Po wizycie w Warszawie – dobry interes dla Kazimierza
Wczoraj ok. godz. 13:40 w Kancelarii Premiera odbyło się spotkanie posła Jarosława Pięty, ministra sportu Adama Korola, prezydenta Sosnowca Arkadiusza Chęcińskiego, More →
Wczoraj ok. godz. 13:40 w Kancelarii Premiera odbyło się spotkanie posła Jarosława Pięty, ministra sportu Adama Korola, prezydenta Sosnowca Arkadiusza Chęcińskiego, More →
0_NoHome/ Dąbrowa Górnicza/ Informacje/ Sport
Doskonale zaprezentowała się reprezentacja Dąbrowskiego Klubu Karate startując w Międzynarodowy Turnieju Karate Kyokushin Dzieci i Młodzieży „One World One Kyokushin”. Wśród ponad 550 startujących zawodników, zawodnicy z Dąbrowy Górniczej zdobyli trzy medale. Startując w kategorii kumite semi kontakt Bartosz Samek medal złoty a Adrian Andrzejak medal srebrny. Brąz w kata wywalczyła Zuzanna Wróbel.
W składzie reprezentacji Dąbrowy Górniczej na turnieju wystąpili również; Michał De Lorm, Wiktor Sroka, Wiktoria Sroka, Mateusz Jaciubek, Karol Pałęza, Adam Wnuk, Marcel Chałpka, Maciej Stefaniak, Jakub Kuszper, Lena Przetek, Agata Białk, Adam Ragan, Filip Kwietniewski, Michał Wnuk, Konrad Heliak, Darek Domagała, Mateusz Gajowiec. Opiekę nad startującymi sprawował sensei Marek Wywiał 1 Dan i senpai Michał Nowacki 3kyu.
To bardzo dobry występ naszych zawodników choć pozostaje pewien niedosyt, bo o miejsca na podium otarło się jeszcze kilku zawodników, walcząc w ćwierć finałach. Rywalizacja w międzynarodowym turnieju potwierdziła, że możemy walczyć o najwyższe miejsca na podium nie ustępując zawodnikom z innych krajów i wiodących klubów Polski. Cóż potrzebna jest tylko jeszcze większa praca w przygotowaniach do kolejnych startów – mówi sensei Artur Sroka 4Dan, trener DKK a także sędzia prowadzący jeden ze składów sędziowskich podczas turnieju.
Pod ideą turnieju „One World One Kyokushin” zgromadziła w limanowskiej hali rekordowa liczbę młodych zawodniczek i zawodników – przedstawicieli światowych organizacji Karate Kyokushin. W konkurencjach kata i kumite rozegranych w kategoriach wiekowych i wagowych rywalizowały zawodniczki i zawodnicy z 50 ośrodków z Austrii, Czech, Ukrainy oraz z Polski. Rywalizację sportową na trzech matach oceniało łącznie 45 sędziów pod przewodnictwem shihan Tadeusz Krygowskiego (5 dan) , który był Sędzią Głównym zawodów.
Podczas ceremonii oficjalnego otwarcia obecny był również gość honorowy turnieju – „ojciec” polskiego Karate Kyokushin, Wiceprezes Polskiego Związku Karate, Sekretarz Generalny Światowej Organizacji Kyokushin, jedyny Polak, który był osobistym uczniem Masutatsu Oyama – shihan Andrzej Drewniak (8 dan), który powitał wszystkich zgromadzonych podczas oficjalnego otwarcia turnieju wraz ze Starostą Limanowskim i Burmistrzem Miasta Limanowa.
Podczas oficjalnego otwarcia z rąk organizatora sensei Artur Sroka otrzymał symboliczną statuetkę z wyrazami uznania za pracę i podziękowania za działalność na rzecz rozwoju i promocji karate Kyokushin w Polsce.
Organizatorem tegorocznego Międzynarodowego Turnieju Karate Kyokushin Dzieci i Młodzieży „One World One Kyokushin” był Klub ARS Kyokushinkai, prowadzony przez sensei Arkadiusza Sukiennika przy współpracy z władzami miasta i regionu oraz licznym gronem sponsorów, którzy po raz kolejny hojnie wspomogli organizację turnieju.
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Już w najbliższą niedzielę o godz. 17 na dziedzińcu Zamku Sieleckiego odbędzie się pierwszy letni koncert zaspołu Tsigunz Fanfara Avantura
Tsigunz Fanfara Avantura to z całą pewnością jedyny taki zespół na polskiej scenie muzycznej – siedmioosobowa orkiestra dęta, inspirowana bałkańskimi orkiestrami weselno-pogrzebowymi. To eksperyment, polegający na zestawieniu ryczącej sekcji dętej z silną, dwuosobową sekcją rytmiczną.
Zespół tworzą muzycy wywodzący się ze środowiska muzyki improwizowanej, alternatywnej i jazzu, którzy zupełnie przypadkiem zafascynowali się muzyką bałkańską i postanowili wykonywać ją po swojemu, przenosząc na polski grunt i filtrując przez zdobyte doświadczenie z odniesieniami do polskiej szkoły jazzu i słowiańskiej melodyki. Każdy ich występ to energetyczne, awanturnicze show, pełne interakcji z publicznością, dalekie od stereotypowych koncertów muzyki ethno czy folk. Wstęp wolny
Skład zespołu:
Zlatko Fetisz – saksofon barytonowy, bandleader
Michai Andzello – saksofon altowy
Fanfara Mordulec – trąbka
Mahala Melechovic Rai – klarnety
Don Tubescu – tuba
Gianni Granda Slivovitz – perkusjonalia, mc
Chleb Chlebarov – bębny
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Andzel zorganizował dzisiaj konferencję prasową. Łatwo się było domyślić, że poświęcona ona będzie zakończonej wczoraj w Katowicach konwencji PiS i tak było w istocie.
Im bliżej wyborów parlamentarnych, tym więcej będzie różnego rodzaju imprez, konferencji prasowych i jest to rzecz naturalna. My zgodnie z naszym credo, będziemy konsekwentnie i równoprawnie pokazywali wszystkie ugrupowania polityczne i patrzeli uważnie na ręce władzy samorządowej, jak deklarowaliśmy na początku reaktywacji serwisu.
Bardziej zainteresowani polityką, o głównym dorobku konwencji i jej głównych tezach mieli okazję dowiedzieć się z mediów ogólnopolskich, dlatego nie będziemy o niej szerzej mówili – streszczenie znajduje się też na załączonej poniżej ulotce. Bardziej interesowało nas to, czego nie można było zobaczyć w telewizji .
Poseł powiedział m.in., że gościem konwencji był amerykański noblista w dziedzinie ekonomii Eric Maskin, który wygłosił wykład i potwierdził swoim autorytetem, że to bardzo dobrze, iż Polska na tym etapie rozwoju nie weszła do strefy euro. Na panelach tematycznych, których było ok. 38, sale były wypełnione, a spotkać można było w charakterze gości – a nawet ekspertów – osoby wcześniej zupełnie niekojarzone z Prawem i Sprawiedliwością, co jego zdaniem dowodzi, że wzrost poparcia dla programu jego partii jest duży. Byli na przykład prezydenci miast, którzy podpisali się niedawno pod listem poparcia dla Bronisława Komorowskiego, był tez prorektor WSB w Dąbrowie Górniczej, jeśli mówimy o naszym regionie – podkreslał poseł
Na pytanie, co by odpowiedział premier Ewie Kopacz na zarzut, że wyliczenia są niewiarygodne poseł odpowiedział, że przeprowadzone one zostały przez ekspertów i sa rzetelne, a ten kto sam nie posiada własnych, nie powinien kwestionować cudzych.
Idea utworzenia obszaru objętego ochroną prawną, obejmującego otoczenie kościoła p.w. Św. Joachima w sosnowieckim Zagórzu była przedstawiana w mediach już wiele razy. Jednym z ostatnich był obszerny artykuł w Kurierze Miejskim z czerwca 2014 r. (https://www.kuriermiejski.com.pl/images/kurier-miejski/KM06-2014.pdf strona nr 9), w którym opisany został aktualny na tamten czas stan prac nad powołaniem Zespołu przyrodniczo-krajobrazowego im. Prof. W. Szafera (Zespołu).
Przypomnijmy: pomysł objęcia przedmiotowego terenu ochroną prawną, dla zabezpieczenia go przed zniszczeniem pojawił się w głowach inicjatorów powołania Zagórskiego Stowarzyszenia Regionalnego „Pakosznica”. Doprowadzenie do realizacji tego zamierzenia stało się głównym celem tej powstałej w 2010 r. organizacji pozarządowej. W sierpniu 2012 r. złożyliśmy formalny wniosek o utworzenie Zespołu na podstawie Ustawy o ochronie przyrody do ówczesnego prezydenta Sosnowca – Kazimierza Górskiego. Bardzo ważną datą stał się 22 października 2012 r. kiedy to Komisja Rozwoju Miasta i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej w Sosnowcu (dalej – Komisja RMiOŚ) przegłosowała wniosek obligujący sosnowiecki Urząd Miasta do utworzenia Zespołu na bazie trzech obszarów o wysokich walorach przyrodniczych, wskazanych do objęcia ochroną prawną w obecnie obowiązującego Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Sosnowiec (dalej – Studium). Po pewnych przejściach Wydziałowi Ochrony Środowiska i Rolnictwa UM w Sosnowcu (WOŚiR) udało się wyłonić z początkiem 2014 r. wykonawcę dokumentacji koniecznej dla objęcia terenu ochroną prawną. Jesienią tegoż samego roku opracowanie zostało złożone przez wykonawcę w WOŚiR. Zawiera ono przede wszystkim projekt uchwały Rady Miejskiej powołującej do życia Zespół oraz zestawienie najważniejszych walorów tego obszaru.
Idea ochrony przedmiotowego obszaru nie wzięła się z nikąd. Jest to rozwinięcie zapisu zawartego w Studium. I trzeba podkreślić, że jest to projekt apolityczny. Od początku realizacji naszego zamierzenia współpracujemy z radnymi różnych opcji politycznych. W tym czasie już trzykrotnie zmieniał się przewodniczący Komisji RMiOŚ. Obecnie jest nim Paweł Wojtusiak. Popierają nas ci z radnych, którzy doceniają rangę tego obszaru i są świadomi jego znaczenie dla tożsamości naszej Małej Ojczyzny. Bo dla czego akurat teren ten jest taki wyjątkowy? Jest na nim wszystko to co przewidział ustawodawca tworząc definicję zespołu przyrodniczo-krajobrazowego. Ba, jest nawet dużo więcej. Mamy tu więc wspaniałe obiekty historyczne (większość z nich ma status zabytków) takie jak: gródek stożkowaty (zwany rycerskim) z XIV-XV w. – najstarszy zabytek Sosnowca nie licząc pozostałości osady hutniczej z XI-XIII w., które znajdują się tuż obok (pod powierzchnią ziemi), jeden z najstarszych w Sosnowcu, wspaniały park podworski otaczający pałacyk Mieroszewskich, najstarszy (wyżej wspomniany) kościół w mieście rozbudowany na początku XX w. w monumentalną świątynię. Mamy tu też niebywałe ciekawostki przyrodnicze – wymierające w wielu miejscach kraju: motyle – modraszki, rośliny – jak kosaciec syberyjski, czosnek niedźwiedzi oraz dwa gatunki storczyków. Dodajmy do tego zające szaraki, sarny, derkacze, gąsiorki i wiele innych gatunków zwierząt. Rangi obszarowi dodaje fakt, że część z tych gatunków jest przedmiotem ochrony w całej Unii Europejskiej. Warto wspomnieć jeszcze o niebywałych walorach krajobrazowych tego obszaru z górującą nad nim bryłą zagórskiej świątyni oraz szczelnie pokrytą parkowym starodrzewem kopułą zagórskiego wzgórza. Obszar zachował więc w dużej mierze charakter sprzed ponad 100 lat! Wszystkie wartości wskazują, iż jest to miejsce unikatowe, stanowiące o tożsamości Zagłębia Dąbrowskiego.
Gdy radni Komisji RMiOŚ przyjęli jesienią 2012 r. wspomniany wniosek odetchnęliśmy z ulgą. Jednak wkrótce okazało się, że nasz udział w projekcie nie może się zakończyć na tym etapie. Bo z realizacją wniosku jest różnie. Kiedy wydawało się nam, że zgodnie z jego zapisami nic nie stoi na przeszkodzie, by po opracowaniu dokumentacji dla projektowanego Zespołu projekt uchwały w sprawie jego powołania był przedmiotem głosowania na najbliższej sesji Rady Miejskiej dowiedzieliśmy się, że trzeba zaczekać do opracowania nowej wersji Studium. Na posiedzeniu Komisji RMiOŚ, które miało miejsce dn. 21.05.2015 r. usłyszeliśmy z ust naczelniczki Wydziału Planowania Przestrzennego uspokajanie, iż Studium powinno być gotowe koło października. Jednak już nie pierwszy raz okazało się, że czas działa na niekorzyść przedmiotowego obszaru. Następnego dnia po posiedzeniu Komisji zauważyliśmy, że „nieznany sprawca” wytyczył geodezyjnie na przedmiotowym obszarze przebieg planowanej drogi, jak się okazało z informacji z Urzędu Miasta – mającej stanowić tymczasowy dojazd do działki, którą właściciel postanowił zabudować. Droga miałaby przeciąć obszar projektowanego Zespołu niemal na pół, przechodząc m.in. przez fosę średniowiecznego gródka… Realizacja „tymczasowej” drogi wiązałaby się z trwałym przekształceniem (m.in. wycięciem drzew i krzewów) terenu stanowiącego miejsce występowania wielu chronionych gatunków zwierząt. Najciekawsze jest to, że działka, która miałaby zostać zabudowana posiada już dojazd od asfaltowej ulicy Kamiennej. Kolejnym problemem, który zauważyliśmy na obszarze projektowanego Zespołu w ostatnich miesiącach jest rozjeżdżanie go przez quady.
W utworzeniu Zespołu upatrujemy szansy na drugie życie dla tego obszaru, który przez długie lata był zaniedbywany. W obecnej sytuacji ponoć brak pieniędzy na rewitalizację terenu, na którym kształtowała się historia Zagłębia Dąbrowskiego. Sytuacja ma się zmienić, gdy powstanie Zespół. Jeśli jednak cały obszar nie zostanie w jak najszybszym czasie objęty ochroną prawną to cenne ze względów historycznych, krajobrazowych i przyrodniczych łąki i zarośla mogą zostać trwale zniekształcone. Byłaby to duża strata nie tylko dla Zagórza, ale i całego miasta oraz regionu Zagłębia Dąbrowskiego. Teren ma olbrzymi potencjał edukacyjny, który przy niedużych nakładach sił i kosztów (tworząc m.in. nowoczesną ścieżkę edukacyjną) można by doskonale wykorzystać. Staramy się to robić m.in. organizując wśród bujnych łąk nad Potokiem Zagórskim coroczne „Zagórskie Sianokosy” oraz wycieczki, współpracując przy tym z sosnowieckim Centrum Informacji Miejskiej. Niestety wciąż jeszcze widać tutaj olbrzymie zaległości ze strony Urzędu Miasta z jednej strony, a z drugiej brak poszanowania tego terenu przez niektóre osoby. Mamy nadzieję, że osobiste zaangażowanie prezydenta Sosnowca Arkadiusza Chęcińskiego w sprawę projektowanego przez Urząd Miasta Zespołu przyrodniczo-krajobrazowego doprowadzi wreszcie do jego utworzenia na pożytek mieszkańców Zagłębia Dąbrowskiego i nie tylko.
Wszelkie osoby zainteresowane naszą inicjatywą odsyłamy na profil stowarzyszenia na portalu facebook: https://www.facebook.com/Pakosznica Kontaktować można się również za pośrednictwem maila: pakosznica@wp.pl
Paweł Kauzal
Wiceprezes Zagórskiego Stowarzyszenia Regionalnego „Pakosznica”
Przedstawiamy kolejny materiał ze spaceru, aby pokazać następny niewykorzystany potencjał terenu zielonego, który dzięki relatywnie niewielkim nakładom mógłby sprawić wiele radości okolicznym mieszkańcom. Nie trzeba byłoby wówczas jechać do Parku Sieleckiego, ani nigdzie indziej. Chodzi o to, by mieć przyjemne miejsce w zasięgu ręki i na to chcemy zwrócić uwagę zarówno mieszkańcom, radnym jak i władzy wykonawczej. Dlatego też wędrujemy po całym mieście, starając się łączyć przyjemne z pożytecznym. Reportaże nie mają na celu dokuczenia ani poprzedniej władzy, ani obecnej, a jedynie pokazanie decydentom, że są fajne miejsca i w przyszłości mogłyby służyć mieszkańcom znacznie lepiej nic obecnie. Często jest tak, że nie widzimy tego, co mamy tuż przed nosem.
Idąc ul. 1 Maja w stronę ronda im. Edwarda Gierka za Sądem Rejonowym po lewej stronie, przed mostem, mamy zejście na teren zielony wzdłuż Przemszy. W pewnym sensie można ten fragment zieleni uznać za przedłużenie Plantów.
Nieco dalej jest znacznie więcej chodnika, jednak ten stan nie ciągnie się zbyt daleko. Dużą część spaceru trzeba przebyć za pomocą wydeptanych ścieżek, co nieco kontrastuje z dobrze zadbaną roślinnością wokół wspomnianego sądu.
Spacerując można się natknąć na skupiska śmieci, betonowe ogrodzenie, konstrukcję rurową. jakieś niezidentyfikowane elementy, dziurawy mur po drugiej stronie rzeki oraz całkiem ładną, choć zaniedbaną roślinność. Co ciekawe, prawie z każdego miejsca można dojrzeć górujący nad drzewami opuszczony budynek tzw. „szkieletor” na który od długiego już czasu nie ma chętnych – własność Śląskiego Uniwersytetu Medycznego:
W niektórych miejscach można nawet dojrzeć resztki dawnego chodnika:
Spacerując można natknąć się też na kilka rozgałęzień ale „główna” trasa kończy się przy ul. Franciszkańskiej. Można wtedy podążyć dalej prosto lub przejść przez most. W tym miejscu Przemszy dość często można spotkać kaczki, a czasami nawet łabędzie.
Po drugiej stronie mostu na lewo jest Ogród Polisensoryczny i Park Harcerski o których ostatnio pisaliśmy, natomiast na prawo jest dalsza część terenu zielonego wokół Przemszy. Również po tej stronie spacerowicz ma do dyspozycji głównie wydeptane ścieżki. Chodnik pojawia się jedynie po zejściu z mostu, jednak prowadzi właściwie donikąd.
Spacerując po tej stronie natknąć można się na skupiska śmieci i prowizoryczną huśtawkę oraz niezabezpieczony właz. Jest jeszcze jakaś niezabezpieczona studzienka, która może stanowić niebezpieczeństwo, zwłaszcza dla dzieci.
W pewnym momencie ścieżka schodzi na lewo, aby ominąć czyjąś chyba prywatną posesję, która nieco „wbija się” w tą przestrzeń.
Ścieżką dochodzi się do chodnika wychodząc na ul. Rozwojową. Wystarczy jednak iść prosto i minąć zniszczone budynki, aby za ostatnim skręcić w prawo i dojść do „ostatniego” fragmentu tego terenu, z którego ktoś postanowił zrobić sobie śmietnik.
Na szczęście śmieci nie przeszkadzają kwitnąć makom na tym terenie.
W ten sposób dochodzimy już do końca spaceru mając po prawej dojście do prywatnej posesji, natomiast po lewej ulicę 1 Maja.
Podsumowując: teren zielony za Sądem Rejonowym przy ul. 1 Maja ma ogromny potencjał, nie mniejszy niż ten przy ul Ostrogórskiej i podobnie jak wspomniany, jest znacznie zaniedbany, a szkoda.
Aleksy Wahrheit
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Funkcjonowanie Straży Miejskiej kosztuje nas 4,3 mln zł. rocznie. W pokaźnym budżecie tej słuzby 80% to koszty wynagrodzeń i pochodnych, czyli ok. 3,44 mln, które pokrywają koszty zatrudnienia 61 strażników i księgowej, co daje 4,62 tys. na jednego zatrudnionego brutto – o tym pisaliśmy w grudniu. Gdyby ta formacja chciała wykonywać swoje obowiązki rzetelnie, to musiałaby karać również swojego pracodawcę czyli miasto i to dość często, bo stan np. czystości pozostawia jeszcze wiele do życzenia, o czym pisaliśmy niedawno w dziale „Nasze Interwencje”.
W kwestii bezpieczeństwa popieraliśmy zainwestowanie w monitoring miejski i utrzymywanie co najwyżej małej grupy interwencyjnej we współpracy z policją, zamiast jeźdżenia bez sensu w kółko w poszukiwaniu samochodu, któremu można by założyć blokadę. Poprzedni komendant policji mówił wprost, że Sosnowiec, to „Eldorado” dla złodziei samochodów i tutaj znika najwięcej samochodów ze względu właśnie na brak monitoringu. Wiele gmin zrezygnowało z utrzymywania Straży Miejskiej i jakoś specjalnie tego nie odczuwa.
Nie ma dnia, żeby lokalne media nie informowały i pokazywały wizualizacje kolejnych inwestycji. Po wizualizacjach rynku przed dworcem, okolic „Plazy”, centrum sportowego przy Górce Środulskiej, teraz zobaczyliśmy koncepcję nowego właściwie egzotarium. Powstaje wrażenie, że możliwości finansowe miasta są wręcz nieograniczone. Tymczasem na monitoring w tegorocznym budżecie przeznaczono zaledwie 20 tys. zł. – i śmieszno i straszno. Nic nam też nie wiadomo, że od grudnia coś się zmieniło w tej materii.
Po oddaniu „Muzy” trudno jest ukryć fakt – choć władza robi co może, by go zatuszować – że pełnego obłożenia Sali Koncertowej przy Zespole szkół Muzycznych i właśnie „Muzy” nie ma i to również wykazaliśmy w tekście „Sosnowiec salami koncertowymi stoi” Zatem skoro już są te sale (jeszcze jedna skromniejsza w Klubie Kiepury na ul. Będzińskiej), to biorąc pod uwagę tradycję związaną z Janem Kiepurą, promocję miasta, to może warto by rozważyć powstanie opery podobnej tej, jaka jest w Bytomiu, który jak wszyscy wiedzą, potentatem gospodarczym nie jest, ale może być dumny ze swojej opery.
O kunszcie artystów Opery Śląskiej z Bytomia mogliśmy się przekonać podczas zorganizowanego niedawno przez posła Jarosława Piętę koncertu w Sejmie z okazji urodzin Jana Kiepury, który to koncert odbił się szerokim echem nawet w Warszawie. Kolejny powód, to istnienie naszej Szkoły Muzycznej oraz prężnie działającego w dziedzinie muzyki klasycznej Klubu Kiepury.
Niewykluczone też, że powstanie opery mogłoby ułatwić start wielu młodym uczącym się artystom i stanowić dla nich dodatkową motywację. Oczywiście nie myślimy tutaj o przedsięwzięciu na miarę Opery Narodowej, może nawet skromniejszym niż Opera Śląska w Bytomiu, ale czy nie warto spróbować, skoro są warunki w postaci sali z bardzo dobrą akustyką, zaplecza i wielu ludzi oddanych ambitniejszej sztuce?
Zatem zlikwidowanie lub bardzo duże ograniczenie Straży Miejskiej, zamiast tego monitoring (jeśli się da, to współfinansowany ze środków UE – tym bardziej, że prawie gotowa jest internetowa sieć szerokopasmowa), który przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa, a za oszczędzone środki w perspektywie 1 – 3 lat opera – takie są nasze luźne propozycje do przemyślenia. Jeżeli niemądre, to z pokorą przyjmiemy krytykę.
PS.
W naszej nowej zakładce „Znalezione w sieci” Czytelnicy znajdą dwa utwory zaśpiewane przez Małgorzatę Walewską po wysłuchaniu których – jak mawia młodzież – buty spadają z nóg… to dla tych, którzy nie przepadają zbytnio za operą.
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Również Zamek Sielecki zamierza urozmaicić dzieciom wakacje organizując 4 bezpłatne warsztaty plastyczne, inspirowane duchami dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Zajęcia będą prowadzić: Monika Pawlas-Polańska, Karolina Skrzeczkowska, Ada Pionka i Ewa Warchulińska-Dąbek.
Poniżej publikujemy harmonogram:
8.07: „Pierwszy duszek – Poduszek” godz. 12:00
22.07: „Drugi duszek – Lampiuszek” godz. 12:00
5.08: „Trzeci duszek – Maskaduszek” godz. 12:00
19.08: „Czwarty duszek – Folioduszek” godz. 12:00
Więcej informacji można uzyskać pod numerem: 32 296 30 27
Aleksy Wahrheit
Przez mostek przy ul. Franciszkańskiej postanowiłem dotrzeć do terenu zielonego z placem zabaw przy ul. Ostrogórskiej, który w oficjalnym nazewnictwie jest połączeniem ogrodu polisensorycznego z parkiem Harcerskim.
Schody za mostkiem są w kiepskim stanie, tak samo jak teren wokół nich. Jedynie zjazd dla wózków jest bez zarzutu.
Oprócz przygotowanych ścieżek nie brakuje też tych „wydeptanych”, co może być wynikiem stanu technicznego chodnika, który w wielu miejscach po prostu znika pod naporem roślinności.
Zdarza się też tak, że chodnik jest „ślepą uliczką” gdyż nagle się urywa.
Po lewej stronie znajduje się bardziej rekreacyjna część z piaskownicą, placem zabaw i wybiegiem dla koni na których można jeździć za opłatą w każdą sobotę i niedziele od 15 do 17, jak głosi zawieszona informacja. Co ciekawe w tej części chodnik z zaniedbanej namiastki staje się nagle całkiem nowiutki. Szkoda tylko, że na tak małym odcinku.
Na terenie parku nie brakuje też ładnych kompozycji kwiatowych, ale również elementów zupełnie psujących odbiór wizualny przestrzeni.
Reasumując: daleko jeszcze obecnemu parkowi do obiecanego na tablicy przy końskim wybiegu ogrodu polisensorycznego. Miejmy nadzieje, że ta piękna wizja przyszłości szybko się spełni i pożegnamy zniszczone chodniki raz na zawsze. Niewiele potrzeba, by ten teren naprawdę wyglądał naprawdę pieknie.
Aleksy Wahrheit
Informacje/ Kultura/ Sosnowiec
Dowiedzieliśmy się z wiarygodnego źródła, że red. Tomasz Kostro z dniem 1 lipca zrezygnował z prowadzenia miesięcznika SOSNart. Nie znamy motywów tego kroku, nie rozmawialiśmy z autorem, między innymi „Na początku był cynk…”, zatem zostawmy ten fakt na razie bez komentarza.
Jakakolwiek byłaby przyczyna, oznacza to kres istotnego rozdziału w kulturalnym życiu miasta. Może własnie dlatego, choć to już 3 lipca, w tradycyjnych punktach kolportażu nie ma kolejnego numeru miesięcznika? W najbliższych dniach postaramy się porozmawiać z prowadzącym SOSNartu i dowiedzieć czegoś więcej na temat przyczyn jego rezygnacji.