Dorotka. Wzgórze o wielu obliczach
Niniejszy artykuł dedykuję dr inż. Dorocie Starościak, Jerzemu Sz. Wieczorkowi i Filipowi Wachowi, którzy tak wiele zrobili, nie szukając pochwał i rozgłosu, aby ocalić od zapomnienia historię Grodźca oraz ludzi, którzy ją tworzyli.
Wzgórze św. Doroty (380,3 m n.p.m.) zna każdy grodźczanin. Miejsce to jest jednym z symboli Zagłębia Dąbrowskiego. Znajdująca się na nim świątynia pojawia się, niemal zawsze, kiedy mowa jest o zagłębiowskiej sferze sacrum.
We wczesnym średniowieczu, na szczycie wzgórza, znajdował się łużycki gród obronny. W legendach urósł do miana potężnego grodziska, a nawet warowni. Jego istnienie potwierdziły wykopaliska archeologiczne. Znaleziono tam m.in.: kamienny bruk z paleniskiem, część glinianej figurki zoomorficznej oraz liczne fragmenty naczyń. Tematem do dyskusji pozostaje rola jaką pełniły w tym czasie, położone w sąsiedztwie Dorotki wzniesienia: Kijowa i Parcina oraz ich związek z tytułowym wzgórzem. Wiadomo, iż określeń tych zaczęto używać już kilka wieków temu. Dowodem na to jest grodziecka kronika parafialna, w której znajdują się wpisy pochodzące z lat 1663 – 1939 r. Można trafić tam na nazwy wzgórz w następujących formach:Parczÿna (1695 r.), na Kiioweÿ (1696 r.).
W roku 1637 ksieni norbertanek – Dorota Kątska wzniosła w Grodźcu niewielką świątynię, pod wezwaniem swojej imienniczki. Rok później, kościół został konsekrowany przez biskupa sufragana krakowskiego Tomasza Oborskiego. Wówczas wzgórze nosiło nazwę Amoena (Wesoła). Z czasem nazwa ta przestała być używana i zastąpiła ją nowa, tj. wzgórze św. Doroty, bądź jak wolą inni Dorotka. XVII-wieczny opis kościółka znajduje się w artykule poświęconym ksieni Kątskiej. Nie ma więc sensu powtórnie go tu zamieszczać.
Pod posadzką świątyni pochowani zostali przedstawiciele rodu Bontanich i Ciechanowskich oraz ks. Jan z Maty Grządzielski. W bliżej nieokreślonym czasie, Ciechanowskich (Jana Jakuba Ciechanowskiego i jego syna Jana Alfonsa) miano ekshumować, a następnie przewieźć na warszawskie Powązki. Niewykluczone, iż odbyło się to w 1928 r. Wówczas, w lokalnej prasie, pojawiła się informacja o kradzieży drzwi do grobowca rodziny Ciechanowskich. Sprawcami byli dwaj mieszkańcy Grodźca. Niestety nie wiadomo co stało się z pozostałymi szczątkami.
Według Mariana Kantora-Mirskiego w 1805 r., na wzgórzu, pruscy wojskowi inżynierowie prowadzili prace pomiarowe. Ich wyniki miały posłużyć budowie bliżej nieznanego systemu fortyfikacji. Nie sposób jednak zweryfikować tej informacji. A to ze względu na luki w materiale źródłowym. Jeśli jednak rzeczywiście istniały takowe plany, to nie zostały zrealizowane z powodu utraty przez Prusy w 1807 r. Zagłębia Dąbrowskiego. Początkowo na rzecz Księstwa Warszawskiego, a następnie w 1815 r. Cesarstwa Rosyjskiego. Rosyjscy sztabowcy nie uznali za celowe utworzyć tu jakąkolwiek infrastrukturę wojskową. Obecność żołnierzy w służbie cara była w tym regionie ograniczona do niezbędnej liczby i koncentrowała się m.in. na strzeżeniu pobliskiej granicy. Wyjątkiem był 14. Doński Pułk Kozaków, który stacjonował w wybudowanych na przełomie XIX i XX wieku koszarach. Znajdowały się one na terenie miasta Będzina. Budowa koszar i ściągnięcie tutaj kozaków nie było bynajmniej pomysłem wojskowych czy też urzędników, ale lokalnych przedsiębiorców. Pieniądze na realizację tego przedsięwzięcia wyłożył sosnowiecki przemysłowiec – Henryk Dietel.
Wróćmy jednak do Dorotki. Miejsce to w dalszym ciągu było częścią lokalnej sfery sacrum. Co roku na wzgórzu urządzano odpusty. Potwierdza to kronika parafialna. W roku 1820 r. zanotowano w niej: W tym roku Było Luda na Odpuście Przemienienia Pańskiego na gorze S. Doroty w liczbie 800, z tych było do Komunii 500.
W okresie zaborów i dwudziestolecia międzywojennego grodziecką świątynię próbowano wykreować na swoistego rodzaju pielgrzymkowe centrum Zagłębia Dąbrowskiego. Dokładano starań aby kościół p.w. św. Doroty stał się odpowiednikiem duchowego centrum Górnego Śląska – świątyni w Piekarach Śląskich. W tym celu upowszechniano legendę o cudownym obrazie Matki Boskiej z pierścieniem, znajdującym się w kościele p.w. św. Doroty. Obraz ten w XIX w. miał ufundować robotnik pochodzący z górnośląskiej wsi Kamień – Marcin Kotuła. Według legendy kupił go w Piekarach Śląskich, a następnie zaniósł do grodzieckiej świątyni. Uczynił to ze względu na wstawiennictwo Matki Bożej, której jego dziecko zawdzięczało powrót do zdrowia. Niestety w 1968 r. obraz został zniszczony przez włamywaczy. W 1981 r. Danuta Kowalczyk ufundowała jego kopię.
Ten rodzaj „sakralnego marketingu” nie przyniósł jednak spodziewanych efektów. A to z powodu niewielkich rozmiarów grodzieckiej świątyni i jej położenia na stosunkowo niewielkim wzgórzu. Jak również bliskości ważnego ośrodka pielgrzymkowego w Małopolsce jakim była i jest Jasna Góra w Częstochowie. Nieco dalej znajduje się również inny, ważny ośrodek pielgrzymkowy, tj. klasztor p.w. Świętego Krzyża na Łysej Górze. Kościół p.w. św. Doroty stał się natomiast najważniejszym, sakralnym obiektem w Grodźcu, usuwając w cień wybudowany w 1729 r. (po pożarze drewnianej świątyni) kościół parafialny p.w. św. Katarzyny.
Dorotkę, oprócz pielgrzymów i mieszkańców Grodźca, odwiedzali również wysocy rangą duchowni. We wrześniu 1898 r. do Grodźca zawitał ówczesny biskup diecezji kieleckiej – Tomasz Kuliński. Wydarzenie to relacjonował Przegląd Katolicki. Duchownego przywitali proboszcz – ks. Jan Termin oraz parafianie śpiewając Kto się w opiekę, a następnie udając się do kościoła p.w. św. Katarzyny. Tam grodziecki duchowny zdał relację biskupowi ze stanu moralnego i materyalnego parafii. Ks. Termin żalił się swojemu zwierzchnikowi na lokalną młodzież, która nie podporządkowywała się rodzicom i starszym. Biskup Kuliński zasugerował duchownemu rozbudowę kościoła. Jako argument wskazał na znaczną liczbę parafian. Po rozmowie biskup wygłosił w świątyni przemowę apostolską. 16 września, odprawił uroczystą mszę w asyście duchowieństwa. Następnie zwiedził zakrystię i egzaminował dzieci z katechizmu. Potem bp Kuliński udzielał do późna sakramentu bierzmowania. W tym samym dniu, z powodu kiepskiego stanu plebanii, biskup udał się wraz z duchowieństwem do siedziby Ciechanowskich, gdzie przez dwa dni był ze staropolską gościnnością podejmowany. Następnego dnia duchowny odwiedził kościół p.w. św. Doroty i lokalną nekropolię, gdzie modlił się za dusze zmarłych.
Uwagę na Dorotkę zwrócił ceniony etnograf – ks. Władysław Siarkowski (1840 – 1902). Duchowny urodził się w Imielnie. W roku 1864 ukończył seminarium duchowne w Kielcach. Od 1877 r. pełnił funkcję proboszcza w parafii Kije. Oprócz sprawowania posługi kapłańskiej, zajmował się etnografią i archeologią. Jego najbardziej znanymi i cenionymi pracami są: Materyjały do etnografii ludu polskiego z okolic Kielc, Materyjały do etnografii ludu polskiego z okolic Pińczowa, Dzwony w guberni kieleckiej oraz Groby kościoła N. Maryji Panny w Kielcach. Ks. Siarkowski, nazywany „świętokrzyskim Kolbergiem”, był także kanonikiem honorowym sandomierskim, regentem konsystorza kieleckiego, jak również członkiem Krakowskiej Akademii Umiejętności. W roku 1900, z przyczyn zdrowotnych, zrezygnował z probostwa i zamieszkał u swoich krewnych w Grodźcu. Tu zmarł i tu został pochowany. Grób duchownego został ufundowany przez jego bliskich. Wskazuje na to treść napisu na nagrobku, znajdującym się w pobliżu kaplicy cmentarnej:CZCIGODNEMU DOBRODZIEJOWI RODZINA.
W 1901 r. w Kronice Rodzinnej ks. Siarkowski opublikował tekst poświęcony grodzieckiemu wzgórzu. Zawarł w nim kilka ciekawych informacji, których weryfikacja podobnie jak w przypadku Kantora-Mirskiego jest wyjątkowo trudna, jeśli nie niemożliwa. Warto je jednak przytoczyć, a to dlatego, iż w publikacjach wydanych w dwudziestoleciu międzywojennym, bądź po drugiej wojnie światowej, nie ma o nich mowy.
Zacznijmy od legendy. Według ks. Siarkowskiego w zamierzchłych stuleciach na Dorotce i sąsiadującym z nią wzgórzu Kijowa znajdowały się grody dwóch książąt. Posiłkując się swoimi drużynami prowadzili ze sobą regularną wojnę. Pewnej nocy, księciu z Kijowej udało się podstępem zakraść do grodu swego adwersarza, a następnie wyciąć w pień jego załogę. Zwycięzca spodziewał się znaleźć, oprócz przeciwnika, skarb, na którym mógłby się wzbogacić. Ten jednak został ukryty przez książęcą służbę, w lochach tej góry. Tyle legenda.
Ks. Siarkowski przywołuje także na kartach czasopisma ciekawą informację, dotyczącą przypadkowych odkryć na Dorotce. Otóż, jak pisze duchowny, przed pół wiekiem wstecz lokalni włościanie łamiąc na wzgórzu kamienie, znajdowali tam szczątki starego żelaziwa i przedmioty podobne do zbroi. Zaś pewnemu pastuszkowi, pasącemu trzodę u stoku Dorotki, udało się dostać w podziemia wzgórza, gdzie miał znaleźć wiele starożytnych pieniędzy.
Autor artykułu wspominał także o cudownym źródełku u podnóża Dorotki, do którego co roku, w Wielki Piątek, o wschodzie słońca, przybywała młodzież obojga płci, by korzystając z jego mocy zabezpieczyć się na cały rok od wszelakich chorób. W Podaniach i opowieściach z Zagłębia Dąbrowskiego odnajdujemy informację, iż woda z tego miejsca miała leczyć oczy, a nawet przywracać wzrok. Wspomniane źródełko istnieje do dzisiaj.
Ks. Siarkowski pisał również o drewnianej kapliczce z wizerunkiem św. Jana Nepomucena, która miała znajdować się u podnóża wzgórza. Według duchownego, młodzież, pracująca na co dzień w kopalni, gromadziła się tam wieczorami by móc się w spokoju pomodlić. W jej miejscu (przy ul. Wojska Polskiego) znajduje się obecnie kapliczka ze św. Janem Kantym.
Dorotka to jednak nie tylko sfera sacrum. Przez długi czas słychać było tu, oprócz dźwięku kościelnego dzwonu i modlitw, także odgłosy zabaw. Mowa tu o tzw. sobótkach, które odbywały się corocznie latem. Wówczas urządzano na Dorotce ogniska, wokół których tańczono i śpiewano. Zwyczaj ten był powszechnie praktykowany jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Do jego całkowitego zaniku doszło kilkanaście lat po drugiej wojnie światowej.
Grób ks. Władysława Siarkowskiego na grodzieckiej nekropolii
(Fot. Robert Garstka)
Kopia obrazu Matki Bożej z 1981 r. z kościoła p.w. św. Doroty
(Fot. Jerzy Sz. Wieczorek)
Kapliczka przy ul. Wojska Polskiego w Będzinie-Grodźcu
(Fot. Robert Garstka)
Podczas pierwszej wojny światowej, w 1914 r., austriaccy żołnierze wykopali na wzgórzu podwójną linię okopów strzeleckich, a także przygotowali miejsce dla armat. Zbocze wzgórza zostało otoczone drutem kolczastym. Miejscowa ludność obawiała się, iż prace fortyfikacyjne na Dorotce to zapowiedź zbliżającej się bitwy, która rozegra się właśnie na terenie wsi. Do tego jednak nie doszło. Wojenna pożoga ominęła Grodziec. Był to jedyny przypadek w historii tego miejsca, kiedy wzgórze zostało wykorzystane przez wojsko.
Grodziecka świątynia była kilkukrotnie remontowana. Do jej renowacji, podczas zaborów i dwudziestolecia międzywojennego, dokładali się właściciele dóbr Grodziec – Ciechanowscy. W tym celu m.in. użyczali cementu ze swojej fabryki. W 1906 r., na zebraniu parafialnym w Grodźcu, pod przewodnictwem wójta gminy Gzichów, postanowiono sfinansować remont kościoła p.w. św. Doroty oraz ogrodzenia plebanii. Prace przebiegały pod czujnym okiem dozoru kościelnego, powiatowego inżyniera budowniczego oraz komitetu, w skład którego wchodzili m.in.: Stanisław Skarbiński, Feliks Gęgnotek, Dominik Kuchta i Sylwester Wieczorek. Koszt robót miał być pokryty z procentów od kapitałów parafialnych. Były one zdeponowane w piotrkowskim oddziale Banku Państwa. Do ich podniesienia ze wspomnianego banku wybrano Stanisława Ciechanowskiego.
W roku 1920 miały miejsce oględziny kościoła. Dokonała ich komisja w składzie: przedstawiciel starostwa będzińskiego – Eugeniusz Ruszczyński (technik budowlany), proboszcz grodzieckiej parafii – ks. Witalis Grzeliński, prezes dozoru kościelnego w Grodźcu – Stanisław Skarbiński, zastępca kolatora (którym był wówczas Stanisław Ciechanowski) – Józef Badowski, członkowie dozoru kościelnego – Łukasz Gola i Teodor Dróżdż, rzeczoznawca – Stanisław Rażniewski (inżynier górniczy) oraz wójt gminy Grodziec – Stanisław Morak. Komisja stwierdziła, iż uszkodzenia świątyni zostały spowodowane przez prawdopodobne osunięcie się ziemi w części północno – wschodniej wzgórza oraz w wyniku prac górniczych, prowadzonych kilka lat wcześniej. Uznano także, iż budynek wymaga jak najszybszego remontu. Jak wynika z dokumentów z drugiej połowy lat 30. XX w., sprawa ta, pomimo korespondencji z lokalnymi władzami, a także z wojewódzkim konserwatorem, nie została załatwiona.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego działało Towarzystwo Opieki nad Ruinami Kościoła na Górze Św. Doroty, zwane również Komitetem Opieki Nad Górą Św. Doroty w Grodźcu. Powstało w 1925 r., w wyniku inicjatywy lokalnej społeczności. Jego celem było doprowadzenie do odbudowy świątyni. W 1927 r., z bliżej nieznanych powodów, Komitet przestał funkcjonować. W artykule z 1937 r. grodziecki proboszcz tłumaczył to lakonicznie głębszymi przyczynami. Wpływ na taki stan rzeczy miał najprawdopodobniej projekt rozbudowy kościoła p.w. św. Katarzyny, który ostatecznie został zrealizowany w latach 30. Do tego momentu kościół parafialny był niewiele większy od świątyni na wzgórzu. Niewykluczone, że duchowny postanowił skoncentrować wszystkie siły i środki (w tym te, które potencjalnie mógł zyskać kościół p.w. św. Doroty) aby zamysł rozbudowy kościoła p.w. św. Katarzyny stał się faktem.
W roku 1928, podczas wizyty w Grodźcu, biskup częstochowski Teodor Kubina, po odprawieniu mszy i udzieleniu sakramentu bierzmowania, wygłosił kazanie na wzgórzu św. Doroty. Ponownie bp Kubina odwiedził Grodziec trzy lata później z okazji poświęcenia fundamentów pod rozbudowę kościoła p.w. św. Katarzyny. Kiedy biskup wszedł kilka minut przed rozpoczęciem mszy do świątyni, trafił na pijanego grodźczanina, który położył swoje nakrycie głowy na ołtarzu. Po zwróceniu mu uwagi przez kościelnego, zaczął wymachiwać rewolwerem, co wywołało wśród zebranych wiernych panikę. W sprawie delikwenta wszczęto śledztwo. Miało ono rozstrzygnąć czy czyn ten spowodowany był alkoholem czy też był wcześniej zaplanowany.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego ruiny kościółka na Dorotce były miejscem składania przyrzeczeń przez grodzieckich harcerzy. Akt ten dokonywał się w obecności druha harcmistrza. Jak pisze Cezary Chlebowski, niszczejącą wieżę świątyni obrały sobie za lokum sowy, przez zerwane dachówki do kościoła dostawało się światło z zewnątrz, a w podziemiach dostrzec można było zbutwiałe resztki trumien oraz bliżej nieznany system, przejść kończących się po ponad dwudziestu metrach rumowiskiem skalnym.
Dorotka była ważnym miejscem dla grodzieckich harcerzy także podczas drugiej wojny światowej. 10 listopada 1939 r. harcerz Józef Pogoda na ruinach kościoła wywiesił biało-czerwoną flagę, która wisiała tam przez trzy dni. Był to czyn symboliczny ale również wyjątkowo odważny, biorąc od uwagę politykę nazistowskiego okupanta i stosowany przez niego terror wobec ludności polskiej. Następnego dnia młodzież zebrała się w kościele p.w. św. Katarzyny i odśpiewała hymn Polski, Boże coś Polskę, a także Rotę.
Po zakończeniu wojny, poprzez sprzedaż tzw. cegiełek, zbierano fundusze na odbudowę kościoła na Dorotce. W roku 1947 odbyła się uroczystość ponownego poświęcenia świątyni, której dokonał biskup Teodor Kubina.
W okresie PRL-u na Dorotce funkcjonował wyciąg linowy, z którego korzystali narciarze. Była to lokalna atrakcja. Obecnie pozostał po nim niewielki budynek, w którym mieściła się wyciągarka linowa. Po drugiej wojnie światowej, do lat 70. włącznie, funkcjonowała na wzgórzu tzw. wieża triangulacyjna. Była zbudowana z drewna. Co jakiś czas odbudowywano ją. Dzisiaj nie ma już po niej śladu. W okresie Polski Ludowej wzgórze zmieniło swój wizerunek. Dokonano jego zalesienia. Niestety nie wiemy, co było powodem takiej decyzji. Czy pomysłodawcą kierowały szlachetne pobudki, czy też w ramach walki władzy komunistycznej z duchowieństwem chciał przesłonić drzewami charakterystyczną sylwetkę kościołka, umniejszając znaczenie lokalnego symbolu .
Swoistą ciekawostką jest fakt, iż Dorotkę wykorzystywano także w celach marketingowych, jako, że było to jedno z bardziej charakterystycznych miejsc w Grodźcu. W okresie zaborów wzgórze wraz z kościółkiem pojawiło się na reklamie lokalnej cementowni. Podczas dwudziestolecia międzywojennego grodziecka szkoła szybowcowa przyjęła wspomniany motyw za swoje logo, dodając unoszący się nad świątynią szybowiec. Przywoływany tu kościół znalazł się również na przedwojennej pocztówce zatytułowanej Widoki Grodźca. W czasie drugiej wojny światowej wzgórze i świątynię wraz z wizerunkiem lokalnego browaru umieszczono na podstawce pod piwo. Wizerunek kościoła p.w. św. Doroty znalazł się także na znaczku turystycznym, wydanym w ramach ogólnoeuropejskiej akcji kolekcjonerskiej. Również Towarzystwo Przyjaciół Grodźca ma w swoim logo kościół na Dorotce.
Obecnie na wzgórzu można zobaczyć, oprócz XVII-wiecznego kościółka, ślady okopów, kapliczkę, źródełko oraz krzyż. Pierwotnie stał on przy drodze z Grodźca do Będzina, w miejscu gdzie obecnie przebiega droga szybkiego ruchu. W 1964 r. polecono go usunąć. Decyzją ówczesnego proboszcza grodzieckiej parafii ks. Leopolda Szweblika został przeniesiony na Dorotkę. Ma to być jeden z trzech krzyży ufundowanych przez ród Bontanich (właścicieli dóbr Grodziec w latach 1799 – 1838) po wydzieleniu działki pod cmentarz. Kilka lat temu krzyż został zniszczony i pozostawiony na wzgórzu w częściach. Drugi z trzech XIX-wiecznych krzyży znajduje się nadal na grodzieckiej nekropolii. Aczkolwiek w innym miejscu cmentarza niż pierwotnie go umieszczono. Losy trzeciego nie są znane.
Kościół p.w. św. Doroty w Będzinie-Grodźcu
(Fot. Robert Garstka)
Wnętrze kościoła p.w. św. Doroty w Będzinie-Grodźcu
(Fot. Jerzy Sz. Wieczorek)
Krzyż przeniesiony w okresie PRL-u na wzgórze Dorotka (przed zniszczeniem)
(Fot. Robert Garstka)
Krzyż (obecnie znajdujący się na Dorotce) który usytuowany był w miejscu, gdzie obecnie przebiega autostrada. Stan przed 1964 r.
(Zbiory Jerzego Sz. Wieczorka)
Cegiełka na odbudowę kościoła p.w. św. Doroty w Będzinie-Grodźcu. Druga połowa lat 40. XX w.
(Zbiory autora)
Zdjęcie obrazu Matki Bożej na cegiełce na odbudowę kościoła p.w. św. Doroty w Będzinie-Grodźcu. Druga połowa lat 40. XX w.
(Zbiory autora)
Sztandar Towarzystwa Przyjaciół Grodźca
(Fot. Jerzy Sz. Wieczorek)
Na zdjęciu tytułowym fragment mapy Grodźca z 1929 r. (Zbiory Filipa Wacha)
Dariusz Majchrzak
Bibliografia (wybór):
I. Źródła archiwalne:
1. Archiwum Państwowe w Katowicach:
– Parafia Rzymskokatolicka Grodziec 1663 – 1939
2. Archiwum Państwowe w Kielcach:
– Urząd Wojewódzki Kielecki 1919 – 1939 [1949]
II. Opracowania i czasopisma:
- Architektura Zagłębia. Materiały z IX Sesji Zagłębiowskiej. Sosnowiec, 16-17 września 2010 roku, praca pod red. M. Kisiela i P. Majerskiego, Sosnowiec 2011
- Będzin 1358 – 2008, T. 2, praca pod red. J. Sperki, Będzin 2008
- Bohaterowie spod znaku lilijki, wybór i oprac. A. Szefer, Katowice 1984
- Chlebowski C., Bez pokory, T. 1, Warszawa 1997
- Majchrzak D., Miejsca pamięci w Będzinie, Będzin 2010
- Majchrzak D., Gospodarcza, społeczna i kulturowa ewolucja Zagłębia Dąbrowskiego na przestrzeni wieków na przykładzie Grodźca – maszynopis
- „Nasza Przeszłość”, 1977, T. 47
- Czubalowie M. D., Podania i opowieści z Zagłębia Dąbrowskiego. Sto lat temu i dzisiaj, Katowice 1984
- Starościak D., „W dziełach swoich…” Przemysłowcy i społecznicy Zagłębia Dąbrowskiego w XIX i XX wieku, Dąbrowa Górnicza 2014
- Symbole Zagłębia. Materiały z V Sesji Zagłębiowskiej. Sosnowiec, 30 listopada 2006 roku, praca pod red. M. Kisiela i P. Majerskiego, Sosnowiec 2007
- Wiśniewski J., Diecezja Częstochowska: opis historyczny kościołów i zabytków w Dekanatach Będzińskim, Dąbrowskim, Sączowskim, Zawierckim i Żareckim oraz parafji Olsztyn, Marjówka Opoczyńska 1936
- Zagłębie Dąbrowskie zanim powstało. Od pradziejów do końca XVIII wieku, praca pod red. J. Walczaka, Sosnowiec 2007
III. Inne:
Materiały Jerzego Sz. Wieczorka
Źródło: klubzaglebiowski.pl