicznej stacji kolejowej, która powstała w połowie XIX wieku. Jest to też ogromna szansa na rozwój tej peryferyjnej i zapomnianej dzielnicy Sosnowca. Oczywistym jest także, że powodem podjęcia przez władze PKP decyzji w tej sprawie było zaangażowanie trzech osób – byłego już posła Platformy Obywatelskiej Jarosława Pięty, również byłego prezesa PKP S.A. Jakuba Karnowskiego i rektora Politechniki Śląskiej prof. Andrzeja Karbownika. Władze Sosnowca były początkowo, mówiąc dość eufemistycznie, mocno sceptyczne wobec tego pomysłu. Każdy, kto zna urzędniczy żargon, bez problemu jest w stanie to stwierdzić czytając pismo ówczesnego I zastępcy Prezydenta Miasta Arkadiusza Chęcińskiego do posła Jarosława Pięty.
Zmiana stanowiska rządzącej w mieście koalicji SLD-PO nastąpiła dopiero wówczas, gdy koncepcja wyszła ze sfery wstępnych projektów i zaczęła przyjmować realne kształty, a co najważniejsze stała dość głośna medialnie. Widać to zwłaszcza w przypadku Arkadiusza Chęcińskiego, który z czołowego sceptyka stał się nagle entuzjastycznym zwolennikiem pomysłu. Jego zaangażowanie w sprawę Maczek jest politycznie bardzo bezpieczne. W razie powodzeniu będzie mógł się pochwalić sukcesem podjętych przez siebie działań (o rzeczywistych inicjatorach przedsięwzięcia nikt nie będzie pamiętał). Gdyby się nie udało winą zostaną obciążeni politycy Prawa i Sprawiedliwości czyli mocodawcy obecnych władz PKP. Niezależnie od wyniku politycznym zwycięzcą batalii będzie więc Arkadiusz Chęciński.
Sukces w polityce niewiele jednak znaczy, jeżeli nie dotrze do świadomości wyborców. Nie docenił tego Jarosław Pięta, który zapłacił za to porażką w wyborach. Dobrze natomiast wie o tym Arkadiusz Chęciński i jego urzędowi propagandziści. Stąd też pomysł nadzwyczajnej sesji Rady Miasta zorganizowanej pod gołym niebem w Maczkach, który w rzeczywistości ma być wiecem poparcia dla działań podjętych przez sosnowieckiego Prezydenta. Nie będzie to miało żadnego wpływu na ostateczne decyzje nowych władz PKP. Widać przecież wyraźnie, że obecnie rządzący Polską, jak chyba nikt do tej pory, nie przejmują się społecznymi protestami. Zresztą po ostatniej wizycie Prezydenta u wiceprezesa spółki widać, że wszystko zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu. Ale przecież w tej szopce chodzi nie o przyszłość Maczek, a Arkadiusza Chęcińskiego..
Pomysł zorganizowania tego propagandowego wiecu przypomni starszym mieszkańcom Sosnowca stare, „dobre” czasy, gdy przewodnia siła narodu organizowała takie „spontaniczne” manifestacje poparcia kolejnych I sekretarzy PZPR. Nawet jednak oni nie wpadliby na pomysł, aby do tego celu wykorzystywać młodzież szkół średnich w takich warunkach atmosferycznych. Tymczasem pod koniec ubiegłego tygodnia została wysłana do sosnowieckich szkół „sugestia” wysłania do Maczek co najmniej jednej klasy. Wszyscy oczywiście wiedzą, że dla dyrektora szkoły taka „prośba” oznacza w praktyce polecenie służbowe. Odmowa może się skończyć niełaską naczelnika, kontrolami, brakiem nagrody Prezydenta, mniejszym dodatkiem motywacyjnym i w końcu przegranym konkursem. W tej sytuacji żaden z nich nie będzie polemizował z tym skandalicznym pomysłem. Mamy środek zimy, kilkustopniowe mrozy, a sosnowieckie władze każą uczniom sosnowieckich szkół stać na pod gołym niebem, żeby Pan Prezydent miał odpowiednio liczną publikę do promowania własnej osoby. Chyba nawet Edward Gierek przewraca się w grobie.
Polska, a Sosnowiec w szczególności, cierpi na ogromny deficyt kapitału społecznego. Polacy nie są aktywni, rzadko udzielają się w organizacjach pozarządowych. Biernie czekają na działania władz państwowych i samorządowych, jednocześnie mają o nich jak najgorsze zdanie. To między innymi, choć nie wyłącznie, spadek po prawie półwiecznych rządach komunistów. Działania takie jak to dzisiejsze ostatecznie kompromitują ideę społeczeństwa obywatelskiego. Ale to skutki, które objawiają się w dłuższej czasowej perspektywie. A władzę sprawuje się tu i teraz. I tym przekonaniem kieruje się Arkadiusz Chęciński.
Karol Winiarski
W zakończonym dzisiaj około godziny 15 XXI Memoriale Włodzimierza Mazura podobnie jak w roku ubiegłym triumfowało Zagłębie Sosnowiec pokonując kolejno: Rekord Bielsko-Biała 6:3, Raków Częstochowa 7:4 i Olimpię Elbląg 8:1.
Martin Pribula (Zagłębie) został najlepszym zawodnikiem z pola, natomiast za najlepszego bramkarza uznano Macieja Mielcarza z Rakowa Częstochowa. Nagroda dla króla strzelców powędrowała do Łukasza Matusiaka (Zagłębie), który zaliczył sześć trafień w turnieju. Zawody uświetniły efektowne występy zespołu Hasao Show Dance & Cheerleaders. Dochód z imprezy zostanie przekazany na leczenie Ani Stępień, która urodziła się z ciężką wadą serca.
Końcowa klasyfikacja zawodów:
1. Zagłębie Sosnowiec
2. Olimpia Elbląg
3. Raków Częstochowa
4. Rekord Bielsko-Biała
Informacje/ Sosnowiec/ Tokowisko
Każdy piszący, każdy wypowiadający się publicznie, także mówca wiecowy, musi też zwracać uwagę, czy jego słowa przypadkiem nie odbijają się od ścian jedynie, czy coś z tego co wypowiada, trafia do adresata. To sprawa talentu, sprawności, czasem swoistej charyzmy, mniej treści. Lud w swej masie chętniej słucha tych, którzy piszą i mówią to, co lud chce usłyszeć. Przykładów w dziejach mamy aż nadto. Okazywało się nie raz i nie dwa, że gadanie głupstw – a to zawsze w dalszej perspektywie jest szkodliwe – porywało tłumy, co w efekcie prowadziło do katastrof, albo przynajmniej do przykrych nieporozumień.
Nie sięgając daleko, przywołam przykład sprzed lat ledwie dwudziestu i paru. Tryumfująca propaganda ekipy „Solidarności”, której władza dosłownie została darowana, tak zagalopowała się w krytyce dopiero co minionej epoki, że wkrótce bardzo zadziwiła się faktem, że do drugiej tury, w pierwszych wolnych wyborach prezydenckich, wszedł człowiek znikąd (darujmy sobie przypominanie nazwiska), a wkrótce potem władzę objęła koalicja tak zwanych „postkomunistów”. Dlaczego tak się stało? Otóż mniemam, że za sprawą propagandy właśnie, której ton wręcz ubliżał ówczesnej większości. Niebawem to się miało powtórzyć. Trudno mi zapomnieć prominentnego działacza, który wówczas często stawał przed kamerą i z wbitym we mnie, widza i słuchacza wzrokiem, w którym dominował sadyzm, wmawiał mi, że zasługuję na stryczek. Mówił to do wyborców. Nie chcę tego nazwiska przypominać.
Mniemam, że więcej złego narobili rządzący przez nieudolne poczynania swych propagandystów, a nie przez czyny. Czasem łatwiej jest zrobić niepopularny krok w realnej rzeczywistości, niż go przekonująco uzasadnić, czego doświadczamy nazbyt często. Tak zwany elektorat swe łaski dzieli kapryśnie, nazbyt często zachowuje się jak dzieciak, co to za obiecany batonik pójdzie z nieznajomym, albo ucieknie i wcale przy urnie się nie pojawi. Pamięć ma też raczej krótką.
Pozostaje uderzyć się w piersi i zdać samemu sobie pytanie, czy pisanina toko nie mija się przypadkiem z gustami czytelników? Czy to w ogóle cokolwiek warte? Czyniono mi niekiedy zarzuty, że jestem zbyt „elitarny”, czasem mało komunikatywny, że wyrażam się zbyt kwieciście, jak na współczesne gusta. Owszem, to prawda, ale czynię to świadomie. Adresatem bowiem moich felietonów jest, czy raczej chciałbym by był, odbiorca jako tako oczytany, któremu leży na sercu jakość używanego języka i który – jeśli przyjmie moje argumenty – zechce przekazać je dalej. Niekiedy mi się to udawało, co konstatowałem z oczywistą satysfakcją w czas licznych przecież spotkań z czytelnikami, także tych kameralnych. A przecież nikt z interlokutorów nie musiał, nie miał najmniejszych powodów, by w rozmowie używać takiej wazeliny, jak niektórzy wielcy ostatnio to czynią, czego słucham, lub co czytam walcząc z mdłościami.
toko