Głosy polityków – Artur Szczęsny „O złym prawie”
„Trzeba napisać prawo w Polsce od nowa” powiedziała parę miesięcy temu kandydatka na stanowisko Prezydenta RP Magdalena Ogórek. Sprowadziło to na nią ogromną falę krytyki i szyderstw ze strony niektórych mediów i polityków, a według mnie było to jedno z ciekawszych zdań, które padło w trakcie tamtej kampanii wyborczej. Jako radca prawny uważam bowiem, że polskie prawo, a także system jego tworzenia, wymagają rewolucyjnych zmian.
Akty prawne są zbyt skomplikowane, panuje w nich nieporządek i roi się w nich od błędów i nielogicznych postanowień, struktura instytucji jest zbyt złożona, a nowelizacje, zamiast ulepszać akty prawne, często je pogarszają. Taki stan rzeczy jest dobry dla prawników czy księgowych, którzy żyją z wyjaśniania przepisów innym, jednak jest niekorzystny dla przeciętnego obywatela, a tym samym dla państwa. Obywatele gubiący się w procedurach, nie rozumiejący przepisów i napotykający się w nich na nielogiczne postanowienia tracą bowiem zaufanie do tegoż państwa. Poza tym zły system prawny spowalnia rozwój i generuje niepotrzebne koszty, a także jest przyczyną nadużyć ze strony urzędników i wąskiej grupy osób potrafiących wykorzystać słabości tego systemu.
Prawodawca powinien dążyć do tworzenia aktów prawnych, ze zrozumieniem których nie będzie miał problemu przeciętny obywatel oraz powinien maksymalnie upraszczać procedury i strukturę instytucji. Przysłowiowy Kowalski powinien rozumieć otaczającą go rzeczywistość prawną i ją akceptować jako korzystną dla siebie (bezpośrednio lub pośrednio). Państwo winno uczyć się od świata biznesu, gdzie sukces odnoszą przedsiębiorcy, którzy maksymalnie uprościli procedury i którzy na każdym kroku starają się ułatwić życie klientom. Uważam, że w obecnej sytuacji nie wystarczą doraźne zmiany, ale konieczne są zdecydowane reformy w systemie tworzenia prawa i całkowita zmiana w podejściu osób piszących ustawy – według mnie ważniejszym od osiągnięcia konkretnego efektu ekonomicznego, objęcia przepisem wszystkich możliwych sytuacji i zróżnicowania sytuacji prawnej dla różnych przypadków, powinno być to, aby przepisy oraz tworzone przez nie procedury i struktura instytucji były proste.
Jako przykład złej ustawy chciałbym przywołać tutaj kodeks postępowania cywilnego. Po pierwsze po kilkudziesięciu nowelizacjach od 1964 r. ustawa ta jest mało przejrzysta. Po drugie przewiduje ona wiele różnych procedur, które czasami są jeszcze uzupełniane przepisami proceduralnymi z innych ustaw, a które w danej sprawie mogą się na siebie wielokrotnie nakładać – przykładowo w sprawie o podział majątku wspólnego małżonków zastosowanie znajdzie aż siedem „procedur” (w tym przepisy proceduralne z kodeksu cywilnego i kodeksu rodzinnego i opiekuńczego). Poza tym kodeks postępowania cywilnego przewiduje zbyt wiele środków zaskarżenia – m.in. sprzeciw od wyroku zaocznego, sprzeciw od nakazu zapłaty, zarzuty od nakazu zapłaty, zażalenie, apelację, skargę na orzeczenie referendarza sądowego, skargę kasacyjną, skargę o wznowienie postępowania i skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia, a wymagania formalne przy sporządzaniu środków odwoławczych są tak duże, że często profesjonaliści mają problem z prawidłowym napisaniem apelacji czy skargi kasacyjnej (czego potwierdzeniem były opublikowane nagrania sędziego SN Henryka Pietrzkowskiego z sędzią NSA Bogusławem Moraczewskim). Przy obecnym kształcie kodeksu postępowania cywilnego przeciętny obywatel raczej nie jest w stanie samemu skutecznie bronić swoich praw przed sądem.
Dlaczego z polskim prawem jest tak źle? Według mnie problem leży głównie w przywództwie. Oczywiście za kształt ustawy odpowiada teoretycznie bardzo wiele osób (co najmniej kilkaset, w tym posłowie, senatorowie, członkowie rządu, urzędnicy ministerstw przygotowujący projekty ustaw i osoby biorące udział w konsultacjach), ale najistotniejszy jest etap przygotowywania projektów ustaw przez poszczególne ministerstwa, a zatem wytyczne i nadzór przełożonych ministerialnych urzędników w ogromnej mierze decydują o tym czy będziemy mieli dobre czy złe ustawy. I tutaj pojawia się problem odpowiedniego przywództwa, gdyż osobą, która może i powinna tutaj odgrywać największą rolę jest Prezes Rady Ministrów. Jeżeli Premier dobrze zorganizuje swoje otoczenie i narzuci poszczególnym ministrom odpowiednie standardy tworzenia prawa, to oni się do tego dostosują i przekażą stosowne wskazówki dalej, tj. urzędnikom ministerstw. W związku z tym, że w ostatnich ośmiu latach na czele rządu stały osoby nieposiadające wystarczających kompetencji, wyobraźni i woli zmian, to nie mogliśmy liczyć na tak potrzebne rewolucyjne reformy. Dobre inicjatywy, które oczywiście zdarzały się za rządów PO i PSL, obejmowały tylko wycinek polskiego prawa, a Polska potrzebuje jak najszybszych zmian w prawie wszystkich dziedzinach prawa, i były one raczej zasługą nielicznych ambitnych ministrów (na szczególne pochwały zasługuje tutaj były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który odpowiadał m.in. za deregulację zawodów i zmiany w strukturze sądownictwa), a nie Donalda Tuska czy też Ewy Kopacz.
Zbliżające się wybory parlamentarne pozwalają mieć nadzieję na zmianę sytuacji po pierwsze dlatego, że najprawdopodobniej rząd stworzy PiS i Zjednoczona Prawica, które to ugrupowania prezentują znacznie większą wolę rewolucyjnych zmian niż partie obecnie rządzące. Poza tym na czele tego rządu stanie Beata Szydło i z dużym prawdopodobieństwem w rządzie znaczącą rolę będzie odgrywał Jarosław Gowin, a są to osoby bardzo zdeterminowane w dążeniu do zmiany Polski na lepsze. Liczę też, że po powstaniu prawicowego rządu większy wpływ na tworzenie prawa będą miały takie instytucje jak Centrum im. Adama Smitha czy Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, których przedstawiciele byli prelegentami na niedawnej konwencji programowej PiS i Zjednoczonej Prawicy w Katowicach. Mam także nadzieję, że pomocne w tworzeniu dobrego prawa będą też nowe formacje polityczne, których przywódcy wiele mówią o konieczności zdecydowanych zmian, tj. Ruch Pawła Kukiza i Nowoczesna Polska.
Podczas wspomnianej już lipcowej konwencji programowej Cezary Kaźmierczak – Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców powiedział: „Marzy mi się dzień, w którym politycy zrozumieją, że my chcemy prowadzić swoje kwiaciarnie, restauracje czy fabryki mioteł, a nie prowadzić biura rachunkowo-prawne„. Wierzę, że jest wielu polityków, którzy rozumieją czego chcą przedsiębiorcy oraz osoby niebędące przedsiębiorcami i że wreszcie znajdzie to odzwierciedlenie w treści uchwalanych ustaw.
Artur Szczęsny
Polska Razem Zjednoczona Prawica
Pełnomocnik na Okręg 32