Dwa soprany – dwie legendy
Teza, że Sosnowiec na przestrzeni swych krótkich dziejów dał polskiej i światowej muzyce znacznie więcej niż od tego świata wziął, jest jak najbardziej uzasadniona. Wystarczy przypomnieć nazwiska. A jest tych nazwisk wiele. Janusz Osiński w swej książce o ludziach kultury wymienia 15 nazwisk wokalistów, a trzeba pamiętać, że ograniczał się jedynie do czasów mu znanych z autopsji, oraz 28 nazwisk muzyków. To wszystko nazwiska znaczące.
Realizowali swe kariery poza Sosnowcem? No tak. To zdaje się oczywiste. Dopiero od teraz mamy w mieście sale koncertowe z prawdziwego zdarzenia. Stąd też – mimo wszelkich zastrzeżeń – warto chyba nawiązać do wyrażonego całkiem niedawno na tych łamach pomysłu, powołania do życia w naszym mieście teatru operowego, a przynajmniej sceny muzycznej. Tradycje są bogate i dziś talentów tu wcale nie mało. Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że na przełomie wieku XIX i XX a także u progu odzyskanej niepodległości repertuar operowy dominował w naszym (starszym od miasta) teatrze.
Dziś przypomnijmy dwa nazwiska, tym razem wspaniałych pań, sopranistek tu wychowanych, tu pobierających pierwsze nauki i z Sosnowcem związanych na zawsze. Są to Natalia Stokowacka i Jadwiga Romańska. Natalia Stokowacka, acz urodzona w powiecie jędrzejowskim (w 1920 roku) od dziecka mieszkała z rodzicami w Sosnowcu i tu uczyła się pod kierunkiem Ewy Chrobaczewskiej, w jej prywatnej szkole muzycznej, także konspiracyjnie w ciężkich latach okupacji. Tuż po ustaniu wojennej zawieruchy wstąpiła do zespołu tworzącego się w Katowicach Śląskiego Teatru Muzycznego, by już w następnym roku (1946) zostać solistką Opery Śląskiej, której została wierna do końca kariery. Opera Śląska w owych latach, choćby z uwagi na skupione w niej najwybitniejsze talenty, była bodaj wiodącą sceną operową w kraju. Głos Natalii Stokowackiej uznawany powszechnie w Polsce za najpiękniej brzmiący sopran był słyszany powszechnie między Bugiem a Odrą. W latach 1959 – 1965 była związana także z Teatrem Wielkim w Warszawie, nie zrywając bynajmniej ze śląską sceną. Tu w 1978 roku wystąpiła w głównej roli w operze „Madame Butterfly” w ten sposób kończąc swą śpiewaczą karierę. Osiem lat po Natali Stokowackiej, w 1928 roku w Niwce przyszła na świat Jadwiga Romańska, primadonna Opery Krakowskiej i pedagog w Akademiach Muzycznych w Warszawie i Katowicach.
Jadwiga Romańska zostawiła po sobie dwie wspomnieniowe książki („Maestra” i „Moje operowstapienie”) z których dowiedzieć się możemy, jak trudno było wówczas podejmować decyzję co do przyszłości swej kariery. Dotyczyło to także Natalii Stokowackiej. Po wygranych konkursach śpiewaczych (W Monachium i Genewie) posypały się oferty czołowych scen operowych świata. Wybrała Operę Krakowską, nie mogąc pogodzić się z myślą, że inny wybór byłby okupiony ograniczonymi kontaktami z krajem i rodzinnym miastem, a nawet może całkowicie niemożliwy. Takie to były czasy i polityczne uwarunkowania. Jadwiga Romańska debiutowała w 1950 roku w Filharmonii Śląskiej cyklem pieśni Stanisława Wiechowicza. Cztery lata później otrzymała dyplom katowickiego konserwatorium, jednocześnie występując już w Operze Krakowskiej. Nauczaniem młodszych zajęła się w latach siedemdziesiątych. W roku 2002 została Laureatką Nagrody Artystycznej m. Sosnowca.
toko